„Bajkopisarz”
Macierewicz zostawił po sobie obietnicę dużego kontraktu
zbrojeniowego dla mieleckiej firmy i wiele innych bajek o budowaniu
potęgi wojskowej Polski. Żadna z umów na zakup uzbrojenia nie
została zaawansowana, a struktury obronne rozpirzone i teraz nowy
minister obrony zabrał się wreszcie za porządki w wojsku. Szczerze
mu życzę sukcesu, bo mam wnuki i sporo jeszcze innych pokojowych
zobowiązań.
A czas nadchodzi, a
może już nadszedł, niebezpieczny. A my jak te sieroty, staramy się
robić wszystko, by jak sierota zostać samotni wobec brutalnej siły.
Jesteśmy w konflikcie z Niemcami, Ukrainą, Białorusią, Unią
Europejską, Izraelem i na końcu, przez to samo, ze Stanami
Zjednoczonymi. Wymieniłem wszystkich? No, olewamy jeszcze Czechów,
bo to półniemcy. Przyjaźnimy się za to z kolegą Putina Orbanem.
A Putin właśnie
zniknął około 7 lutego i nie ma go już dziesięć dni. Zaraz po
tym, jak Amerykanie rozwalili w Syrii brygadę rosyjskich najemników,
zabijając podobno prawie 200 osób (choć są i wyższe szacunki) i
raniąc kilkuset. Szpitale wojskowe w Moskwie i Petersburgu są ponoć
zapełnione ciężko rannymi. Nasze media dziwnie niewiele mówią o
sprawie, tak jakby za bardzo nie chciały szkodzić przed wyborami
Putinowi. I ma się wrażenie, że sprawą żydowską przykrywa się
tę sprawę z Syrii, nie wiem, czy dla nas nie ważniejszą.
Bo sprawa jest
precedensowa. I gdyby nie to, że w Syrii „nie ma żadnych
żołnierzy rosyjskich”, spowodowałaby prawie wojnę pomiędzy
dwoma mocarstwami. Ten nalot nie był żadną pomyłką, trwał długi
czas, nawet po rozbiciu kolumn samoloty i drony „dostrzeliwały”
uciekających. Dużo ciał było tak zmasakrowanych, że nie do
identyfikacji wzrokowej. Powiedzieć, że strzelano jak do kaczek, to
niczego nie powiedzieć. Podobno faktyczną władzę w Waszyngtonie,
przy bezradności prezydenta Trumpa, „przejęło” czterech
generałów i oni decydują o polityce wobec Rosji. Jak jest
faktycznie, zobaczymy.
I co? Ano nic. My zbudowaliśmy za to wojska obrony terytorialnej
kraju, które oczywiście są potrzebne i na pewno będą utrzymane,
ale które mogą pomagać przy powodzi, porządku na tyłach i
zbieraniu zwłok poległych. Bo w Syrii zginęli super wyszkoleni
żołnierze, a nie zbierana i niedoćwiczona piechota z karabinkami.
A Rosjanie mają podobne środki zabijania jak Amerykanie. Ci
„oficjalni” Rosjanie.
Jak to jest, że w
czasie, kiedy polska armia jest w takim bałaganie i słabości,
kiedy Amerykanie mają twarde dowody o rosyjskiej agresji
internetowej w sprawy amerykańskich wyborów, a obawiają się
podobnego ataku w razie konfliktu zbrojnego, a stąd radykalne
zaostrzenie kursu wobec Rosji i choćby ta „rozwałka” w Syrii,
my psujemy swoje relacje ze wszystkimi sąsiadami i sprzymierzeńcami?
Czy ktokolwiek wierzy w przypadkową koincydencję tych zdarzeń? Czy
może raczej w działalność rosyjskich agentów wpływu w Polsce. A
tacy ludzie zapewne nie należeli kiedyś do PZPR, nie chcąc, by im
jakiś patriotyczny kołek ciosał dzisiaj kołki na głowie. To są
ludzie, którzy mają wpływ na dzisiejsza władzę. Czy tak bez
powodu niejaki Piątek pisał różne rzeczy o byłym ministrze
obrony?
Jestem pewnie
odbierany przez niektóre środowiska, jako komuszy wróg tego
czegoś, co nazywane jest „niezłomnością”, rycerskością,
jako wróg żołnierzy wyklętych i niezłomnych. Nikt nie chce
pamiętać, że jestem wrogiem – o czym nie raz pisałem –
bezsensownego bohaterstwa, które do niczego pozytywnego nie
prowadzi, jeśli bohaterskiej (mniej lub bardziej) śmierci, za
pozytyw nie uznać.
A niby dlaczego za
pozytywne zdarzenie w życiu człowieka mielibyśmy uznawać
bohaterską śmierć? Może mi to wytłumaczyć ktoś, kto
jednocześnie przysięgnie, że chciałby bohatersko umrzeć, chociaż
mógłby żyć, budować, kochać i starzeć się z wnukami?
Popierałem w jednym
z felietonów odbudowę ruchu strzeleckiego. Dla niedowiarków mogę
odszukać to pisanie. Ale nie myślałem wtedy, że to wszystko
powoli zacznie ubierać się w płaszcz ideologii partii rządzącej,
nacjonalizmu, nienawiści do myślących inaczej, apoteozy
bohaterszczyzny, czczenia bohaterów co do których nie ma konsensusu
społecznego, a tylko jedna strona na siłę promuje ich pozytywne
dokonania, milcząc te negatywne. Tak myślę, czy naprawdę nie
można znaleźć takich bohaterów, którzy by nie mordowali
Białorusinów jak Rajs, Żydów i kogo popadnie jak Ogień,
Ukraińców, czy współpracującą z Niemcami Brygadę
Świętokrzyską. Czy naprawdę nie ma z kogo wybierać, czy było
ich tak niewielu, czy przeciwnie, wybiera się tych, którzy mają
antagonizować społeczeństwo, skłócać je.
Jakoś nikt nie
pisze o sowieckim partyzancie, płk Prokopiuku, którego oddziały
uratował przed banderowcami warowny obóz polskich chłopów na
Wołyniu, we wsi Przebraże, powiat Łuck, w którym zgromadziło się
ponad 10 tys. ludzi?
Zawsze na śmierć
wysyłano młodych, ideowych, pełnych miłości ojczyzny ludzi. Mam
nadzieję, że już to się nie powtórzy. Ale jak widzę znowu
pełnych entuzjazmu młodych chłopaków i młode dziewczyny, którym
ktoś do głowy, zamiast patriotyzmu, wkłada mieszankę
nacjonalizmu, bzdurzeń o Wielkiej Polsce, Trójmorzu i Pięciomorzu,
Chrystusie narodów, przedmurzu chrześcijaństwa, o wrogach, którzy
czają się wszędzie i czyhają na ojczyznę, o wrażych siłach
cały czas działających na naszą szkodę, o jedynej racji i
jedynej prawdzie, której Polacy są nosicielem, o niepokalanym
poczęciu naszego narodu i Rzeczypospolitej, o tym, ze jesteśmy bez
winy, ze nigdy nikogo, a tylko zawsze oni nas etc. etc. to się boję.
Boję się, ze znowu jacyś starzy oszuści, niespełnieni w życiu,
brzuchaci i ledwie łażący, obwiniający za swoje niepowodzenia
innych, najlepiej komunę, czerwonych, Żydów i masonów, wmawiają
młodym, jak pięknie jest umierać za ojczyznę.
Jak usiłują za
wzory do naśladowania dawać jakiś watażków, nawet tych
niepiśmiennych choć może bardzo patriotycznych, w tym świecie,
gdzie komputery, drony, niewidzialne samoloty, i kazać im biegać ze
starymi karabinami, albo nawet z kałachami po lasach i wyobrażać
sobie, ze tak obronią ojczyznę.
A obronić ją dziś
mogą tylko super wykształceni informatycy, supernowoczesne
technologie i na deser nowe oddziały Rambów. Czy bajkopisarz
Macierewicz tego nie wiedział, czy wręcz przeciwnie?
Tyle. Aż tyle.
Znowu nie zostawią na mnie suchej nitki. Wiem. Ale przeżyję.
Spokojnie.
Pozytyw tego zrywu jest taki, że ktoś złoży kwiaty pod prawie zapomnianym pomnikiem AK
ps. Na deser
przypomnę starą piosenkę. Fajnie się ją śpiewa, sam śpiewałem.
Ale jak ktoś w to wierzy, to kiep.
Nie noszą lampasów,
lecz szary ich strój,
Nie noszą ni
srebra, ni złota,
Lecz w pierwszym
szeregu, podąża na bój
Piechota, ta szara
piechota.
Maszerują strzelcy,
maszerują,
Karabiny błyszczą,
szary strój,
A przed nimi drzewa
salutują,
Bo za naszą Polskę
idą w bój!
Idą, a w słońcu
kołysze się stal,
Dziewczęta zerkają
zza płota,
A oczy ich dumnie
utkwione są w dal,
Piechota, ta szara
piechota.
Maszerują strzelcy,
maszerują,
Karabiny błyszczą,
szary strój,
A przed nimi drzewa
salutują,
Bo za naszą Polskę
idą w bój!
Nie grają im surmy,
nie huczy im róg,
A śmierć im pod
stopy się miota,
Lecz w pierwszy
szeregu podąża na bój ,
Piechota, ta szara
piechota.
Maszerują strzelcy,
maszerują,
Karabiny błyszczą,
szary strój,
A przed nimi drzewa
salutują,
Bo za naszą Polskę
idą w bój!
Miarowo bagnetów
kołysze się łan,
A w sercu ich
szczera ochota,
Ze śpiewam do boju
wyrusza jak w tan,
Piechota, ta szara
piechota.
Maszerują strzelcy,
maszerują,
Karabiny błyszczą,
szary strój,
A przed nimi drzewa
salutują,
Bo za naszą Polskę
idą w bój!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz