wtorek, 23 kwietnia 2019

Zawsze znajdzie się jakiś kretyn....


Dzisiejsze systemy rejestrowania i przekazu informacji na tyle wyprzedziły mentalność ludzi, że większość z nich nadal nie umie się odnaleźć we współczesnym świecie.

Nadal  jakoś – mimo kolejnych afer podsłuchowych – nie dociera do niektórych, że dzisiaj można zarejestrować każdą sytuacje, każdy obraz, każde słowo. A potem je upublicznić i czasami z byle czego zrobić aferę na cały świat.

Jak patrzę na pokazywane z dumą w Internecie palenie – fakt, głupich  - książek, albo nagrane przez kogoś i pokazywane na cały świat „misterium” karania Judasza, sprowadzające się w tym wydaniu „obrzędu” do zachęcania dzieci do okładania kijami jego kukły, chociaż tak naprawdę przede wszystkim kukły Żyda, to sobie myślę, że trzeba nie mieć zupełnie wyobraźni możliwych skutków takich działań dla sprawy, o którą się rzekomo walczy, ale także dla całej zbiorowości, która się reprezentuje. W tym wypadku dla Polaków.

Jednocześnie kiedy  obserwuje reakcje inteligentnych często ludzi, uważających, że chcą dla Polski, dla społeczeństwa dobrze, ale podsycających tylko swymi działaniami, wypowiedziami płomienie nienawiści i niechęci do Polaków, to także zastanawiam się nad ich równowagą psychiczną i samodzielnością realistycznej oceny dziejących się zdarzeń.

Obyczaj wieszania Judasza, aczkolwiek głupi i nie pasujący do dzisiejszych czasówjakoś by uszedł „na sucho”, wszak podobne obyczaje nadal kultywują sami Żydzi, gromadnie wieszając na święto Purim kukły swoich wrogów (patrz link poniżej) i to nie na zabitej polskiej dechami wsi, ale w Jerozolimie czy Nowym Jorku. I nikogo to nie rusza.

I pewnie także z Pruchnikiem tak by było, gdyby nie to szczucie dzieci przez dorosłych by wyżywały swoje negatywne uczucie do obcego, okładając go kijami, odcinając gdzieś potem głowę i licho wie, co jeszcze z nią wyczyniając.

Za sprawą Internetu, w którym ktoś umieścił film, sprawa zrobiła się tak bardzo międzynarodowa, że Polacy znowu w oczach świata awansowali na pierwszych antysemitów. I szlak trafił przez działanie kilku kretynów całe dziesięciolecia starań o inne postrzeganie Polski w świecie.
Po raz pierwszy odkąd pamiętam polski Kościół docenił wagę Internetu i zawartych w nim informacji, i bardzo szybko odciął się od zdarzenia, chociaż żaden kapłan był jego inspiratorem, co miało miejsce choćby przy paleniu książek, a ostatnie doniesienia wskazują, że miejscowy proboszcz był im wręcz przeciwny.
Gdyby tego nie zrobił, wziął by na siebie cała winę, nawet jeśli nic wspólnego z wydarzeniem nie miał.

Bo taka jest logika Internetu, ale bardziej jeszcze, dzisiaj, logika zmasowanego ataku na Kościół w Polsce, ale i świecie.
A przyczyniają się do tego nasi światli (za takich każą się uważać) obywatele, którzy dla dokopanie PiS-owi, dokopują z całej siły Polsce. Mam wrażenie, jakbym za gazetą Wyborczą i Polityką słyszał ten pełen satysfakcji chichot, że dokopaliśmy PiS-owi, choć tak naprawdę dokopaliśmy sobie i sami na siebie napluliśmy. Jakże inaczej wybrzmiał w chórze opozycji głos byłego prezydenta Komorowskiego, który wezwał do umiaru w ocenie zdarzenia (link poniżej). Za co zresztą zaraz został skrytykowany przez dziennikarza GW.

Bo czytam Tygodnik Powszechny na święta, a w nim rozważania, kto tak naprawdę skazał Jezusa na śmierć. I wychodzi autorowi, że to niekoniecznie Żydzi. Że wszyscy skazaliśmy go na krzyż.
Jakby nie patrzeć przypomina mi to rozważania, że to nie Niemcy, tylko naziści zamordowali Żydów, że „polskie obozy śmierci” są tak nazwane tylko dla przybliżenia ich lokalizacji geograficznej, a także -  to już ostatnia kumulacja absurdu -  że naprawdę to Polacy zabili więcej Żydów niż Niemcy.

Głos w dyskusji, że prawdziwy Judasz nie nosił pejsów – a ten w Próchniku miał, stąd proste wskazanie na Żyda – jest już tego absurdu dopełnieniem.
W Pruchniku, małej wiosce na Pogórzu Przemyskim, gdzie wrony zawracają, bo dalej tylko Ukraina, stała się rzecz głupia i zła, i gdyby nie Internet, byłaby pewnie bez szerszych konsekwencji. Bo jestem przekonany, że znacząca większość ludzi tam mieszkających to ludzie, którym przemoc na co dzień nie przychodzi do głowy. Nawet jeśli przed wojną był tam antysemityzm, to pozostał może jedynie w głowach nielicznych jego obywateli.

Ten głupi teatrzyk spotkał się z dość jednoznaczną krytyką w Polsce. I to jest dobrze. Ale niedobrym jest robienie z tego wydarzenia bata na Polskę.
Dzisiaj słyszę, że do grona  czy to plujących na Polskę, czy wręcz twórców oszczerczych iwentów, dołącza miejscowy prokurator, który wszczyna śledztwo w sprawie znieważenia z powodów rasowych. Boże, brońńń Polskę przed taką prokuraturą.

Ale jest jeszcze być może druga korzyść, którą nasze społeczeństwo, ale i nasz Kościół z tego nieszczęsnego zdarzenia niego wyniesie. Ta mianowicie, że zrozumie się, w jakim małym świecie żyjemy, że doceni się wreszcie współczesne media, znaczenie Internetu, który – czy tego chcemy, czy nie – będzie nas coraz bardziej kontrolował. To znaczy nie on, ale z jego pomocą inni ludzie.

I może wreszcie nasi hierarchowie, nasi księża,  inaczej popatrzą i na internetowy przekaz do wiernych, i na reakcję na dziejące się wydarzenia, i na siebie samych w tym świecie, który zagląda do garnuszka, do łóżka, do mózgu wreszcie.

Może będzie tak, że przy wykorzystaniu tego medium zaczną do nas przemawiać, zaczną reagować na dziejące się zdarzenia, ale także na potrzeby, oczekiwania duchowe.

Bo fajnie jest, że na bieżąco czytam, słucham i oglądam abp Rysia czy ojca Szustaka. Ale chciałbym też wierzyć że mój własny biskup ma mi coś do powiedzenia w ważnych sprawach, że ma jakiś stosunek do współczesnych problemów świata i mojego sumienia. A nadal tego nie wiem. Jak wielu wiernych pewnie nie wie, jak się nasz biskup nazywa.


 

Prezydent na posyłki

  Zdjęcie ze strony Miasto Mielec Jakoś tak bez entuzjazmu obejrzałem niedawno film z Denzelem Washingtonem, zatytułowany „Bez litości 3 Ost...