sobota, 25 grudnia 2021

Idą ciekawe czasy

 

 

Obyś żył w ciekawych czasach, mówiono. I niekoniecznie było to dobre życzenie. Bo dla niektórych ciekawe czasy i życie w nich mogą być naprawdę interesujące, ciekawe, ale większość z nas , jak tak pomyśleć, wcale życia w ciekawych czasach nie oczekuje.

 

No bo co to są te „ciekawe czasy”? Czy ciekawe dla każdego człowieka z osobna, czy może ciekawe dla większej grupy ludzi, ba, dla całego społeczeństwa? Czy ciekawe z udziałem, czy bez udziału zainteresowanych? Czy – jak mówi kolejne przysłowie – ta ciekawość to pierwszy stopień do piekła, czy może brama, przez którą wchodzimy w świat tajemnicy i ją odkrywamy? A może ciekawość w potocznym, mieleckim wydaniu - w odbiorze czytelników felietonu, czy też moich sąsiadów, którym ona widzi się niepotrzebną i niebezpieczną - to wkładanie palców pomiędzy drzwi a framugę?

No i co z tego, że drzwi rozdzielają znane i nieznane?

 

Jak pisał Ryszard Kapuściński w „Podróżach z Herodotem” „Przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata. Ot, żyje, musi jakoś się z tym faktem uporać, im będzie to kosztowało mniej wysiłku - tym lepiej. A przecież poznawanie świata zakłada wysiłek, i to wielki, pochłaniający człowieka. Większość ludzi raczej rozwija w sobie zdolności przeciwne, zdolność, aby patrząc - nie widzieć, aby słuchając - nie słyszeć”.

 

Czy znajdziemy lepsze słowa, opisujące nasze społeczeństwo tu i teraz? Ja sądzę, że Kapuściński trafia w samo sedno.

 

Chyba zaczynamy żyć w naprawdę ciekawych czasach. I nawet nie to, że już sam premier i jego ludzie straszą czym popadnie: Unią, Niemcami, Białorusią i Putinem, Zjednoczoną Europą, bezbożnictwem Zachodu, TVN-em, nawet Ameryką,  choć nie covidem i nie kryzysem w Polsce, bo w tym wszystkim Polska radzi sobie najlepiej od czasów rozbiorów (sic! I najlepiej ze wszystkich. Czyli usiłują nas uspokoić, ze te czasy nie takie znowu ciekawe.

 

Niezależnie od słów pana premiera, przychodzi chyba czas totalnych przewartościowań. Przede wszystkim moralnych i społecznych. Kościół jeszcze jakoś dycha, szczególnie w Galicji, ale młodzież od niego wręcz ucieka, nie czekając nawet na zakończenie edukacji, a wypisując się z lekcji religii i szerokim łukiem omijając kościoły.

Kończy się to coś, co niektórzy uważali za liberalizm, gospodarczy i społeczny, a zaczyna się odwrót do socjalizmu. To oczywiście zupełnie inny socjalizm jak znają ludzie starzy, ale ponieważ tego dawnego nie znają ludzie młodzi, to chętnie się godzą na jego nowoczesną wersję, która także kiedyś zbankrutuje. A starzy ludzie, w większości emeryci o niskich, socjalistycznych emeryturach, chcą doić z państwa ile się da, mając każdy do dyspozycji głos w wyborach.

Pierwszy zrozumiał to Kaczyński i odniósł sukces. Opozycja będzie musiała biec tą samą drogą, tylko szybciej. I szybciej będzie katastrofa.

 

Bo w tymże świecie, który dla jednych się kończy, a dla innych zaczyna, nasze społeczeństwo jest właśnie jak to społeczeństwo z cytatu Kapuścińskiego – patrzy i nie widzi, słucha i nie słyszy. A może raczej widzi, co chce widzieć i słyszy, co chce słyszeć. Albo jeszcze bliżej prawdy – widzi, to co do widzenia dostaje i słyszy, to co ktoś mu daje do słyszenia. Bo jego ciekawość jest zredukowana do absolutnego minimum, prawie nie istnieje. Ciekawość, to wysiłek dla większości zbyt wielki. Większość myśli jedynie, jak najłatwiej skończyć szkoły, załatwić pracę, najlepiej na posadzie państwa lub samorządu, wziąć pożyczkę, pojechać do Egiptu. Wszystko all inclusive. Wszystko dostarczone na brzeg łóżka, basenu, stołu.

Władza to wie i robi wszystko, by obywatel widział to, co chce władza, a władza zrobi wszystko, by wmówić, że my to nie żyjemy w żadnych ciekawych, ale normalnych czasach.

 

Mówił Albert Einstein o sobie: „Nie mam żadnych szczególnych uzdolnień. Cechuje mnie tylko niepohamowana ciekawość”. Mówił także: „Ważne jest by nigdy nie przestać pytać. Ciekawość nie istnieje bez przyczyny. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego dnia. Nigdy nie trać świętej ciekawości. Kto nie potrafi pytać nie potrafi żyć”.

 

Nie jesteśmy einsteinami. Bardzo nie jesteśmy. Ale możemy próbować być troszeczkę. Przynajmniej niektórzy z nas. Ci, których „ciekawość przeżyła typowe wykształcenie polskiej szkoły”. To cud, ale się zdarza. Trudne czasy wzmagają ciekawość. Bo łatwo nie być ciekawym, jak wszystko ma się podane, jak na dobrych wczasach. Wtedy ciekawość sprowadza się jedynie do tego, czy drink jest bardziej oszukany czy mniej. Władza takich lubi. Bo władza nie lubi ciekawych, których nazywa ciekawskimi. A ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

 

A jednak nie do końca nie jesteśmy ciekawi. Bo czasami obserwuję od z jakim zainteresowaniem mielczanie czytają o dietach, zarobkach i majątkach swoich lokalnych władców, radnych, urzędników różnych szczebli i jak bardzo tymi wiadomościami się bulwersują.

To ludzi rusza.

Bo polityka płacowa PiS – u poniosła, nie wiedzieć czego (?), klęskę. Pomimo ciągłego podnoszenia płacy minimalnej, coraz więcej ludzi zarabia właśnie minimalną, a do tego ci, którzy mieli kiedyś więcej, zbliżają się z zarobkami coraz bardziej do tej minimalnej. Bo jak trzeba podnosić komuś płace z mocy ustawy, to robi się to kosztem tych lepiej zarabiających, których ustawa nie obejmuje.

 

I w coraz powszechniejszej bryndzy finansowej, jaka ogarnia część sprywatyzowanego społeczeństwa, potęgowanej inflacją, zarobki ludzi finansowanych z naszych podatków muszą budzić dyskusję. Szczególnie gdy radni w całej Polsce podnoszą sobie diety przy pierwszej nadarzającej się okazji, i – mając usta pełne frazesów, jak nasi powiatowi radni PiS – sobie podnieśli o 900 i więcej złotych na czysto, a rodzinom wychowującym cudze dzieci dali po 300 złotych.

 

Ludzie jednak na co dzień nie są ciekawi i władzę to jedynie może cieszyć. Gorzej, jak zaczynają pytać. Te resztki demokracji, których wyrazem jest konieczność publikacji zarobków i stanu majątkowego, są czynnikiem nawrotu ciekawości wśród społeczeństwa. Oczywiście władza PiS zabezpieczyła się Trybunałem Konstytucyjnym, że majątków przepisanych na żony już nie trzeba ujawniać. Niedługo nie trzeba będzie odpowiadać na pytania o sprawy publiczne – także po kolejnym wyroku Trybunału, który można przewidzieć, więc dodatkowo z urzędu ograniczy się zarówno ciekawość społeczeństwa, które i tak z przyrodzenia jest mało ciekawe, jak też spowoduje, że te ciekawe czasy, które nam się zapowiadają, władza będzie w swej mądrości czynić mniej ciekawymi.

 

Więc bądźmy pewni, że choć idą ciekawe czasy, to władza zrobi wszystko, by takie ciekawe nie były. Bo jak się zlikwiduje niezależne media, TVN, to ilość ciekawych informacji drastycznie spadnie, tym samym czasy będą mniej ciekawe. Bo wiadomości z TVP i prasy Orlenu akurat tę ciekawość będą temperowały, ba utną jej nawet głowę.

 

Ale ludzie nie lubią żyć w ciekawych czasach, jak to powiedzieliśmy powyżej, więc na taki stan chętnie się zgodzą. Przynajmniej na początku, dopóki przez różowość ekranów telewizyjnych nie przebije się paskudny zgrzyt i koszmarny obraz rzeczywistości, w której inflacja zeżre wszystkie rządowe datki i tarcze inflacyjne.

 

 

 

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...