niedziela, 19 kwietnia 2020

Mielecki obraz "Jezu ufam Tobie"


  

Należę już do „starszych mielczan”, a także do tych spośród nich, którzy pamiętają jeszcze stary Kościółek na Osiedlu,a w nim boczny ołtarz, w którym umieszczony był obraz Jezusa Miłosiernego „Jezu ufam Tobie”, ten sam, który obecnie jest w kaplicy zimowej nowego kościoła. 

Historia powstania tego obrazu - jak się dalej okaże - ginie w mrokach niepamięci, i to pomimo tego, że nie może mieć on więcej niż sześćdziesiąt kilka lat.

Trzy lata temu napisałem dla mielczan felieton pod tym samym tytułem, będący krótką opowieścią o mieleckiej wersji obrazu, jak i ogólnie o dziejach obrazu Jezusa Miłosiernego „Jezu ufam Tobie”, a także o kulcie Bożego Miłosierdzia i życiu świętej Siostry Faustyny.Uczyniłem to z dwu powodów.

Pierwszy z nich, ważny wtedy dla tarnowskiego i mieleckiego Kościoła, dla parafian, którzy są czcicielami Bożego Miłosierdzia,albo którzy może nimi niedługo zostaną, to była  peregrynacja relikwii  Świętej Faustyny i Błogosławionego Jana Pawła II wraz z kopią łagiewnickiego obrazu „Jezu ufam Tobie”, po diecezji tarnowskiej.

Powód drugi, to spotkanie w Mielcu tych dwu obrazów Jezusa Miłosiernego, łagiewnickiego i mieleckiego, i historia obu, niesłychanie ciekawa, którą chciałem przypomnieć nie tylko tym mielczanom, którzy kult Bożego Miłosierdzia znają, ale i pozostałym, którzy może natkną się na mój felieton.

Obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany przez Adolfa Hyłę dla klasztoru Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach, jest tym oficjalnie uznawanym przez Kościół za swoistego ambasadora Bożego Miłosierdzia. Ale przecież nie był on pierwszy i nie jest on jedyny. Oprócz pierwszego obrazu, namalowanego w Wilnie wg wskazówek siostry Faustyny, który zresztą w Wilnie pozostał, było jeszcze wiele obrazów „Jezu ufam Tobie”, powstałych w powojennych, ciężkich czasach.  Większość z nich namalował Adolf Hyła, ale jak widać na przykładzie Mielca, nie wszystkie.

Czasy powojenne były bardzo trudne dla kultu Bożego Miłosierdzia i to nie tylko z powodu prześladowań Kościoła przez komunistów. Były trudne także dlatego, że kult Bożego Miłosierdzia w wersji przekazanej przez Jezusa Świętej Faustynie nie od razu doczekał się akceptacji władz kościelnych. Tak jak nie od razu władze Kościoła zaakceptowały „dziwny” obraz Jezusa z promieniami wychodzącymi z serca.

Nie godząc się na obraz Hyły, taki bardzo swobodny w wyrazie,biskupi zorganizowali nawet w 1954 roku konkurs na obraz bardziej „ewangeliczny”. W 1959 roku w ogóle zakazano szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego właśnie w formach przekazanych przez Siostrę Faustynę, w tym obrazu „Jezu ufam Tobie”. Dokument watykański, zwany „Notyfikacją” „pozostawił roztropności duszpasterzy kwestię usuwania z kościołów obrazów Jezusa Miłosiernego”. Pomni na zalecenia hierarchów księża wynosili z kościoła obrazy Jezusa Miłosiernego. Praktyka ta nie dotyczyła jednak wszystkich duchownych.Bywały parafie, gdzie obrazy zostawiano, a wierni nadal przed nimi się modlili.

I tu dochodzimy do naszej Parafii, a w zasadzie do naszego małego Kościółka, który żyje już tylko w pamięci starych mielczan, a w którym obraz Jezusa Miłosiernego z napisem „Jezu ufam Tobie”, wisiał „od zawsze”. Wisiał nawet wtedy, kiedy w innych kościołach obrazy zdejmowano, bo ksiądz Proboszcz Arczewski tego nie zrobił. I mielczanie mogli cały czas modlić się do Bożego Miłosierdzia, tak jak to robią teraz.

To „od zawsze” jest szczególnie aktualne dla mnie i dla większości żyjących jeszcze mielczan, którzy w latach pięćdziesiątych przychodzili do Kościółka na msze święte i nabożeństwa.

Usiłowałem dociec, kiedy ten obraz w Mielcu się pojawił i kto go namalował, ale pomimo tak niewielkiego odstępu czasu, nie ma nikogo, kto ma pewność.
Według Księdza Proboszcza Czesaka obraz mógł się pojawić ok. roku 1956, kiedy w Mieleckiej Parafii przebywał przez pół roku ksiądz, który potem studiował na Akademii Sztuk Pięknych. Jest to prawdopodobne, chociaż nie ma takiej pewności. Bo nie ma też już dzisiaj pewności, czy boczne ołtarze powstały w 1953 roku i czy obraz namalowano specjalnie do jednego z nich, czy też zastąpił obraz wcześniej już istniejący. Fakt faktem, czy to od 1953 czy od dopiero od 1956 roku, Obraz Jezusa Miłosiernego w mieleckiej wersji wisiał w ołtarzu bocznym, a ja wciąż na niego się gapiłem, nie mając świadomości, że coś takiego jak Boże Miłosierdzie istnieje, bo do mojej rodziny ani kult, ani Koronka do Bożego Miłosierdzia wtedy nie dotarły.
W 1978 roku, kiedy zburzono stary Kościółek, a wierni wraz z Panem Bogiem zagospodarowali nową, wielką świątynię, zdjęto Obraz Jezu ufam Tobie ze ściany i gdzieś schowano. Może stało się tak dlatego, że proboszcz Arczewski, złożony ciężką chorobą, nie miał już wpływu na parafię, nowy proboszcz był bardziej urzędowy, a kult Bożego Miłosierdzia wciąż jeszcze nie był oficjalnie uznany. Nie wiem.

Faktem jest, że dopiero kolejny proboszcz, ks. Prałat Kazimierz Czesak, obraz wyremontował i przeznaczył dla niego kaplicę zimową, którą ja teraz nazywam Kaplicą Jezusa Miłosiernego .

I znowu Jezus Miłosierny patrzy na Mielec, jak wtedy, kiedy ja, jako mały chłopiec, przez całe moje dziecięce lata chodząc do kościoła, widziałem w ołtarzu po lewej stronie ten przedziwny obraz.
I kiedy jako mały chłopiec gapiłem się często w promienie, wypływające z miejsca, w którym Jezus miał serce, nawet się temu nie dziwiłem, pamiętając wiszące w domu Babci obrazy, na których Jezus i Maryja mieli serca po prostu na wierzchu, na ubraniu.
Bo było coś w tym obrazie takiego, co spowodowało, że zapadł mi on w pamięć na całe życie i był tym elementem mojej religijnej przeszłości, który pojawiał mi się przed oczami po wielokroć, w różnych momentach życia.

Dzisiaj też chyba mogę powiedzieć, że to On zawiódł mnie pewnego dnia do Łagiewnik, bym głębiej poznał i Miłosierdzie Boże, i życie Tej, która to Miłosierdzie głosiła, która dla niego poświęciła całe swoje młode życie.

Obecność tego obrazu pośród nas i jego oddziaływanie, jest dla mnie namacalnym dowodem na to, że wizerunki Jezusa, wizerunki świętych odgrywają ważną rolę w naszym życiu. Przypominają o Bogu Jedynym w Trójcy Świętej.

I dlatego tak ważne jest, że mamy w Mielcu swój obraz Jezusa Miłosiernego. I że była ta chwila, że ten „nasz”, „mielecki”, prowincjonalny, a jednocześnie uniwersalny Jezus Miłosierny, który był z nami od ponad pół wieku, przed którym kolejne pokolenia mielczan modliły się o Boże Miłosierdzie, spojrzał w naszym Kościele na doczesne szczątki swoich sług, świętej Faustyny i błogosławionego Jana Pawła i że bardziej jeszcze dzisiaj wiemy, że Bóg jest bogaty w Miłosierdzie, że wywyższa tych, którzy go kochają.

Kiedy po mszy świętej w niedzielę odwiedzam kaplicę Miłosierdzia Bożego i widzę coraz więcej mielczan modlących się przed obrazem Jezusa Miłosiernego, zawsze patrzę na tę niepozorną postać po jego prawej stronie, na Świętą Faustynę.

To ją, prostą, niewykształconą dziewczynę z łódzkiej wsi, wybrał Bóg na głosicielkę swojego Miłosierdzia. „Wartość religijna posłannictwa siostry Faustyny polega na przypomnieniu odwiecznie znanej, ale zapomnianej prawdy wiary o miłości miłosiernego Boga do człowieka".

I kilka lat temu, kiedy ja także zacząłem poznawać przesłanie Świętej, kiedy zacząłem czytać krok po kroku jej „Dzienniczek”, z każdą czytaną stronicą byłem bardziej zafascynowany jego treścią. Cały czas pamiętałem, że pisała go prosta osoba, mająca ukończone 3 klasy szkoły podstawowej, w klasztorze wykonująca prace fizyczne w kuchni, piekarni czy pralni, i nie mogłem się nadziwić wielkości i mądrości słów. I gdyby zaniedbać roztrząsanie nad formą jej wierszy, czy też pieśni, to treści, które nam zostawiła, całą spuściznę duchową, już umieszczamy pośród najbardziej wartościowych i godnych polecenia dzieł ludzkich.

Nie bez powodu „dzienniczek” jest najczęściej tłumaczoną i wydawaną na świecie polską pozycją literacką.

A Obraz przemawia do nas wciąż i będzie przemawiał do końca naszego świata. I nawet jak usta nie wypowiedzą, to oczy mogą odczytać: „Jezu ufam Tobie”.Bo komu zaufać w dzisiejszym świecie?

 


 Felieton z 3.01.2016 napisany w ślad za podobnym felietonem z 2.09.2013 roku


Komu odbija (się) na widok dyni i dlaczego

  Znowu w przełomie października i listopada mamy dwa święta zmarłych. Jedno oficjalne, obchodzone przez wszystkich Polaków, wierzących ...