środa, 5 października 2022

Jak PiS, wstając z kolan, czyni z ludzi niewolników


zdjęcie za Fakt.pl

 

Różne w historii świata i Polski były formy niewolnictwa. W Polsce było to właściwie poddaństwo pańszczyźniane, tylko okazjonalnie zrównujące się z klasycznym niewolnictwem, kiedy chłop pańszczyźniany był sprzedawany jak przedmiot. Najczęściej sprzedaż poddanego dokonywała się wraz z majątkiem, na którym pracował, majątkiem który był własnością pana.

Czyli jak gdzieś czytamy, że nasz ulubiony hetman Mielecki sprzedał jakąś wieś koło Mielca, to musimy pamiętać, że sprzedał je wraz ze swoimi chłopami. Czyli może naszymi przodkami.

Chłopi pańszczyźniani – a pamiętajmy, ze było to ponad 80% ludności dawnych ziem polskich – za swoje poddaństwo, za ciężką pracę na ziemi pana, otrzymywali od niego ochronę, co w tych ciężkich czasach rozboju i bandytyzmu było bardzo ważną sprawą.

Faktem jest, że był to z punktu widzenia pana nie żaden uczynek miłosierdzia, ale ochrona swoich „narzędzi pracy”.

Zresztą czegoś takiego jak miłosierdzie w tamtych czasach raczej nie bywało. Kościół też, już od Pawła Apostoła poczynając, przez wieki swojego  istnienia niewolnictwo, a potem pańszczyznę popierał. Taki był ustrój społeczny i polityczny, Kościół stał na straży także porządku doczesnego, a zresztą czerpał z niego określone pożytki.

Taki ówczesny sojusz tronu i ołtarza.

 

No i stał się wiek XXI, demokracja w różnych wersjach, teraz akurat u nas wersja godnościowa z wstawaniem z kolan. Jednak różnice miedzy wersjami niewielkie i nie będziemy się nimi zajmować.

 

Oficjalnie są to czasy, kiedy człowiek nigdy nie był tak wolny jak dziś. Każdy może ponoć robić co chce, dokonywać wyborów jakich chce, podróżować gdzie chce, ubierać się jak chce, jeść co chce, wierzyć w jakiegokolwiek boga, lub wcale nie wierzyć, rozwodzić się zostawiając żonę czy męża i dzieci, żyć w związkach z taką samą płcią albo kilkoma na raz, publikować w sieci co zechce, oglądać sobie porno, przerywać ciążę ( no może w Polsce chwilowo nie), albo mieć 7 dzieci, pracować albo się lenić itd…

 

No właśnie, może pracować albo nie pracować.

Pamiętam stare powiedzenie z czasów komuny: lepiej świętować niż pracować. Jego twórca już dawno umarł, nie poświętowawszy sobie, ale ono zostało i skutecznie jest wdrażane w życie przez kolejne ekipy naszego demokratycznego kraju.

To znaczy jedna chciała postawić przez nieuwagę na pracowanie i przegrała.

Ale przyszła kolejna, która bardzo trafnie stwierdziła, że ludzie bardziej lubią świętować niż pracować i na tym założeniu oparła swoją politykę.

I stwierdziła jeszcze jedno. Że tych świętujących ludzi trzeba uzależnić od siebie, żeby im do głowy nie przyszło, że można przestać świętować i postawić na pracę.

A jak najskuteczniej ludzi od siebie uzależnić? No właśnie: uzależnić.

Kto był najbardziej uzależnionym od władzy człowiekiem? Chłop pańszczyźniany od swojego pana. Czyli niewolnik od pana.

 

Czasy się zmieniły, inni są panowie, inni poddani,  ale idea pozostała.

Nie wiem kto, ale ktoś wpadł na szatański pomysł.

Należy ludzi wysłać na wczesne emerytury, by sobie świętowali (hura, hura, hura) a nie pracowali. Wszyscy o tym marzą.

A jak uzależnić świętującego od pana, czyli państwa w wielu osobach sprawujących władzę? Ano dać niską emeryturę, aby nie starczał na świętowanie. A wiadomo, że jak idzie się na nią 5 lat wcześniej, to emerytura musi być głodowa.

Ale przecież pan, czyli państwo, jest miłosierny i co jakiś czas podrzuci poddanemu kilka złotych, by sobie nadal świętował. I żeby pocałował pana w rękę.

 

W taki sposób na długie lata uzależni świętującego od siebie, od swojej łaski, uczyni z niego  bezwolnego oddawacza głosów wyborczych na właściwego, czyli miłościwego, miłosiernego pana. Tym bardziej że wie, że ten drugi pan twierdził, ze lepiej pracować niż świętować. I żyć bardziej godnie.

 

Ale kto by tam chciał godnego życia? Życie musi być miłe, przyjemne, niezbyt ciężkie, a takim nie będzie, gdy trzeba pracować.

Inflacja zabrała, to co miłościwe państwo dało na świętowanie, ale żeby świętujący wyborca wybrał kogo trzeba, dodrukuje się i dorzuci mu pieniędzy..

 

Kiedyś niewolnik musiał pracować na pana. Dzisiaj musi go wynieść do władzy, a ten wyniesiony już się pożywi na państwowym, wraz z dziesiątakami tysięcy mniejszych panów.

 

Ta metoda jest specjalnie skuteczna na wsi i w mniejszych miejscowościach. Dlaczego? Większość z nas jest potomkami niewolników/chłopów pańszczyźnianych. Jednak wielu z nas osiągnęło w minionych 30 latach status człowieka wolnego, swoją pracą czy wykształceniem, czy też jednym i drugim. Stali się ludźmi wolnymi, bo swój los wzięli w swoje ręce. Sami na siebie zarabiają, sami o sobie decydują. Więcej takich jest właśnie w większych miastach.

 

Na wsi pozostały mocne elementy w mentalności jej mieszkańców, wywiedzione jeszcze z czasów uzależnienia chłopa od pana.  I one siedzą gdzieś w ludziach bardzo mocno.

PSL stawiało na rolników bogacących się, inaczej myślących i przegrał. PiS postawiło na biedniejszych, zazdroszczących sąsiadowi, że ma trochę więcej i wygrało.

Dodawanie do niskiej emerytury na wsi małych kwot jest o wiele bardziej efektywne niż w mieście. Tam najczęściej ludzie mają dodatkowe źródła  utrzymania, dorobienia do emerytury.

W mieście biedny emeryt tego nie ma. Ale i tak może sobie poświętować i będzie zadowolony.

 

Czynienie ludzi zależnymi od państwa, współczesnego pana, od jego klasy politycznej, która wszystko uczyni, by nadal zarabiać na państwie, spowoduje prawdziwą katastrofę w niedługim okresie czasu. Na dodatek trudno będzie tę tendencję do świętowania zamiast pracowania odwrócić.

Opozycja, chcąc wygrać wybory, musi także obiecywać świętowanie, nawet jak widzi, że ten ogólny bal, to bal na Titanicu.

I to współczesne niewolnictwo, uzależnienie się ludzi od państwa, będzie narastać.

 

 

wtorek, 4 października 2022

Jak przywracamy w Polsce niewolnictwo

 


zdjęcie za: wiatrak.nl  150 rocznica zniesienia niewolnictwa w Polsce

 

Różne w historii świata i Polski były formy niewolnictwa. W Polsce było to właściwie poddaństwo pańszczyźniane, tylko okazjonalnie zrównujące się z klasycznym niewolnictwem, kiedy chłop pańszczyźniany był sprzedawany jak przedmiot. Najczęściej sprzedaż poddanego dokonywała się wraz z majątkiem, na którym pracował, majątkiem który był własnością pana.

Czyli jak gdzieś czytamy, że nasz ulubiony hetman Mielecki sprzedał jakąś wieś koło Mielca, to musimy pamiętać, że sprzedał je wraz ze swoimi chłopami. Czyli może naszymi przodkami.

Chłopi pańszczyźniani – a pamiętajmy, ze było to ponad 80% ludności dawnych ziem polskich – za swoje poddaństwo, za ciężką pracę na ziemi pana, otrzymywali od niego ochronę, co w tych ciężkich czasach rozboju i bandytyzmu było bardzo ważną sprawą.

Faktem jest, że był to z punktu widzenia pana nie żaden uczynek miłosierdzia, ale ochrona swoich „narzędzi pracy”.

Zresztą czegoś takiego jak miłosierdzie w tamtych czasach raczej nie bywało. Kościół też, już od Pawła Apostoła poczynając, przez wieki swojego  istnienia niewolnictwo, a potem pańszczyznę popierał. Taki był ustrój społeczny i polityczny, Kościół stał na straży także porządku doczesnego, a zresztą czerpał z niego określone pożytki.

Taki ówczesny sojusz tronu i ołtarza.

 

No i stał się wiek XXI, demokracja w różnych wersjach, teraz akurat u nas wersja godnościowa z wstawaniem z kolan. Jednak różnice miedzy wersjami niewielkie i nie będziemy się nimi zajmować.

 

Oficjalnie są to czasy, kiedy człowiek nigdy nie był tak wolny jak dziś. Każdy może ponoć robić co chce, dokonywać wyborów jakich chce, podróżować gdzie chce, ubierać się jak chce, jeść co chce, wierzyć w jakiegokolwiek boga, lub wcale nie wierzyć, rozwodzić się zostawiając żonę czy męża i dzieci, żyć w związkach z taką samą płcią albo kilkoma na raz, publikować w sieci co zechce, oglądać sobie porno, przerywać ciążę ( no może w Polsce chwilowo nie), albo mieć 7 dzieci, pracować albo się lenić itd…

 

No właśnie, może pracować albo nie pracować.

Pamiętam stare powiedzenie z czasów komuny: lepiej świętować niż pracować. Jego twórca już dawno umarł, nie poświętowawszy sobie, ale ono zostało i skutecznie jest wdrażane w życie przez kolejne ekipy naszego demokratycznego kraju.

To znaczy jedna chciała postawić przez nieuwagę na pracowanie i przegrała.

Ale przyszła kolejna, która bardzo trafnie stwierdziła, że ludzie bardziej lubią świętować niż pracować i na tym założeniu oparła swoją politykę.

I stwierdziła jeszcze jedno. Że tych świętujących ludzi trzeba uzależnić od siebie, żeby im do głowy nie przyszło, że można przestać świętować i postawić na pracę.

A jak najskuteczniej ludzi od siebie uzależnić? No właśnie: uzależnić.

Kto był najbardziej uzależnionym od władzy człowiekiem? Chłop pańszczyźniany od swojego pana. Czyli niewolnik od pana.

 

Czasy się zmieniły, inni są panowie, inni poddani,  ale idea pozostała.

Nie wiem kto, ale ktoś wpadł na szatański pomysł.

Należy ludzi wysłać na wczesne emerytury, by sobie świętowali (hura, hura, hura) a nie pracowali. Wszyscy o tym marzą.

A jak uzależnić świętującego od pana, czyli państwa w wielu osobach sprawujących władzę? Ano dać niską emeryturę, aby nie starczał na świętowanie. A wiadomo, że jak idzie się na nią 5 lat wcześniej, to emerytura musi być głodowa.

Ale przecież pan, czyli państwo, jest miłosierny i co jakiś czas podrzuci poddanemu kilka złotych, by sobie nadal świętował. I żeby pocałował pana w rękę.

 

W taki sposób na długie lata uzależni świętującego od siebie, od swojej łaski, uczyni z niego  bezwolnego oddawacza głosów wyborczych na właściwego, czyli miłościwego, miłosiernego pana. Tym bardziej że wie, że ten drugi pan twierdził, ze lepiej pracować niż świętować. I żyć bardziej godnie.

 

Ale kto by tam chciał godnego życia? Życie musi być miłe, przyjemne, niezbyt ciężkie, a takim nie będzie, gdy trzeba pracować.

Inflacja zabrała, to co miłościwe państwo dało na świętowanie, ale żeby świętujący wyborca wybrał kogo trzeba, dodrukuje się i dorzuci mu pieniędzy..

 

Kiedyś niewolnik musiał pracować na pana. Dzisiaj musi go wynieść do władzy, a ten wyniesiony już się pożywi na państwowym, wraz z dziesiątakami tysięcy mniejszych panów.

 

Ta metoda jest specjalnie skuteczna na wsi i w mniejszych miejscowościach. Dlaczego? Większość z nas jest potomkami niewolników/chłopów pańszczyźnianych. Jednak wielu z nas osiągnęło w minionych 30 latach status człowieka wolnego, swoją pracą czy wykształceniem, czy też jednym i drugim. Stali się ludźmi wolnymi, bo swój los wzięli w swoje ręce. Sami na siebie zarabiają, sami o sobie decydują. Więcej takich jest właśnie w większych miastach.

 

Na wsi pozostały mocne elementy w mentalności jej mieszkańców, wywiedzione jeszcze z czasów uzależnienia chłopa od pana.  I one siedzą gdzieś w ludziach bardzo mocno.

PSL stawiało na rolników bogacących się, inaczej myślących i przegrał. PiS postawiło na biedniejszych, zazdroszczących sąsiadowi, że ma trochę więcej i wygrało.

Dodawanie do niskiej emerytury na wsi małych kwot jest o wiele bardziej efektywne niż w mieście. Tam najczęściej ludzie mają dodatkowe źródła  utrzymania, dorobienia do emerytury.

W mieście biedny emeryt tego nie ma. Ale i tak może sobie poświętować i będzie zadowolony.

 

Czynienie ludzi zależnymi od państwa, współczesnego pana, od jego klasy politycznej, która wszystko uczyni, by nadal zarabiać na państwie, spowoduje prawdziwą katastrofę w niedługim okresie czasu. Na dodatek trudno będzie tę tendencję do świętowania zamiast pracowania odwrócić.

Opozycja, chcąc wygrać wybory, musi także obiecywać świętowanie, nawet jak widzi, że ten ogólny bal, to bal na Titanicu.

I to współczesne niewolnictwo, uzależnienie się ludzi od państwa, będzie narastać.

 

 

 

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...