wtorek, 22 maja 2018

Osocze formaldehydowe



 Zdjęcie - jak widać - wzięte od Korso
Felieton jest o tym, jak Prezydent Kapinos uratował specjalną strefę ekonomiczną w Mielcu przez absolutnym zdominowaniem przez Kronospan. Na szczęście był szybszy.

Parę dni temu ujrzałem w tv fragment narzekania na skażenie środowiska i związane z tym choroby i zarejestrowałem z wielkim zdziwieniem jedną z konkluzji, że z leczeniem będzie lepiej, jak w Polsce wybuduje się fabrykę leków krwiopochodnych. Dlaczego się zdziwiłem? Ano dlatego, że tę wypowiedź zilustrowano zdjęciem hali z Mielca, która miała być kiedyś Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Czyli miała produkować leki krwiopochodne. Jakże przydatne przy leczeniu wszelkiego typu białaczek i innego świństwa, które nie wiadomo z czego się w człowieku biorą i go zabijają.

Zdziwiłem się tym bardziej, że od jakiegoś czasu w Mielcu powtarzana jest informacja, chyba już nie plotka, bo dzieje się to za często, że halę i działkę po Laboratorium Frakcjonowania Osocza, a także sąsiednią do niej nieruchomość po dawnym Atlantisie, kupiła mielecka firma Kronospan, a raczej jakieś zależne od niej spółki.

Transakcja była najpewniej utrzymywana w tajemnicy, ale tajemnice wcześniej czy później dostają nóg i wypełzają na światło dnia. I ta wypełza. Chyba w najmniej korzystnym dla zainteresowanych czasie.
No ale własność to własność i tylko komisja Jakiego może ją odebrać. A tu nie ma raczej do tego podstaw.

Nie wiem, czy firma zajmie jakiekolwiek stanowisko w sprawie zakupu, może nawet zaprzeczy. Ale wtedy można zapytać, po co w takim razie chciała kupić od Agencji Rozwoju Przemysłu tę ulicę, oddzielającą  teren Kronospanu od terenu Atlantisu i hali Frakcjonowania Osocza? I uczynić ją drogą wewnętrzną. Czyli tak naprawdę scalić trzy odrębne nieruchomości w jedną.

Bo to, że chciała kupić tę ulicę, to jest informacja absolutnie pewna. Jak i to, że tę transakcję zablokował Prezydent Kapinos. Więcej: uzyskał od prezesa ARP przyrzeczenie, że ta ulica nigdy Kronospanowi sprzedana nie będzie.

Ciekawe rzeczy się wokół dzieją. O jakich ucho nie słyszało i oko nie widziało. Cicho, cicho, cicho sza…. Nie ma Mickiewicza i nie ma Miłosza.

Dzisiaj dowiedziałem się także, iż posłowie procedują jednak zmianę ustawy o ochronie środowiska, jak obiecał min. Kowalczyk, tak by tego typu przemysł, jaki występuje m.in. w Mielcu, był zobowiązany do monitoringu ciągłego swoich wyrzutni odpadów lotnych i żeby WIOŚ pracował 7 dni w tygodniu i wkraczał do firm bez zapowiedzi. Zobaczymy, co z tego się urodzi.

Na koniec moich krótkich refleksji pomyślałem trochę niespodzianie dla samego siebie – a często moje własne myśli mnie zaskakują - że może to dobrze, że tak się stało i Kronospan przejął kontrolę nad byłą niedoszła fabryką osocza, bo może w ramach ekspiacji i wynagradzania swojej dotychczasowej działalności, za winy prawdziwe i tylko mu przypisywane, a także wykazując się patriotyczną postawą nie tylko wobec Republik Österreich, ale także wobec Rzeczypospolitej Polskiej i jej obywateli, wybuduje im właśnie dedykowaną Fabrykę Frakcjonowania Osocza i zacznie w niej produkować leki na leczenie chorób polskiej krwi? No nie,  krew nie ma narodowości.

Że co? Że fantazjuję? No pewnie że fantazjuję.


Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...