środa, 18 sierpnia 2021

Reasumpcja głosowania, nepotyzm i korupcja po mielecku.

  

Zdjęcie za mielec.pl

Pan Prezydent Wiśniewski obraził się na Radę Miasta za głosowanie nad wotum zaufania i zwrócił się do sądu o unieważnienie głosowania i ponowne głosowanie. Czyli o reasumpcję głosowania po mielecku.

Należy tu z uznaniem podkreślić, że nie skłamał, jak pani marszałek Witek, iż zasięgnął opinii pięciu prawników. Zresztą aż tylu nie ma w Urzędzie. A i – wierzę – tak prymitywne kłamstwo nie przyszło by mu do głowy. Fakt faktem jednak, że obraził się na radnych.

Uzasadnia swoją decyzję tym, że radni niemerytorycznie i nie na temat dyskutowali po przedstawieniu listy osiągnięć Prezydenta w minionym roku.

 Zadziwiający ten zarzut, bo radni mogą sobie pogadać, o czym chcą, jak się im to z działalnością prezydenta kojarzy, a głosują nad tym, co od prezydenta usłyszeli, nawet jak o tym potem nie dyskutowali, a nawet pomylił im się prezydent ze starostą.

Tak jak w Sejmie uznano idiotyzm posłów Kukiz 15 za istotną przyczynę reasumpcji głosowania, tak pan prezydent uznał, że radni nie do końca wiedzą co czynią (tak piszę oględnie), bo gadają od rzeczy, a powinni z sensem i dlatego głosowanie trzeba powtórzyć. Taka reakcja jest dla mnie trochę histeryczna i mało poważna dla poważnego człowieka na funkcji prezydenta Mielca.

 

Powiem tak: moim zdaniem radni PiS u gadają w dużej mierze bez sensu, a tego, co przedstawił Prezydent nawet nie starali się zrozumieć, patrzyli w telefony, zamiast słuchać, bo prezydent nie przedstawiał informacji żywo i z sercem, ale odczytywał to, co mu ktoś napisał (opinia radnego Wójcika), jednak głosowania powtórzyć się nie powinno.

Chyba ze się chce radnych PiSu potraktować jak posłów Kukiza.

Zresztą, to nie radni PiS przesądzili o wyniku, ale radna ugrupowania Pana Prezydenta. To pani Magdalena Weryńska Zarzecka była takim mieleckim Gowinem, a radni Kukiza15 tylko radnymi Kukiza15.

A co do wypowiedzi radnych PiS, którzy (albo niektórzy) przypisują prezydentowi winę za wszelkie zło dziejące się w Mielcu, w tym ucieczkę ludzi, malejąca liczbę mieszkańców (czyli też mniejszą ilość porodów), brak terenów inwestycyjnych, brak skomunikowania z autostradą, (oprócz oczywiście kolei, którą i tak prawie nikt jeździł nie będzie), brak drogi krajowej, brak przeniesienia Mielca na lewą stronę Wisłoki i najważniejsze, wysokie ceny śmieci ( teraz, po przejęciu EuroEko radni PiSu znają się na śmieciach jak nikt), to ja powiem panom radnym, ze bzdurzą. Co oczywiście jest wybaczalne w walce politycznej, ale jest i coś takiego, jak lustro. Warto w niego spojrzeć od czasu do czasu. Szczególnie gdy się ma takie sukcesy, jak samodzielne zbudowanie Strefy mieleckiej, co podkreślono na obchodach jej 25 lecia no i zahamowanie spadku urodzeń przez danie wszystkim 500 plus.

Ja osobiście doceniam inwestycyjne dokonania Pana Prezydenta. Podoba mi na przykład się wciąż rosnąca liczba placów zabaw dla dzieci i mówię to całkiem poważnie.I uczciwie patrzę na to, co mógł zrobić, a czego zrobić nie jest w stanie, choćby chodził na uszach.

No to teraz będzie o nepotyzmie i korupcji. Znowu, żeby przejść do mieleckiego podwórka, dygresja warszawska. Najpierw opuszczający PiS a potem do niego powracający poseł Lech Kołakowski, za ten powrót dostał posadę w Banku Gospodarstwa Krajowego wartą ok. 40 tys. zł miesięcznie.

No i wszyscy przeszli z tym do porządku dziennego. Pogadano coś o korupcji politycznej i przestano. Profesor Zoll nazwał wczoraj  sprawę po imieniu i w pełni się z nim zgadzam. To żadna „korupcja polityczna”, która może być bezkarna, to zwyczajna korupcja, podpadająca pod kodeks karny. Czy będzie ukarana? Naiwni, którzy tak sadzą. Polska jest już od dawna państwem jeśli nie bezprawia, to państwem jego partyjnej interpretacji.

No więc przejdźmy do Mielca. Nowy dyrektor Szpitala zatrudnił na stanowisku dyrektora (na dzisiaj nie mam pewności od czego) osobę, z którą – jak głosi plotka - łączą go bliskie relacje. Nawet bardzo bliskie.

Jeśli jest to prawda – a dobrze byłoby zaprzeczyć takim plotkom, jeśli nie są prawdziwe – to mamy do czynienia albo z rodzajem nepotyzmu (choć z tym mamy raczej do czynienia w przypadku zatrudniania rodziny), albo z jakąś formą korupcji dyrektora przez Starostę.

Za zgodę na objęcie stanowiska dodatek w postaci zgody na zatrudnienie osoby bliskiej.

Powiem tak – nawet jeśli to wszystko, co ludzie plotkują o szpitalu, jest prawdą, to w świetle skundlenia warszawskiej polityki mamy w Mielcu do czynienia z maalutkim michałkiem, którym nie będzie warto się zajmować, jeśli pan dyrektor odniesie sukces w reformowaniu szpitala.

No bo jeśli nie odniesie sukcesu, to ewentualna niekompetencja pani dyrektor, o której już słyszałem od urzędników, (chociaż także słyszałem, że jako jedyna od zawsze zaczęła interesować się SOR – em, gdzie jest każdego dnia i czuwa nad jego problemami), będzie kroplami przelewającymi kielich goryczy. Albo trucizny.

 

 

wtorek, 17 sierpnia 2021

Mieleckie „Waterloo” tarnowskiego Kościoła?

 
 

 Zdjęcie za Parafią MBNP w Mielcu

Kiedy 4 lata temu po raz pierwszy na jakiejś mszy świętej w parafii MBNP zobaczyłem naszego nowego wtedy  proboszcza, księdza Połcia, powiedziałem do mojej żony: on mi przypomina Napoleona. Bo zobaczyłem w nim podobieństwo do Bonapartego, tak z twarzy, wzrostu jak i energii, która z niego emanowała. Bóg mi świadkiem, że nie zbudowałem wtedy skojarzenia: Napoleon – Waterloo. Wręcz przeciwnie, byłem wtedy pod wrażeniem nowego proboszcza. Wierzyłem, że to nowy człowiek na zmieniające się czasy. Trochę mój entuzjazm burzyła wiadomość, że był kurialnym urzędnikiem, bo nie mam do nich zaufania, ale to był drobiazg przy nadziei, jaką w nim pokładałem.

Bardzo ceniłem i nadal cenię księdza prałata Czesaka za jego pracę w Mielcu, ale ja, człowiek w swojej opinii nowoczesny i starający się nadążać za zmianami społecznymi, uważałem, że potrzebny jest w, największej parafii w Polsce, w pokomunistycznym jednak i dość lewicowym Mielcu, ktoś nowy, z nową energią i innym spojrzeniem na proboszczowanie.

Bardzo mnie bolało i boli nadal, że nasz kościół staje się kościołem ludzi starych, że msze powoli zamieniają się w msze geriatryczne, że niewiele w kościele ludzi młodych.

Wiem, to nie tylko przypadłość mieleckiego kościoła. Gdzie indziej jest jeszcze gorzej. Ale Mielec to ogon pobożności diecezji Tarnowskiej i wydawało mi się, że nowy proboszcz coś zmieni.

 Nie wiem, co się stało. Była pandemia, ale nie tylko w Mielcu. Wydawać by się mogło, że nie zdarzyło się nic spektakularnego, co mogło stać za decyzją proboszcza Połcia o opuszczeniu Mielca. Ja wiem, decyzje podejmuje biskup. Ale każda decyzja jest jakoś wypracowywana. Także na prośbę zainteresowanego. Tym bardziej, jeśli zamienia się parafię trudną na Krynicę Zdrój. Słyszałem plotki, że proboszcz miał dość, że nie układała mu się współpraca z mielczanami, którzy m.in. donosili na księdza, że nie przestrzega wymogów sanitarnych.

Jak było naprawdę, zapewne nigdy się nie dowiemy, pozostaniemy przy plotkach i domysłach. Faktem jest jednak, że nie mogę tego przeniesienia/odejścia potraktować inaczej jak rejterady z trudnej placówki. A że można to potraktować szerzej jako porażkę Kościoła w Mielcu, świadczyć może to, że podobnie stało się w parafii Trójcy Przenajświętszej.

 Szkoda, że nie zaczęło się w Mielcu, w parafii MBNP szczególnie, w mojej parafii,  cośkolwiek malutkiego nowego.

 W ostatnią niedzielę poszedłem na mszę. Kazanie miał nowy proboszcz, ks. prałat Ryszard Biernat. Doktor. Pierwsze wrażenie było bardzo złe: Boże, jakiego dziadka nam dali. Przecież ma ze 65 lat. Czyżby przyszedł umrzeć z nami starymi? Gdy zobaczyłam go z bliska w czasie zbierania ofiary pieniężnej obniżyłem mu wiek do 60 lat. Ale to też nie było dla mnie zadowalające. Życzę dobrze mojemu Kościołowi (krytykując często wiele złych lub nieefektywnych rzeczy w Kościele), bo życzę dobrze także samemu sobie, było nie było, katolikowi. Jak będzie dalej? Gdyby sądzić po dwu poprzednich parafiach, w których ksiądz Biernat był proboszczem: w Czchowie znanemu mielczanom z zapory na Dunajcu i w maleńkiej Machowej w gminie Pilzno, to trzeba by powiedzieć, że na Mielec wybiera się jak z motyk na słońce.

 Okazuje się jednak, że jako młody ksiądz, w wieku 28 lat (to był rok 1994, ksiądz urodził się w 1966, czyli ma obecnie 55 lat), został skierowany do pracy we Francji w ramach Polskiej Misji Katolickiej. Po dwóch latach pracy w Paryżu jako wikariusz w polskiej parafii Wniebowzięcia NMP i we francuskiej parafii św. Magdaleny został skierowany do pracy z Polonią w okręgu Marsylii, pełniąc jednocześnie funkcję wikariusza w parafii Serca Pana Jezusa w tym mieście. Będąc proboszczem cum cura animarum dla Polaków w tym regionie, w latach 1996–2004 pełnił kolejno funkcje najpierw wikariusza, a potem proboszcza w parafii św. Andrzeja i św. Hieronima w Aix-en-Provence, a następnie w latach 2004–2007 był proboszczem w czterech parafiach: Lamanon, Aureille, Eyguières i Sénas. Ponadto w latach 2001–2004 był kapelanem Szpitala w Aix-en-Provence. Wśród rozlicznych przedsięwzięć w ramach pracy wśród Polonii należy podkreślić fakt, że był współzałożycielem Polskiej Szkoły w Aix-en-Provence. W latach 2000–2003 odbył studia licencjackie na Uniwersytecie Katolickim w Paryżu na Wydziale Prawa Kanonicznego uwieńczone licencjatem z prawa kanonicznego obronionym 24 października 2003 roku na podstawie pracy Figure juridique du primat de Pologne (Prawna figura prymasa Polski). W latach 2000–2001 ukończył dwu-letnie studia na Uniwersytecie Prawa, Ekonomii i Nauk Politycznych Aix-Marseille z zakresu prawa kościelnego i historii Kościoła. Przez dwa lata (do czasu powrotu do Polski) pełnił funkcję obrońcy węzła małżeńskiego w sądzie kościelnym drugiej instancji w diecezji Aix-en-Provence.

 W 2007 roku, po 13 latach posługi we Francji wrócił do Polski i został mianowany proboszczem w parafii Trójcy Przenajświętszej w Machowej. 24 czerwca 2011 roku obronił doktorat z teologii na Papieskim Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie Sekcja w Tarnowie z zakresu katechetyki po napisaniu pracy doktorskiej Podstawy teologiczne duszpasterstwa według kardynała Jean-Marie Lustiger. (wszystkie informacje zgodne z danymi Diecezji Tarnowskiej)

 No i takim to sposobem od mojej mszalnej wizji księdza Napoleona, który ni estety po mieleckim Waterloo osiadł na krynickiej Elbie doszliśmy niespodzianie do proboszcza, który musi być w dużej mierze sfrancuziały, czyli inaczej patrzy na kościół i na nauczanie. Bo wydaje mi się niemożliwym, by wpływy, może bardziej doświadczenia francuskie nagle zniknęły. Czy one przydadzą się w Mielcu? Nie wiem.  

 W czasie mszy wysłuchałem w kazaniu krótkiego programu działania, który przedstawił nowy ksiądz proboszcz. Ten program, czyli to pragnienie mojego serca, to tak wam ukazywać dobroć, czułość, troskliwość naszego kochającego Ojca w niebie, tak go ukazywać głoszeniem Słowa Bożego, celebrowaniem sakramentów świętych, modlitwą i moją osobistą świętością, abyście tą dobrocią, miłością i ciepłem Boga Ojca zachwycili się, tak jak Maryja.

- Aby ten zachwyt wiary, każdego dnia was przemieniał, abyście nie musieli opisywać swojego życia słowami: jak ja mam ciężkie życie; wszystko mnie dobija; nie ma we mnie radości; chodzę co prawda do kościoła, ale w sercu ciągle ponuro; wszystko co mam zdobyłem tylko dzięki sobie; przez życie muszę się rozpychać łokciami i nie mogę na nikogo liczyć. Abyście nie musieli tak mówić o swoim życiu. Moi kochani będę się każdego dnia modlił za was, abyście tak spontanicznie z serca wołali: kocham Boga, uwielbiam go, on jest radością mojego serca, on mnie dźwiga, gdy jest mi ciężko, on mi pomaga, gdy w życiu mam coś osiągnąć i zawsze mogę na niego liczyć.

No i fajnie. Fajny program, ale za bardzo duchowy. To dobrze, że ksiądz proboszcz będzie się za nas modlił i zachęcał nas do modlitwy. A moim zdaniem brakuje tu programu kreacyjnego, twórczego, który mógłby (o ile to w naszej diecezji z naszym biskupem jest w ogóle możliwe) tzw. pracę duszpasterską ubrać w nowe formy, nowe szaty, stworzyć coś, czego nie było a tym samym przyciągnąć do Kościoła młodych i sfrustrowanych starych, o których mowa powyżej. Podpowiem, że moim zdaniem takim czymś była organizacja (kilka lat temu) Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Bo od długiego czasu mam przekonanie, że duża część biskupów i księży pamięta tylko tę frazę z nauczania Chrystusa: i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Obiecał, niech się martwi. A zapominają przypowieść o talentach, która jest właśnie do nich skierowana.. Zakopują je i czekają.

 Życzę księdzu proboszczowi sukcesu. Będzie trudno. Może znowu będzie powtórka Waterloo. A może jednak będzie sukces. Nawet jak nie na miarę cesarza ślimakożerców, to choćby naszego wspaniałego Księdza Arczewskiego, który powinien być świętym

 

niedziela, 15 sierpnia 2021

Wolne(?) mieleckie media a lexTVN

 
 

Obraz za Forsal

O niszczeniu w Polsce niezależnych mediów piszą wybitni dziennikarze (nie tylko polscy), więc nie zamierzam z nimi się ścigać. Popierając w pełni protesty przeciwko uchwaleniu przez Sejm ustawy mającej założyć kaganiec na nieprzychylną rządowi telewizję TVN, sam ograniczam swój horyzont felietonisty do naszego miasta, którego mieszkańcy  z niezależnością mediów także sobie poradzić nie umieją.

 Tak się zdarzyło, że w na koniec 2016 roku, gdy mijał pierwszy rok rządów PiS u, zamieściłem na Facebooku życzenia noworoczne o takiej treści: Z życzeniami dla wszystkich, aby w 2017 roku wolno nam było mówić, co myślimy i co chcemy powiedzieć. A potem, dalej, żeby nam wolno było myśleć, co chcemy. I słuchać takich stacji, jakich chcemy. Nawet tych kłamliwych, czyli nielubianych przez innych i władzę w szczególności.

 Skąd się wzięły takie moje życzenia? Ano stąd, że w Tygodniku Solidarność pojawiła się 30.12.2016 09:40 sygnowana przez jakąś panią (nazwisko bez znaczenia, bo takie sprawy nie dzieją się bez solidnego wsparcia politycznego) Petycja o odebranie koncesji stacjom TVN i TVN24. "Zagraniczne media niszczą życie polityczne w Polsce"

- Zwracam się do KRRiT o odebranie koncesji telewizyjnej stacji informacyjnej TVN24 jak również stacji TVN w związku z ich kłamliwymi i zmanipulowanymi przekazami zawartymi w programach informacyjnych, takich jak min. „Fakty TVN” - od takich słów rozpoczyna się petycja skierowana do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o odebrania stacjom TVN i TVN24 koncesji na nadawanie. Na ten moment petycję podpisało już 20.841 osób.

 Na końcu felietonu podaję link do tekstu petycji jak też do artykułu Tygodnika Solidarność, więc nie będę tu jej szczegółowo opisywał.

 W świetle dzisiejszych wydarzeń widzimy, że PiS już wtedy chciał założyć TVN – owi kaganiec lub wręcz go zlikwidować. To pokazuje, że wszelkie dzisiejsze tłumaczenia Kaczyńskiego o obawach przed kapitałem z handlu narkotykami są bzdurami na użytek głupszej części elektoratu PiS.

 Jednak nie chcę dalej ciągnąć wątku ogólnopolskiego, ale z dzisiejszej perspektywy pokazać reakcje mielczan na mój wpis. A wypowiadały się także osoby powszechnie znane w Mielcu, niektóre będące kiedyś działaczami opozycji antykomunistycznej, a dzisiaj prominentnymi działaczami sił rządzących Polską (bo akurat dzisiaj PiS jest w Mielcu w opozycji).

 Nie będę podawał nazwisk, bo nie chodzi o to, by na kogoś donosić, ale o to, jakie było – i zapewne jest, co widzę w dyskusjach na Facebooku – myślenie o wolności, demokracji, pluralizmie  w wydaniu ludzi prawicy w Mielcu.

 Ludzie prawicy – określę ich ogólnie – uważali, że jak coś lub ktoś im się w mediach nie podoba, to powinno to być zabronione i nikt inny nie powinien tego słuchać, oglądać, czytać, ba, nawet mieć pojęcia, że coś takiego istnieje.

 Jak kwalifikują, to co winno być zakazane? Andrzeju, każda stacja telewizyjna a zwłaszcza prywatna ma prawo do własnej opinii o tym co dzieje się w Polsce. Natomiast jeśli jakaś stacja działa przeciw Polsce i np. pokazuje "wyprodukowane" na zamówienie kłamliwe materiały, sieje kłamliwą propagandę , oczernia Polaków itp to też ma być nam to obojętne w imię wolności mediów ? Mnie to nie jest obojętne

Gdy odpowiadałem, że : to jej nie oglądaj. To, co proponujesz, prowadzi do katastrofy. Bo niby jak stwierdzić, która stacja jest dobra i nie kłamie? Jak? Po prostu trzeba zamknąć wszystkie nie podlegające rządowi. Wtedy będzie słusznie i prawdziwie. Straszne.

Co to znaczy - oczernia Polaków? Kto i kiedy sieje kłamliwą propagandę? Co jest kłamliwą propagandą a co nie jest? Bo znam wiele, którzy twierdzą, ze TVP sieje kłamliwą propagandę. Też ją trzeba zamknąć, bo części się nie podoba. Jeśli ktoś kłamie, trzeba mu wytoczyć proces. Od tego jest przycisk off.

 Na to mi odpisano: Uważam, że jeżeli nie odróżnia ktoś kłamstwa od prawdy to po licho się wypowiadać.

 No i o czym dalej dyskutować, jeśli mielecka (i nie tylko) prawica przyznała sobie prawo do określania, co jest prawdą, a co kłamstwem, co jest dobre, a co jest złe i nie do[puszcza do świadomości swojej, że nie istnieją jednoznaczne i uniwersalne kryteria, możliwe do zastosowania przez każdego człowieka do określenia, co jest prawdą, co jest nieprawdą, co jest dobrem, co złem, rezerwując dla ludzi wierzących wszystkich opcji politycznych podstawowe prawdy ewangeliczne (choć widzimy, ze nawet biskupi mają problemy z określeniem, co jest złego w pedofilii, a co nie, więc czego oczekiwać od szarego katolika).

 Dyskusja była długa, wielowątkowa, byli w niej i obrońcy pluralizmu, dzielnie go broniący. Ludzie prawicy, jak już brakowało im argumentów merytorycznych, sięgali do historii: wie pan kto to są"resortowe dzieci", Soros, Walter-czołowy propagandzista PRL-u? Mnie wcale nie chodzi o odbieranie koncesji tylko etyczną ocenę wielu bredni tej POpapranej tv.

 Mógłbym cytować jeszcze wiele wypowiedzi, ale po co. Widać z tej dyskusji dwie rzeczy: zamach na TVN był przygotowywany od początku rządów PiS oraz że świadomość ludzi prawicy była kształtowana już wiele lat przed 2016 rokiem, a potem tylko ugruntowywana. Przez 5 kolejnych lat rządów PiS nic się nie zmieniło, a słowo prezesa powoli staje się ciałem.

 Jestem przekonany, że siły antydemokratyczne, antypluralistyczne w Mielcu są bardzo liczne i silne. Zapewne większość ma już tak poukładane w głowach przez prawicową propagandę. Co mnie bardzo dziwi, i nie mogę z tym przejść do porządku dziennego w swoim rozumie, za takimi antydemokratycznymi działaniami, niszczącymi wolność słowa, są niektórzy byli opozycjoniści, czynem walczący o wolność słowa w czasie rządów komuny. Jak sobie to tłumaczą w swoim sumieniu, w swoim rozumie, nie potrafię sobie wyjaśnić.

Ale tu nie sposób zadać pytania, czy to tylko cecha ludzi prawicy, by kneblować niewygodne dla nich media? Nie sposób, żyjąc w Mielcu, nie zapytać też, jak jest z wolnością pisania, oceniania, krytyki w mediach mieleckich?

Na pierwsze pytanie łatwo odpowiedzieć, pamiętając, ze za rządów PO zlikwidowano de facto bardzo opozycyjny tygodnik Uważam Rze, że służby specjalne wtargnęły do redakcji innego tygodnika, zabierając laptop redaktorowi naczelnemu. Władza PO też nie lubiła krytyki. 

(A już zupełnie skandalicznym dla amerykańskiej demokracji była likwidacja kont przez Facebook i Twitter prezydentowi Trumpowi. Nie może to jednak być usprawiedliwieniem dla PiSu)

 

A co do Mielca: mamy tu tak naprawdę jedną prywatną gazetę Korso z jej facebookową odroślą, jeden duży portal internetowy hej.mielec i jeden mniejszy „W cieniu jupiterów”.

 Jak od czasu do je czasu przeglądam, to widzę, że są to prawie wyłącznie media informujące o zaistniałych faktach, bardzo rzadko odważające się do wyrażania opinii, jeśli miałyby to być opinie krytyczne czy to wobec władzy, czy wobec znaczących sił czy ludzi w Mielcu. Nie ma. W zasadzie tylko portal w Cieniu jupiterów odważa się linkować felietony (w tym moje), które często zawierają opinie niewygodne dla różnych ludzi i instytucji.

 Pisząc to nie mam, rozumiem trudną sytuację naszych mediów. Działają w małym środowisku i muszą w tym środowisku zarobić na swoje utrzymanie. A pamiętam, jak kiedyś hej.mielec skrytykował za mocno (w opinii Urzędu, bo nie mojej) Urząd Miasta, za co ustami Prezydenta Wiśniewskiego został wykluczony od wszelkich sponsoringów  (czyli pewnie reklam, nie znam się na tym) imprez organizowanych przez Urząd Miasta.

 Po czasie wszystko wróciło do dawnej normy, czyli do unikania krytyki urzędników miejskich. No chyba że jakiś tam strażników czy innych mało znaczących person i wydarzeń.

Podobnie nie znajduję jakiś przejawów redakcyjnej krytyki w pozostałych dwu mediach. Kiedyś śledziłem, do kogo mieleckie media należą, teraz nie jestem już pewien, więc tematu nie uszczegóławiam. Ogólnie: należą do  mieleckich bogatych ludzi, którzy muszą sobie ułożyć stosunki w środowisku i dbać o nie.

 Władza i inni bogaci ludzie, nie lubią niezależnych mediów. Nie lubią, gdy ktoś ich krytykuje. A jeszcze bardziej, kiedy wyciąga niewygodne fakty. Szczególnie trudno jest o to w małych miastach, w lokalnych, zależnych od wielu miejscowych sił i sitw mediów.

 Dlatego tak ważne są pluralistyczne, o szerokim wachlarzu poglądów media ogólnopolskie, do których można się zwrócić o pomoc, jeśli lokalne sitwy całkiem zakneblują lokalne media i mały szary człowiek do nikogo nie może się zwrócić ze swoją sprawą. Czy to prawicową, czy lewicową, czy lgbtowską, czy taką, ze nie ma co dać dzieciom jeść lub nie może ich wyleczyć.

Dlatego też tak ważna jest wolna wypowiedź internetowa, czy to na Facebooku, czy na stronach różnych portali

Tego nie rozumieją w swojej zapalczywości mieleccy prawicowcy, ale i zapewnie nie zrozumieliby lewicowcy w zwierciadlanej sytuacji.  Dlatego tak ważny jest opór wszystkich myślących ludzi, każdej opcji, którym nieobojętny jest pluralizm mediów i demokracja, bo nieobojętny jest im los każdego z nas.

 

 ps. link do petycji: 

https://www.tysol.pl/a3497-Petycja-o-odebranie-koncesji-stacjom-TVN-i-TVN24-Zagraniczne-media-niszcza-zycie-polityczne-w-Polsce-?fbclid=IwAR0zlZPS69WikEY5N2Yl4v61dQea5Bt7KEN7IvgrtXcyi-uBPEXOJaJ1mu0

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...