piątek, 12 kwietnia 2019

Draft mieleckiej „Antydeklaracji LGBT+” – podpowiedź dla radnych Mielca


Zdjęcie za Radiem Leliwa


Z nadzieją, że może się przyda panom i paniom radnym Mielca (a potem powiatu mieleckiego), napisałem przykładowy wzór swoistej mieleckiej antydeklaracji LGBT+, którą Rady mogłyby przyjąć na swoich posiedzeniach.
Może też ona posłużyć za wzór do własnej twórczości, czego panom i paniom radnym z całego serca życzę.

Stanowisko Rady Miasta Mielec w sprawie wychowania seksualnego dzieci i młodzieży w szkołach podległych Prezydentowi Miasta Mielec


My, radni Rady Miasta Mielec, mając na uwadze wyzwania, jakie stawia przed nami nowoczesne społeczeństwo, ale także prowokowani niebezpiecznymi dla niego działaniami, jakimi naszym zdaniem było ogłoszenie i masowe propagowanie warszawskiej Deklaracji LGBT+, poczuwamy się w obowiązku do zajęcia stanowiska w sprawie wychowania seksualnego dzieci i młodzieży w szkołach podległych Prezydentowi Miasta Mielec.


1.     Uważamy, że Konstytucja RP wyraźnie stwierdza, że wychowanie dzieci i młodzieży leży w gestii ich rodziców. Państwo, żaden z jego organów,  nie ma prawa bez ich zgody i ich wiedzy ingerować w tak delikatną rzeczywistość dziecka, jaką jest jego dojrzewanie i jego wrażliwość seksualna.
2.     Jako wybrani przedstawiciele mieleckiej społeczności, ale także jako małżonkowie, rodzice czy osoby żyjące samotnie, uważamy, że zmiany w kwestii wychowania seksualnego dzieci i młodzieży muszą być wprowadzane do przedszkoli i szkół wyłącznie za zgodą rodziców lub opiekunów prawnych..
3.     Jednocześnie, mając na uwadze rzeczywiste potrzeby rozsądnej, prowadzonej w uzgodnieniu z rodzicami, edukacji seksualnej dzieci i młodzieży, dostosowanej do ich wieku, rozwoju, ich religii, uważamy za stosowne podjęcie ze wszystkimi środowiskami i osobami zainteresowanymi rozwojem dziecka i trwałością społeczeństwa i jego więzów, a zwłaszcza rodziców, dziadków, małżonków, nauczycieli, wychowawców, kapłanów, i katechetów,  rzeczowej i konstruktywnej dyskusji społecznej o formie i treściach edukacji seksualnej, potrzebnej w naszych szkołach.
4.     Uważamy, ze poprzez tę edukację możemy ukształtować młode pokolenie nie tylko we właściwym rozumieniu wartości małżeństwa i rodziny oraz moralności opartej na prawie naturalnym, ale także w szacunku dla osób o innej od powszechnej orientacji seksualnej.
5.     Celem edukacji seksualnej - w naszym pojęciu - ma być ochrona dzieci i młodzieży przed różnorodnymi destrukcyjnymi zjawiskami im zagrażającymi. Zgadzamy się tu ze stanowiskiem papieża Franciszka, wyrażonej w Amoris laetitia że: „Młodzi ludzie powinni mieć możliwość uświadomienia sobie, że są bombardowani przesłaniami, które nie dążą do ich dobra oraz ich dojrzałości”.  „Nieodpowiedzialna jest wszelka zachęta kierowana do nastolatków, by bawić się swoim ciałem i swoimi pragnieniami, jak gdyby osiągnęli już dojrzałość, wartości, wzajemne zaangażowanie i cele właściwe małżeństwu. W ten sposób beztrosko zachęca się ich do używania innej osoby jako przedmiotu eksperymentów” .
6.     Mając na uwadze dobro mieleckiej społeczności, a nade wszystko jej najmłodszej części, dzieci i młodzieży, deklarujemy z tego miejsca uczynić wszystko, by działać dla jej dobra, wychowując w rodzinach a potem w szkołach do rozsądnej miłości, która będzie służyła im samym, ale i społeczeństwu, a także do poszanowania wszystkich ludzi, także tych o innej orientacji seksualnej, bez uleganiu nieprzemyślanym, a często zgubnym postulatom środowisk LGBT.

ps. uprzedzając ew. pytania uważam, że w proponowanej dyskusji winni wziąć także homoseksualni rodzice, których dzieci chodzą do szkół i którzy zadeklarują taką chęć.

 

czwartek, 11 kwietnia 2019

Wskazówki dla radnych Mielca dla pogłebienia wiedzy o LGBT


 

Daję tu moją dyskusję z anonimowym internautą zapewne ze środowiska LGBT. Może pomoże radnym Rady Miasta Mielec, przekonanym już do postulatów Deklaracji i środowiska LGBT, do wyrobienia sobie stanowiska w rzeczonej sprawie. A jak nie pomoże, to szkoda mi Mielca.

 Anonimowy10 kwietnia 2019 15:16

Szanowny komentatorze. Odnoszę wrażenie, że chyba Pan się trochę pogubił, albo wpojone Panu do głowy manipulacje i uprzedzenia wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem. Kiedy pisze Pan, że jakoby czyimś „celem jest przekształcenie społeczeństwa”, nie widzi Pan (albo nie chce widzieć) tego, że nasze społeczeństwo składa się nie tylko z heteroseksualnych mężczyzn i kobiet, ale też z mniejszości, takich jak geje, lesbijki i osoby o inaczej niż typowa uformowanej tożsamości płciowej, w skrócie: LGBT. I może mi Pan wierzyć, to nie jest tak, że ci geje i lesbijki pojawili się teraz, czy że ktoś odgórnie wymyślił sobie tę, jak określa to prawicowo-kościelna indoktrynacja, „ideologię”, nie. Osoby LGBT są i były częścią społeczeństw od zarania wieków i to nie jest żadna choroba czy defekt, tylko cecha osobnicza, której nauka wciąż nie jest w stanie w 100% zdefiniować; powodowana konfiguracją genetyczną czy nietypowym dostrojeniem układu hormonalnego (szczęśliwie, jest coraz bliżej precyzyjnego wskazania tych czynników).

Wie Pan, że osoba o homoseksualnej naturze może urodzić się w zupełnie "normalnej" rodzinie, żyć i rozwijać się jak rówieśnicy? Czy ma Pan świadomość, że to nie jest jakikolwiek „wybór” tylko po prostu taka „konfiguracja” organizmu i psychoseksualności? Wiem, że zna Pan osoby które są LGBT, ale Pan raczej o tym nie wie. Może mi Pan wierzyć, nie jest niczyim celem „promowanie LGBT” bo nikt nie jest w stanie wpoić czy narzucić drugiej osobie jej orientacji seksualnej (!), czym nas próbują straszyć bogobojni obłudnicy z Wiejskiej. W deklaracji LGBT nie chodzi o to, by „kształtować społeczeństwo” tylko o to, by w tym społeczeństwie osoby inne niż heteroseksualna większość nie były prześladowane, gnębione, wyszydzane czy dręczone od chwili, gdy ich inność wyjdzie na świat i wyda się ich rówieśnikom np. gorsza, słabsza, inna czy wedle kościelnej narracji "wynaturzona, zboczona, grzeszna", Bóg raczy wiedzieć, jaka jeszcze. Takie osoby nie są w stanie przezwyciężyć natury ani tym bardziej same poradzić sobie z takim prześladowaniem, jeśli nawet nie mają gdzie takiej pomocy szukać. Tłumienie naturalnego ukształtowania takiej osobowości kończy się często zaburzeniami psychicznymi, depresją, lękami, izolacją społeczną, alienacją, ale bywa też, że samobójstwem. Wie Pan, że homoseksualiści dużo częściej padają ofiarą niesprowokowanej przemocy? Wie Pan (mam nadzieję) że homoseksualizm nie jest chorobą i nie podlega leczeniu, bo to jest tak jakby Pan chciał „leczyć” kogoś gusta, upodobania kulinarne czy to, że ktoś jest rudy. Widzi Pan ten problem, czy woli go zignorować?
Jako gorliwy katolik (nie wiem już, czy chrześcijanin), powinien Pan okazać więcej serca, empatii i zrozumienia dla osób LGBT, bo nie chodzi im o jakieś specjalne prawa czy przywileje, tylko o zwykłą, ludzką akceptację i zrozumienie ich odmienności, której sami nie wybierali. To trochę jak z kolorem skóry, jeśli mogę sobie pozwolić na taką analogię. I mam dla Pana taką sugestię, proszę się rozejrzeć po swym otoczeniu, ludziach, których Pan spotyka w swym życiu, popatrzeć po pracownikach w swojej firmie i zadać sobie pytanie, czy felietony takie, jak kilka ostatnich, nie krzywdzą ludzi zaraz obok? Osób, które Pan pewnie nawet niekiedy szanuje i nigdy nie przypisałby do LGBT. Osób, które czasem stoją obok Pana i Pana Małżonki w kościele, przyjaźnią się z Pana dziećmi. Ludzi, którzy przez takie podejście jak Pańskie żyją gdzieś na marginesie społeczeństwa, ukrywają się albo próbują się w nie pod presją i w przebraniu „normalnego” heteroseksualnego człowieka wpasować. Ba, czasem nawet zakładając „normalne” rodziny tylko po to, by spełnić oczekiwania swego otoczenia. Przeważająca większość z nich nie chce specjalnych praw, przywilejów czy „dyktatu” czegokolwiek względem innych – to wymysł ww. polityków, obliczony na wskazanie kolejnego „wroga” w bogobojnym narodzie ludzi przerażonych odmiennością w jakiejkolwiek postaci.





Szanowny Anonimie. Jak pisze Pan/Pani (pozostanę przy zwrocie Pan, bo tak mi jest wygodniej pisać) o przekształceniu społeczeństwa, którego to przekształcenia zdaniem Pana nie rozumiem, to od razu dopuszcza się Pan manipulacji. Bo ja wiem od młodzieńczości, że społeczeństwo zawsze składało się z hetero i homoseksualistów, a od trochę później, że także z innych różnych ludzkich mutacji seksualnych.
Wiem także, iż tak było za czasów starożytnych, odkąd sięga tradycja pisana, czyli od głębokiego judaizmu, a i antycznej Grecji. I niewiele w tej materii zapewne się zmieniło, jeśli chodzi o rozkład ilościowy, chociaż mody zapewne mają na te zjawiska wpływ. I doskonale Pan wie, że pisząc o przekształcaniu społeczeństwa, nie zamierzam „leczyć” czy inaczej nawracać  homoseksualistów na hetero.

Bo społeczeństwo można przekształcać zupełnie inaczej, co się zresztą dzieje od zawsze, ale teraz przyśpieszyło i skierowało się w złą – moim zdaniem – stronę.
Przekształcanie społeczeństwa może np. polegać na tym, że wpoi mu się (czyli pojedynczym osobnikom, ale i całości, by na te osobniki nie wywierała innego wpływu) przekonanie o szkodliwości rodzenia dzieci z zespołem Downa. I tych dzieci już na Zachodzie ponoć wcale nie ma. U na jeszcze są. To nie oznacza oczywiście, że jak już nauka stwierdzi, co jest odpowiedzialne za skłonności homo (taka jest Pana nadzieja), to ktoś wymyśli, żeby osobniki o takim ułożeniu chromosomów abortować. Chociaż co do tego nie miałbym całkowitej pewności, zważywszy chociażby na „osiągnięcia” eugeniki niemieckiej z okresu pierwszej połowy XX wieku.

Więc myślę, że teraz Pan zrozumiał, o jakie przekształcanie społeczeństwa mi chodzi.

Chodzi mi o zmianę mentalności ludzi, zmianę postrzegania tego, co dla społeczeństwa dobre, a co złe, o odwrócenie w pewnych sprawach pojęć z czarnego wręcz na białe, a przynajmniej inne ukierunkowanie wektorów „postępu” ludzkości.

Pisze Pan: „Wie Pan, że osoba o homoseksualnej naturze może urodzić się w zupełnie "normalnej" rodzinie, żyć i rozwijać się jak rówieśnicy? Czy ma Pan świadomość, że to nie jest jakikolwiek „wybór” tylko po prostu taka „konfiguracja” organizmu i psychoseksualności?”

Odpowiadam: wiem. Tak jak w „normalnej” rodzinie może się urodzić Down, czy dziecko z mukowiscydozą (choć tu może raczej rodzice są roznosicielami genów), albo dziecko z innymi ciężkimi upośledzeniami.
Nie oznacza to, że uważam homoseksualizm za chorobę, za ułomność. Nie mam własnego zdania w tej sprawie. Ale chciałem Panu przypomnieć, że jeszcze do niedawna Amerykańska klasyfikacja DSM (Diagnostic and Statistical Manual of MentalDisorders), czyli klasyfikacja zaburzeń psychicznych, zawierała w swoim zestawie homoseksualizm.

Na podstawie m.in. wniosku amerykańskiego psychiatry Richarda Greenz, a także zmasowanego nacisku lobby homoseksualnego USA, gdzieś około 1970 roku wykreślono homoseksualizm z tej klasyfikacji.

To jest jedna z tych zmian społecznych.

Teraz następuje kolejna proponowana zmiana społeczna, czyli zmiana społeczeństwa (za Wikiopedią):

W 2002 roku psychiatra Richard Green, który 30 wcześniej argumentował za usunięciem homoseksualizmu z klasyfikacji DSM, swoim artykułem na łamach „Archives of SexualBehavior” rozpoczął debatę na temat zasadności klasyfikacji pedofilii jako zaburzenia psychicznego. Przedstawił on szereg argumentów za depatologizacją pedofilii. Znajdzie je Pan poniżej, jeśli zechce Pan poczytać, bo nie chcę nadmiernie rozwlekać odpowiedzi.

Działania polskiego lobby LGBT doskonale wpisują się w ten ciąg zdarzeń zmieniania mentalności społeczeństwa. Za chwilę pedofilię uzna się za dopuszczalną, bo w końcu muzułmanie ją mają, nasi królowie ją mieli, z księżmi, nawet tymi nielicznymi pedofilami,  już nie będzie trzeba walczyć, bo znikną wszyscy, a Cohn-Bendit , jeden z przywódców rewolty 1968 a potem euro poseł, będzie z sentymentem wspominał w Parlamencie Europejskim czasy, gdy powierzone jego opiece w przedszkolu dzieci rozpinały mu rozporek i go głaskały. A skoro coś było, jak np. rozpowszechniona w Grecji pederastia, czyli pedofilia z młodymi chłopcami, to dlaczego ma nie być dzisiaj?

Czy już Pan wie, o jakie zmiany w społeczeństwie mi chodzi? Powie Pan, że  przesadzam? W historii ludzkiego rodzaju nie istniej nic takiego, co byłoby przesadą i nie mogło stać się „normalnością”.
Cohn-Bendit w polskich przedszkolach i szkołach!! Tego pan chce? Tego chce Pan Trzaskowski z Rabiejem? Tego chcecie, wychowując małe dzieci do seksualności i homoseksualności?

Tak, znam prawdopodobnie osoby homoseksualne, choć mi o tym nigdy nie powiedziały, a ja ich nie pytałem. I nigdy nie zapytam, traktując je z takim samym szacunkiem jak inne osoby. Bo wcale nie interesuje mnie, kto ma jakie preferencje seksualne, kto z kim śpi i komu przekazuje spadek. Bo dotąd, do kiedy nie manifestuje swojej orientacji publicznie, jest  mi ona obojętna.

Człowiek, w przeciwieństwie do zwierząt, został tak stworzony, że kopuluje w osobności. Przynajmniej ci normalniejsi. I nikogo nie powinno obchodzić, jak to robi, i z kim, chyba że deprawuje dzieci. Tak samo jest mi głęboko obojętne, jak razem kopuluje dwóch facetów czy dwie kobiety. A nawet jak robią to razem ze sobą w czwórkę, w odosobnieniu.
Oceniam człowieka po tym, jaki jest dla społeczeństwa, dla środowiska pracy, ale i – co dla mnie ważne – dla rodziny. To są determinanty określające mój stosunek do człowieka. Nie preferencje seksualne.
I brzydzę się tym, jak ktoś obnosi się ze swoją seksualnością publicznie, obojętnie, czy niosąc tęczowy sztandar, czy genitalia na wierzchu.
Równie brzydzą mnie publiczne genitalia homo i heteroseksualistów.

Pisze Pan: W deklaracji LGBT nie chodzi o to, by „kształtować społeczeństwo” tylko o to, by w tym społeczeństwie osoby inne niż heteroseksualna większość nie były prześladowane, gnębione, wyszydzane czy dręczone od chwili, gdy ich inność wyjdzie na świat i wyda się ich rówieśnikom np. gorsza, słabsza, inna czy wedle kościelnej narracji "wynaturzona, zboczona, grzeszna"

Proszę Pana, to niech się nie obnosi ze swoją orientacją. To po pierwsze. A pod drugie, nie tylko z powodu orientacji seksualnej dzieci dokuczają dzieciom. Także z powodu widocznych ułomności cielesnych czy psychicznych. Nie znaczy to, żeby nie robić niczego, by to zmieniać. Zresztą wciąż się zmienia. I pewnie będzie się zmieniało, bo świat jest zmienny.
Jak uważacie, bo uważacie, że LGBT to nie choroba, nie ułomność, to niby dlaczego musicie być bardziej niańczeni niż ułomne dzieci w klasie integracyjnej?

A – według Pana – w jakim wieku ujawniają się i obnoszą ze swoją homoseksualnością dzieci? Kiedy chcą się publicznie ściskać i całować z partnerem tej samej płci? W wieku 7 lat? Może 10? A może 14? Myślę, że tak nie jest.
Zapewne objawia się to i może ujawniać w szkole średniej. To dlaczego, na miły Bóg, chcecie kształcić dzieci od lat 4?
Może wystarczy uczyć tolerancji te rozumniejsze, te w średnich szkołach? Nie wystarczyłoby?
Tego oczekujecie:4. Edukacja antydyskryminacyjna i seksualna dostępna w każdej szkole zgodna ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz aktywne wsparcie kadry szkolnej w zapobieganiu dyskryminacji.
5. Deklaracja będzie wdrażana przez miasto razem ze społecznością i organizacjami LGBT+ z wykorzystaniem ich energii i pomysłowości.
Dzięki waszej energii i pomysłowości. Dziękuję serdecznie

Czy większej równości ma służyć tworzenie gett homoseksualnych w postaci klubów sportowych LGBT, domów kultury LGBT? I wy chcecie być na równi z resztą społeczeństwa, czy wyżej? I zrobicie sobie takie kluby, żeby prowokować i sprawdzać, czy już tolerancja wpojona dzieciom jest na akceptowalnym przez was poziomie? A może jeszcze oznaczycie się tęczowymi naszywkami na rękawach? A nie, to byłaby dyskryminacja. 
Przypominam: 7. Miejskie Centrum Kulturowo-Społecznościowe LGBT+ będzie wspierać oddolne inicjatywy i tworzyć bezpieczną przestrzeń do spotkań i samoorganizacji społeczności. Formuła i różnorodny program będą tworzone we współpracy ze społecznością.
8. Wolność artystyczna i wsparcie klubów sportowych LGBT+.
9. Podpisanie i wdrożenie Karty Różnorodności w Urzędzie i jednostkach m. st. Warszawy.
Rozumiem, że Karta Różnorodności powstanie dzięki waszej energii i pomysłowości.

Jak już powyżej pisałem, jako katolik (choć wg Pana nie chrześcijanin – dziękuję serdecznie, widać, że i w tej dziedzinie jest Pan znawcą) wykazuję wiele serca, empatii i zrozumienia dla osób LGBT, i jeszcze wyrozumiałości i szacunku. Ja mam ich po prostu za część mojego społeczeństwa i bardzo ich szanuję, jak wszystkich innych, gdy spełniają swe społeczne obowiązki. I tyle. I nieważne, czy akurat stoją przy mnie w kościele, czy razem pracujemy w firmie. I nie mam potrzeby przypisywania ich gdziekolwiek, nawet jakbym wiedział, nawet jakby mi powiedzieli. Nadal będą dla mnie zwykłymi Polakami, razem żyjącymi ze mną i pracującymi, wypełniającymi swoje obowiązki.
Jeszcze raz powtórzę: nie interesuje mnie czyjakolwiek seksualność, tak jak nikogo nie powinna interesować moja. Za wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś ze swej seksualności robi sztandar i domaga się na siłę akceptowania jej. Po co?
Nigdy nikogo nie dyskryminowałem, ani moje dzieci, ani moja rodzina, ani moi pracownicy, ani moi znajomi. Nie widzę, by z tego robić problem krajowy, choć zapewne przypadki nietolerancji wobec ludzi LGBT, tak jak i wobec innych innych mają miejsce.




Ps. Poniżej za wikipedią, przedstawiam fragment  - naukowej oczywiście – dyskusji, o tym, czy pedofilia jest zboczeniem wg. Amerykańskiej klasyfikacji DSM (kiedyś obejmowała homoseksualizm), czy nie jest. Jak widać poglądy -  naukowe oczywiście - są różne i różny może być wynik tychże naukowych dociekań. Tak jak w przypadku homoseksualizmu. To tak pod rozwagę, kiedy na ołtarzu współczesnej cywilizacji  stawia się nauki niematematyczne i czci je jak bożka wiedzy.
I to by był mój końcowy przyczynek do moich obaw o zmienianie społeczeństwa, które to obawy usiłował wyśmiać mój adwersarz.


W 2002 roku psychiatra Richard Green, który 30 wcześniej argumentował za usunięciem homoseksualizmu z klasyfikacji DSM, swoim artykułem na łamach „Archives of SexualBehavior” rozpoczął debatę na temat zasadności klasyfikacji pedofilii jako zaburzenia psychicznego. Przedstawił on szereg argumentów za depatologizacją pedofilii[20]:
  • brak związku pedofilii z psychopatologią wykazany w badaniu na pedofilach niebędących ani więźniami, ani pacjentami,
  • obecność pedofilnego pociągu i podniecenia u znaczącej mniejszości „normalnych” ludzi wykazana w badaniach samoopisowych i z użyciem pletyzmografuprąciowego,
  • występowanie zachowań pedofilnych u zwierząt,
  • powszechność i akceptacja zachowań pedofilnych w różnych kulturach w różnym czasie,
  • nielogiczność kryteriów diagnostycznych DSM.
Fred Berlin odpowiedział Greenowi, że w pedofilia może powodować obciążenia i zaburzenia w psychice, zatem wydaje się zasadne uważać pedofilię za zaburzenie psychiczne, co pozwala psychiatrom na leczenie pedofilów[21]. Green w odpowiedzi Berlinowi napisał, że „pedofilia może powodować psychiczne obciążenia i zaburzenia (tak jak heteroseksualizm czy homoseksualizm), ale czy musi? Dlaczego zatem klasyfikować pedofilię jako zaburzenie we wszystkich przypadkach?”[22].
Alan Dixson określił pedofilię, rozumianą jako wyraźna, często wyłączna, preferencja seksualna wobec dzieci, często połączona z niezdolnością do tworzenia relacji seksualnych z dorosłymi, mianem zaburzenia seksualności[21].
Julia Ericksen napisała: „DSM nie jest akulturowym i ahistorycznym zestawem definicji. Normalność jest kulturowo i historycznie specyficzna. Normalne działania w innych kulturach, które my byśmy określili mianem pedofilnych, nie mówią nam nic o naszej normalności. Różne kultury instytucjonalizują różne rzeczy, które my byśmy uznali za przejaw zaburzenia psychicznego (na przykład wiara, że jest się Bogiem). Możemy jedynie zdecydować, co jest patologiczne w odniesieniu do społeczeństwa i polityki. Osoby homoseksualne nie stały się normalne, ponieważ w klasyfikacji DSM tak zdecydowano, tylko w wyniku dekad politycznej walki”[21]. Green odpowiedział jej: „Czy podręcznik DSM powinien być akulturowy i ahistoryczny? Weźmy pod uwagę homoseksualizm. Gdyby wcześniejsze wydania DSM były bardziej wyczulone na historię i kulturę, to mogłoby to zapobiec niepotrzebnemu cierpieniu w XX wieku. Geje i lesbijki nie stali się normalni z powodu swojej politycznej walki, raczej zostali oni uznani za niemających DSM-owskiego zaburzenia psychicznego”[22].
Richard Friedman zadał Greenowi 2 pytania: „Czy parafilie, które spełniają kryteria diagnostyczne powinny być uznawane za zaburzenia psychiczne? Czy specjaliści od zdrowia psychicznego powinni odmawiać terapii osobom z parafiliami żądających ich leczenia i odsyłać ich do systemu prawnego?” Według Friedmana, pomimo ograniczeń w obecnym stanie wiedzy na temat pedofilii, bardziej użyteczne niż szkodliwe jest dalsze klasyfikowanie jej jako zaburzenia psychicznego[21]. Green w swojej odpowiedzi zaproponował dla osób chcących leczyć się z pedofilii wprowadzenie nowej diagnozy – egodystonicznej pedofilii[22].
George Gaither stwierdził, że być może obecnie najlepszym rozwiązaniem jest uznanie pedofilii za orientacje seksualną, przy dalszym jej patologizowaniu. Gaither obawia się, że usunięcie pedofilii z DSM doprowadziłoby do potępienia leczenia pedofilii przez środowisko naukowe, tak jak to się stało w przypadku terapii homoseksualizmu oraz do utrudnienia czy wręcz zablokowana badań nad pedofilią[21].

środa, 10 kwietnia 2019

O kulturowych uwarunkowaniach klasyfikacji orientacji seksualnych na "normalne" i "nienormalne"


Cytuję tu fragment mojej dyskusji z jedną z działaczek KOD na temat LGBT, żeby ten fragment mieć pod ręką do dalszych dyskusji, ale też - jeśli ktoś jest zainteresowany - pokazać, jak zmieniają się w czasie definicje i stosunek ludzi i do homoseksualizmu i pn. do pedofilii.

Poniżej za Wikipedią, przedstawiam fragment  - naukowej oczywiście – dyskusji, o tym, czy pedofilia jest zboczeniem wg. Amerykańskiej klasyfikacji DSM (kiedyś obejmowała homoseksualizm), czy nie jest. Jak widać poglądy -  naukowe oczywiście - są różne i różny może być wynik tychże naukowych dociekań. Tak jak w przypadku homoseksualizmu. To tak pod rozwagę, kiedy na ołtarzu współczesnej cywilizacji  stawia się nauki niematematyczne i czci je jak bożka wiedzy.

W 2002 roku psychiatra Richard Green, który 30 wcześniej argumentował za usunięciem homoseksualizmu z klasyfikacji DSM, swoim artykułem na łamach „Archives of SexualBehavior” rozpoczął debatę na temat zasadności klasyfikacji pedofilii jako zaburzenia psychicznego. Przedstawił on szereg argumentów za depatologizacją pedofilii[20]:
  • brak związku pedofilii z psychopatologią wykazany w badaniu na pedofilach niebędących ani więźniami, ani pacjentami,
  • obecność pedofilnego pociągu i podniecenia u znaczącej mniejszości „normalnych” ludzi wykazana w badaniach samoopisowych i z użyciem pletyzmografuprąciowego,
  • występowanie zachowań pedofilnych u zwierząt,
  • powszechność i akceptacja zachowań pedofilnych w różnych kulturach w różnym czasie,
  • nielogiczność kryteriów diagnostycznych DSM.
Fred Berlin odpowiedział Greenowi, że w pedofilia może powodować obciążenia i zaburzenia w psychice, zatem wydaje się zasadne uważać pedofilię za zaburzenie psychiczne, co pozwala psychiatrom na leczenie pedofilów[21]. Green w odpowiedzi Berlinowi napisał, że „pedofilia może powodować psychiczne obciążenia i zaburzenia (tak jak heteroseksualizm czy homoseksualizm), ale czy musi? Dlaczego zatem klasyfikować pedofilię jako zaburzenie we wszystkich przypadkach?”[22].
Alan Dixson określił pedofilię, rozumianą jako wyraźna, często wyłączna, preferencja seksualna wobec dzieci, często połączona z niezdolnością do tworzenia relacji seksualnych z dorosłymi, mianem zaburzenia seksualności[21].
Julia Ericksen napisała: „DSM nie jest akulturowym i ahistorycznym zestawem definicji. Normalność jest kulturowo i historycznie specyficzna. Normalne działania w innych kulturach, które my byśmy określili mianem pedofilnych, nie mówią nam nic o naszej normalności. Różne kultury instytucjonalizują różne rzeczy, które my byśmy uznali za przejaw zaburzenia psychicznego (na przykład wiara, że jest się Bogiem). Możemy jedynie zdecydować, co jest patologiczne w odniesieniu do społeczeństwa i polityki. Osoby homoseksualne nie stały się normalne, ponieważ w klasyfikacji DSM tak zdecydowano, tylko w wyniku dekad politycznej walki”[21]. Green odpowiedział jej: „Czy podręcznik DSM powinien być akulturowy i ahistoryczny? Weźmy pod uwagę homoseksualizm. Gdyby wcześniejsze wydania DSM były bardziej wyczulone na historię i kulturę, to mogłoby to zapobiec niepotrzebnemu cierpieniu w XX wieku. Geje i lesbijki nie stali się normalni z powodu swojej politycznej walki, raczej zostali oni uznani za niemających DSM-owskiego zaburzenia psychicznego”[22].
Richard Friedman zadał Greenowi 2 pytania: „Czy parafilie, które spełniają kryteria diagnostyczne powinny być uznawane za zaburzenia psychiczne? Czy specjaliści od zdrowia psychicznego powinni odmawiać terapii osobom z parafiliami żądających ich leczenia i odsyłać ich do systemu prawnego?” Według Friedmana, pomimo ograniczeń w obecnym stanie wiedzy na temat pedofilii, bardziej użyteczne niż szkodliwe jest dalsze klasyfikowanie jej jako zaburzenia psychicznego[21]. Green w swojej odpowiedzi zaproponował dla osób chcących leczyć się z pedofilii wprowadzenie nowej diagnozy – egodystonicznej pedofilii[22].
George Gaither stwierdził, że być może obecnie najlepszym rozwiązaniem jest uznanie pedofilii za orientacje seksualną, przy dalszym jej patologizowaniu. Gaither obawia się, że usunięcie pedofilii z DSM doprowadziłoby do potępienia leczenia pedofilii przez środowisko naukowe, tak jak to się stało w przypadku terapii homoseksualizmu oraz do utrudnienia czy wręcz zablokowana badań nad pedofilią[21].

Jak Mielec i mielecki Oddział ARP stracili 4 lata.

  Zdjęcie za Radio Leliwa Mniej więcej 4 lata temu został z dnia na dzień pozbawiony pracy ówczesny dyrektor Oddziału ARP w Mielcu pan Kr...