piątek, 27 marca 2020

Mamy takich przywódców, na jakich sobie zasłużyliśmy


Zdjęcia naszych posłów, poświęcających się w Sejmie dla nas. Zdjęcia opublikowane przez posłów na Facebooku (zbitka za Korso).


Trudne czasy – tak było dawniej – „rodziły” wielkich przywódców. Różni to bywali przywódcy, bo był i Charles de Gaulle, FD Roosevelt, Reagan, Cezar czy Karol Wielki, ale byli też tacy jak Hitler czy Stalin.

Nam się wydawało, że trudnych czasów już w świecie (zachodnim) nie będzie. I to przeświadczenie w jakiejś mierze spowodowało, że nie oczekiwaliśmy wielkich ludzi nam przewodzących, wielkich przywódców. Zresztą wcześniej sami zakwestionowaliśmy wszelkie autorytety.  Mamy w związku z tym w Europie Macrona, Johnsona, Sancheza, von der Leyen, Conte. Mówią nam coś te nazwiska? No, może Merkel! Jakby nie było z polską krwią.

A z drugiej strony świata mamy Putina i Xi Jinpinga.
Można pytać, czy Europejczycy zasłużyli sobie na takie miernoty, ale można też pytać, co winni Rosjanie czy Chińczycy?

Szczerze powiem, że na dzisiaj Trumpa nie potrafię zakwalifikować. Znienawidzony przez lewicowe elity populista, który jako jeden z pierwszych wyczuł chińskie zagrożenie dla USA ale i dla świata przecież. Dla naszego, zachodniego świata. Zostawmy go do końca epidemicznej wojny amerykańsko – chińskiej, wtedy przyjdzie czas na oceny. Na dziś można powiedzieć tylko, że jednak wyróżnia się z tłumu przeciętności i to nie tylko dlatego, że rządzi Ameryką.

Pozostańmy jednak przy Europie, a najbardziej przy Polsce.

Można dzisiaj zapytać, czym Polska zasłużyła sobie na Kaczyńskiego, ale można też zapytać, co Polska zawiniła, że ma Kaczyńskiego. Zależy kto pyta.

Jak patrzę na mierność naszego życia politycznego, na tę zgraję byle jakich przeciętności poselskich, ministerialnych, partyjnych, nie odstających w swojej średniej od uśrednionego modelu Polaka-miernoty, to nie sposób nie przyznać, że mały wzrostem Kaczyński jednak wyrasta ponad tę przeciętność. Nie sposób nie przyznać, nawet jak się go nienawidzi.

Bo jak słucham nakręconej Kidawy, opowiadającej bez wewnętrznego przekonania jakieś dyrdymały, które jej wbił w mózg nauczyciel retoryki, to żałość mnie ogarnia.
Jak słucham Budki, nie czującego wielkości czasu, w jakim przyszło mu działać i zachowującemu się jak przeciętny student politologii, którego nagle wpuszczono na sejmową mównicę, jak widzę Tuska, plecącego z Brukseli bez przekonania sztampowe rady dla Polski, to myślę, Bóg nam zesłał opozycję, na jaką sobie przez lata zasłużyliśmy.
Czyli zasłużyliśmy sobie na Kaczyńskiego?

Ale z drugiej strony jak patrzę na ministrów PiS, którzy – poza ministrem zdrowia – zupełnie zagubili się w sytuacji epidemii, którzy jeszcze niedawno pletli, że Polska zyska na koronawirusie, którzy zapowiadali, ze nie będzie spadku PKB, że wypłaty 13 i 14 emerytur nie są zagrożone także w 2020 roku, którzy opowiadają coś o zdalnym nauczaniu, wiedząc, że to fikcja, którzy organizują dla prezydenta sadzenie lasu i zarażają się koronawirusem, który ukryli się w ministerstwach sprawiedliwości i nosa z nich nie wychylają, by zobaczyć , jak pracują sady, który w większości po prostu gdzieś znikli, to myślę, co Polska zawiniła, by mieć taką władzę.

Reszta klasy politycznej nie jest lepsza. Jak oglądam naszych mieleckich posłów w maseczkach, w Sejmie, z sugestią, jak się dla nas poświęcają, to pusty śmiech mnie ogarnia. Kasjerka w każdym sklepie poświęca się tysiąc razy bardziej, a żaden poseł jej nie dziękuje. Nie mówię o ratownikach, pielęgniarkach i lekarzach. Wstyd, Państwo Posłowie.

Jak widzę na sejmowej mównicy panią z lewicy, zasłonięta maską, tak że nie może za bardzo mówić i gdy patrzę na Kaczyńskiego, który po Sejmie chodzi bez maski i rękawic, to – niezależnie od wszelkich zastrzeżeń sanitarnych – mam większy szacunek dla Kaczyńskiego.

Jak więc jest Polsko? Dobrze to czy źle, że mamy na te czasy przełomu Kaczyńskiego?
Co by się działo, gdyby bandą tych marnych polityków, których sobie wybraliśmy, zarządzał dzisiaj Borys Budka?
Byłoby lepiej czy gorzej niż mamy? Mielibyśmy w tym ciężkim czasie większa nadzieję na pozytywne wyjście z kryzysu, czy nie mielibyśmy jej wcale?

Jesteśmy marnym społeczeństwem. Dawno już o tym pisałem https://andrzejtalarek.blogspot.com/2020/02/marne-polskie-spoeczenstwo-mieleckie-tez.html
I mamy marnych polityków. Są tacy, jak i my jesteśmy.

Czy Jarosław Kaczyński wyróżnia się na plus czy na minus? Czy jest w tych ciężkich czasach dla Polski nadzieją czy katastrofą?

Nie sposób nie zadać tych pytań w czasie, kiedy wszystko się wali i wszystko będziemy budować od nowa.

Jak nie mamy innych przywódców, bo nie mamy, to może wspierajmy Kaczyńskiego? Bo co nam zostało?

Bo nie wierzę w to, że pani Kidawa się wycofa z wyborów prezydenckich i przekaże swoje głosy Kosiniakowi Kamyszowi, który ma zadatki na przywódcę na ciężkie czasy.

No bo jacy inni? Wszyscy wokół Kaczyńskiego to marionetki (z całym szacunkiem dla ministra Szumowskiego, wyrastającego ponad), i jak jego zabraknie, to kto będzie pociągał za sznurki?

niedziela, 22 marca 2020

Czy Jarosław Kaczyński zostanie dyktatorem?

Od trzech tygodni linkowałem na Facebooku co bardziej kluczowe, ciekawe, dramatyczne  artykuły o koronawirusie, a właściwie o jego wpływie na światową gospodarkę, pod wspólnym tytułem: „Kronika zapowiedzianej katastrofy”, dodając numery kolejnych części. I skończyłem na 13. Bo katastrofę właśnie mamy. Jeszcze nie wiemy, jak wielką, wydaje się, że gigantyczną, ale to się dopiero okaże.

Jak zaczynałem, giełdy jeszcze nie leciały na łeb, na szyję. Ale zaczęły. Co będzie dalej?
Czy zaczął się już Wielki Kryzys? I co zrobimy jako Polska, rząd, społeczeństwo? Na ile pomoże „tarcza antykryzysowa” w ratowaniu polskiej gospodarki, w ratowaniu setek tysięcy, może milionów małych i średnich firm, milionów miejsc pracy, tego nie wiadomo. Można jednak domniemywać, słuchając wypowiedzi przedstawicieli gospodarki, że niewiele. Środki jakie mógł posiadać rząd na ciężkie czasy, zostały lekkomyślnie rozdane w czasach prosperity pod hasłem „wstawania z kolan”,” nam się należy”, „Polscy muszą godnie zarabiać”, „gonimy poziom życia Niemiec” i innych podobnych szczytnych, ale nieprawdziwych haseł. Choć tak ogólnie to słusznych. Ale tak szczególnie to niemożliwych w polskiej gospodarce, szczególnie jak gospodarką i krajem rządzą ekonomiczni dyletanci.

Najniższą płacę można zwiększać wtedy, jak wzrośnie produktywność gospodarki. Jak się płacę podwyższa w imię politycznych haseł, to prowadzi to w najlepszym razie do inflacji, w najgorszym, jak obecnie, do braku środków zapobiegania katastrofie. Oczywiście, należy do tej podwyżki zmuszać przedsiębiorców, ale to, kiedy to czynić, muszą oceniać ekonomiści, a nie zideologizowani politycy. Na dodatek przed wyborami.

Jakoś tak nieszczęśliwie te światowe wydarzenia ekonomiczne zbiegły się z naszą kampanią prezydencką, której głównym punktem programu wyborczego są, a raczej do niedawna były, obietnice ekonomiczne. Czyli rozdawanie pieniędzy.
Przodował w obietnicach urzędujący prezydent, ale konkurencja też nie próżnowała. Jak prezydent podpisał ustawę o 13 emeryturze, powiedział, że będzie i czternasta, i piętnasta, i … i tu się urwał przekaz.

Jak się zaczęła epidemia, to nasza pani minister od gospodarki powiedziała, że na koronawirusie Polska może zyskać, a spadek dochodu narodowego będzie na poziomie 0,1%. A było to tak niedawno, 3 może 4 tygodnie temu.

Dzisiaj, 22 marca, jesteśmy po wypowiedzi Premiera Morawieckiego dla CNN, że czeka nas „gospodarcze trzęsienie ziemi”. Powiedział i jak na razie tyle. Nie zapowiedział ewakuowania przywilejów socjalnych na rzecz ratowania gospodarki. Jak na razie poparcie w wyborach prezydenckich jest ważniejsze od przedsiębiorców.

Napisałem niedawno, trochę przepowiadając, że przez brak pomocy dla gospodarki Prezydent Duda przegra najbliższe wybory. Po protestach organizacji przedsiębiorców, po powszechnej krytyce społecznej, coś drgnęło. Ma być zwolnienie ze składek na ZUS przez trzy miesiące. Pod pewnymi warunkami. Zwolnienie, nie przesunięcie.  
 Mamy stan epidemii, ale to ma nie przeszkadzać w przeprowadzeniu wyborów prezydenckich.
Może rzeczywiście nie przeszkodzi, jak epidemia wygaśnie w kwietniu. Czy to możliwe? 

Jak na razie rząd, pani marszałek Sejmu, robią dobre miny do złej gry. Wczoraj dołączył do chóru prezes Kaczyński. Wszyscy wiedzą, że jak Prezydent Duda nie wygra w maju, to na pewno przegra w nowym terminie. Bo będzie katastrofa gospodarcza, a za katastrofę ktoś musi zapłacić.

Napisałem też niedawno, że nadchodzi czas, gdy tak naprawdę nikt nie będzie chciał rządzić Polską, tak będzie ciężko.

Napisałem tak i widzę, że się myliłem. Polską nadal bardzo będzie chciał rządzić Prezes Kaczyński. Nie odpuszcza. Chcę wierzyć, że w jego przypadku to wyraz odpowiedzialności za Polskę w ciężkich czasach, bo już w przypadku niezliczonej rzeszy partyjnych nominatów na różne lukratywne posady, często o kwalifikacjach marnych lub żadnych, będzie to albo jedynie chęć zagarniecie najwięcej jak się da i póki się da, albo w przypadkach bardzo trudnych, gdy zobaczą, że nie dają rady, będzie strach i rejterada.

Jaki będzie świat po katastrofie i jak to będzie wpływało na styl i sposób rządzenia Polską i innymi, do tej pory demokratycznymi, państwami naszego kręgu kulturowego?

Jakoś trudno mi wykluczać teorię spiskową w sprawie ostatnich wydarzeń. Chiny po ostrej, brutalnej walce, gdzie nikt nie liczył ofiar, podobno wygrały z epidemią. Jak podają ich władze, którym nie wierzę, w społeczeństwie liczącym 1,3 mld osobników nie zanotowano w ostatnich dniach żadnego przypadku koronawirusa. Ot, tak sobie wyszedł z Chin, albo wszyscy Chińczycy, jak jeden, nagle zyskali odporność, albo może wynaleźli lek na koronawirusa. Było, nie ma.


Jak wybuchła epidemia nagle, z dnia na dzień, wybudowano w Chinach kilka szpitali na 1000 łóżek każdy. Trzeba być idiotą, by wierzyć, że było to możliwe, gdyby wcześniej nie mieli przygotowanych całości elementów na te szpitale i tylko je przywieźli na teren budowy, by zmontować w całość.

Teraz dyktator Chin, pan Xi Jinping z dumą oświadcza, że ich system polityczny wygrał wojnę, i wskazuje na zgniły Zachód, szczególnie USA, swojego największego rywala, który nie może sobie poradzić z tym, co Chińczycy im przysłali. Choć oczywiście w tym samym zdaniu, jednym tchem twierdzi, że wirusa przynieśli Amerykanie.

Jak się rozwinie sytuacja w USA, na dzisiaj nie wiadomo. Jak będzie tak, jak we Włoszech, w Hiszpanii, Francji, to z dużą dozą pewności można powiedzieć, że Chiny wygrały wojnę o dominację w świecie. Bo że przegrała ją już Europa, to jest pewne.

Jaki świat wyłoni się po koronawirusie i gdzie się znajdzie Polska?

Już na dzisiaj widać, ze zaraz po epidemii Chiny będą jedynym rozwiniętym państwem na świecie, którego przemysł będzie w gotowości do podjęcia dalszej ekspansji. Na tereny opuszczone przez upadłe firmy europejskie i amerykańskie. Na tereny, na których dopiero będzie się przywracało działalność produkcyjną. Na terenach z wielkim bezrobociem i zamieszkami społecznymi. Bo jak minie groźba śmierci od choroby, ludzie zaczną się domagać poprawy bytu, A z tym może być całkiem źle.

Takie programy jak 500+, trzynasta emerytura, zostaną „zjedzone” przez inflację i niczego nie trzeba będzie ludziom zabierać. A dać nie będzie z czego. A i pracy nie będzie.
Za to będzie społeczna katastrofa.

Oczywiście luksusu rządzenia też nie będzie. Wręcz można zapytać, jak tu uczyniłem powyżej, kto będzie chciał przyjąć odpowiedzialność za państwo i społeczeństwo, przejąć władzę?
Rządzenie na sposób demokratyczny, z zachowaniem wszystkich dotychczasowych zdobyczy naszego ustroju, w takiej sytuacji będzie trudne lub niemożliwe.

Dlaczego więc Kaczyński nadal chce rządzić? Dlaczego cichutko nie przekaże władzy opozycji?  Opozycji, czyli komu? Mamy jakąś sensowną opozycję? Kto będzie zdolny do rządzenia w takim stanie, w takiej sytuacji, jaka się wyłoni po epidemii?
Trudno udawać, że widzi się poo stronie opozycji przywódcę zdolnego do przejęcia tej odpowiedzialności.

Jesteśmy więc skazani na Jarosława Kaczyńskiego i na PiS?
A jak on sobie z tym da radę?

Ja na dzisiaj widzę tylko jedną możliwość. Musi wygrać wybory dla Prezydenta Dudy.
Potem, może na jesieni, przy pierwszej możliwej okazji, np. przy powrocie epidemii w okresie jesienno zimowym, wprowadzi stan nadzwyczajny. A dalej już poleci.
Oczywiście, będzie ciężko, bardzo ciężko. Ludzie będą protestować, burzyć się.

Należy jednak postawić pytanie, czy swoista dyktatura stanu nadzwyczajnego nie będzie jedynym wyjściem z sytuacji? Obawiam się, że może tak być.
Boję się jednak tego, że marne, awansowane po przynależności partyjnej lub rodzinnej, mierne, w dużej mierze bez kwalifikacji  kadry PiS – u będą kamieniem u szyi prób przeprowadzenia Polski przez ten trudny okres, który nadejdzie.

Jeden Kaczyński, nawet jakby miał najlepsze intencje, nic nie zrobi. A gniew społeczny może zmieść wszystko. Zniszczyć. Ludzie będą mieli w pamięci, jak niedawno było dobrze, jak wiele dostawali jako podarunek za darmo. A tu może nie starczać na podstawowe, życiowe potrzeby.

Już wielu ludziom w Polsce i Europie chiński model zarządzania społeczeństwem zaczyna się podobać. Silne przywództwo!! Marzymy za takim?
Więc może następnym po nadzwyczajnym będzie u nas jakiś inny stan wojenny?


Czy Jarosław Kaczyński zostanie dyktatorem?


Od trzech tygodni linkowałem na Facebooku co bardziej kluczowe, ciekawe, dramatyczne  artykuły o koronawirusie, a właściwie o jego wpływie na światową gospodarkę, pod wspólnym tytułem: „Kronika zapowiedzianej katastrofy”, dodając numery kolejnych części. I skończyłem na 13. Bo katastrofę właśnie mamy. Jeszcze nie wiemy, jak wielką, wydaje się, że gigantyczną, ale to się dopiero okaże.

Jak zaczynałem, giełdy jeszcze nie leciały na łeb, na szyję. Ale zaczęły. Co będzie dalej?
Czy zaczął się już Wielki Kryzys? I co zrobimy jako Polska, rząd, społeczeństwo? Na ile pomoże „tarcza antykryzysowa” w ratowaniu polskiej gospodarki, w ratowaniu setek tysięcy, może milionów małych i średnich firm, milionów miejsc pracy, tego nie wiadomo. Można jednak domniemywać, słuchając wypowiedzi przedstawicieli gospodarki, że niewiele. Środki jakie mógł posiadać rząd na ciężkie czasy, zostały lekkomyślnie rozdane w czasach prosperity pod hasłem „wstawania z kolan”,” nam się należy”, „Polscy muszą godnie zarabiać”, „gonimy poziom życia Niemiec” i innych podobnych szczytnych, ale nieprawdziwych haseł. Choć tak ogólnie to słusznych. Ale tak szczególnie to niemożliwych w polskiej gospodarce, szczególnie jak gospodarką i krajem rządzą ekonomiczni dyletanci.

Najniższą płacę można zwiększać wtedy, jak wzrośnie produktywność gospodarki. Jak się płacę podwyższa w imię politycznych haseł, to prowadzi to w najlepszym razie do inflacji, w najgorszym, jak obecnie, do braku środków zapobiegania katastrofie. Oczywiście, należy do tej podwyżki zmuszać przedsiębiorców, ale to, kiedy to czynić, muszą oceniać ekonomiści, a nie zideologizowani politycy. Na dodatek przed wyborami.

Jakoś tak nieszczęśliwie te światowe wydarzenia ekonomiczne zbiegły się z naszą kampanią prezydencką, której głównym punktem programu wyborczego są, a raczej do niedawna były, obietnice ekonomiczne. Czyli rozdawanie pieniędzy.
Przodował w obietnicach urzędujący prezydent, ale konkurencja też nie próżnowała. Jak prezydent podpisał ustawę o 13 emeryturze, powiedział, że będzie i czternasta, i piętnasta, i … i tu się urwał przekaz.

Jak się zaczęła epidemia, to nasza pani minister od gospodarki powiedziała, że na koronawirusie Polska może zyskać, a spadek dochodu narodowego będzie na poziomie 0,1%. A było to tak niedawno, 3 może 4 tygodnie temu.

Dzisiaj, 22 marca, jesteśmy po wypowiedzi Premiera Morawieckiego dla CNN, że czeka nas „gospodarcze trzęsienie ziemi”. Powiedział i jak na razie tyle. Nie zapowiedział ewakuowania przywilejów socjalnych na rzecz ratowania gospodarki. Jak na razie poparcie w wyborach prezydenckich jest ważniejsze od przedsiębiorców.

Napisałem niedawno, trochę przepowiadając, że przez brak pomocy dla gospodarki Prezydent Duda przegra najbliższe wybory. Po protestach organizacji przedsiębiorców, po powszechnej krytyce społecznej, coś drgnęło. Ma być zwolnienie ze składek na ZUS przez trzy miesiące. Pod pewnymi warunkami. Zwolnienie, nie przesunięcie.  
 Mamy stan epidemii, ale to ma nie przeszkadzać w przeprowadzeniu wyborów prezydenckich.
Może rzeczywiście nie przeszkodzi, jak epidemia wygaśnie w kwietniu. Czy to możliwe? 

Jak na razie rząd, pani marszałek Sejmu, robią dobre miny do złej gry. Wczoraj dołączył do chóru prezes Kaczyński. Wszyscy wiedzą, że jak Prezydent Duda nie wygra w maju, to na pewno przegra w nowym terminie. Bo będzie katastrofa gospodarcza, a za katastrofę ktoś musi zapłacić.

Napisałem też niedawno, że nadchodzi czas, gdy tak naprawdę nikt nie będzie chciał rządzić Polską, tak będzie ciężko.

Napisałem tak i widzę, że się myliłem. Polską nadal bardzo będzie chciał rządzić Prezes Kaczyński. Nie odpuszcza. Chcę wierzyć, że w jego przypadku to wyraz odpowiedzialności za Polskę w ciężkich czasach, bo już w przypadku niezliczonej rzeszy partyjnych nominatów na różne lukratywne posady, często o kwalifikacjach marnych lub żadnych, będzie to albo jedynie chęć zagarniecie najwięcej jak się da i póki się da, albo w przypadkach bardzo trudnych, gdy zobaczą, że nie dają rady, będzie strach i rejterada.

Jaki będzie świat po katastrofie i jak to będzie wpływało na styl i sposób rządzenia Polską i innymi, do tej pory demokratycznymi, państwami naszego kręgu kulturowego?

Jakoś trudno mi wykluczać teorię spiskową w sprawie ostatnich wydarzeń. Chiny po ostrej, brutalnej walce, gdzie nikt nie liczył ofiar, podobno wygrały z epidemią. Jak podają ich władze, którym nie wierzę, w społeczeństwie liczącym 1,3 mld osobników nie zanotowano w ostatnich dniach żadnego przypadku koronawirusa. Ot, tak sobie wyszedł z Chin, albo wszyscy Chińczycy, jak jeden, nagle zyskali odporność, albo może wynaleźli lek na koronawirusa. Było, nie ma.


Jak wybuchła epidemia nagle, z dnia na dzień, wybudowano w Chinach kilka szpitali na 1000 łóżek każdy. Trzeba być idiotą, by wierzyć, że było to możliwe, gdyby wcześniej nie mieli przygotowanych całości elementów na te szpitale i tylko je przywieźli na teren budowy, by zmontować w całość.

Teraz dyktator Chin, pan Xi Jinping z dumą oświadcza, że ich system polityczny wygrał wojnę, i wskazuje na zgniły Zachód, szczególnie USA, swojego największego rywala, który nie może sobie poradzić z tym, co Chińczycy im przysłali. Choć oczywiście w tym samym zdaniu, jednym tchem twierdzi, że wirusa przynieśli Amerykanie.

Jak się rozwinie sytuacja w USA, na dzisiaj nie wiadomo. Jak będzie tak, jak we Włoszech, w Hiszpanii, Francji, to z dużą dozą pewności można powiedzieć, że Chiny wygrały wojnę o dominację w świecie. Bo że przegrała ją już Europa, to jest pewne.

Jaki świat wyłoni się po koronawirusie i gdzie się znajdzie Polska?

Już na dzisiaj widać, ze zaraz po epidemii Chiny będą jedynym rozwiniętym państwem na świecie, którego przemysł będzie w gotowości do podjęcia dalszej ekspansji. Na tereny opuszczone przez upadłe firmy europejskie i amerykańskie. Na tereny, na których dopiero będzie się przywracało działalność produkcyjną. Na terenach z wielkim bezrobociem i zamieszkami społecznymi. Bo jak minie groźba śmierci od choroby, ludzie zaczną się domagać poprawy bytu, A z tym może być całkiem źle.

Takie programy jak 500+, trzynasta emerytura, zostaną „zjedzone” przez inflację i niczego nie trzeba będzie ludziom zabierać. A dać nie będzie z czego. A i pracy nie będzie.
Za to będzie społeczna katastrofa.

Oczywiście luksusu rządzenia też nie będzie. Wręcz można zapytać, jak tu uczyniłem powyżej, kto będzie chciał przyjąć odpowiedzialność za państwo i społeczeństwo, przejąć władzę?
Rządzenie na sposób demokratyczny, z zachowaniem wszystkich dotychczasowych zdobyczy naszego ustroju, w takiej sytuacji będzie trudne lub niemożliwe.

Dlaczego więc Kaczyński nadal chce rządzić? Dlaczego cichutko nie przekaże władzy opozycji?  Opozycji, czyli komu? Mamy jakąś sensowną opozycję? Kto będzie zdolny do rządzenia w takim stanie, w takiej sytuacji, jaka się wyłoni po epidemii?
Trudno udawać, że widzi się poo stronie opozycji przywódcę zdolnego do przejęcia tej odpowiedzialności.

Jesteśmy więc skazani na Jarosława Kaczyńskiego i na PiS?
A jak on sobie z tym da radę?

Ja na dzisiaj widzę tylko jedną możliwość. Musi wygrać wybory dla Prezydenta Dudy.
Potem, może na jesieni, przy pierwszej możliwej okazji, np. przy powrocie epidemii w okresie jesienno zimowym, wprowadzi stan nadzwyczajny. A dalej już poleci.
Oczywiście, będzie ciężko, bardzo ciężko. Ludzie będą protestować, burzyć się.

Należy jednak postawić pytanie, czy swoista dyktatura stanu nadzwyczajnego nie będzie jedynym wyjściem z sytuacji? Obawiam się, że może tak być.
Boję się jednak tego, że marne, awansowane po przynależności partyjnej lub rodzinnej, mierne, w dużej mierze bez kwalifikacji  kadry PiS – u będą kamieniem u szyi prób przeprowadzenia Polski przez ten trudny okres, który nadejdzie.

Jeden Kaczyński, nawet jakby miał najlepsze intencje, nic nie zrobi. A gniew społeczny może zmieść wszystko. Zniszczyć. Ludzie będą mieli w pamięci, jak niedawno było dobrze, jak wiele dostawali jako podarunek za darmo. A tu może nie starczać na podstawowe, życiowe potrzeby.

Już wielu ludziom w Polsce i Europie chiński model zarządzania społeczeństwem zaczyna się podobać. Silne przywództwo!! Marzymy za takim?
Więc może następnym po nadzwyczajnym będzie u nas jakiś inny stan wojenny?


Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...