Autor:
Andrzej Talarek, 05/06/2015 00:26
Chodzi za
mną od jakiegoś czasu pytanie, zrodzone ewangelicznym cytatem z wypowiedzi
Chrystusa, który mówił o osiemnastu jerozolimskich mężach przygniecionych
gruzami wieży przy sadzawce Siloe. Świadomość śmierci może przypadkowej, a w
każdym razie niespodziewanej, śmierci ludzi mających pewnie obowiązki do
spełnienia, rodziny, głodne dzieci, ludzi którzy nie byli bardziej grzeszni od
pozostałych, śmierci o której Chrystus mówi z jakimś dziwnym spokojem, można by
rzec - obojętnością, jak o czymś, co zdarzało się, zdarza i zdarzać będzie na
wieki wieków i nie wiadomo dlaczego i kto na to ma wpływ. Już te słowa pewnie
wywołają protest, bo założenie, że Bóg nie ma na coś wpływu jest o ile nie
świętokradcze to na pewno kłóci się z naszym potocznym pojmowaniem Boga.
Bo nawet na
nieszczęścia Hioba Bóg wyraża zgodę, czyli ma wpływ, decyduje, nawet jeśli to
Szatan te nieszczęścia zsyła. Czy tak jest zaiste?
Porywając
się na próbę odpowiedzi na tytułowe pytanie (można je dowolnie rozszerzać
choćby o „dlaczego cierpimy bez winy) popełniam swoiste seppuku, jako że mam
świadomość własnych braków nie tylko w wykształceniu biblijnym, ale każdym
teologicznym i filozoficznym, dającym każdemu księdzu narzędzia do dyskusji,
których mi brak. Niemniej zbyt duże mam wewnętrzne ciśnienie, by nie spróbować
się z tym pytaniem zmierzyć, nie znając rozważań wybitnych myślicieli, które
zapewne istnieją.
Jak już
pisałem, moja znajomość Pisma Świętego jest fragmentaryczna i nie poparta
studiami. I może tak być, że przytaczane przeze mnie przykłady, nawet jeśli w
pierwszej analizie wspierają moje tezy, mogą nie okazać się takimi, gdy ich
analizę poprze się szerszym ewangelicznym kontekstem.
Nie
odchodząc z nad sadzawki Siloe, spotykamy tam ślepego od urodzenia. „Zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu,
kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził? Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani
rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże”. Czyli mówiąc
pokrótce to Bóg sprawił, że człowiek urodził się ślepy. Nie grzech rodziców, a
tym bardziej jego samego, ale wola Boga. Tu kończy się dobrze, bo mówił dalej
Jezus: „Musimy wykonywać dzieła tego,
który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł
działać. Póki jestem na świecie, jestem światłością świata. Po tych słowach
splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy
ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj
się w sadzawce Syloe (to znaczy
Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.”
A inni
ślepi? Którzy nie spotkali Jezusa, by ich uzdrowił?
A ci,
których przywaliła wieża? Którzy zginęli w trzęsieniu ziemi na Haiti? Którzy
nie przeżyli Holocaustu?
Przyjaciele
Hioba udowadniają mu, że jego nieszczęście sprowadził na niego grzech. Bo nie
mieści się im w głowach, że może być nieszczęście czyli kara bez grzechu. Oni
są wyrazicielami żydowskiego przekonania, że grzech jest przyczyną kary.
I my także
wiemy, że Bóg za dobre wynagradza a za złe karze.
Ale Hiob
mówi także: „Jest myśl, co mnie tak
przeraża, że drżę na całym ciele:
Czemuż to
żyją grzesznicy? Wiekowi są i potężni. Trwałe jest u nich potomstwo i dano
oglądać im wnuki. Ich domy są bezpieczne, bez strachu, gdyż nie sięga ich Boża
rózga. (….) Pędzą swe dni w dobrobycie, w spokoju zstępują do Szeolu”.
W swym
nieszczęściu „Hiob wstał, rozdarł swe
szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: ”Nagi wyszedłem z
łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał
Pan. Niech
będzie imię Pańskie błogosławione!”
Rzekła mu żona:
”Jeszcze trwasz mocno w swej prawości?
Złorzecz Bogu i umieraj!” Hiob jej odpowiedział: ”Mówisz jak kobieta szalona.
Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? W tym wszystkim
Hiob nie zgrzeszył swymi ustami”.
My wierzymy,
że Bóg jest miłosierny. Miłosierny nie musi oznaczać, że nie nakłada na nas
doświadczeń. Moim zdaniem bardziej oznacza to, że odpowiada na nasze modlitwy.
„Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek
prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”.
Można by
jednak zapytać: a po co nas doświadcza. Po co doświadcza ludzi, którzy nie
zawinili? Powie ktoś: A są tacy? Chyba można sobie wyobrazić, że są. Choćby
dzieci. Czy Bóg ich nieszczęściem każe ich rodziców? Trudno uwierzyć w takiego
Boga. Więc dlaczego?
Mówił Jezus:
„Myślicie, że owych osiemnastu, na
których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich było większymi winowajcami niż
inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam;” Widać, że Jezus nie
powiedział, że ludzie ci byli bez winy. Byli tacy, jak wszyscy inni, jak my.
Czyli wszyscy jesteśmy grzeszni? Pewnie tak. Bardziej czy mniej. Ale Bóg
niekoniecznie każe wielkich grzeszników (na Ziemi).
Mówił
Elifaz, przyjaciel Hioba: „Czyż u Boga
człowiek jest niewinny, czy u Stwórcy śmiertelnik jest czysty?” Wszak On sługom
swoim nie ufa: i w aniołach braki dostrzega. A cóż mieszkańcy glinianych
lepianek, których podstawy na piasku? – Łatwiej ich zgnieść niż mola.
Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego”.
Pamiętajmy,
że Bóg uznał za nieprawdę to, co mówił Elifaz i inni przyjaciele Hioba.
Także
Bildad, który tak mówił: „Czyż Bóg nagina
prawo, Wszechmocny zmienia sprawiedliwość? A jeśli synowie zgrzeszyli i oddał
ich w moc ich występku?
Radzę do
Boga się zwrócić, o łaskę do Wszechmocnego. Jeśliś jest czysty, niewinny, to
czuwać będzie nad tobą, uczciwy twój dom odbuduje”
Bo Hiob cały
czas twierdzi że nie zgrzeszył przeciwko Bogu. Choć jednocześnie prawie że
wyzywa Boga na pojedynek na argumenty. Tylko przed jakim sądem?
.
Mówi Hiob: „On i prawym zamknie usta, mam słuszność, a
winnym mnie uzna.
Czym czysty?
Nie znam sam siebie, potępiam swe własne życie. Na jedno więc, rzekłem,
wychodzi, prawego ze złym razem zniszczy. Gdy nagła powódź zabija, drwi z
cierpień niewinnego; ziemię dał w ręce grzeszników, sędziom zakrywa oblicza.
Jeśli nie On - to kto właściwie?”
Jeśli nie
on, to kto?
Ale i z tych
słów Hiob się wycofuje, przepraszając Boga. Więc kto? Więc dlaczego?
I znowu
Hiob: „Nie potępiaj mnie, powiem do Boga.
Dlaczego dokuczasz mi, powiedz! Przyjemnie ci mnie uciskać, odrzucać dzieło
swoich rąk i sprzyjać radzie występnych? Czy oczy Twoje cielesne lub patrzysz
na sposób ludzki?
I ani na
jotę nie jesteśmy bliżej wyjaśnienia.
Bóg odrzuca
argumentację przyjaciół Hioba, że przyczyną cierpień jego jest grzech, ale i
Hiob, który chciał z Bogiem iść do sądu, kiedy wreszcie mógł mówić z nim
bezpośrednio, stracił cały rezon. „Posłuchaj,
proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! Dotąd Cię znałem ze słyszenia,
obecnie ujrzałem Cię wzrokiem,
stąd
odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele”.
Odwołuje co
powiedział. Czyli co odwołuje? Bóg mówi do Elihu: „Zapłonąłem gniewem na ciebie i na dwóch przyjaciół twoich, bo nie
mówiliście o Mnie prawdy, jak sługa mój, Hiob”.
Przecież nie
to, że cały czas wierzył w Boga. Skoro Bóg mówi o Hiobie, że ten mówił o Bogu
prawdę. Myślę, że odwołuje te słowa gniewne, te pogróżki pod adresem Boga, to
wyzwania, jaki Bogu rzucił słowami takimi m.in.: „[Gdy] gardzą mną przyjaciele, zwracam się z płaczem
do Boga, by rozsądził spór człowieka z Bogiem, jakby człowieka z człowiekiem”, a na które Bóg tak m.in. odpowiedział: „
”Przepasz no biodra jak mocarz! Będę cię
pytał - pouczysz Mnie. Naprawdę chcesz złamać me prawa? Wykażesz Mi zło? Jesteś
czysty? Czy ramię masz mocne jak Bóg? Czy głos twój rozbrzmiewa jak Jego?
Przywdziej potęgę, wyniosłość, przystrój się pięknem i siłą! Wylewaj pyszny
twój gniew, spojrzyj na dumnych i poniż ich.”
I tak
doszliśmy do końca księgi Hioba. I co z tego, ze potem żył długo i szczęśliwie?
Czy szczęście może być pełne po takim upadku? Czy można być w pełni
szczęśliwym, gdy przeżyło się Holocaust? Czy jesteśmy winni i dlatego cierpimy.
Czy cierpimy także bez winy. Jak ten ślepiec, który ze swoim nieszczęściem żył
po to, by go uzdrowi Jezus i by mógł być zapisany na kartach Ewangelii.
Widzę, że
kręcę się „za własnym ogonem”.
Czy nie za
dużo oczekujemy od Boga, który dał nam wolną wolę, także do robienia zła, do
sprawiania nieszczęścia bliźnim, i jednocześnie chcemy, by tę wolną wolę
ludziom blokował, kiedy tylko o to go poprosimy. Ale często nie zdążymy
poprosić. Czy Bóg jest o to, by nas strzegł zawsze i wszędzie, ale odpuszczał
tylko wtedy, kiedy nasza wolna wola postanowi zrobić coś złego, na przykład
przejechać przez wieś z szybkością 120 km/h, a akurat na drodze są małe dzieci?
Zresztą, czy
może istnieć świat, w którym żyją wyłącznie ludzie w stanie najwyższego
szczęścia? A niby skąd by mieli wiedzieć, że są w taki stanie, jeśliby nikt nie
był nieszczęśliwy?
Czy nie za
dużo oczekujemy od Boga? Przecież nawet On nie jest w stanie takiego świata
stworzyć. Podobno tak było w Raju. Podobno. Tak ma być w Niebie. Może dlatego
tyle nieszczęścia jest na Ziemi, byśmy w Niebie byli tylko szczęśliwi, w
kontraście do naszego tu życia?
Czy chcemy
wykazać Bogu zło, jak Hiob? Przecież Bóg jest Dobrem. W opozycji do Zła, które
jest realne i obecne, i cały czas ma wpływ na nasze życie. Pewnie nie chodzi na
pogaduszki z Bogiem, jak chce tego zapis o Hiobie, odzwierciedlający stan
wyobrażeń ludzi tamtego czasu, ale cały czas jest i cały czas na nas wpływa.
Ja wiem, że
łatwo teoretyzować temu, któremu jest dobrze. Wszyscy w tym momencie jesteśmy
przyjaciółmi cierpiącego jakiegoś Hioba, któremu staramy się wytłumaczyć powód
jego cierpienia.
Najgorzej
bywa, kiedy sami stajemy się Hiobami.
Jacy wtedy
będziemy? Czy potrafimy wszystko tak pięknie zracjonalizować, wytłumaczyć? Czy
sami nie odwrócimy się – złamani ciężarem doświadczeń – od Boga? Czy nie
przestaniemy w Niego wierzyć? Czy nie wyzwiemy Go na ludzki sąd, chcąc Mu
udowodnić, ze był niesprawiedliwy?
Pisałem
kiedyś na koniec wiersza, zatytułowanego „Osiemnastu z Siloe” takie słowa
„ale czyż można mówić o niesprawiedliwości
czyż nie jest
śmierć niespodziewana wpisana
w porządek świata nie jest przestrogą zachętą
do bycia gotowym bo przychodzi jak złodziej
i ani dnia ani godziny jej nie damy winni niewinni
bo jak się
nie nawrócimy to wszyscy
tak jak oni
zginiemy”
Nie wiem,
czy cokolwiek, komukolwiek wyjaśniłem, przybliżyłem. Ale jakoś wylałem z siebie
to, co mnie dręczyło. Pewnie to tylko będzie materiał do dalszych przemyśleń.