czwartek, 22 sierpnia 2024

„Patriotyczna” prośba do Redaktora Cynkiera (a pewnie i innych redaktorów mieleckich mediów)

 

 Zdjęcie ruin Warszawy

Szanowny Panie Redaktorze (i ew. panowie i panie redaktorzy mieleckich mediów)

Na Portalu Hej.mielec, którym Pan dowodzi, pojawił się artykuł, właściwie informacja, zatytułowany: „Szykują ognisko partyzanckie – w niedzielę pod Mielcem”.

I dobrze, że szykują. Ktoś skorzysta, ktoś się douczy, doszkoli, zje kiełbaski, ba, nawet przez chwilę poczuje się partyzantem Akcji Burza, jeśli takie zabawy coś dla niego znaczą i je lubi. Mnie nic do tego.

Chciałem tu poruszyć temat poważniejszy, jakoś zaniedbany, niezauważony może przez część mediów. Ale może celowo niezauważony.

Artykuł zaczyna się takim zdaniem: Mieleckie środowiska patriotyczne zapraszają na ognisko partyzanckie z okazji 80. rocznicy Powstania Warszawskiego oraz akcji „Burza” na ziemi mieleckiej

Szanowny Panie Redaktorze. Każdy ma prawo nazywać samego siebie, czy organizację, którą reprezentuje, jak uważa. Może np. pisać i mówić o sobie, że reprezentuje najlepszą część Narodu Polskiego, że takiego patrioty jak on nie znajdzie się ze świecą, że kocha Polskę, on i jego towarzysze, jak nikt inny etc. etc. To prawo każdego.

Oczywiście jak ktoś powie/napisze o innych (Polakach), że to sprzedawczyki, zdrajcy, patrioci Niemiec czy Rosji, może skończyć w sądzie, chyba że opluwanym będzie ktoś, kto równo oleje bluźniącego „patriotę”.

Tu oczywiście niczego takiego nie ma, ale z takiego zapisu informacji, jaki Pan zastosował, można wysnuć dwa wnioski.

Pierwszy, że jest Pan przekonany, że wymienieni organizatorzy to mieleckie środowiska patriotyczne i tak o nich Pan pisze. Drugi wniosek, jaki można wysnuć z tego zapisu (ale i z całej kilkuletniej retoryki czasów minionych, a ostatniego roku szczególnie) jest taki, że cała reszta  nie identyfikujących się z wymienionymi organizatorami to nie patrioci. Kto? Nie wiem i nie próbuję zgadywać.

I tu moja prośba i do Pana, i innych mieleckich dziennikarzy, którzy piszą , redagują, a chcą zachować bezstronność i nie być uważanymi za tubę tej czy innej partii, stronnictwa, grupy, fundacji.

Moja propozycja jest taka, żeby w takim i podobnych przypadkach stosować zapis tego typu: „Mieleckie środowiska, uważające się za patriotyczne,  zapraszają”…. lub „Mieleckie środowiska, określające się jako patriotyczne,  zapraszają…”

Nie jest zadaniem, a nawet dobrym zwyczajem redaktora ocenianie, czy ktoś jest patriotą czy nie jest. No chyba że identyfikuje się ze „środowiskami patriotycznymi” i jest ich rzecznikiem prasowym.

Każda z połówek podzielonej na pół Polski zawiera w sobie ludzi rozumiejących patriotyzm na różne sposoby,  inaczej, często radykalnie inaczej niż adwersarze z przeciwnej połowy naszej Ojczyzny.

Tak jest i tak pozostanie. I kwalifikowanie kogoś na patriotę lub antypatriotę, jak to się dzieje obecnie w polityce, jest katastrofalne dla naszej, całej, polskiej społeczności.

Wielkiej, choć w tym wypadku żenującej,  polityki nie zmienimy. Próbujmy zmieniać nasze otoczenie.

 

PS. Dałem w czołówce zdjęcie ruin Warszawy. To chyba akurat część Getta po powstaniu żydowskim, ale mamy świadomość, że i duża część stolicy, objęta walkami powstania warszawskiego wyglądała podobnie.

I swój patriotyzm można wyrażać, gloryfikując Powstanie Warszawskie jako takie, w którym umarła Warszawa i zginęło w niej 200 tys. ludzi. Można też swój patriotyzm wyrażać, ostrzegając przed tak szalonymi pomysłami, jak Powstanie Warszawskie, czcząc jednocześnie bohaterstwo powstańców. Czy sławić Akcję Burza, która nakazywała wspólną walkę AK z Armią Sowiecką przeciwko Niemcom i ujawniania się polskich jednostek sowietom.

I nie rozstrzygniemy, kto w swej opinii będzie większym patriotą.

Więc zachowajmy umiar.

„Patriotyczna” prośba do Redaktora Cynkiera (a pewnie i innych redaktorów mieleckich mediów)

 


Zdjęcie ruin Warszawy

Szanowny Panie Redaktorze (i ew. panowie i panie redaktorzy mieleckich mediów)

Na Portalu Hej.mielec, którym Pan dowodzi, pojawił się artykuł, właściwie informacja, zatytułowany: „Szykują ognisko partyzanckie – w niedzielę pod Mielcem”.

I dobrze, że szykują. Ktoś skorzysta, ktoś się douczy, doszkoli, zje kiełbaski, ba, nawet przez chwilę poczuje się partyzantem Akcji Burza, jeśli takie zabawy coś dla niego znaczą i je lubi. Mnie nic do tego.

Chciałem tu poruszyć temat poważniejszy, jakoś zaniedbany, niezauważony może przez część mediów. Ale może celowo niezauważony.

Artykuł zaczyna się takim zdaniem: Mieleckie środowiska patriotyczne zapraszają na ognisko partyzanckie z okazji 80. rocznicy Powstania Warszawskiego oraz akcji „Burza” na ziemi mieleckiej

Szanowny Panie Redaktorze. Każdy ma prawo nazywać samego siebie, czy organizację, którą reprezentuje, jak uważa. Może np. pisać i mówić o sobie, że reprezentuje najlepszą część Narodu Polskiego, że takiego patrioty jak on nie znajdzie się ze świecą, że kocha Polskę, on i jego towarzysze, jak nikt inny etc. etc. To prawo każdego.

Oczywiście jak ktoś powie/napisze o innych (Polakach), że to sprzedawczyki, zdrajcy, patrioci Niemiec czy Rosji, może skończyć w sądzie, chyba że opluwanym będzie ktoś, kto równo oleje bluźniącego „patriotę”.

Tu oczywiście niczego takiego nie ma, ale z takiego zapisu informacji, jaki Pan zastosował, można wysnuć dwa wnioski.

Pierwszy, że jest Pan przekonany, że wymienieni organizatorzy to mieleckie środowiska patriotyczne i tak o nich Pan pisze. Drugi wniosek, jaki można wysnuć z tego zapisu (ale i z całej kilkuletniej retoryki czasów minionych, a ostatniego roku szczególnie) jest taki, że cała reszta  nie identyfikujących się z wymienionymi organizatorami to nie patrioci. Kto? Nie wiem i nie próbuję zgadywać.

I tu moja prośba i do Pana, i innych mieleckich dziennikarzy, którzy piszą , redagują, a chcą zachować bezstronność i nie być uważanymi za tubę tej czy innej partii, stronnictwa, grupy, fundacji.

Moja propozycja jest taka, żeby w takim i podobnych przypadkach stosować zapis tego typu: „Mieleckie środowiska, uważające się za patriotyczne,  zapraszają”…. lub „Mieleckie środowiska, określające się jako patriotyczne,  zapraszają…”

Nie jest zadaniem, a nawet dobrym zwyczajem redaktora ocenianie, czy ktoś jest patriotą czy nie jest. No chyba że identyfikuje się ze „środowiskami patriotycznymi” i jest ich rzecznikiem prasowym.

Każda z połówek podzielonej na pół Polski zawiera w sobie ludzi rozumiejących patriotyzm na różne sposoby,  inaczej, często radykalnie inaczej niż adwersarze z przeciwnej połowy naszej Ojczyzny.

Tak jest i tak pozostanie. I kwalifikowanie kogoś na patriotę lub antypatriotę, jak to się dzieje obecnie w polityce, jest katastrofalne dla naszej, całej, polskiej społeczności.

Wielkiej, choć w tym wypadku żenującej,  polityki nie zmienimy. Próbujmy zmieniać nasze otoczenie.

 

PS. Dałem w czołówce zdjęcie ruin Warszawy. To chyba akurat część Getta po powstaniu żydowskim, ale mamy świadomość, że i duża część stolicy, objęta walkami powstania warszawskiego wyglądała podobnie.

I swój patriotyzm można wyrażać, gloryfikując Powstanie Warszawskie jako takie, w którym umarła Warszawa i zginęło w niej 200 tys. ludzi. Można też swój patriotyzm wyrażać, ostrzegając przed tak szalonymi pomysłami, jak Powstanie Warszawskie, czcząc jednocześnie bohaterstwo powstańców. Czy sławić Akcję Burza, która nakazywała wspólną walkę AK z Armią Sowiecką przeciwko Niemcom i ujawniania się polskich jednostek sowietom.

I nie rozstrzygniemy, kto w swej opinii będzie większym patriotą.

Więc zachowajmy umiar.

 

niedziela, 18 sierpnia 2024

Obłudna pobożność radnych Tuszowa Narodowego (z Michałem Archaniołem za publiczne pieniądze w tle).

 

Zdjęcie ze strony na Facebooku - Andrzej Głaz Wójt Gminy Tuszów narodowy

Są w Ewangelii Mateusza takie słowa: Jezus powiedział do swoich uczniów: «Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.

 

I tak mi się te słowa przypomniały, kiedy przeczytałem w Korso, że pan wójt sąsiedniej gminy Tuszów Narodowy zaproponował swoim radnym przyjęcie uchwały o sfinansowaniu i postawieniu przed budynkiem Urzędu Gminy rzeźby Archanioła Michała, opatrzonego zbędnym, bo oczywistym, przedrostkiem „świętego”. Wszak wiadomo od wieków, że każdy archanioł, a i anioł, świętym jest z natury swojej. Ale nich tam.

 

Zapyta ktoś: a co mi się nie podoba w pomyśle budowy takiego pomnika, który – oprócz Urzędu Gminy i samego w nim wójta Głaza – „będzie strzegł nasze dzieci, młodzież, nas wszystkich, całą gminę przed wszelkim złem, które próbuje wdzierać się drzwiami i oknami” – jak to zdefiniował sam wójt Głaz w czasie sesji Rady Gminy Tuszów Narodowy?

 

Ano nie podoba mi się, Panie Wójcie, Pana, za pieniądze podatników czyniona, pobożność na pokaz. Czyli, jak to mówił Jezus, wykonuje Pan uczynek pobożny (choć co do tego faktu to można by dyskutować) przed ludźmi, aby Pana widzieli.

 

Zapewne oburzy się Pan, że insynuuję, bo Pan robi to z przekonania płynącego z głębi Pańskiego religijnego serca.

Mam prawo oceniać, co czynię, nawet gdybym się mylił, ale oczywiście nie mam prawa sądzić. To może tylko sąd Boży, kiedy nie ma materialnych, pisanych czy mówionych, a tylko myślowe, dowodów, czy Pana zamiar i uczynek płynie z głębi serca, czy jest zimną kalkulacją, którą Jezus potępia jako obłudną.

 

A jeśli są takie dowody, to już może sprawę rozstrzygać sąd zwykły, bardzo niezreformowany przez pana Ziobrę, np. w kwestii czy publiczne pieniądze Gminy Tuszów Narodowy można wydawać na takie przedsięwzięcia, zupełnie nie związane z zadaniami własnymi gminy, przynajmniej na gruncie obowiązującego prawa.

 

Ja zaś mogę Pana czyn ocenić na bazie tej moralności, którą - pospołu z Panem – wyznaję i praktykuję.

Bo widzi Pan – dla mnie szczerość intencji uczczenia Pana Boga w jego Archaniele (a i samego Archanioła także) wyrazić można by nie przez kupno za gminne pieniądze rzeźby świętego, ale poprzez kupno takiej samej rzeźby za prywatne pieniądze Pana Wójta. To by pokazywało, że Pana intencje są szczere aż do bólu żołądka, gdyby trzeba ograniczyć wydatki na jedzenie (choć zapewne przy Pana pensji nie byłoby takiej konieczności).

 

Oczywiście równie przekonująca mogłaby być akcja zebrania pieniędzy u wszystkich tych radnych, którzy ochoczo głosowali za wydatkowaniem pieniędzy gminnych, kierowani czy to oportunizmem wobec wójta, czy może jednak miłością do Boga, która była łatwiejsza w wyrażeniu, kiedy nie musieli sięgać do swoich kieszeni.

 

No i trzecia możliwość, równie piękna, to zebranie tych pieniędzy u wszystkich mieszkańców gminy. Skoro w gminie mieszka ok. 8 tys. ludzi, to na każdego mieszkańca przypadłoby 10 złotych. Słownie dziesięć złotych. Czy to za duża kwota, by pokazać, ze się jest wiernym Bogu, Kościołowi i Archaniołowi? Moim zdaniem nie.

 

Pewnie nie powinienem tego pisać, ale uprzedzając ewentualne ataki hejterskie poinformuję Pana, że lat temu ponad 10 wybudowałem, całkowicie za swoje pieniądze, murowaną kapliczką Chrystusa Frasobliwego. Stoi sobie na mojej działce i strzeże (mam nadzieję) mojego domu. Kosztowała mnie, na dzisiejsze pieniądze, pewnie z pięć tysięcy złotych. Jak to się ma do 10 złotych na człowieka na Pańskiego Archanioła?

 


Nie wiem, czy Pan przy swoim domu już kapliczkę, za swoje pieniądze, zbudował, czy tylko  świętymi artefaktami obdarza Pan budynki użyteczności publicznej, oczywiście na koszt gminy. Jeśli Pan nie ma, zapraszam do obejrzenia mojej.

 

Bardzo cenię prawdziwą pobożność i zawsze i wszędzie ją wspieram i jej bronię. Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy niektórzy moi znajomi mówią, że człowiek wierzący, katolik, jest przeciętnie mniej inteligentny.

 

Zapewne obywatele gminy nie powiedzą Panu wprost, co myślą o tym pomyśle. O tym że może lepiej byłoby za publiczne zbudować chodnik lub kupić coś biednym dzieciom, których prezentami Archanioł raczej nie obdarzy.

Ale jam nie obywatel gminy, tylko rzymski katolik, któremu nie podoba się dawanie ośrodkom walczącym z Kościołem takich prezentów, jak budowa za publiczne pieniądze rzeźb świętych w przestrzeni publicznej.

 

Szczególnie kiedy dowiaduję się, że Gmina nie taka święta, jaką by Pan chciał mieć.   

Bo jakoś przypadkiem znalazłem na stronie https://opencaching.pl/viewcache.php?wp=OP43CD&fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3a4bF0H52nxdkSzN_se5sUI90jmSqdaIeibnXD4AIPYFnuoc-MFa-UhgU_aem_jPjet888ximyatcfCZlHBQ

 informację o cmentarzu ewangelickim w Sarnowie. Cmentarz ewangelicki znajduje się na niewielkim wzniesieniu w lesie, około 250 metrów od głównej drogi prowadzącej przez Sarnów. Jest drogowskaz. Stan cmentarza wywołuje mieszane uczucia. Miejscowa ludność zniszczyła go po II wojnie światowej. Aktu zniszczenia i dewastacji dokonano w ramach rewanżu za straszliwe lata terroru niemieckiego.

 

Miejscowa ludność tak go zniszczyła, że w części domostw do dzisiaj można odnaleźć płyty nagrobne z tego cmentarza, służące głównie jako duża „kostka brukowa”.

 

Może te 80 tysięcy złotych publicznych pieniędzy lepiej byłoby przeznaczyć na zbieranie starych nagrobków i przewiezienie ich na miejsce „wiecznego spoczynku”? Czy nie sądzi pan, że Bóg bardziej by się z tego ewangelicznego faktu ucieszył?

 

W tym miejscu był mem wzięty z internetu, który chyba niepotrzebnie zamieściłem, więc go usunąłem.

Pozdrawiam ewangelicznie

Andrzej Talarek

 

 

 

 

PS.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.

Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.

Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.

Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie».

Fragment Ewangelii: Mt 6, 1-6. 16-18

 

Komu odbija (się) na widok dyni i dlaczego

  Znowu w przełomie października i listopada mamy dwa święta zmarłych. Jedno oficjalne, obchodzone przez wszystkich Polaków, wierzących ...