sobota, 2 marca 2024

Jak we dwóch, z redaktorem Cynkierem, możemy uratować mielecki sport.

 

Zdjęcie z portalu łączy nas piłka

A przy okazji także uratować Mielec

 

Powiedział mi mój kolega, że pan redaktor Cynkier zadzwonił do niego z wielkimi pretensjami pod moim adresem (kolega nie jest moim opiekunem prawnym, Panie Redaktorze). Między innymi powiedział mu, że ja chcę zlikwidować mielecki sport.

 

Przyznam, że sam nie wymyśliłbym nic bardziej głupiego, więc zastanowiłem się, z czego wynika taka niecodzienna pretensja. No bo chyba Pan Redaktor nie uważa mnie za kompletnego idiotę, skoro na początku istnienia hej.mielec przyjął ode mnie (za darmo) chyba 500 felietonów do swojego portalu. Więc pewnie bardzo się zdenerwował, a duże nerwy to tak jak branie opiatów. Tylko jaki był powód tego zdenerwowania?

 

Długo myślałem i wymyśliłem, że może rzeczywiście wielka troska o mielecki sport była powodem tego, że każde zdanie nie gloryfikujące Stali Mielec brane jest jako atak na nią. Istnieje nawet przypuszczenie, że portalowi WCJ24 zabrano akredytację na mecze Stali z powodu emisji mojego felietonu, gdzie było o mieleckich sportowcach (ale tych na emeryturach sportowych), których działania mogą wyjść mieleckiemu sportowi na złe.

 

A ponieważ jestem mieleckim patriotą, który przez całą pracę w WSK Mielec płacił składki na klub FKS Stal Mielec, nie będąc ani raz na meczu, to pomyślałem, że jeśli mielecki sport jest zagrożony w swym bytowaniu, to należy coś zrobić.

Myślałem i wymyśliłem.

 

Aby Stal Mielec nam dobrze funkcjonowała przez następne lata potrzeba kilku rzeczy:

1.     Dobrego prezesa, który – jak Pan Prezes Klimek –  wyprowadził klub z zapaści finansowej po swoich poprzednikach, którzy działali bardzo źle i atak wspaniale działał, ze ubiegły rok klub zamknął zyskiem w wysokości 6 mln zł. A niedawno , przed pożyczką od mieleckiego biznesy, miał upaść z powodu długów.

2.     Wsparcia firm zewnętrznych, najlepiej państwowych, jak to kiedyś załatwił Pan Poseł Poręba. Jeśli będzie znowu przyzwolenie premiera Tuska, pana posła zastąpić może Pani Poseł Skowrońska – jeśli akurat zechce. Jak nie będzie zgody, trzeba szukać wsparcia w prywatnym biznesie, a tu ścieżki Pan Prezes Klimek ma wydeptane bardzo dobrze.

3.     Skoro klub aktualnie działa fantastycznie, a wszystko to zawdzięczamy Prezesowi (no i posłowi), należy zrobić wszystko, by Pan Klimek nie odchodził z klubu, czyli należy, w interesie Stali Mielec, glosować przeciwko wybraniu go na prezydenta.

4.     A tu Pan redaktor ma duże możliwości działania.

 

Dodatkowo tę moją tezę z punktu 3 wzmacniają poniższe rozważania:

1.     Pamiętajmy, że Urząd miasta nie sfinansuje utrzymania Stali Mielec, bo jest biedny jak mysz kościelna, do czego przyczynia się m.in. budowa ogromnej, ponad potrzeby, hali sportowej.  I nic tu nie pomoże fakt ewentualnego wyboru Pana Klimka na prezydenta. Z pustego i Salomon nie naleje

2.     Jeśli nawet tak będzie, że nowy prezydent Klimek ze skromnego miejskiego budżetu jeszcze coś wyszarpie dla sportu, to inne dziedziny życia Mielca, jak kultura, której Pan zupełnie nie ceni (także dane dostałem z rozmowy telefonicznej),  czy jak choćby przebudowa zieleni na Alejach Niepodległości, zdechną zupełnie.

 

Analizując program wyborczy Pana Klimka, ogłoszony chyba wczoraj, boję się, że nie rozumie on jak działa miasto.

W jego programie wyborczym nie ma ani jednego konkretu. Gdy porównać go z programem zaprezentowanym choćby przez pana Swóła, który to program wcześniej krytykowałem, to pan Swół przy Panu Klimku jest geniuszem planowania działań na rzecz miasta.

No bo co proponuje pan Klimek?

1.     Solidne zarządzanie

2.     Poprawa życia wszystkich mieszkańców

3.     Infrastruktura i polityka przestrzenna

4.     Przedsiębiorczość

Chce się wykrzyknąć: rany Boga! Z czym do ludzi?

Mówi jeszcze: „Chcę budować, chcę jednoczyć, chcę rozruszać miasto. Miasto musi tętnić życiem, zadbam o dzieci i ich opiekę, zadbam o młodzież, czyli naszą przyszłość, zadbam o seniorów bo to doświadczenie i chwile dumy tego miasta, obiecuję ciężką pracę i realizację wyznaczonych celów”.  Jakich celów? Tych czterech powyżej?

 

Panie prezydencie in spe, chce się powiedzieć: niech Pan nie obiecuje ciężkiej pracy, bo z tego może być nic, tylko konkrety.

 

Po wysłuchaniu programu pana Klimka nasunęło mi się dwa pytania: po co pan Klimek chce odejść z bardzo dobrze opłacanego stanowiska w firmie będącej, według jego słów, we wspaniałej kondycji finansowej, na stanowisko znacznie gorzej płatne, za to z wielką ilością obowiązków i pretensji mieszkańców, skoro nie ma on niczego konkretnego w swoim programie do zaoferowania Mielcowi i mielczanom.

 

Niech pan zostanie w Stali, chciałoby się krzyknąć.

 

Ale skoro stało się, jak się stało, i pan Klimek patrzy na nas i na Mielec z największych banerów w historii wyborów samorządowych (ile to kosztuje?), to możemy mielecki sport uratować tylko w jeden sposób, w kabinach do głosowania.

No i w przekonywaniu nieprzekonanych. A tu rola mediów, panie Redaktorze Cynkier, jest ogromna.

Że Pan nie może tego zrobić, bo akurat właściciele pana portalu być może popierają Pana Klimka? A, to już Pana sprawa. Ja tylko proponuję w odpowiedzi na Pana rozmowę telefoniczną do mojego kolegi.

 

Niestety, nasuwa mi się i drugie pytanie. Pytanie o to, jak Pan Klimek traktuje i co myśli o mielczanach i ich inteligencji?

 

No i co, Panie Redaktorze Cynkier? Działamy?

 

Bo to, że uważa mnie Pan za marnego poetę (a taki wniosek też można wywieść z tamtej rozmowy telefonicznej), jak też to, że kultura (w bibliotece) nie ma zupełnie dla Pana znaczenia w zderzeniu z pięcioma tysiącami mielczan na meczu Stali, pozostawię bez komentarza.

 

 

PS. To taka informacja dla wszystkich. Nigdzie nie kandyduję, promocja moich książek była dla wszystkich, także kandydatów na prezydenta (Pan Szczerba przyszedł), nie organizowałem żadnego pikniku przedwyborczego, a Pan Zbyszek Michalski nie miał w organizacji tego spotkania żadnego udziału. Tylko był honorowym gościem.

 

 

 

środa, 28 lutego 2024

Sport, kultura i (niedo)rozwój Mielca

 

Obraz Edwarda Kociańskiego z wystawy Łaźnia w Radomiu.

Stosunkowo niedawno Mielec liczył 65 tys. mieszkańców, choć było to za legendarnych już dziś czasów Dyrektora Ryczaja. Teraz liczy 55 tysięcy.

Ale nie jest źle. Pamiętam hasło, które popularna do dzisiaj działaczka Solidarności wykrzykiwała na wiecu na WSK w roku 1989: Życie na WSK będzie rajem, gdy się rozstaniemy z Dyrektorem Ryczajem.

Na szczęście o Mielcu w tym haśle nic nie było, bo może i Mielca by dziś nie było, jak nie ma WSK.

Ale nie jest źle. Mielec jest. A w jakiej kondycji? O tym nam powiedzą zapewne kandydaci na urząd prezydenta, a może i na stanowiska radnych. Czyli wszyscy będą nam mówić w najbliższym czasie jak jest.

Jakbym miał sądzić po rolkach czy innych filmach przedwyborczych, w których wszyscy kandydaci fotografują się lub filmują w hali czy na stadionie, to bym pomyślał, że Mielec to sport, a skoro sport się ma ponoć dobrze, to i Mielec może też ma się dobrze. No chyba że nie są to proste równoległe.

To nic złego, że wszyscy kandydaci fotografują się z zawodnikami, tymi, którzy akurat wygrali, bo z przegranymi nikt nie chce mieć cokolwiek wspólnego.

Mielczanie lubią sport, to i kandydaci muszą lubić sport (nawet jak go nie lubią). No i sportowców, szczególnie nożnych. Nawet ci, którzy, jak pan Swół, w swoim programie wyborczym o pomocy dla sportu nawet się nie zająknęli.

No i tu winniśmy się zastanowić, co dalej z mieleckim sportem.

Tak się akurat złożyło, że na urząd prezydenta Mielca kandydują osoby bardzo mocno ze sportem mieleckim związane.

Pan (obecny) prezydent Wiśniewski w życiu poprzednim był trenerem siatkówki i nauczycielem wf. Pan radny Szczerba także jest nauczycielem wf (choć trzeba mu oddać sprawiedliwość, że radnym został z powody walki z Kronospanem, którą nieco zapomniał). Pani Gorazd jest kierownikiem obiektów sportowych, w tym nowej hali, której nie jestem w stanie zobaczyć od środka. No i wreszcie as pik w talii, czyli pan Klimek, prezes spółki akcyjnej Stali Mielec, która ponoć przeżywa obecnie najlepszy okres w historii (jak zapomnimy na chwilę Stal dyrektora Ryczaja).

Ludzie lubią sport, trudno ich hobby lekceważyć. Dlatego każda władza Mielca dbała o sport i o kibiców. Kibice są wszak mocną grupą wyborczą. Tylko że sport, szczególnie piłka nożna, jest wyjątkowo pieniędzożerny.  Za poprzedniej władzy rozwiązano to prosto. Podpięto  większość pierwszoligowych drużyn pod państwowe kroplówki z takich firm jak ENEA, ORLEN, PGE i inne. A i to było mało, więc żądano finansowania z budżetu miasta. Ot, skromne stypendia dla każdego zawodnika po chyba 5 tys. złotych. To tak na lepszą kolację.

Teraz słyszę, że premier Tusk ma polecić odciąć te wszystkie kroplówki.

Co będzie, jeśli tak się stanie? Niedawno mieliśmy sytuację, że Stal Mielec, mimo kroplówki, ratowali pożyczkami mieleccy biznesmeni. Nie wiem, czy już odzyskali pieniądze, czy nadal na nie czekają.

Czy będzie tak, że kiedy wygra ktoś z wymienionej „sportowej” czwórki, na sport będą pieniądze, a na wszystko inne, w tym szczególnie na zupełnie już zaniedbaną kulturę, ich nie będzie?

Bo czy ktoś widział, jak pan Klimek fotografuje się z ludźmi kultury? Jak pani Gorazd wspiera działania kulturalne w mieście, choćby swoją obecnością i swoim biletem? Czy pan prezydent Wiśniewski wspiera mieleckich twórców kultury, jak to czyni chociażby jego pisowski odpowiednik w Stalowej Woli? Czy nie budzi jego zaniepokojenia, ze pod bokiem Mielca wyrasta kulturowa potęga Przecławia, kierowanego przez pisowską panią burmistrz?

Nie wiem, co napisać o panu radnym szczerbie, który akurat był już na kilku imprezach kulturalnych, bo mógł to czynić z czystego wyrachowania.

A kultura mielecka, miejska, niedofinansowana, zapominana, zepchnięta na margines życia społecznego Mielca, dycha ostatkiem sił. I na nic będzie wielki wysiłek i czynione wielkie oszczędności na każdym kroku działalności przez panią dyrektor SCK i jej zastępców.

Szanowni Panie i Panowie kandydaci.

Nie jest prawdą, że Mielec sportem stoi. To powiedzenie jest równie nieprawdziwe, jak twierdzenie, że pan Kazimierski zbudował mielecki sport, nie oglądając się za siebie, na swojego patrona. Ryczaja oczywiście. A będzie jeszcze bardziej nieprawdziwe, gdy odetnie się kroplówki dla mieleckiej piłki nożnej. Bo o tym, że tak pewnie będzie, świadczy dla mnie rejterada prezesa Stali Mielec na trudniejsze i mniej płatne stanowisko prezydenta.

W starożytnej Grecji organizowano piękne olimpiady sportowe, których karykaturalną atrapą są olimpiady dzisiejsze. Ale Grecja przeszła do historii przede wszystkim swoją kulturą. Na Platona, jego filozofię, powołują się do dzisiaj najmądrzejsi ludzie. A gdzie Sokrates, Pitagoras, Arystoteles i wielu innych? Gdzie Homer, Safona, Sofokles, Eurypides? Być może nic wam te nazwiska nie mówią i równo je olewacie. Tak samo jak wspieranie kultury dla mielczan i kultury mieleckiej.

Mielec stoi przemysłem. Póki co. Na pewno nie wydamy swojego Platona. Ale wspieranie tylko sportu, co nastąpić może, gdy „sportowcy” zostaną prezydentem, będzie dla Mielac katastrofą.

A skoro Mielec stoi przemysłem, który to przemysł jest bazą finansową do tego, by ludzie mogli korzystać z rozrywki, jaką jest bez wątpienia sport, (a także kupować gromadnie budowane przez deweloperów mieszkania), to jakie macie pomysły na rozwój przemysłu? Prócz oczywiście takich idiotycznych haseł wyborczych, jakimi jest w ustach kandydata na prezydenta „tworzenia dobrze płatnych miejsc pracy”, bez podawania szczegółów jak to zrobić i kto to ma zrobić, bo przecież nie prezydent, który ma w Urzędzie najgorzej płatne miejsca pracy.

Z obawą, że – jak źle pójdzie – będzie sport i tylko sport, a nie będzie kultury i przemysłu, co znaczy, że  za (dłuższą) chwilę wszystko zacznie się zwijać, kończę.

Do następnego felietonu.

 

 

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...