niedziela, 22 grudnia 2019

Sędziowie - konformiści, czy wszyscy jesteśmy konformistami?



ilustracja za Gazetą Prawną
Obserwuję trochę z boku wielki spór o polskie sądy. Jak opozycja (totalna) uważam, że nie ma demokracji bez wolnych sądów. Jak spora część społeczeństwa uważam z kolei, że sądom jest potrzebna reforma. I pewnie trochę jak rząd uważam, że trudno tę reformę zrobić razem z sędziami. Zwłaszcza teraz, gdy tak wiele się schrzaniło samemu ze słusznych często pomysłów z początków pierwszej kadencji. Gdy tak naprawdę przestał istnieć Trybunał Konstytucyjny, a wiele innych pomysłów tzw. reformy prawa jest albo wątpliwych, albo całkiem kwestionowanych przez opinię zewnętrzną.

Jednak nie o tej „gorącej” sprawie chciałem pisać. Ten spór o sądy zapewne skończy się wraz z końcem tej kadencji, gdy PiS utraci władzę.
Pozostanie jednak problem dla mnie ważniejszy, niż same sądy, które następna władza przywróci do kształtu może nie poprzedniego, ale takiego, jaki sobie wyobraża i jaki zaakceptuje Unia Europejska.
Bo przecież pozostaną sędziowie, którzy dla własnego interesu, dla kariery, którą umożliwiła im władza PiS-u i jego koalicjant min. Ziobro, przyjęli oferowane im stanowiska, idące za tym duże pieniądze i przywileje, czyniąc to wbrew znakomitej większości środowiska sędziowskiego, które albo z ideowych powodów jest przeciwne reformom PiS  i takim awansom, albo jednostkowo zawiedzione, że to nie na nie trafiła możliwość awansu.

Zapyta ktoś – a niby dlaczego to jest takie ważne? Przecież tych sędziów będzie można wyrzucić na tzw. „zbity pysk”, a jak prawo nie będzie na to pozwalało, to się zmieni najpierw prawo, a potem sędziów. Bo raz zaczętej destrukcji prawa i metod z nim postępowania, zaczętej przez PiS, zatrzymać tak łatwo nie będzie można.

Odpowiadam. Każdy człowiek żyje jakąś ilość lat. Czas pracy zawodowej jest jeszcze krótszy.  Czas, w jakim możliwe jest awansowanie, obejmowanie stanowisk, wzrost pozycji zawodowej czy społecznej, jest znowu podzbiorem tego drugiego.
Przed człowiekiem czasami otwiera się taka „bramka czasowa”, i gdy znajdzie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, a jeszcze w odpowiednim towarzystwie, to może przez nią przejść. Do nowej rzeczywistości osobistej. Do nowego stanowiska, Do większych pieniędzy. Do zaszczytów. I najczęściej tak jest, że jest to krótki moment w naszym życiu. I najczęściej tak jest, że występuje raz i już się nie powtarza.

I przed takim człowiekiem, który staję przed szansa, staje dylemat: skorzystać z proponowanej okazji czy nie? A jeśli oferuje nam awans ktoś, z kim politycznie nie całkiem, albo wcale się nie zgadzamy? Bo przecież mamy świadomość, ze nikt propozycji nie składa bezinteresownie. Szczególnie na stanowisko państwowe. Bo prywatnie może liczyć się talent i skuteczność. Na posadzie państwowej niekoniecznie, a ostatnio coraz rzadziej.

Dlaczego o tym mówię i dlaczego to dla mnie ważne? AA no z powodu osobistych doświadczeń. Przed kilkudziesięciu laty stworzyła się sytuacja, że mój przyszły przełożony bardzo nie lubił mojego poprzednika na stanowisku, które mi później zaproponował. Na pytanie-propozycję objęcia tego stanowiska odpowiedziałem, że się zastanowię. Udzielający mi rady mój kolega, równie młody kierownik wielkiego wydziału produkcyjnego, powiedział jedno: drugi raz ci nie zaproponują. Akurat niedawno zniesiono stan wojenny i było jak było. Dziadowsko, partyjnie, biednie. I wydawało się, przeciwnie niż dzisiaj, że ten stan siermiężnego socjalizmu będzie trwał wiecznie, a nie że się skończy za 4 czy 8 lat. Oczywiście przeszedłem przez tę furtkę, która się przede mną otworzyła. Lub którą przede mną otworzyła tamta władza. Było nie było, komunistyczna.  I dzięki tej decyzji, która równała się ze wsparciem władzy, zyskałem określony bagaż doświadczeń zawodowych i dzisiaj jestem tu, gdzie jestem. Tu, gdzie inaczej bym pewnie nie doszedł.

I dzisiaj patrzę na tych awansujących sędziów, którzy są być może większymi konformistami, niż ja byłem za komuny, bo przecież teraz mamy demokrację i wydawać by się mogło, że łatwiej dziś podejmować niekonformistyczne decyzje. Ale przecież nie. Człowiek postał taki sam, jak był zawsze. Jak był za faraonów, cesarzy, rewolucji francuskiej i bolszewickiej, czy zachodniej demokracji.

Bo życie jest jedno. A los daje szanse raz jedynie. I tę szansę się bierze. Czy to kierownik za komuny, czy sędzia w III RP.

Różnica jest może taka, że o ile wszystkich, którzy kiedyś poszli na układ z komuną gremialnie się dzisiaj potępia, no bo dzisiejsze elity rządzące – może z wyjątkiem SLD – mają inny, solidarnościowy rodowód, o tyle nikt sędziów idących na układ z władzą pisowską nie krytykuje. Że PiS to zrozumiałe,. Ale wszystkie inne partie także. Krytykuję się In gremio, nie krytykuje się personalnie. Nawet ci, których TVN uważa tak ogólnie za „zaprzańców”, nie mogą być i nie są z nazwiska i imienia krytykowani.
Broń Boże nie nawołuję do takich działań, tym bardziej że jakoś tych sędziów rozumiem. Ale po prostu pytam. Wolno mi. Tym bardziej, że ja sam przez niektórych zapaleńców prawicowych od czasu =do czasu krytykowany jestem.
I nikomu nie przeszkadza casus pana Piotrowicza, prokuratora stanu wojennego, który kiedyś tam wykorzystał swoją szanse, bez której pewnie nie byłby dzisiaj tym, czym jest. Co nie znaczy, że nie uważam go za małego człowieka, nawet jak wiem, że każdy ma prawo do zmiany poglądów. Ale są granice awansów dla człowieka godnego szacunku. On takim nie jest.

Więc jak to jest z tym krytykowaniem zachowań i postaw konformistycznych w środowisku sędziowskim? Znowu zwycięża kastowa solidarność?

Oczywiście doskonale wiem, że są ludzie, którzy nie są konformistami. I byli tacy w PRL – u, i są teraz. Tamci poszli w stanie wojennym do więzienia. Może potem żałowali, że zrobili taki wybór, może nie? Może nawet są dumni z dokonanych wyborów i z tego, jak im one ukształtowały późniejsze życie.
Nie miałem okazji z nikim takim porozmawiać o jego wyborach.
Czy takimi ludźmi są dzisiaj sędziowie, którzy przeciwstawiają się władzy?
To byłaby parodia naszej świętej historii.


Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...