środa, 7 listopada 2018

Kurz opadł, pytania o Mielec pozostały.


Zaczęły się wyłaniać z niego kontury przyszłego mieleckiego porządku. Nie wiem, jaki on będzie. Zasadniczo chyba nic się nie zmieni w stosunku do tego, co było. Nadzieje mam letnie.
Szczerze mówiąc, to wielkie nadzieje wiązałem ze śp. Danielem Kozdębą, ale tylko przez pierwszy rok. Potem i choroba prezydenta, i jego działanie w dużej mierze pod tzw. publikę, i rozrost biurokracji oraz idąca za tym coraz to gorsza praca Urzędu Miasta,  ochłodziły mój entuzjazm. Do tego doszedł nieustający konflikt z Radą Miasta. Którego obyśmy teraz uniknęli.

Jaka nas przyszłość czeka? Trochę mnie martwi to, że być może będą rządzili Mielcem nauczyciele. To, moim zdaniem, grupa społeczna niekoniecznie nadająca się do zarządzania gospodarką. Bo jednak zarządzanie miastem w dużej mierze jest jak zarządzanie gospodarką, albo mające na nią wpływ. Powie ktoś: wychowani na budżecie, zarządzający budżetem (dyrektorzy szkół), znający ograniczenia stąd płynące, mają predyspozycje do zarzadzania miastem, które jest wielkim budżetowym worem. Ja nie mam takiego przekonania.

Prawda jest też taka, że za te dość marne pieniądze, jaki otrzymuje prezydent czy starosta, żaden dobry menedżer takiej harówki się nie podejmie. A dla kogoś z budżetówki, szczególnie z oświaty, to i tak będzie awans finansowy.

No ale suweren tak chciał, tak będzie miał. Okres długich rządów inżyniera Chodorowskiego przeszedł do historii, a wciąż nie przyszedł jeszcze czas, by go właściwie ocenić i docenić.

Okres prezydentury człowieka z biznesowym doświadczeniem w prywatnej firmie  – za sprawą jego pisowskich towarzyszy partyjnych, szczególnie tych warszawskich i ich słynnego rajdu po Polsce – z kolei nie nadszedł. Dobrze? Źle? Nie oceniam.

Życzmy sobie wszyscy, żeby było lepiej, niż jest. Akurat nie wierzę, że Mielec przestanie się rozwijać, bo nie będzie pana Kapinosa, ale zapewne będzie się rozwijał inaczej.
Jak? To jest pytanie.

Ciekawi mnie najbardziej, jaki jest stosunek nowego prezydenta do życia na kredyt. W sąsiedniej Stalowej Woli młody wilczek z PiS już zdążył doprowadzić dług miasta do kwoty 170 mln zł. I wyobraźcie sobie państwo, że ma w tym zadłużaniu miasta pełne poparcie jego mieszkańców, którzy nie dość, że wybrali go w pierwszej turze (dostał 71 % głosów), to jeszcze uważają, ze życie na kredyt to nic złego, bo się dużo w Stalowej buduje, emeryci mają darmową komunikację i coś tam jeszcze. No, taka logika.

Ciekawy jestem, co nasz prezydent zrobi z dziedzictwem poprzedniej władzy, szczególnie z dalszym zadłużaniem miasta, bo sama budowa hali zablokuje inne inwestycje na lata. No chyba że zaciągniemy jednak jakiś mały kredycik. Bo można przecież myśleć, że zadłużanie się nie jest złe. Najwyżej wnukom się pogorszy.
Póki co jednak zaczął spotkania ze społeczeństwem od spotkania z jednymi z najbogatszych mielczan, państwem Koliszami. Według informacji w sieci była to wizyta biznesowa. Prezydent chciał poznać problemy firm mieleckich. Może i była, może i chciał poznać, chociaż przyznać trzeba, że problemy firmy Ankol są z gruntu inne od problemów większości mieleckich firm. Tak jak ta firma jest inna od innych.
Pamiętam równocześnie, że prez. Kozdęba zaczynał od spotkań z szarymi obywatelami.

Ale wróćmy do mieleckiej polityki.
Jak Nasz Mielec miał przywódcę w postaci inżyniera, też jakoś byłem spokojniejszy niż teraz, gdy nie wiem, kto nim rządzi. Odszedł pan Chodorowski, pan Niedbała, zostali nauczyciele. W Razem dla Ziemi Mieleckiej też nauczyciele. Może i wiceprezydentem też będzie nauczyciel. Czy to z RDZM, czy może z Kukiza.
Czy starostą i wicestarostą także?

Ciekawy też jestem w tym kontekście, gdzie będzie mielecka „Mokotowska”? Czy w szkole podstawowej nr 2, czy nadal na Obrońców Pokoju, w siedzibie PiS?

Ja stawiam na szkołę i pana Paprockiego. Już drugi raz ograł PiS i wyrasta na mieleckiego Kaczyńskiego. Albo raczej na antykaczyńskiego.

Nowy prezydent zasłonił problemy powiatu, a dla Mielczan powiat to przede wszystkim szpital.
Co z nim będzie? Czy znowu będzie zmiana dyrektora? I czy jednak, kawałek po kawałku zacznie się szpital rozprzedawać? Bo mam na ten temat informacje od poważnych ludzi. Ja wcale nie twierdzę, że to złe. Przeciwnie, może znacząco polepszyłoby pracę szpitala, albo jego fragmentów. Bo jak nikt sobie nie wyobraża szpitala bez prywatnych Amerykańskich Klinik Serca, które uratowały już życie wielu mielczanom, jak może w nim działać rezonans magnetyczny LuxMed, jak mielczanki gremialnie jeżdżą rodzić do całkowicie prywatnej ProFamilii, tak mogą być w Mielcu prywatne inne oddziały. Może choćby położniczo – ginekologiczny. Bo mielczanki kilka lat temu zaakceptowały już prywatność porodu, jeżdżąc do Rzeszowa. I pacjentom będzie tylko lepiej. I powiatowi lżej.
Ja jestem za. Czy nowe władze starostwa będą także za?

Pewnie aktualnie trwają partyjne targi: kto, z kim, za ile, za jakie stanowisko?
Ciekawi mnie zachowanie danych Kukiza15. Czy potrafią myśleć o Mielcu, czy wejdą, tak jak wielu przed nimi, w buty układów i zależności? Czy, wzorem ich lidera Kukiza, będą za, a nawet przeciw. Za PiS, a przeciwko innym. Jak to się kończy w Sejmie, widzimy.

Pewnie na niektóre z pytań dostaniemy niedługo odpowiedź. Może niektóre z pytań są bez sensu, albo zbyt abstrakcyjne i wydumane. Może. Ale takie mi przychodzą do głowy

Na odpowiedź na podstawowe pytanie, jak będzie rządzony Mielec i powiat, poczekamy pewnie z rok. Po roku wszystko będzie wiadomo.

Dlaczego nie pójdę wybierać Klimka lub Swoła

  Zdjęcie za WCJ24 z imprezy Biznes dla Stali Stało się to, czego się bałem i przed czym ostrzegałem w moich felietonach. Ale nie tylko...