środa, 27 grudnia 2023

Ulica Deweloperów

 

Jak idę na spacer po Mielcu, to mam dużo czasu na myślenie i na patrzenie wokół, jak się zmienia miasto. W święta wybraliśmy się z żoną na taki odchudzający, ośmiokilometrowy spacer po Mielcu. Niby niewiele można w nim już zobaczyć nowego, bo w ostatnich latach miasto przyhamowało w rozwoju, gdyby nie liczyć wyrastających jak grzyby po deszczu, to tu, to tam, bez ładu i składu, różnych form obiektów mieszkalnych, najczęściej, ostatnio, czworaków i różnorakich szeregowców z mieszkaniami.

Z zewnątrz wygląda to nie najgorzej. Gorzej, jak się wejdzie do środka niektórych szeregowców i próbuje wąskimi schodami dotrzeć do mieszkania na piętrze. Myślę, że przepisy p.pożarowe, tak ważne w budownictwie mieszkaniowym, w nich niespecjalnie obowiązują.

Idąc ulicą Stanisława Padykuły, ważnym traktem komunikacyjnym Mielca, zbudowanym za prezydentury pana Chodorowskiego, widzimy, że po tych kilkunastu latach eksploatacji powstało przy niej tylko kilka firm, a żadnego budownictwa mieszkaniowego. Gdy doszliśmy do nowobudowanej ulicy, łączącej ul. Padykuły z Al. Kwiatkowskiego, postanowiliśmy w nią skręcić, by zobaczyć nowo udostępnioną część Mielca, do niedawna poza percepcją przeciętnego mielczanina.

Ulica ta, chyba na razie bez nazwy (proponuję nazwać ją ulicą Deweloperów, najaktywniejszych na dzisiaj mieleckich przedsiębiorców), poprowadzona jest slalomem pomiędzy różnymi własnościami gruntowymi. Ten slalom, wynikający pewnie z trudności z wykupem ziemi pod drogę, może dodatkowo okazać się symbolicznym dla całej inwestycji i pomysłu jej przeprowadzenia. Oby nie

Bo o ile budowa ul. Padykuły było w interesie i Mielca i powiatu, o tyle – mam wrażenie - budowa ulicy Deweloperów leżała wyłącznie w interesie właścicieli gruntów przy niej położonych. Czy to są właściciele „z dziada pradziada”, czy już właśnie deweloperzy, którzy wcześniej i taniej te działki wykupili, to wiedzą tylko władz i oni sami.

 

Jakby jednak nie było i jedni, i drudzy zarobią spore pieniądze, czy to sprzedając działki, czy gotowe  mieszkania w  czworakach i szeregowcach.

 

Kiedyś, za komuny, planowano tam (wtedy jeszcze były plany przestrzennego zagospodarowania i instytucja, która je robiła) budowę osiedla Cyranka Południe. Miało być dużo szeregówek, ale budowanych przestrzennie, z zapleczem dla mieszkańców, o których teraz deweloperzy nawet nie pomyślą. Widziałem nawet mapę z planowaną zabudową. Było i się zbyło. Nie wyszło. Po prawie 40 latach nowa droga między otworzyła wielkie możliwości zabudowy mieszkaniowej.

I teraz nie sposób nie zadać pytania, co miasto będzie miało z tego, że wybudowało tę drogę za kilka milionów złotych? Bo co będą mieli właściciele gruntów i deweloperzy nie trzeba nikomu tłumaczyć.

Jak pisał w Internecie pod moim postem jeden z internautów, ta droga nie wpływa w zasadniczym stopniu na system komunikacyjny miasta, otwiera natomiast duże możliwości inwestycyjne. Miasto nie ma pieniędzy, to oczywiste i powinno ustalić opłatę za zgodę za przyłączenie się do ruchu np,100 zł za m2 powierzchni użytkowej zaplanowanej inwestycji. Jest to łatwe do uzasadnienia, podatki płacimy wszyscy, zysk uzyskują tylko mądrzy inwestorzy którzy w czas kupili tam grunty. Czy to socjalistyczne podejście ??? Nie wiem ale miasto/gospodarze/ powinno tak działać by myśleć też o ogóle mieszkańców. Sielskość tego terenu się kończy. Miasto powinno utulić starych mieszkańców tego rejonu. Mamy przykłady z innych rejonów Mielca gdzie drogi otwierające inwestycje, przez lata mimo przekazania do miasta, to wiejskie gliniaste trakty.

Ze swojej strony dodam tylko, że wg mojej wiedzy istnieje tzw. opłata adiacencka, którą może uchwalić Rada Miasta, gdy wzrosła wartość działek budowlanych poprzez np. budowę drogi, zapewniającej dojazd do tych działek. Może ona wynieść nawet 50% wzrostu wartości działki, a płacą ją właściciele działek.

Nie jest to proste, bo musi być wycena wzrostu wartości działki przez rzeczoznawcę majątkowego. Nie wiem także, jakie są, a zapewne są, możliwości obchodzenia tego prawa. Powinien o tym wiedzieć Urząd Miasta, gdy podejmował decyzję o budowie drogi, jak też winien być świadomy innych zagrożeń związanych z możliwością pozyskania od właścicieli działek dodatkowych pieniędzy.

Powinien, choć nie mogę wykluczyć, że albo nie wiedział, a może nawet nie chciał wiedzieć.

O tym wszystkim powinna być poinformowani mielczanie.

No i tu rola Rady Miasta, w tym panów radnych z PiS. Dostanie miasto jakąś kasę od właścicieli działek przy ulicy Deweloperów,  i jaką kasę, czy nie dostanie niczego?

Zamiast robić jakieś durne, przedwyborcze  konsultacje z mielczanami, z których ma wyniknąć, że jak wprowadzi się darmowe przejazdy komunikacją miejską, to młodzi mielczanie nie będą wyjeżdżać z Mielca, zainteresujcie się Panowie tym, ile Mielec zarobi, albo ile mógł zarobić, a nie zarobi niczego i dlaczego, po budowie przez miasto ulicy Deweloperów, do której to budowy, jako Rada Miasta zapewne się przyczyniliście.

Bo Mielcowi, który nie ma pieniędzy nie tylko na dekorację świąteczną, pieniądze są potrzebne jak człowiekowi tlen. I czas przestać debatować i tym, że jeszcze trzeba miasto pozbawić paru milionów, by ktoś wygrał wybory, a komuś było lepiej.

Do pozostałych stronnictw w Radzie Miasta, kierowanych przez panów Bieńka i Paprockiego, także  mam propozycję: o ulicy Deweloperów jak wyżej, a ponad to, by panowie także wyszli z jakimś sensowym programem przedwyborczym, bo jak na razie przedwyborczą kampanię prowadzi tylko PiS.

Ja wiem, że nie macie fundacji, które sfinansują waszą akcję, ale jakoś sobie poradzicie, tylko trzeba wysiłku intelektualnego i fizycznej aktywności.

 

 

 

 

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...