zdjęcie za hej.mielec
Jestem zadowolony, że Rada Miasta Mielca, jej członkowie,
potrafili wznieść się ponad indywidualne i partyjne zawiści i uhonorowali
tytułem Honorowego Obywatela Miasta Mielca panów Kazimierskiego i Latę. Było
może łatwiej, bo i postacie nie budziły kontrowersji.
Tym samym – jak mniemam – władze Mielca wróciły do
zarzuconej lata temu tradycji wyróżniania tych spośród mielczan, którzy na
wyróżnienie zasługują, którzy swoją działalnością przyczynili się do rozsławienia
Mielca i do budowy jego tkanki, tak społecznej i kulturowej, jak i materialnej.
To wydarzenie, dziejące się na posiedzeniu Rady Miasta, to jakiś
przełom w wieloletniej tradycji niewyróżniania nikogo.
Niewyróżniania czy to dlatego, żeby nie narazić się
niewyróżnionym, a tych z oczywistych powodów będzie większość, czy to ulegając
własnym egoistycznym myślom, że jak nie ja, to i nie on.
Dzisiaj prawie wszystkie nagrody i wyróżnienia, rozdawane z
wielką pompą, w bogatym, często kapiącym złotem, otoczeniu, w towarzystwie
bardziej lub mniej znanych celebrytów, kupuje się za większą lub mniejszą kasę.
Szarzy obywatele najczęściej o tym nie wiedzą i rozdziawiają
usta w podziwie, że znowu ktoś tam, został za coś tam, najczęściej definiowane
bardzo ogólnie, wyróżniony, a kolejny puchar, czy dyplom, czy jakiś wymyślny order, wręczał mu sam pan
minister, albo prezydent kapituły, albo jakiś najbogatszy w otrzymane wcześniej
wyróżnienia.
Ale do rzeczy.
Ludzie żyją i pracują. Większość pracuje dla siebie i swojej
rodziny. I obojętne jest im publiczne uznanie, nawet jak swoją pracą czy
wychowaniem dzieci też odrobinę przyczyniają się do rozwoju miasta. Mniejszość ma
od losu czy Opatrzności tę szansę, by – nawet pracując dla siebie i rodziny –
pracować także dla innych i dla miasta i jego mieszkańców, zostawiając po sobie mniejszy czy
większy ślad w pamięci Miasta.
Rolą i obowiązkiem władz miasta, Pana Prezydenta, Rady
Miasta, jest te ślady utrwalać. Obowiązkiem jest budować wspólną, mielecką
pamięć wszystkich mielczan.
I robić to uczciwie, wznosząc się ponad podziały polityczne
i osobiste animozje.
Ja wiem, człowiek jest tylko człowiekiem, z całym wachlarzem
wad i przywar
Taki organ jak Rada Miasta może być tych wad i przywar
kumulacją. Może, ale nie musi.
Bo to może być tak jak z wypadkowym wektorem sił ciągnących w różnych
kierunkach. Może on działać we właściwa stronę.
Ja liczę bardziej na zbiorową mądrość Rady i Prezydenta, niż
na jej zbiorową głupotę.
Liczę na to, że w takich sprawach jak nagradzanie mielczan nie będzie dyscypliny
partyjnej, a wyłącznie osobiste przemyślenia. Że nie wstanie jeden "mądry" i powie – na
tego nie głosujemy. Tylko na tamtego.
Jak to się dzieje w innych organach przyznających
wyróżnienia, zdominowanych przez jedną wielką siłę, niekoniecznie niezależną,
nieinteresowną i budującą.
Tylko że takie działanie, jak z panami Latą i Kazimierskim
może być wyłącznie jednorazowe. Jak nie ujmiemy zasad nagradzania w dokładne
przepisy, regulaminy, jak nie określimy, komu za co, kiedy, jak nie określimy
kto i w jaki sposób nominuje i wybiera, to za chwilę uczynimy tytuł Honorowego
Obywatela Miasta Mielca na równi z takimi półprywatnymi nagrodami jak
Mielczanin Roku – Skałka Korso, Pieczęć Zasług Obywatelskich Sigillum Meriti
Civilis (którą zresztą kiedyś tam wymyśliłem), czy Albertus.
Nawet jak zapomnimy na chwilę, że Honorowym Obywatelem Mielca
jest też Lech Wałęsa. Powinien on być przestrogą przed upolitycznianiem tytułu,
przez szybkim, okolicznościowym, na potrzeby chwili, działaniem.
Jeśli już tych różnych nagród w Mielcu jest kilka, to każda
z roku na rok zatraca się w powszedniości, bylejakości i niebycie, niezależnie
od medialnego nagłośnienia i siły przebicia ich fundatorów. Czekam, kiedy
nagrody te utworzą swoiste zamknięte koło nagradzania samych swoich i siebie
samych. Obym tego nie doczekał.
Jedynie zbiorowa nagroda przyznawana pośród sporów, ale
wierzę też że w zbiorowej mądrości Rady i Prezydenta, według ściśle określonych
reguł, może mieć jakąś wartość na długi czas.
Oczywiście będzie taką nagrodą tytuł Honorowego Obywatela,
ale ileż takich honorowych obywateli można stworzyć, by nagrody nie zabić, by jej nie wdeptać w
ziemię. Niewiele.
Dlatego widzę pilna potrzebę ustanowienia jakiegoś
wyróżnienia przyznawanego corocznie przez Radę i Prezydenta, albo przez Radę na
wniosek Prezydenta, za działalność gospodarczą, społeczną i kulturalną.
Pokłóćcie się bardzo, ale wybierzcie kogoś, kogo większość
mielczan uzna za godnego wyróżnienia.
I zapiszcie jego nazwisko w kronice Mielca na tzw. „wieczne
czasy”.
Ps. Dla mnie wzniesieniem się ponad uprzedzenia i
zapamiętane urazy, będzie jakaś forma docenienia pana Dyrektora Ryczaja, który
bardziej jeszcze przyczynił się do budowy sportu w Mielcu niż obaj nowi
Honorowi Obywatele, a wszyscy zgodnie milczą na jego temat, rżnąc głupa. Jak
obecni włodarze nie chcą ulicy prez. Kozdęby, łączącej Witosa i Inwestorów,
dajmy jej imię Tadeusza Ryczaja.