piątek, 16 lutego 2024

Pisowskie (prawicowe) „okopy świętej trójcy” w Mielcu

 

Zdjęcie z Portalu Samorządowego

Ale się porobiło. W Warszawie prawica maszeruje od klęski do klęski, podążając za swoim Wernyhorą (po polsku Waligórą), który zamiast na zimno analizować sytuację, wieszczy w uniesieniu losy Polski.

No ale za to na Podkarpaciu, także w Mielcu, prawica szykuje się do ataku. Bój to jest nasz ostatni – słychać potężny śpiew trzech drużyn zbrojnych w idee i pieniądze. Co do pieniędzy, to są prawdziwe, co do idei, to bardzo wątpię.

(Póki co trzech drużyn, bo wieść gminna niesie, że będzie czwarta, już nie wstydząca się szyldu PiS, ale skoro się dotychczas nie ujawniła – lista krajowa – pozostańmy przy trzech, bo ta liczba nam świetnie pasuje do opisu zbliżającego się końca. Jak się ta drużyna pojawi, zrobimy jej szczegółową wiwisekcję)

Na czele pierwszej drużyny, zajmującej centrum frontu, idzie sprawdzony w potyczkach Radosław Swół, wojownik klasy półciężkiej, zabezpieczony w środki finansowe na długą i ciężką wojnę. Te środki to oczywiście zrzutka bogatych członków towarzystwa pancernego Teraz Mielec. Chociaż dla dobra - no, mniej wspólnego - mieleckiej ojczyzny, przyjmą datki nawet od jakiejś białogłowy. Każda złotówka się liczy.

W wypadku Pana Swóła w pełni rozumiem jego decyzję, by kandydować. Wszak musi się liczyć z końcówką prezesowania w Euro Eko i to wcale nie z własnej woli. 

Drugą drużynę na prawym skrzydle poprowadzi wódz obyty w wielu bitwach, ale zawsze  będący w roli adiutanta wielkiego wezyra, który jednak ostatnio zrejterował samotnie, może na południe, pozostawiając otwarty skarbiec i dowództwo do wzięcia. Wydaje się jednak, że zapewnienie dopływu dużych środków finansowych dla wiecznie głodnych pieniędzy faworytów tłumu, (którego zawołaniem jest „chleba i igrzysk”), przerosło pana Jacka Klimka i także rejteruje na z góry upatrzoną pozycję, choć gorzej płatną, to przez 5 lat pewną, aczkolwiek nie jest pewne, czy upatrzona oznacza pewna. No ale przy wsparciu dobrego towarzystwa, w jakim Pana Klimka często widzimy, ta pewność jest trochę pewniejsza.

Co z tego będzie miała Stal Mielec? Legalnie środków finansowych innych niż do tej pory Miasto dać Stali nie może. Ale jak patrzeć na przykład wodza pierwszej drużyny, to można coś wykombinować.

No i wreszcie trzecia siła, wyrosła niespodzianie, jak pieczarka na łące po nocnym deszczu. Ta drużyna udaje, że przewodzi jej jakiś młokos, który pewnie w życiu kierował głównie samochodem. No ale nawet jeśli, to w tym samochodzie wiezie zaprawionego w bojach starego wygę Leszka Midurę. Ale bez wątpienia to jego Suwerenna decyzja. Suwerenna?  Oczywiście! Jak Polska.

Tu, przeciwnie niż w dwu powyższych przypadkach, jakoś nie mogę zrozumieć, dlaczego ten młody człowiek, pracujący w ogromnej korporacji finansowej, ale za to nie mający zupełnie doświadczenia samorządowego ani jakiegokolwiek innego dowódczego, zdecydował się – zupełnie suwerennie – na zdobycie fotela prezydenta, w którym pewnie zarobi znacząco mniej niż zarabia jako informatyk, ale za to praca będzie znacznie cięższa, a na dodatek nie będzie mógł pracować w domu, i będzie musiał wcześnie wstawać, a nawet dużo podróżować?

Jak tak się przyjrzeć, to ta drużyna nie wygląda na skrzydło większej siły, ale na zwykłych harcowników. Ale niech harcują. Zabiorą troszkę głosów dwu poprzednim.

Ale jakby nie było, te trzy drużyny ( a może i czwarta) pragną się okopać w Mielcu na dłużej, każda w swoim okopie, by przeczekać Bodnara i Tuska.

Chcą, niech kopią, nawet ryją podkopy. Tylko co Mielec będzie miał z tego?

Należy założyć, że jeśliby na Mielec to nieszczęście jednak spadło, a Bóg, karząc mielczan, odebrał im rozum jak Wernyhorze,  i w trójkę/czwórkę wzięli większość mandatów w Radzie, a na dodatek któryś z dowódców zostałby prezydentem, to Mielec stałby się pisowską wyspą, przy której bez trwogi mogą na chwilę zacumować Kamiński lub Wąsik w swojej podróży do Brukseli.

Oczywiście wszystkie obietnice wodzów, niby wynikające z „największego w historii Mielca badania opinii mieszkańców” czy pięknych deklaracji przedwyborczych, są funta kłaków warte, bo akurat będzie wtedy na odwrót jak było: teraz PO - wska władza będzie taki Mielec pomijała, roznosząc po Polsce pieniądze. Jak kiedyś PIS robiło w stosunku do Mielca prezydenta Wiśniewskiego.

Ale jak z tymi okopami, o których było na początku? Młodzieży, jeśli mnie czyta, a na pewno o okopach wie mało lub nic, powiem że kiedyś w literaturze określano nimi ostatnie bastion arystokracji. (To w przenośni, bo okopy istniały też w rzeczywistości 17 i 18 wieku). Potem stały się synonimem beznadziejnej obrony jakiś grup czy ideałów.

Czy mieleckie okopy świętej trójcy, tych trzech/czterech prawicowych drużyn wyborczych, będą takim ostatnim przyczółkiem, i jak długo będzie się bronił, to się okaże. Wszak zwolenników ma na Podkarpaciu sporo.

 

Czy tak samo jest w Mielcu?

 

 

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...