piątek, 27 marca 2020

Mamy takich przywódców, na jakich sobie zasłużyliśmy


Zdjęcia naszych posłów, poświęcających się w Sejmie dla nas. Zdjęcia opublikowane przez posłów na Facebooku (zbitka za Korso).


Trudne czasy – tak było dawniej – „rodziły” wielkich przywódców. Różni to bywali przywódcy, bo był i Charles de Gaulle, FD Roosevelt, Reagan, Cezar czy Karol Wielki, ale byli też tacy jak Hitler czy Stalin.

Nam się wydawało, że trudnych czasów już w świecie (zachodnim) nie będzie. I to przeświadczenie w jakiejś mierze spowodowało, że nie oczekiwaliśmy wielkich ludzi nam przewodzących, wielkich przywódców. Zresztą wcześniej sami zakwestionowaliśmy wszelkie autorytety.  Mamy w związku z tym w Europie Macrona, Johnsona, Sancheza, von der Leyen, Conte. Mówią nam coś te nazwiska? No, może Merkel! Jakby nie było z polską krwią.

A z drugiej strony świata mamy Putina i Xi Jinpinga.
Można pytać, czy Europejczycy zasłużyli sobie na takie miernoty, ale można też pytać, co winni Rosjanie czy Chińczycy?

Szczerze powiem, że na dzisiaj Trumpa nie potrafię zakwalifikować. Znienawidzony przez lewicowe elity populista, który jako jeden z pierwszych wyczuł chińskie zagrożenie dla USA ale i dla świata przecież. Dla naszego, zachodniego świata. Zostawmy go do końca epidemicznej wojny amerykańsko – chińskiej, wtedy przyjdzie czas na oceny. Na dziś można powiedzieć tylko, że jednak wyróżnia się z tłumu przeciętności i to nie tylko dlatego, że rządzi Ameryką.

Pozostańmy jednak przy Europie, a najbardziej przy Polsce.

Można dzisiaj zapytać, czym Polska zasłużyła sobie na Kaczyńskiego, ale można też zapytać, co Polska zawiniła, że ma Kaczyńskiego. Zależy kto pyta.

Jak patrzę na mierność naszego życia politycznego, na tę zgraję byle jakich przeciętności poselskich, ministerialnych, partyjnych, nie odstających w swojej średniej od uśrednionego modelu Polaka-miernoty, to nie sposób nie przyznać, że mały wzrostem Kaczyński jednak wyrasta ponad tę przeciętność. Nie sposób nie przyznać, nawet jak się go nienawidzi.

Bo jak słucham nakręconej Kidawy, opowiadającej bez wewnętrznego przekonania jakieś dyrdymały, które jej wbił w mózg nauczyciel retoryki, to żałość mnie ogarnia.
Jak słucham Budki, nie czującego wielkości czasu, w jakim przyszło mu działać i zachowującemu się jak przeciętny student politologii, którego nagle wpuszczono na sejmową mównicę, jak widzę Tuska, plecącego z Brukseli bez przekonania sztampowe rady dla Polski, to myślę, Bóg nam zesłał opozycję, na jaką sobie przez lata zasłużyliśmy.
Czyli zasłużyliśmy sobie na Kaczyńskiego?

Ale z drugiej strony jak patrzę na ministrów PiS, którzy – poza ministrem zdrowia – zupełnie zagubili się w sytuacji epidemii, którzy jeszcze niedawno pletli, że Polska zyska na koronawirusie, którzy zapowiadali, ze nie będzie spadku PKB, że wypłaty 13 i 14 emerytur nie są zagrożone także w 2020 roku, którzy opowiadają coś o zdalnym nauczaniu, wiedząc, że to fikcja, którzy organizują dla prezydenta sadzenie lasu i zarażają się koronawirusem, który ukryli się w ministerstwach sprawiedliwości i nosa z nich nie wychylają, by zobaczyć , jak pracują sady, który w większości po prostu gdzieś znikli, to myślę, co Polska zawiniła, by mieć taką władzę.

Reszta klasy politycznej nie jest lepsza. Jak oglądam naszych mieleckich posłów w maseczkach, w Sejmie, z sugestią, jak się dla nas poświęcają, to pusty śmiech mnie ogarnia. Kasjerka w każdym sklepie poświęca się tysiąc razy bardziej, a żaden poseł jej nie dziękuje. Nie mówię o ratownikach, pielęgniarkach i lekarzach. Wstyd, Państwo Posłowie.

Jak widzę na sejmowej mównicy panią z lewicy, zasłonięta maską, tak że nie może za bardzo mówić i gdy patrzę na Kaczyńskiego, który po Sejmie chodzi bez maski i rękawic, to – niezależnie od wszelkich zastrzeżeń sanitarnych – mam większy szacunek dla Kaczyńskiego.

Jak więc jest Polsko? Dobrze to czy źle, że mamy na te czasy przełomu Kaczyńskiego?
Co by się działo, gdyby bandą tych marnych polityków, których sobie wybraliśmy, zarządzał dzisiaj Borys Budka?
Byłoby lepiej czy gorzej niż mamy? Mielibyśmy w tym ciężkim czasie większa nadzieję na pozytywne wyjście z kryzysu, czy nie mielibyśmy jej wcale?

Jesteśmy marnym społeczeństwem. Dawno już o tym pisałem https://andrzejtalarek.blogspot.com/2020/02/marne-polskie-spoeczenstwo-mieleckie-tez.html
I mamy marnych polityków. Są tacy, jak i my jesteśmy.

Czy Jarosław Kaczyński wyróżnia się na plus czy na minus? Czy jest w tych ciężkich czasach dla Polski nadzieją czy katastrofą?

Nie sposób nie zadać tych pytań w czasie, kiedy wszystko się wali i wszystko będziemy budować od nowa.

Jak nie mamy innych przywódców, bo nie mamy, to może wspierajmy Kaczyńskiego? Bo co nam zostało?

Bo nie wierzę w to, że pani Kidawa się wycofa z wyborów prezydenckich i przekaże swoje głosy Kosiniakowi Kamyszowi, który ma zadatki na przywódcę na ciężkie czasy.

No bo jacy inni? Wszyscy wokół Kaczyńskiego to marionetki (z całym szacunkiem dla ministra Szumowskiego, wyrastającego ponad), i jak jego zabraknie, to kto będzie pociągał za sznurki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wybraliśmy między "gruźlicą" a "zapaleniem płuc".

  zdjęcie za WP   Gdyby mielecki szpital był kierowany przez trzech przywódców, którzy przegrali sromotnie wybory miejskie w Mielcu, a jede...