W felietonie „Mielczanie pokrzywdzeni przestępstwem”
podjąłem temat przekupstwa wyborczego, jakie usiłuje zastosować wobec mielczan jeden
z kandydatów PiS, pan minister Warchoł, bliski współpracownik ministra Ziobry.
Podjąłem, i nic.
Obserwuję czytelnictwo moich felietonów, niekiedy dość
wysokie, a ten felieton prawie nikogo nie zainteresował. Przekupstwo, które
polega na tym, że pan minister Warchoł ofiarował mieleckiemu szpitalowi 380 tys.
zł na zakup ultrasonografu, pieniędzy wziętych – nie wiadomo dlaczego, albo
wiadomo – z funduszu przeznaczonego na wsparcie pokrzywdzonych przestępstwami.
Jednocześnie prawie możemy się dowiedzieć, że dyrektor
mieleckiego szpitala otrzymał od NFZ 55 tys. złotych jako rekompensatę za tzw. nadwykonania.
A spodziewał się kilku milionów.
Smaczku całej sprawie przydaje fakt wielkiego
wsparcia, jakie otrzymuje pan minister Warchoł, nie tylko od innej frakcji PiS
niż reprezentują panowie Kapinos i Tymuła, ale nawet od – do niedawna SLD –
owskiego – prezydenta Rzeszowa Ferenca.
A wszystko ppo to, by zmniejszyć szanse wyborcze
rodowitych mielczan.
To nie moja spraw. Niech się w PiS kłócą. Ale moją
sprawą jest fakt dziwnych działań przedwyborczych.
A jeszcze bardziej moją i wszystkich sprawą winno być
jakieś dziwne skundlenie wyborców, w tym wypadku mielczan, którzy nijak nie
reagują na takie działania.
Pewnie po chłopsku powiedzą dziękczynnie o darczyńcy: DOBRY PAN. Niech mu będzie chwała za
to, co dla nas robi.
Taak. Dobry pan! A my sami siebie sprowadzamy do roli
wdzięcznych włościan, ciemnych chłopów. Potomków pańszczyzny. Nie mających sami
do siebie szacunku. Byle coś dostać jak najmniejszym kosztem.
Że nie jest tak? Na pewno?
A w szpitalach zamyka się kolejne oddziały, bo brakuje
lekarzy. A my dostaniemy ultrasonograf. I w podzięce wybierzemy darczyńcę. Jako
pokrzywdzeni przestępstwem? Nie. Jako pokrzywdzeniu przez samych siebie. Przez
swoją małość, służalczość, wewnętrze zniewolenie.
A poniżej
ten wzmiankowany powyżej felieton. Mielczanie pokrzywdzeni
przestępstwem
Szacunek dla
Pana Starosty Lonczaka za załatwienie środków na zakup ultrasonografu. Przyda
się mieleckiemu szpitalowi i mielczanom także.
Mówią, że
pieniądz nie śmierdzi, a pieniądz który ratuje życie, to w zasadzie pachnie.
Może szpitalem, może nadzieją, ale pachnie.
Przeczytałem
na hej.mielec notkę, że Pan Starosta jakoś tam „wychodził” środki na zakup
ultrasonografu i że otrzymał dofinansowanie z Funduszu Sprawiedliwości, którego
dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości.
zdjęcie za
hej.mielec
Nie obyło się to bez wsparcia ministra Warchoła, który przypadkiem kandyduje do Sejmu z naszego okręgu. I jakoś bardzo nasze miasto (i okolicę także) polubił.
Nie obyło się to bez wsparcia ministra Warchoła, który przypadkiem kandyduje do Sejmu z naszego okręgu. I jakoś bardzo nasze miasto (i okolicę także) polubił.
Te 380
tysięcy złotych dofinansowania powiększy jakoś tak nie za bogaty budżet NFZ,
który na ten rok zaplanowano w wysokości 88,4 mld zł.
No i dobrze.
No i na zdrowie. Dali, trzeba wziąć. Czego za to oczekują? Może tylko poparcia
PiS – u w wyborach. To – w pierwszym podejściu – kosztuje tyle, co wyprawa do
lokalu wyborczego.
No chyba że
ktoś z wybierających nie zauważy, że trzeba popierać PiS i poprzez PSL i Pana
Starostę.
Smaczku
sprawie dodaje przedstawienie celów, jakim służy Fundusz Sprawiedliwości. Jest
to państwowy fundusz celowy, ukierunkowany na pomoc pokrzywdzonym
przestępstwami. Jedną z form wsparcia Funduszu jest szeroko rozumiana
rehabilitacja pokrzywdzonych, w ramach której możliwy jest także zakup sprzętu
medycznego.
No i tym
sposobem mielczanie zostali potraktowani jako pokrzywdzeni. Pokrzywdzeni
przestępstwami. Czyimi? Aż się prosi, by powiedzieć, że przestępstwami
polityków. A przynajmniej ich karalnymi zaniechaniami. Zaniechaniami w
prawdziwej trosce o służbę zdrowia.
Że się
czepiam? Że nie warto tego podnosić? Myślę, że warto.
To pokazuje
na jakich patologiach budowana jest polska służba zdrowia i nie tylko. Czy to
jest normalne, żeby nie było innej drogi do zakupu potrzebnego sprzętu
medycznego, jak uznanie się za pokrzywdzonego przestępstwem?
Czy nie ma
innej drogi, by przedłużyć funkcjonowanie ważnego oddziału mieleckiego
szpitala, jak petycja do ministra (sic!) sprawiedliwości w podróży
przedwyborczej, żeby ten się wstawił u ministra zdrowia, żeby ten – zabierając
innemu szpitalowi – uratował szpital mielecki? Toż to paranoja.
Ale czego
się nie robi, by ratować ten ważny dla mielczan kawałek egzystencji.
Paryż wart
jest mszy, a bolące kolano rezonansu magnetycznego, a oddział zakaźny apelu do
ministra, z dopowiedzeniem, że kiedyś było źle, a teraz
na pewno będzie dobrze.
Trudno nie
zrozumieć starosty, dyrektora szpitala, ordynatora, że chcą coś dla nas
załatwić każdym sposobem. Nawet obiecując głosować na PiS.
Cel uświęca
podobno środki. Zgadzamy się z tym? Czy tak?
Trudno
przypuszczać, że to tylko sytuacja mielecka. Można raczej podejrzewać, że takie
targi o poparcie trwają jak Polska długa i szeroka. Że przyciśnięci do muru
dyrektorzy i ordynatorzy chwytają się brzytew. Politycznych.
Rozdaje się
ultrasonografy, funduje się wozy strażackie, załatwia dofinansowanie
działalności, składa obietnice na po wyborach. Że nie wspomnę już o
zatrudnianiu wybranych (ludzi), choć niekoniecznie kompetentnych, na
lukratywnych stanowiskach.
Powiem, że
mi się to nie podoba. To jest chory, kliencki kraj, chore państwo, w którym
wszystko, także głosy wyborców, usiłuje się kupić, albo i kupuje. W którym
uzależnia się datki lub nagrody od bycia posłusznym.
I to jest
Polska właśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz