piątek, 27 września 2019

Mielczanie jako pokrzywdzeni przestępstwem


Szacunek dla Pana Starosty Lonczaka za załatwienie środków na zakup ultrasonografu. Przyda się mieleckiemu szpitalowi i mielczanom także.

Mówią, że pieniądz nie śmierdzi, a pieniądz który ratuje życie, to w zasadzie pachnie. Może szpitalem, może nadzieją, ale pachnie.

Przeczytałem na hej.mielec notkę, że Pan Starosta jakoś tam „wychodził” środki na zakup ultrasonografu i że otrzymał dofinansowanie z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości.
zdjęcie za hej.mielec
 Nie obyło się to bez wsparcia ministra Warchoła, który przypadkiem kandyduje do Sejmu z naszego okręgu. I jakoś bardzo nasze miasto (i okolicę także) polubił.

Te 380 tysięcy złotych dofinansowania powiększy jakoś tak nie za bogaty budżet NFZ, który na ten rok zaplanowano w wysokości 88,4 mld zł.

No i dobrze. No i na zdrowie. Dali, trzeba wziąć. Czego za to oczekują? Może tylko poparcia PiS – u w wyborach. To – w pierwszym podejściu – kosztuje tyle, co wyprawa do lokalu wyborczego.

No chyba że ktoś z wybierających nie zauważy, że trzeba popierać PiS i poprze PSL i Pana Starostę.

Smaczku sprawie dodaje przedstawienie celów, jakim służy Fundusz Sprawiedliwości. Jest to państwowy fundusz celowy, ukierunkowany na pomoc pokrzywdzonym przestępstwami. Jedną z form wsparcia Funduszu jest szeroko rozumiana rehabilitacja pokrzywdzonych, w ramach której możliwy jest także zakup sprzętu medycznego.

No i tym sposobem mielczanie zostali potraktowani jako pokrzywdzeni. Pokrzywdzeni przestępstwami. Czyimi? Aż się prosi, by powiedzieć, że przestępstwami polityków. A przynajmniej ich karalnymi zaniechaniami. Zaniechaniami w prawdziwej trosce o służbę zdrowia.
Że się czepiam? Że nie warto tego podnosić? Myślę, że warto.

To pokazuje na jakich patologiach budowana jest polska służba zdrowia i nie tylko. Czy to jest normalne, żeby nie było innej drogi do zakupu potrzebnego sprzętu medycznego, jak uznanie się za pokrzywdzonego przestępstwem?
Czy nie ma innej drogi, by przedłużyć funkcjonowanie ważnego oddziału mieleckiego szpitala, jak petycja do ministra (sic!) sprawiedliwości w podróży przedwyborczej, żeby ten się wstawił u ministra zdrowia, żeby ten – zabierając innemu szpitalowi – uratował szpital mielecki? Toż to paranoja. 
Ale czego się nie robi, by ratować ten ważny dla mielczan kawałek egzystencji.
Paryż wart jest mszy, a bolące kolano rezonansu magnetycznego, a oddział zakaźny apelu do ministra, z dopowiedzeniem, że kiedyś było źle, a teraz na pewno będzie dobrze.

Trudno nie zrozumieć starosty, dyrektora szpitala, ordynatora, że chcą coś dla nas załatwić każdym sposobem. Nawet obiecując głosować na PiS.
Cel uświęca podobno środki. Zgadzamy się z tym? Czy tak?

Trudno przypuszczać, że to tylko sytuacja mielecka. Można raczej podejrzewać, że takie targi o poparcie trwają jak Polska długa i szeroka. Że przyciśnięci do muru dyrektorzy i ordynatorzy chwytają się brzytew. Politycznych.

Rozdaje się ultrasonografy, funduje się wozy strażackie, załatwia dofinansowanie działalności, składa obietnice na po wyborach. Że nie wspomnę już o zatrudnianiu wybranych (ludzi), choć niekoniecznie kompetentnych, na lukratywnych stanowiskach.

Powiem, że mi się to nie podoba. To jest chory, kliencki kraj, chore państwo, w którym wszystko, także głosy wyborców, usiłuje się kupić, albo i kupuje. W którym uzależnia się datki lub nagrody od bycia posłusznym.
I to jest Polska właśnie.


https://hej.mielec.pl/pl/11_wiadomosci/53363_mielecki_szpital_bedzie_mial_nowy_ultrasonograf.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wybraliśmy między "gruźlicą" a "zapaleniem płuc".

  zdjęcie za WP   Gdyby mielecki szpital był kierowany przez trzech przywódców, którzy przegrali sromotnie wybory miejskie w Mielcu, a jede...