czwartek, 8 sierpnia 2019

Mielec tył(ki)em do rewolucji


Edukacja, tak mielczan jak i Polaków w ogóle, mająca przekształcić obywateli ksenofobicznego, katolickiego i nacjonalistycznego kraju na skraju Europy w pełnoprawnych, oświeconych Europejczyków, prowadzona przez dwa dziesięciolecia przez Gazetę Wyborczą i skupionych wokół niej dobrze płatnych, nowoczesnych patriotów, nie przyniosła oczekiwanego skutku.

Nie do końca udało się zniszczyć polskie wzorce i modele kulturowe, polską tradycję wspartą na polskiej historii, by przekształcić Polaków w wynarodowioną miazgę.

Wspierające wymienione wyżej czynniki dezintegracji tożsamości Polaków  instytucje unijne robiły i nadal robią co mogą, by pod hasłami walki z rasizmem, antysemityzmem, ksenofobią, faszyzmem, rasizmem i czymkolwiek jeszcze, zaaplikować Polsce taką kurację, która do reszty zniszczyć ma polską tożsamość narodową, sprawić, by Polacy poczuli się obywatelami Europy, czy może raczej jej pachołkami, a Polska wyzuta z tradycji, z Kościołem pozbawionym autorytetu, nie była już Polską silną, z którą ktokolwiek z możnych będzie się musiał liczyć.

To, że ta kuracja nie do końca się udała, że nie daliśmy z siebie zrobić antysemitów pod wpływem książek Grossa, narodu kolaborantów i morderców pod wpływem kolejnych opracowań naukowców i instytucji żydowskich, że postawiliśmy się twardo izraelskim politykom,  że nie poczuliśmy się w swej masie faszystami, a coraz bardziej patriotami, że nie ulegamy presji Senatu USA i lobbystycznych organizacji żydowskich w sprawie odszkodowań, że jednak nie ulegliśmy pedagogice wstydu i hańby za swoją historię (choć uległa jej duża część inteligencji), zawdzięczamy w zasadzie dwu czynnikom.
Po pierwsze silnemu, odpornemu na quasi stalinowskie kształtowanie sumień, charakterowi narodowym, jakąś narodową mądrością, która pozwoliła na bieżąco oddzielać kłamstwo od prawdy.
Po drugie, czy to się komuś podoba, czy nie, wygranej PiS i odwróceniu przez niego narracji historycznej i godnościowej, wspartej ogólnie pojęta troską o „szarego Polaka”.

Ale o ile ta rewolucja mentalna, którą lewicowa Europa chciała nam przeprowadzić, posługując się sfałszowanymi często argumentami z obszaru historii i ogólnie pojętej moralności politycznej i narodowej nie za bardzo się udała, o tyle kolejna, która nie puka, ale wali w nasze bramy, może zakończyć się zwycięstwem „sił postępu” nad „zacofaną” Polską.

Bo rewolucja, mająca odmienić oblicze „zacofanej”, „ksenofobicznej”, „faszystowskiej” i antysemickiej Polaki weszła w nową, intensywną fazę.
To nic, że odbywa się pod zupełnie fałszywymi hasłami „miłości”. Że nie głosi wprost walki z powyżej wymienionymi „przywarami” Polaków. Ta rewolucja niesie za sobą spustoszenie moralne i dezintegrację społeczną.
To oczywiście rewolucja LGBT

Jak pisał Papież Franciszek: Ta rewolucja w obyczajach i moralności często wymachuje flagą wolności, ale w rzeczywistości przyniosła dewastację duchową i materialną niezliczonym ludzkim istotom, szczególnie najbardziej narażonym. Watykan 17.11.2014.

Obecna Rada Miasta Mielec nie jest  organem, który cenię. Ba, nawet sobie myślę, że jest organem w zaniku. I że bez niej Mielcowi byłoby łatwiej. Ale taki mamy ustrój i rada musi być. Nawet jak sama nie wie, po co jest. I mielczanie też nie wiedza.
Jak na razie jest,  by podejmować uchwały, które przygotują jej urzędnicy miejscy. I jeszcze czasem zadaje pytania. Np. o to, dlaczego jest dziura w chodniku,. Albo czy Urząd już coś tam napisał albo coś zorganizował. Np. wymianę pieców węglowych na mniej węglowe.

Jako organ w zaniku rada miasta zmierza prosto do przekształcenia się w organ bezpłciowy, przepraszam, neutralny płciowo. Tak chce Unia Europejska, by język polski był coraz bardziej neutralny płciowo.
A w ślad za językiem pójdą się neutralizować po kolei różne dziedziny naszego życia. Także miejskiego.
Bo dopiero nazwanie – czyli użycie języka – stwarza rzecz. Rzecz nienazwana nie istnieje.
Rzecz, której nazwę się zmieni, także ulega zmianie. Drobny przykład: aborcja jest „zabiegiem” czy aborcja jest zabójstwem?

Z nasza radą Miasta będzie podobnie. Z organu, który coś znaczył, powoli przekształci się w organ neutralny płciowo, czyli tak naprawdę jakąś samorządową amebę, organ bezmózgi.

Nie wiem, jakie indywidualne poglądy reprezentują jej członkowie, czy są wierzącymi w Boga, czy są praktykującymi, czy są ateistami, czy mają poglądy socjalistyczne, czy rynkowe, czy w ogóle mają jakieś poglądy.

Dlaczego członkowie Rady Miasta Mielec, czyli radni, usiłują nie dostrzegać tej rewolucji, która trwa wokół, rewolucji rozpętanej tak naprawdę przez siły zewnętrzne, wrogie „zacofanej” Polsce, a firmowane przez naszych tęczowych?

Powie ktoś: Rada Miasta nie jest od rewolucji. Jakiejkolwiek. Jest od dziur w chodnikach, (co też robi średnio).
Ja powiem, że Rada Miasta , jako miejscowy prawodawca, jeśli ma sumienie i jeśli nie jest jej obojętna przyszłość Mielca i mielczan , i jeśli wcześniej poszczególni radni i cały organ nie stał się z racji swego charaktery tęczowy i lgbt, jeśli nie został przez kogoś tam od Sorosa lub innych takich kupiony, to ma obowiązek zajmować stanowisko.

Wszyscy postępowcy nie lubią ostatnio abp Jędraszewskiego.
Ja nie jestem postępowy, ale też mnie wkurzył. Ale zanim go skrytykuję, powiem że się z nim zgadzam co do diagnozy: ideologia lgbt to współczesna śmiertelna choroba naszej cywilizacji. Jeśli jej zawczasu nie opanujemy. Czy nazwałbym ją tęczową zarazą? Pewnie jest taka możliwość, jakbym się wkurzył, ale na pewno nie w skojarzeniu z czerwoną zarazą, która wymordowała 100 mln ludzi.

I dlatego wkurza mnie i sam arcybiskup, i jego wypowiedź, i wypowiedzi wielu innych hierarchów, którzy pokazują, że nie wiedza, w jakim świecie żyją, z jakim przeciwnikiem walczą, z jakimi potężnymi siłami przyszło im się zmierzyć.  Zwalanie wszystkiego na Pana Boga, na to, że na pewno pomoże, jest beztroską . To my musimy swoją postawa pomóc Panu Bogu. A nie zachowywać się jak naiwne dzieci i kłapać językiem bez opamiętania.
Hierarchowie swoimi wypowiedziami jeszcze bardziej przekonują wiernych bardzo już przekonanych, obojętnych zrażają, a młodzi ludzie przechodzą na stronę lgbt, zachęceni jej fałszywą „miłością”. Pamiętając jednocześnie nierozliczenie skandali w samym Kościele.

I gdzie tu nasza Rada Miasta?

No właśnie, gdzie? Chyba nigdzie.
Nie wiem, czy tak się boją, czy sami są tacy tęczowi, w duszach lub na zewnątrz, czy czekają na zmianę władzy w Warszawie, by dopiero wtedy „być za a nawet przeciw”, czy może nic jeszcze nie podpowiedział im zaprzyjaźniony proboszcz?
Ale jak miał powiedzieć, jak nasz biskup jest tak, jakby go nie było. Więc może jednak warto samemu ruszyć dupą i zamiast wystawiać ją na rewolucję, ryzykując tęgiego kopa, pójść po rozum do głowy i przeciwstawić się złu, które usiłuje Polakami zawładnąć?

Bo jak powiedział abp Jędraszewski, „Ideologia lgbt to antychrześcijański system myślenia i antywartości, który odrzuca przesłanie o Bogu, który stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę i powołał do życia i płodności małżeńskiej”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...