Gdy oglądam mielecki teatrzyk wyborczy, myślę sobie, że
gdybym był szefem mieleckiego PiS, to nie wymyślił bym chyba nic lepszego, niż
to zostało zrobione, albo stało się niezależnie od woli grających w teatrzyku
aktorów.
Oczywiście postawił bym na kandydata na prezydenta osobę
taką jak pan Kapinos, który, na tle mieleckiej sceny, ma tylko same zalety. Bo
i doświadczenie na stanowisku wiceprezydenta, i działalność w sejmiku, i
sprawdzenie się jako p.o. prezydenta, i doświadczenie w prywatnym, dobrym biznesie,
i stateczność dojrzałego, zrównoważonego, miłego, rodzinnego człowieka, no i
jego zamiłowanie do hodowli róż, co szczególnie ujęło moją małżonkę. A z opinią
żony trudno się nie liczyć w podejmowaniu decyzji.
Ale mając taki atut, wsparty wspaniałymi sondażami dla PiS,
miałbym w pamięci casus pani Bielec, która pomimo wsparcia całej wierchuszki
mieleckiego i wojewódzkiego PiS, mimo
niesłychanie intensywnej akcji propagandowej, przegrała wybory
uzupełniające z jakąś sympatyczną panią kwiaciarką.
Czerwone światełko: a może z tymi sondażami nie jest tak do
końca prawda? Bo jak mi dzwoni ktoś do domu i pyta, na kogo będę głosował, to
może jednak, dla bezpieczeństwa swojego i rodziny, lepiej odpowiedzieć, że na PiS?
I mając to na uwadze wziął bym się ostro do pracy.
Kto może zagrozić mojemu kandydatowi?
Platforma Obywatelska w Mielcu praktycznie nie istnieje. To
też ciekawa sprawa, dlaczego, ale nie na ten felieton.
Odrośle Platformy w postaci Naszego Mielca jest już trochę
jak pozostałość po ogonie, który podobno miał kiedyś nasz przodek, a teraz
pozostały mu dwie kości ogonowe. No, może trzy. Odkąd zabrakło w polityce pana
Chodorowskiego, już nie ogon macha psem, jak było kiedyś, ale pies, buldog,
warczy na każde przypomnienie, że miał ogon.
W tej sytuacji, jako trzymający psa na smyczy,
zaproponowałbym niektórym członkom Naszego Mielca, żeby Nasz Mielec wystawił
kandydata, który, mimo wszystko, nie będzie konkurentem dla kandydata PiS. Pan
Piotr Wiech wydawał się spełniać takie warunki. Jednak nigdy człowiek nie wie,
czego się po bliźnim spodziewać. Kandydat okazał się zbyt ambitny, uwierzył w
swoją misję, a na dodatek, jak sam podkreślił, odchodząc, ma honor, co jest w
dzisiejszej polityce wartością tak rzadką, że trzeba się jej bać. No i został
zmieniony na człowieka mądrego i sympatycznego, ale będącego jedną z części
pozostałości ogona u buldoga pilnującego mieleckiego podwórka, czyli pana
Nowakowskiego, na co dzień dyrektora Centrum doskonalenia, podległego Staroście
z PiS..
Bardziej należało się bać „spadkobiercy” pamięci zmarłego
prezydenta Kozdęby, pana Myśliwca. Niedawna śmierć w młodym wieku, niezależnie
od pozostawionych dokonań, ale pozostałych w pamięci mielczan dużych planów i
początkowej dynamiki, mogła spowodować przeniesienie sympatii do zmarłego i ew.
niechęci do PiS – u na jego „następcę”. Też był kiedyś częścią Naszego Mielca,
ale wyewoluował i stał się w miarę samodzielnym bytem politycznym, jeśli przy
panu Paprockim jest to w ogóle możliwe. Ale pomyślałbym sobie, że przecież
można mu zaoferować, w zamian za „rezygnację” z kandydowania na stanowisko,
którego zdobyć i tak ma niewielką szansę, jakąś ciepła posadę w szkolnictwie, z
którego się wywodzi, szkolnictwie podległym dziś i jutro PiS-owi, na której to
dożyje spokojnie do emerytury. I tak bym zaproponował, jak może to ktoś zrobił,
a może nie zrobił, bo tego nie wiem.
Czy jeszcze coś bym zaproponował? Szczerze mówiąc, nie wiem.
Z Markiem Paprockim nigdy nic nie wiadomo. Też jest dyrektorem szkoły podległej
prezydentowi, ale często, jeszcze za prezydentur pana Chodorowskiego, szedł „w
poprzek”. Ale czasy się zmieniają. I ludzie. I ich interesy. O których wiedzą
sami zainteresowani.
Gdybym zaproponował na miejsce pana Myśliwca innego
dyrektora innej szkoły podległej Staroście, to byłaby to absolutna bezczelność
z mojej strony w stosunku do pana Paprockiego. Ale stało się jakoś tak dziwnie.
No chyba że trafił się drugi fighter, który da się zabić, a nie sprzedać. Ale
ja w to nie wierzę.
Niezależnie od tego, z braku oficjalnego szyldu SLD, starzy
sympatycy lewicy zagłosują na komitet Razem dla Ziemi Mieleckiej i jego
przedstawiciela. Bo jak powiedział jeden z byłych działaczy PZPR drugiemu,
choćbyś sobie podciągnął rurociąg na plebanie i co dzień kąpał się w święconej
wodzie i tak pozostaniesz dla nich starym komuchem.
Z piękną panią nauczycielką, której uroda jest tak wielka,
że widząc ją, przestaje się myśleć o jej inteligencji, rozmowa byłaby prosta.
Wystarczyło, by porozmawiał z nią jej kolega czy dyrektor szkoły i naprowadził
na właściwą ścieżkę pedagogicznej kariery. I znowu nie wiem, czy tak było, czy
jednak nie doceniam inteligencji tej – byłej już- kandydatki na urząd
prezydenta. Ale tak bym zrobił.
Zaproponował bym też – przy możliwości startu w wyborach pana
Myśliwca – kandydowanie panu Skowronowi, skądinąd sympatycznemu i mądremu
człowiekowi, a jednak swojemu, z koalicji prawicowej, z partii Porozumienie
Jarosława Gowina.
Ale zawsze byłaby możliwość, że ci, którzy nie chcą głosować
na PiS, nie przeniosą swych głosów w pierwszej turze na Myśliwca i zagłosują na
Skowrona, oddając je w drugiej turze kandydatowi PiS. No i tak się stało.
Jednak kiedy nie ma już Myśliwca, pan Skowron stał się
niepotrzebną zawadą w programie działań wyborczych. Nie daj Boże, jak jego
działanie odbierze PiS – owi głosy i zwycięstwo. Może jednak powinien poświęcić
się karierze naukowej i uczelnianej jako rektor WSGiZ? Ja bym go namawiał.
Oczywiście, ja jako szef PiS.
No i wreszcie pan Ziomek. Ci kukizowcy są zawsze trochę
„powaleni’ i nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Ale jakbym sobie
tak popatrzył na to, co zobaczyłem, to bym nie robił niczego. Za świetną
kampanią bilbordową nie nadąża zupełnie – jak na razie - kampania słowna. Wręcz
przeciwnie: czytając media można odnieść wrażenie, że zaczyna się jakieś dziwne
bredzenie. I o ile nie będzie zbornego, sensownego i dającego jakąś nadzieję
programu do mielczan, niewielu zechce oddać na Ziomka swój głos. Więc spoko.
Chociaż na jego kandydatów do rady to może i ludzie zechcą głosować. Bo tak
naprawdę nie bardzo będą mieli na kogo innego, gdy nie zechcą głosować na cała
resztę mocno już zgranych aktorów,
powtarzający od lat te same role, z coraz mniejszym przekonaniem.
W ramach zniechęcenia do wyborów elektoratu innego niż
twardy elektorat pisowski, wymyślił bym jeszcze happening w postaci Komitetu
Wyborców Zaznacz tutaj. Podpowiedział bym młodym napaleńcom, tzw. liderom
mieleckiej społeczności, ludziom, którym się wydaje, że robią politykę, gdy to
polityka robi ich na szaro, żeby założyli taki twór, związali z nim nadzieję
części niezależnych wyborców, a potem wypięli na nich tylną część ciała.
Ośmieszając tym samym proces wyborczy i zniechęcając część ludzi do udziału w
nim. I na pewno nie będą to sympatycy PiS.
I tak mając tyle atutów ręku i tak powolnych ludzi dookoła,
doprowadził bym do tego, co widzimy.
I do bezapelacyjnego zwycięstwa mieleckiego PiS.
No bo najważniejsze jest dobro mielczan.
To wszystko powyżej, to oczywiście fikcja, która najpewniej
nie miała miejsca, ale którą tak sobie wyobraziłem na swój użytek.
ty się talarek chwalisz czy żalisz???
OdpowiedzUsuńGramatyka, ortografia i styl - dramat!!! Jak widać każdy może być "felietonistą"/"pisarzem", smutne to.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Andrzej nie jesteś prezesem PiS. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńtak, na szczęście nie jestem
OdpowiedzUsuń