Mój stosunek do Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, ze szczególnym wyróżnieniem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie i jej mieleckich nadleśnictw, jest już chyba dobrze znany czytelnikom moich felietonów.
Ale
nie zawsze był taki. Nie zawsze bowiem uważałem Lasy Państwowe za główny czynnik
szkodzący lasom, a nie – jak same o sobie sądzą – tymże lasom, a Puszczy
Sandomierskiej w szczególności – pomagający, dbający o nie.
Pamiętam
jeden z felietonów, w którym chwaliłem Lasy Państwowe, konkretnie Nadleśnictwo
Mielec, za zmeliorowanie podległych im lasów. A pisałem to w kontekście
zdarzenia, gdy po obfitych opadach deszczu woda zalała podmielecką wioskę
Trześń, która aktualnie zmeliorowaną nie była i płynącej z lasów wody nie miała
gdzie odprowadzić. No i woda ją zalała. A mieszkańców szlg trafił.
Woda
zalała wioskę, gdy mogła przecież pozostać w lesie. Protestował sołtys Trześni,
a ja go wtedy wyśmiałem, doradzając mu, by też się zmeliorował.
Wtedy
sobie tego nie uświadomiłem, że przecież las od wieków był wielkim rezerwuarem
wody. Wchłaniał tę wodę i powoli ją potem oddawał. Czy to nielicznymi ciekami
wodnymi, czy poprzez parowanie.
Dzisiaj
w tym miejscu chciałem przeprowadzić proces samokrytyki mojej ekologicznej
głupoty. Jakże mogłem myśleć, że tak gruntowne zmeliorowanie lasów, czynione przy
okazji budowy tych szerokich, kamiennych dróg leśnych, zwanych dla niepoznaki
„pożarowymi”, ostatnio zresztą polewanych asfaltem, jest dla lasu czymś dobrym?
Jakże
mogłem kiedyś być za odstrzałem bobrów, bo podobno „namnożylo ich się zbyt
wiele”? i podobno przeszkadzały leśnikom w „racjonalnej” gospodarce leśnej?
Jak
ja tak głupio mogłem myśleć? Więcej: jak w tej sprawie mogłem być tak głupi?
Na
swoją obronę mogę mieć tylko to, że mądrzejsi ode mnie, kształceni w
rolnictwie, leśnictwie i podobnych takich, myśleli tak samo. A że byli to także
nasi leśnicy, zarządzający „naszymi” lasami, to wyszło, co wyszło.
A
wyszło właśnie dzisiaj, kiedy susza zaczyna być tak prawie groźna jak
koronawirus, kiedy brak opadów i bark wody spowoduje niedługo jej racjonowanie.
Nagle
dla niektórych, w tym dla mnie, okazało się to, o czym inni od dawna mówili i
przed czym przestrzegali – że Polsce grozi katastrofalny niedobór wody pitnej,
wody dla wegetacji roślin, ba, dla przemysłu także. To że kilka lat temu
stanęła elektrownia Kozienice, z braku wody w Wiśle właśnie, jakoś na nikogo
nie podziałało, jak ta przysłowiowa woda, tyle że święcona, na diabła.
Jakie
są plany nowo powołanego Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, nie
wiem. Wiem tylko, że ma ono Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej z siedzibą w Warszawie, 11 regionalnych
zarządów gospodarki wodnej, 50 zarządów zlewni i 330 nadzorów wodnych.
Jaki wpływ
na suszę ma ta wielka gromada urzędników? Żaden. Czy to ich wina, ta susza? A
kogo mamy winić?
Czy należy meliorować
Polskę całą, tak by woda jak najszybciej spłynęła do Bałtyku? Po drodze podtapiając
Trześń i inne miejscowości? Bo jak jej jest za dużo, to wszystkim przeszkadza.
A potem przez resztę roku jej nie ma i wszyscy do niej tęsknią.
O
zawsze wiedziałem, ze trzeba utrzymywać w dobrym stanie kanały na terenach
rolnych. I kiedyś robiły to tzw. spółki wodne. Potem przez długi czas nie robił
tego chyba nikt. I jak Nadleśnictwo Mielec wykonało „wspaniałą” meliorację
mieleckich lasów, okoliczne wsie nie były przygotowane na nadmiar wody, której
do Bałtyku szybko nie dało się odprowadzić,. I to był czas, ze woda
przeszkadzała. Teraz wszyscy prosimy Niebiosa o wodę.
A
Lasy Państwowe najbardziej, bo tak s0bie te nasze lasy zmeliorowały, że nie
tylko nic nie zostało dla Trześni, ale same zaczęły się od tego braku wody
palić, o czym niedawno mogliśmy się naocznie przekonać.
Co
dalej? Powiem, ze nie wiem.
Czy
należy pozasypywać te drożne leśne rowy, by jednak woda posostawała w
mieleckich lasach na dłużej, nawet jak czasem będzie trudno przez nie
przejechać? Ja byłbym za takim rozwiązaniem.
Tak
jak zdecydowanie jestem przeciwko zabijaniu bobrów. Szkodzą, fakt. Ale
sumarycznie szkodzą pożytecznie. I tak powinno zostać.
A
że mniej drewna wyjedzie z lasów? No to co. Może nie starczy Lasom Państwowym
na kolejne asfaltowanie leśnych dróg i kopanie coraz głębszych rowów.
PS.
Oczywiście dotknąłem tylko problemy braku wody i konieczności bądź nie
melioracji ziem polskich.
Bo
wyczytałem gdzieś, że „najistotniejsze działania rozwijające małą retencję
wodną to:
· odbudowa,
modernizacja i budowa urządzeń piętrzących:
jazów, zastawek, mnichów,
stopni, w celu wykorzystania wody do nawodnień rolniczych, spowolnienia
odpływu wód powierzchniowych, ochrony gleb torfowych, przeciwdziałaniu erozji na ciekach o dużych
spadkach, podniesienia poziomu
wód gruntowych na terenach przyległych,ü
·
uzupełnienie
i modernizacja obiektów melioracyjnych pod
kątem zachowania równowagi
ekologicznej biotopów,
·
zatrzymywanie
wód wiosennych roztopowych i opadowych w
sadzawkach, potorfiach, oczkach
wodnych i obniżeniach terenowych, wyrobiskach żwiru, gliny i pospółki,ü
· odbudowa i
modernizacja oraz budowa zbiorników wodnych (również
podpiętrzanie jezior) o pojemności do 5 mln m3 na rzekach i potokach dla potrzeb nawodnień rolniczych, hodowli ryb, ptactwa wodnego,
ochrony przeciwpowodziowej,
energetyki oraz podniesienia walorów krajobrazowych i estetycznych przyrody, odbudowa,
modernizacja i budowa nowych stawów rybnych”.
Jak
się do tego ma melioracja mieleckich (i innych) lasów, niech sobie odpowiedzą
sami leśnicy. Moim zdaniem ma się nijak
https://www.laspolski.pl/Melioracje_po_nowemu_72019,strona-3556.html
https://www.laspolski.pl/Melioracje_po_nowemu_72019,strona-3556.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz