Powiem tak: jako człowiekowi walki imponuje mi odwaga pani
Agnieszki Trela, która samotnie zdecydowała się na starcie z naszym największym
trucicielem. Różni panowie pokrzyczeli, oprotestowali, załapali się na
stanowiska i im przeszło. A ona samotna, odważna, zdeterminowana, została na
placu boju. Takie działania jak jej są słuszne i bez względu na wszystko,
potrzebne. Zorganizowany nacisk społeczny i tacy straceńcy boży jak pani Trela
powodują, że sprawa idzie do przodu. Czyli że coraz mniej zatruwa nas
Kronospan.
Ale niestety coraz więcej zatruwamy się sami.
Mapy pokazujące stężenie smogu w Mielcu nie pozostawiają
wątpliwości: zimą trujemy sami siebie. Najbardziej skażone powietrze mamy w
tzw. osiedlach domów jednorodzinnych oraz oczywiście okolicznych wsiach, gdzie
to powietrze jest jeszcze gorszej jakości niż w mieście. Mielczanie
wyprowadzający się do okolicznych wsi, by „oddychać świeżym powietrzem” i
korzystać z dobrodziejstw natury, muszą być często srogo zawiedzeni.
Może powie ktoś, że ten nasz własny smog nie jest tak bardzo
szkodliwy jak wyziewy z Krono. Może i tak jest, tyle tylko, że dym z Krono
dociera do mnie kilka dni w roku, a smog od sąsiada przez pół roku co dnia.
Już widzę oburzonych aktywistów walki z Wielkim Bratem w
Truciu, którym ten mój artykuł zaraz zapachnie zdradą ideałów, o jakie
walczyli. Ideałów, czyli powietrza bez zapachu tartaku i bez snującego się po
ziemi dymu (to przypadek Mościsk).
Kibicując pani Agnieszce widzę jednocześnie, że pewnie zostanie
jedynie – tak cenionym w tradycji polskiej – moralnym zwycięzcą.
I że jej protest będzie już ostatnim takim mocnym akcentem
społecznego protestu przeciwko Kronospanowi. Temat powoli przestaje być „gorącym” dla
mieszkańców Mielca i niedługo samotni w swojej bezsilnej złości pozostaną
mieszkańcy Mościsk, i trochę mniej wkurzeni mieszkańcy Ławnicy i Trześni.
Bo ten proces przypomina mi trochę walkę Dawida z Goliatem,
ale z innym zakończeniem. Wielki, bogaty i świetnie uzbrojony w opinię dobrego
eksperta, popartą jakimiś tam pomiarami, Kronospan, mierzy się z pełną dobrej
wiary, rozsadzanej złością, Panią
Agnieszką, wspieraną przez równie zaangażowanego i mającego dużą, ale bardziej
amatorską wiedzę, pana Piotra Tabora.
Nie wiem, co prezentuje sobą ten prawnik pozywającej, bo
jego znane mi wypowiedzi trącą grubą amatorszczyzną. Na przykład ta: „Udało się ustalić jaki jest proces
produkcyjny zakładu. Chodziło głównie o to, żeby położyć nacisk na substancje w
postaci klejów i żywic, które zawierają w sobie formaldehyd i amoniak, a które
to substancje są następnie emitowane do powietrza i prawdopodobnie one są
źródłem odorów”.
Ręce opadają, jeśli na tym miałoby się skończyć.
Na dodatek sprawa dotyczy tego, czego już nie ma – sytuacji
sprzed wybudowania instalacji UTWS. Jak zachowa się sąd, który też wdycha?
Życząc odważnej Pani Agnieszce sukcesu, w który chyba mało
kto już wierzy, należy jednak zejść na ziemię i zająć się spalaniem węgla tu i
teraz, i truciem sąsiadów.
Wiemy już, że całe to opowiadanie rządu o walce ze smogiem
można sobie między bajki włożyć.
Bo walka ze smogiem byłaby niesłychanie prosta, ale ze
względów oczywistych być nie może.
Należy po prostu obniżyć ceny gazu ziemnego do ogrzewania domów, co spowoduje, że w ciągu paru lat problem niskiej emisji z pieców węglowych sam zniknie. Tam
oczywiście, gdzie już podciągnięto gaz. A tak jest w Mielcu, i Ławnicy, i
Trześni, i Mościskach.
Komu się będzie chciało palić węglem, jak będzie miał taką
wygodę. Proste? Prawda, jakie proste!
Ale tak nie będzie, bo musielibyśmy zamknąć parę kopalni. I
byłby problem. I niektórzy nie mogliby sprowadzać węgla z Rosji i na tym bardzo
się bogacić. I znowu byłby problem.
Powie ktoś, że nas na to nie stać. Naprawdę? Czy ktoś liczył
koszty ciągnione utrzymywania tego czarnego zła?
A na tyle innych rzeczy nas stać. To na zdrowie nas nie
stać? Może czas zacząć wytaczać procesy rządowi III RP? Może czas dzwonić na
straż miejską, z zaproszeniem do odwiedzenia trującego sąsiada?
Bo dzisiaj mamy taką głupotę prawną, ze ogniska z suchego
drewna na działce nie można rozpalić, ale w piecu można palić wszystko.
Wierząc, że wszyscy mieszkańcy Mielca, Ławicy i innych okolicznych
miejscowości zaczną palić gazem i nie zatruwać samych siebie, jak mieszkańcy
gminy Tuszów, palący płytami meblowymi, kończę.
Mielec będzie piękny.
PS. Poniżej moje (niefachowe) wyliczenia, ile emitujemy paląc
gazem, a ile węglem. Ci mieszkańcy gminy Tuszów, którzy palą płytami meblowymi,
trują bardziej jak Kronospan, ale nie umiem obliczyć ich emisji.
Przyjmujemy, że piece spalają na dzień 10 m3 gazu lub 15 kg węgla co daje
taką samą wartość opałową
Do obliczeń przyjęto, ze przez sezon grzewczy równy 150 dni spalą 2000 kg
węgla (z obliczeń wynika 2250 kg, ale żeby było prościej liczyć) i 1500 m3 gazu
Przy tych założeniach:
2000 pieców gazowych emituje 2000
pieców węglowych
24 t SOx 56
t SOx
5 t NOx 8,4 t NOx
0,9 t CO 200
t CO
0 – pył zawieszony 40
t pyłu zawieszonego
0 – benzo(a)piren 60 kg
benzo(a)piren
6000 t CO2 8000
t CO2
Nie wiem, ile jest pieców węglowych w Mielcu i najbliższych
wioskach i ile tak naprawdę spalają węgla (zapewne więcej niż założyłem), pewnie
jest ich kilkanaście tysięcy, wtedy można oszacować skalę trucia niskiego w
porównaniu do trucia Krono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz