zdjęcie za hej.mielec
By przejść do sedna, zacznijmy od tego, kogo uważam ze (mielecką) lewicę. W ostatnim czasie podział lewica/prawica znacząco się uprościł (choć można też powiedzieć, że bardzo skomplikował), jako że jeśli w sprawach gospodarczych niektórzy mówią, iż PiS wprowadza socjalizm, to w obietnicach wyborczych PO go przebija. Czyli gospodarkę jako miernik lewicowości odkładamy.
By przejść do sedna, zacznijmy od tego, kogo uważam ze (mielecką) lewicę. W ostatnim czasie podział lewica/prawica znacząco się uprościł (choć można też powiedzieć, że bardzo skomplikował), jako że jeśli w sprawach gospodarczych niektórzy mówią, iż PiS wprowadza socjalizm, to w obietnicach wyborczych PO go przebija. Czyli gospodarkę jako miernik lewicowości odkładamy.
Tak
więc o lewicowości świadczy dzisiaj stosunek do spraw społecznych. I wtedy
sprawa jest prosta: PiS to (konserwatywna) prawica, a wszyscy na lewo od PiS –
u to lewica. A potwierdzają tę zadeklarowaną swoją przynależnością partyjną lub
stowarzyszeniową lewicowość swoim działaniem lub jego
brakiem, o czym będzie mowa poniżej.
W
Mielcu tylko PiS występuje pod szyldem partyjnym.
Wszyscy
inni, cała mielecka lewica, „mydlą” wyborcom oczy. Ale nie zamydlą do końca.
I
tak najbardziej „lewicowa” lewica w Mielcu to Razem dla Ziemi Mieleckiej(z jej
mutacją powiatową Razem dla Powiatu Mieleckiego). Jej ważne postacie, będące jednocześnie
pracownikami mieleckiej oświaty, to kiedysiejszy członek SLD, pan Paprocki,
dyrektor szkoły podstawowej (żeby uciąć hejterów, powiem, że byliśmy tam razem),
pan Rzeźnik, dyrektor najlepszego liceum w Mielcu, pan Jastrząb, dyrektor dużej
szkoły podstawowej, do niedawna pan Myśliwiec, także były dyrektor wielkiego zespołu
szkół, no i oczywiście prezydent Wiśniewski, były dyrektor zespołu szkół, od
którego dzisiaj zależy los całej oświaty podstawowej.
Z
ramienia prezydenta odpowiedzialna za oświatę podstawową w Mielcu jest pani wiceprezydent Miłoś, także wywodząca
się z kręgu pana Paprockiego, a o jej lewicowych poglądach będzie poniżej.
Drugie
lewicowe ugrupowanie, będące przedłużeniem na Mielec Platformy Obywatelskiej, (która
zadeklarowała przypadkiem, ale pewnie prawdziwie, wprowadzenie małżeństwo
homoseksualnych, a jej wiceprzewodniczący Trzaskowski zainicjował w Polsce
kształcenie dzieci wg standardów WHO i specjalne prawa dla homoseksualistów w Warszawie)
to Nasz Mielec. Ma on w Radzie Miasta Mielca swojego przedstawiciela w osobie pana
Nowakowskiego, jednocześnie dyrektora Centrum Kształcenia Ustawicznego, ważnej placówki
oświatowej. Przewodniczącym komisji oświaty Rady Miasta jest kolejny nauczyciel, pan Łapa, także z Naszego Mielca. W Radzie Powiatu to ugrupowanie ma pana dyr. Bryłę, byłego
dyrektora wielkiego zespołu szkół, obecnie także wicestarostę, i pana
Tychanowicza, dyrektora wielkiej szkoły podstawowej i przewodniczącego rady
Powiatu. Dla przypomnienia – władze powiatu decydują o szkolnictwie
ponadpodstawowym.
Jak szepcą
wróble na drzewach, niedługo kolejne dyrektorstwo wielkiego zespołu szkół
technicznych zostanie obsadzone przez prominentnego działacza stowarzyszenia
pana Marka Paprockiego. Ale to może tylko plotki, więc nazwiska nie ujawnię.
Trzecie
lewicowe ugrupowanie w Mielcu, Kukiz15 (choć to naprawdę ni pies, ni wydra i właściwie już go nie ma, tylko jacyś radni-niedbitki jeszcze się pętają po świecie) ma także swojego przedstawiciele w
Radzie Miasta. Jest to szeregowy nauczyciel, pan Szczerba.
PiS
ma tylko jednego nauczyciela we władzach. To pani Orłowska, w Radzie Powiatu. Więc
o kształt mieleckiego nauczania dzieci może tylko apelować. Co czyni i za co mu
jestem wdzięczny.
Jak
wiemy to, co napisałem powyżej, łatwiej może nam będzie zrozumieć, dlaczego
mielecka lewica jak diabeł święconej wody boi się zadeklarowania, że mieleckie
dzieci będą chronione w procesie wychowawczym przed ideologią LGBT.
PiS
na ostatniej sesji Rady Miasta chciał zatwierdzenia Karty Praw Rodziny, która w
jego założeniu miała zabezpieczyć i powstrzymać ewentualne zapędy polskiej
lewicy do wprowadzania ideologii LGBT do mieleckich (i polskich) szkół. Miała
być czytelnym sygnałem, że Mielec, jego władze, że mieleckie władze oświatowe
nie będą, jak władze Warszawy, Gdańska czy Krakowa chciały budować nowej,
tęczowej Polski.
Nie
spodobało się to radnym lewicy mieleckiej i władzom Mielca.
Jak argumentowała
pani wiceprezydent Miłoś, sprzeciwiająca się przyjęciu Karty z jej
proponowanymi zapisami, „Te zadania (określone w Karcie –
przyp. mój) są realizowane. Samo
wprowadzenia tej karty nie bardzo rozumiem czemu miałoby służyć, bo te zadania
są już realizowane.”
Aż
się ciśnie na usta pytanie: To jak są realizowane, to dlaczego nie przyjąć Karty,
stawiając „kropką nad i” i tamę tej niepożądanej ponoć ideologii?
„Na tę chwilę – mówiła
pani wiceprezydent - wszyscy rodzice
mają wręcz obowiązek zaopiniowania każdej sprawy, która dotyczy dziecka w
placówce. Te zadania są realizowane. Samo wprowadzenia tej karty nie bardzo
rozumiem czemu miałoby służyć, bo te zadania są już realizowane.
Zaraz
poprawił ją jej przełożony, tłumacząc, ze nie rodzice, ale ich przedstawiciele.
„Wszelkie zajęcia dodatkowe dla dzieci muszą być opiniowane przez Radę
Rodziców, nie przez wszystkich rodziców, bo nie jesteśmy w stanie dotrzeć do
750 rodziców.”
Nie
wiem, dlaczego 750, a nie 7500, co byłoby bardziej prawdopodobne, ale już samo
to daje możliwość manipulacji. A Karta mogłaby temu zapobiec.
Nie
chce się rozwodzić dalej na tematy szczegółowe, bo możecie Państwo przeczytać o
nich na hej.mielec.
Chcę
ponownie powrócić do sprawy mieleckiej lewicy.
Zbliżają
się wybory. SLD z Wiosną i Razem mają podobno szanse na dwucyfrowy wynik. Ja w
to nie wierzę, ale analitycy tak wieszczą. To się dopiero w Sejmie i w Polsce
zacznie jazda, gdyby tak się stało.
To dopiero
zacznie się pranie mózgów, jak PO i Lewica dorwią się razem do trybuny
sejmowej, bo media już mają.
Tak patrzę
na mielecką scenę polityczną i myślę, jak daleko odeszliśmy od siebie w swoich poglądach
ja i Marek Paprocki. Wywiedzeni z jednego lewicowego pnia.
Mój
szanowny kolega wykształcił sobie w Mieleckiej Szkole Liderów panią
wiceprezydent, która tak ma „ubite” po lewej stronie, że potrafiła zrównać
pamięć przedwojennych policjantów, których ok. 5 tysięcy zamordowano w Ostaszkowie,
z pamięcią Milicji Obywatelskiej. Jeśli teraz pani wiceprezydent ma odpowiadać
za kształcenie mileckich dzieci, to ja bardzo przepraszam.
I
druga sprawa, która mnie bardzo bulwersuje. To sprawa pana radnego
Nowakowskiego. Będąc znamienitym reprezentantem mieleckiej lewej strony
politycznej, dyrektorem Centrum kształcenia ustawicznego, kandydatem na
prezydenta Mielca z ramienia Naszego Mielca, jest jednocześnie dyrektorem
katolickiej Kany. Tej przy parafii MBNP.
I
przyznam, że nie mogę zrozumieć. Czy to jakiś walenrodyzm w wykonaniu pana
radnego – choć efektów nadal nie widać – czy to siedzenie okrakiem na tak
wysokiej barykadzie, że nogami nie sięga
się ani do lewego, ani do prawego podłożą, a siedzi się wygodnie.
Tyle
tylko, że wiemy, jak się kończy siedzenie okrakiem na barykadzie.
A
wystarczyłby głos pana radnego, by przeważyć szalę.
I to
by było tyle o mieleckiej lewicy, która trzyma w objęciach, ba, w uścisku,
mielecką oświatę. I nie puści.
I to
źle rokuje oświacie. Jak się nie zmieni myślenie ją ściskających.
Ps. Pomijam
tu całkowicie sprawę prolewicowego Związku Nauczycielstwa Polskiego, bo
traktuję to jednak jako związek zawodowy, do którego różni ludzie o różnych poglądach
należą dla obrony swoich interesów. I mniej interesuje ich jego polityczna
działalność.
Chociaż
i ona źle rokuje polskim dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz