zdjęcie za hej.mielec
W Chorzelowie na przejściu dla pieszych zginął starszy
człowiek.
To już kolejna, mielecka ofiara „polskiego przejścia dla
pieszych” i braku kultury stanowiących prawo o ruchu drogowym polskich
urzędników.
Ale także niefrasobliwości części polskich kierowców.
Jak jeżdżę po Mielcu, to obserwuję, że coraz więcej
kierowców zatrzymuje się przez przejściami, by przepuścić pieszych, którzy
jeszcze nie weszli na jezdnię, ale dopiero do tego się przygotowują. Sam też
staram się takie osoby przepuszczać.
I nawet mniej robię to z troski o bliźniego swego, jak bardziej
kierowany obawami o konsekwencje, które mógłbym ponieść, gdybym przechodnia na
przejściu potrącił czy zabił. Już pal sześć procesy sądowe, ale może być tak,
że trzeba zapłacić ofierze wypadku wielkie odszkodowanie, a i rentą do końca
życia.
Rozsądni kierowcy zatrzymają się.
Nawet jak nierozsądni urzędnicy nie chcą zmienić prawa.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, pan Rafał
Weber, odpowiadając na interpelacje posłów, którzy przytaczali gotowe
rozwiązania prawne z krajów Europy Zachodniej, powiedział, że „tamtejsi kierowcy do obowiązku ustępowania
pierwszeństwa pieszym mającym zamiar wejść na przejście "są już
przyzwyczajeni". Dodał też, że
"nie wydaje się właściwym bezpośrednie przeniesienie do polskiego systemu
prawnego rozwiązań funkcjonujących w innych państwach europejskich". Argumentował
to tym, że "każde społeczeństwo
europejskiej posiada inne uwarunkowania kulturowe, prawne, inżynieryjne,
edukacyjne, czy też podejście do poszanowania prawa".
Cóż dodać, cóż ująć? Nasi kierowcy nie są przyzwyczajeni
(choć duża część jest) to nie należy ich przyzwyczajać! Nie powiedział, co
złego jest w „bezpośrednim” przeniesieniu rozwiązań z Europy do Polski. Bo pewnie
sam nie wiedział.
A już argument, że Polacy mają inne uwarunkowania kulturowe,
mimo że jeżdżą takim samochodami jak np. Niemcy, to już jest argument
kuriozalny.
Ale pan minister powiedział jeszcze więcej. Stwierdził
mianowicie, że „już z obecnego brzmienia
przepisów rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych wynika to, że
kierowca musi przepuścić pieszego oczekującego na chodniku”.W jego ocenie,
z obowiązujących dziś przepisów już wynika, że kierowca zbliżając się do
przejścia powinien się zatrzymać, "nie
tylko jeżeli pieszy znajduje się na przejściu, lecz także wówczas, gdy z
zachowania pieszego wynika, że może on wejść na to przejście".
I niech mi ktoś powie, że jak wynika taki stan prawny z
analiz mądrych głów, to dlaczego nie można tego napisać w prawie drogowym
jednym dosadnym zdaniem, by nikt nie miał trudności interpretacyjnych?
Ani policja, ani sąd, ani - przede wszystkim – kierowca zbliżający
się do przejścia dla pieszych?
Na to pytanie pewnie nie znajdziemy dzisiaj odpowiedzi. Póki
co pamiętajmy, ze poprzednią próbę załatwienia tej sprawy w 2015 roku
storpedowali posłowie PiS. Dzisiaj to oni coś próbują naprawiać, ale jak widać
po wystąpieniu ministra, mają inna kulturę. Jak reszta – według nich – Polaków.
Pamiętajmy też, że w ubiegłym roku zabito na pasach w Polsce
285 osób. To o 18 ofiar więcej niż rok wcześniej. Wśród tych ofiar na pewno
jedna była z naszego powiatu. Teraz jest kolejna.
Pamiętajmy też, że za bezsensowny najczęściej pośpiech w
przejeżdżaniu pasów możemy zapłacić całym życiem.
Ofiary, ale i swoim.
Ps. Pan radny Gacek apeluje do radnych powiatowych o
załatwienie sprawy. Powiem tak: niech próbują, zawsze to coś da. Ale generalnie
są „za krótcy” do tej sprawy.
Czas zaatakować posłów.
Myślę, że należy wszystkie drogi ogrodzić, zrobić tunele dla samochodów bo rowerzyści i piesi są ważniejsi ..... Tak wielu "wymyślających przepisy" uważa... Bo to duża ilość elektoratu. A kierowcy to Duchy Święte ....
OdpowiedzUsuńTO pieszy ma uważać na przejściu i zachować ostrożność a nie czuć się jak święta krowa .Proszę popatrzeć co się dzieję na przejściu dla pieszych pod Zieloną Budką w Mielcu.Wielkie panie z lira nawet nie patrzą czy jedzie samochód a o rowerzystach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuń