sobota, 3 sierpnia 2019

Mielec „został się sam”


Telewizja Polska zawiodła Mielczan. Niby truizm, ale jeszcze niektórzy wierzyli. Właściwie to nawet nie wiadomo, kto zawiódł. Podejrzenia fejsbukowiczów są kierowane pod adresem rządzącej telewizją i Polską Partii, a pani Jaworowicz dostaje się niejako przy okazji.

Swoją drogą to przebrzmiała, pomarszczona gwiazda z dalekiej przeszłości, w którą niektórzy nadal są wpatrzeni jak w Gwiazdę Zaranną Wenus. Ale to tak mimochodem.

Przyznam, że nie miałem złudzeń, jak choćby pewnie bezpośrednia rozmówczyni prezesa Kaczyńskiego, że telewizja polska wraz z rządząca Partią rozwiąże Mielcowi problem Kronospanu.
Bo ten problem jest nierozwiązywalny. Można jedynie (i trzeba) minimalizować jego skutki. Do tego oczywiście potrzebne jest nieustanne działanie, zapoczątkowane słynnymi protestami, kierowanymi przez aktywnych mielczan (z których niektórzy załapali się na stołki i przestali wierzyć w to co głosili) i nieustająca kontrola powietrza nad miastem. Z nosem skierowanym na Kronospan.

Czy starczy aktywnym determinacji i czasu? Nie wiem. Mam dla nich wielki szacunek, mimo że nie do końca myślę tak samo jak oni o przyczynach i skutkach skażenia powietrza.

Ale to tacy cisi, nasi, mieleccy bohaterowie.

Pewnie rada miasta nie uczci żadnego z nich ulicą czy innym przywilejem, szczególnie gdy sama rada miasta, a szczególnie niektórzy jej członkowie, mają tak wiele „za uszami” w związku ze sprawą.
Jedni całkiem historycznie, inni bardziej współcześnie. Jedni sadzili drzewka i robili sobie ładne fotografie (to wiemy), drudzy protestowali przeciwko, ale potem szybko zapomnieli. Stali się „establiszmentem” mieleckim. A to zobowiązuje.
Establiszment establiszmentowi oka nie wykole.

Podobno wina jest po stronie samorządów. Że tak jest w Polsce źle ze środowiskiem. Tak powiedziała ponoć państwowa telewizja. Ja tam Prezydenta Wiśniewskiego za smród z Krono nie winię. Strzelił głupotę w kampanii wyborczej i teraz mu to opozycja wyciąga. Może wiedział, może nie wiedział, może wierzył, że mimo wszystko cos się uda zrobić? Ale się nie uda. Przynajmniej nie jemu.

No chyba że – jak radzi jeden z radnych opozycji, prawnik – wystąpi przeciwko Krono z powództwem cywilnym. Pomysł jest tak z czapy, że nawet pomysłodawca zabezpiecza się tym, że najpierw trzeba mieć ekspertyzę wielkiej, uznanej kancelarii prawnej. Ekspertyzę czego? Tego czy się da, czy czegoś bardziej konkretnego? Tego pomysłodawca nie sprecyzował. Jak i tego, o co niby prezydent miał się procesować. O smród nad Mielcem?

Trwa taka przepychanka polityczna w mieście, podlewana jakimiś wrzutami zupełnie gdzieś z boku. Jak ten, że w Mielcu nie ma żadnych ważnych koncertów. A np. w Stalowej Woli, rządzonej przez prezydenta z PiS są i to w dużej ilości. Ja tam jestem przeciwny sprawianiu obywatelom igrzysk za wspólne pieniądze. Każdy winien dzisiaj bawić się sam
.
Ale mimo tego uczestniczę w darmowych koncertach gwiazd X Festiwalu jazzowego w Kołobrzegu. Znowu Kołobrzeg może, a Mielec nie? Mielec też może. Byłem na świetnym koncercie klezmerów z USA. Za całe 40 złotych polskich.
Ale wrogów prezydenta to nie przekonuje. Dla nich Wiśniewski jest winien tego, że nie ma koncertów. I że śmierdzi.
No i za to, że w dniu 1 sierpnia deszcz rozgonił patriotyczną manifestację urzędników i oficjeli, a przy okazji zalał orkiestrę i jej instrumenty.
A Kołobrzeg zbudował sobie nowy amfiteatr. I wspaniały nowy Dom kultury, zwany RCK. Jak u nas za komuny.

I tak od smrodu nad Mielcem przeszedłem gładko do braku w Mielcu kultury. Rzekomego.
Ale chodzi mi o coś więcej.

Moi szanowni czytelnicy, jeśli są jeszcze takowi. Wydaje mi się, że dla Mielca nadchodzi nowy, zły czas.
Kiedyś rząd utworzył w Mielcu strefę ekonomiczną, by ratować Mielec. I uratował. Choć tak naprawdę Mielec uratował się sam, korzystając z podanej mu „wędki”. Przy okazji „kupił sobie” Kronospan. Ja nie uważam tego za coś złego, przeciwnie. Za złe uważam, że tak bardzo firmie w jej pierwszym, no, może drugim okresie działalności „poluzowano”.

Ale i nie o tym chciałem znowu pisać.

Bo wrócę do powyższej tezy: jestem przekonany, że na Mielec idzie zły czas. Co prawda przemysł jak na razie dostarcza pracy i pieniędzy, ale na nic i na nikogo już Mielec liczyć nie może. Jeszcze na te wybory coś się obieca, pewnie zrobi to i PiS, i PO-KO, ale nic nam nie dadzą. Mielec powoli będzie się zanurzał w stagnację materialną i mentalną.
Podzielona, bezsilna rada Miasta już niczego nie wymyśli. Zresztą od początku nie miała takiego potencjału.

Dlaczego Partia rządząca odpuściła sobie Mielec? Ano dlatego, że PiS chętniej daje pojedynczym jednostkom, tym bardziej biernym, a nie daje społecznościom, szczególnie tym aktywnym, a szczególnie gdy nie sprzyjają Partii rządzącej. A tak jest w Mielcu. Pamiętamy, że mimo nawały propagandowej  najwyższych władz, wybrano prezydenta Wiśniewskiego, a nie Kapinosa. Rządzący też pamiętają.

A jak będzie dalej?  Dalej będzie jeszcze gorzej. Słaby prezydent, marna Rada Miasta, bez charakteru i pomysłu. Może się zająć dziurami w jezdni i komarami, a nie rozwojem Mielca.
I nikt już drugi raz Mielcowi wędki nie poda. Zresztą co by miał i dla kogo łowić? Przecież nikt nie ma pomysłu na miarę powstania strefy. Ba, nawet na miarę powstania podstrefy.

Dla Mielca przychodzi czas stagnacji. Nie powiem, wegetacji, bo jednak ludziom nie żyje się źle. Ale Miasto jako organizm społeczny powoli zaczyna się zapadać. Wielu mnie wyśmieje. Zobaczymy za parę lat, kto miał rację.

Ps. To znaczy, ja już może nie zobaczę, bo wcześniej umrę, ale inni może mi przyznają rację. Pośmiertnie.
Racja wystarczy. Krzyż zasługi już dostałem. Od PiSu. Za krzewienie kultury.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...