Pan prezydent Wiśniewski wziął udział w zlocie samorządowców
w Gdańsku, którego to celem było wypracowanie podwalin dla ruchu opozycyjnego w
stosunku PiS, a wspierającego bardzo nadwątlone siły rozpadającej się Koalicji
Europejskiej.
Przewodnią jego myślą było wystawienie do Senatu znaczących
postaci spośród samorządowców, tak by przejąć Senat i zablokować PiS, który
najpewniej wygra Sejm.
Pan prezydent Wiśniewski jest opozycją w stosunku do PiS – u
i jego prawem jest tworzyć koalicje z kim zechce. Także z Tuskiem.
Mnie bardziej interesuje inny aspekt tej wizyty, na temat
którego nikt nie snuje rozważań, dlatego pozwolę przemówić mojej wyobraźni.
Rozczuliłem się tym pięknym zdjęciem przystojnego pana
prezydenta Wiśniewskiego i wtulonej w niego pięknej pani prezydent Dulkiewicz.
Zdjęcie jak z dobrej randki.
Po rozczuleniu przyszło jednak pytanie i wątpliwość: a za co
pan Prezydent dziękuje pani Prezydent?
„Miałem dziś niezwykłą
okazję reprezentować nasze miasto podczas obchodów Święta Wolności i
Solidarności w Gdańsku. Dziękuję Pani Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz
za serdeczne przyjęcie i za możliwość uczestnictwa w tym jakże ważnym
wydarzeniu”.
Na ogół w „gości” jeździmy, szczególnie tak daleko, do ludzi, z którymi „jest nam po drodze”.
Którzy wyznają podobne poglądy, z którymi coś nas łączy, choćby poglądy na
wspólne sprawy.
Ufać mi tylko pozostaje (i ufam), ze panu Prezydentowi, w
przeciwieństwie do pani prezydent Dulkiewicz, nie podobała się gdańska
homo-parada z waginą niesioną jak monstrancja.
Oczywiście, pan Prezydent jest reprezentantem Mielca i
wszędzie nasze miasto reprezentuje, nawet jak reprezentuje – jak w tym
przypadku w Gdańsku – tylko część mieleckich wyborców.
Ja, jako stary „komuch” wywiedziony z opcji politycznej
zbliżonej do popierającej pana Prezydenta, nie świętowałem dnia 4 czerwca. Jakoś
tak trochę mnie bulwersuje fakt, że 4 czerwca świętował wraz z „Władkiem”
Frasyniukiem sam „Olek” Kwaśniewski. To prawie tak samo, jak Angela Merkel
świętuje wyzwolenie Niemiec przez aliantów od okupacji „nazistów”. Ale tak to
się w tym świecie wszystko poprzestawiało. Bo PiS też nie za bardzo świętował.
Powiem więcej: mnie, po ostatnich wydarzeniach i tęczowych homo-paradach w Gdańsku a potem w Warszawie, 4 czerwca już prawie
wyłącznie będzie się kojarzył z homo-paradami i tęczowym terrorem mniejszości
nad większością. Tym bardziej że włodarze miast, którzy tam przyjechali,
zadeklarowali walczyć z wykluczeniami. W języku nowoczesnej lewicy, z która i
pana Prezydenta kojarzę, oznacza to popieranie tęczowych homo-parad i żądanie
małżeństw i adopcji dla homoseksualistów.
I w świetle powyższego trudno bym nie zapytał sam siebie, i
nie rzucił tego pytania w przestrzeń medialną, czy ta wizyta pana prezydenta
Wiśniewskiego będzie miała jakiś efekt dla Mielca. A jeśli, to jaki? Czy taki,
o jakim marzy nowoczesna lewica? A może dalej nie będzie się nic działo, będzie
cicho sza?
Bo jak do tej pory widzę, publicznie pan Prezydent stara się
nie zajmować stanowiska w żadnej istotnej dla mielczan kwestii. Wymuszona przez
PiS reakcja na działania pana Myśliwca, o niczym nie świadczy.
Jak kiedyś Wałęsa, jest za, a nawet przeciw. Przykładem tego
jest ogłoszona w mediach – ale zaobserwowana też przeze mnie na spotkaniu Prezydenta
z mieszkańcami – walka Urzędu Miasta i pana Prezydenta z inwestorem, który chce
wybudować nadajnik telefonii komórkowej. Jakaś krzykliwa grupa mielczan jest
przeciw, to pan Prezydent też jest przeciw. Mimo wyjaśnień dyrektora od
infrastruktury, że wniosek jest prawidłowy, emisja w normie, czyli tysiące razy
mniejsza od tej, która protestujący mają u siebie w domu. A chcemy być „smart
city” i wprowadzać łączność 5G. Ot, paradoksy nowoczesności.
Przypominając, że dla niektórych nowoczesność to jest
paradowanie z genitaliami na widoku publicznym na homo-paradzie lub popieranie takich
ekscesów,przy jednoczesnej wierze we wszystkie czary mary i przesądy, prócz wiary
w Boga, chcę wierzyć, że taka nowoczesność nie dotyczy to Mielca.
Ale wróćmy do mojego pytania.
Nasze „bardzo nowoczesne” rady miasta i powiatu jak na razie
nie zdecydowały się na otwarte poparcie marszów tzw. równości. Jednak boją się
proboszczów i biskupa. Ale też nie
zajęły żadnego stosunku np. do propozycji środowisk lgbt edukacji seksualnej
dzieci. Chociaż zrobił to sejmik województwa.
To trudny temat, łatwiej iść za krzykaczami i być przeciwko
masztom. A tak naprawdę to co nas zabije, to destrukcja społeczna, to
niszczenie podstaw naszej kultury, to chodzenie na sznurku lewackich mediów,
polskich i zagranicznych.
Jak może mniej dziwię się stanowisku środowiska politycznego
pana Prezydenta, swoistemu politycznemu kogel-mogel, od działaczy opozycji,
przez PSL, byłe SLD, przybudówkę PO, coś jak K15, do niepisowskich działaczy
zbliżonych do Kościoła, i jeszcze mniej samemu panu Prezydentowi, który czasów
komuny nie za bardzo pamięta, tak bardzo dziwię się radnym PiS, którzy chyba wystraszeni
jak cholera, zamilkli. A może nowoczesny świat też już ukształtował ich na swój
obraz i podobieństwo. Tylko się do tego nie przyznają.
Wiec ponownie zapytam sam siebie: jaki będzie efekt wizyty
Prezydenta w Gdańsku? Czy obudzi mielecki PiS?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz