Ludzie
potrzebują wroga. Bez wroga nie mogą żyć.
Ludzie
potrzebują kogoś lub coś, w co lub kogo będą mogli wierzyć. Dla dużej części ludzi
jest to jeszcze Bóg. Dla coraz większej wszystko inne.
Jak
kiedyś napisał Chesterton (był taki facet – to dla dzisiejszych wykształconych),
kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to
nie jest tak, że w nic nie wierzą, ale wierzą w cokolwiek.
Tak
mi się przypomniał ten cytat w dzisiejszym czasie, kiedy czas w Polsce dziwnie
się zapętla. Może to tylko skutek
gorączki przedwyborczej, a może cos znacznie więcej.
Kronospan
truje. I to jest prawda. Taka, choć może trochę większa, jak ta, że trują nas
nasi sąsiedzi palący węglem, drewnem lub śmieciami, trują inne firmy ze strefy.
Kronospan
ma, lub może bardziej - miał, wiele na
sumieniu i temu się nie da zaprzeczyć.
Nie
wiem, jak jest dzisiaj, bo nie śledzę na bieżąco walki garstki ekologicznych hoplitów
z potworem Kronospanu na wąskim przesmyku Termopil pomiędzy Mielcem a zaciężnym
potworem Fabryki.
Faktem
jest, że udało się im wykreować legendę o tym, że nie tylko garstka zbrojnych,
ale cały Mielec walczy z najemcą z wrażej Germanii. I ta legenda poszła w
świat.
I
nie do końca zaszkodziła legendzie mało udana kolejna potyczka z Niedzieli Palmowej
Anno Domini 2019, kiedy zmęczone siły obrońców środowiska zostały wzięte głodem
i chłodem, a potwór Kronospanu wyszedł z walki, jeśli nie zwycięzcą całkowitym,
to przynajmniej pyrrusowym.
Ale
oto nadciąga do Mielca odsiecz w postaci Sprawy dla reportera. Nieoceniona pani
Jaworowicz potrafi z igły zrobić widły, a tu ma taki materiał, który już samymi
widłami jest i tylko nim kogoś przebić. Najlepiej Kserksesa Jańczaka.
Już
widzę te matki z dziećmi na ręku podchodzące do pani Redaktor, by się poskarżyć
na zły los, który zafundował nam Kronospan: a moje to ma wieczną alergię, a
moje to urodziło się w szóstym miesiącu, a moje wiecznie choruje i ciągle
chodzą na opiekę, a moje urodziło się bez dwóch palców u nogi, a moje urodziło
się z wadą serca. Nic tak nie łapie za serce, jak tragedia dzieci i ich matek.
A
potem przyjdą wdowy, by powiedzieć pani Redaktor: a mój mąż zmarł na raka
prostaty, a mój też, a jeszcze miał raka płuc, a mój ma na rękach jakiś trąd, a
ja mam na twarzy wieczną egzemę.
A
potem przyjdą wdowcy i poskarżą się na to samo, tylko w rodzaju żeńskim.
I będą
płynęły żale i skargi, a pani redaktor wszystko to zapisze, nagra,, puści w TV i
ludzie jeszcze bardziej będą wierzyli, że jedyną przyczyną ich nieszczęść jest
Kronospan. Bo dzisiaj można uwierzyć we wszystko. Szczególnie jak się nie
wierzy w Boga. A ekolodzy – jak się ostatnio przekonałem , nie tylko nie
wierzą, ale z nim walczą. A ta ich niewiara w Boga, a wiara w ekopostęp, wsparty
postępem na polu walki z wykluczeniem wszystkich, którzy wykluczonymi się
czują, a najbardziej środowisk lgbt, udziela się biednym ludziom, schorowanym, zmęczonym,
skołowanym, którzy raczej nie myślą niż myślą i oni też zaczną wierzyć, że jak
wyrzucimy z Mielca potwora Kronospanu, to zapanuje wieczna szczęśliwość.
Bo
część ludzi jest skłonna nawet uwierzyć w to, że gdyby nie Kronospan to ludzie
w ogóle by nie umierali. Żyli by wiecznie. Jak w ogrodzie Eden. Mielec – Eden.
Oczywiście
prawie nikomu nie przyjdzie do głowy, że może trzeba by przestać jeść byle
jakie mięso, pić gówniane napoje kolorowane byle czym, obżerać się do
niestrawności, nie dawać dzieciom śmieciowego jedzenia, ograniczyć do minimum
słodycze, zacząć chodzić na siłownię do Joya, by poprawić kondycję, zamiast
gnić przed telewizorem na piątym serialu każdego dnia, by na wczasach pobiegać,
zamiast leżeć obżartym jak świnia na plaży, by do pracy pójść na piechotę albo
pojechać rowerem, etc.
Nie,
to nikomu do głowy nie przyjdzie. No, prawie nikomu. Ale za to za wszystkie swoje
nieszczęścia można obwinić Jedno Wielkie Zło – Kronospan. Winny wszystkich naszych
nieszczęść.
Kiedyś
publikowałem badania statystyczne ilości zachorowań na raka w Mielcu i innych
powiatach podkarpackiego. Fakt, w Mielcu jest ciut więcej niż w powiatach
sąsiednich (prócz Tarnobrzega). Ale w Rzeszowie zachorowalność jest znacznie
wyższa, choć tam nie ma Kronospanu.
Tyle
tylko, że nikt się tym moim pisaniem nie zainteresował. A teraz wszyscy umrzemy..
Na raka. Albo trąd.
Ale
jakby nie było Kronospanu, to byśmy żyli wiecznie.
Amen.
PS.
Proszę nie odebrać tego jako obronę Kronospanu. Pracowałem kiedyś w EuroEko –
tuż obok płotu Kronospanu- współpracowałem z nim i wiem, ile miał na sumieniu.
Dużo.
Ale proszę – nie dajcie się zwariować. Myślcie.
Nie wierzcie we wszystko ekologom.
Ten caĺy tekst żałosnego pismaka odbieram ,jako chęć zaistnienia w nazwiska Talarek w przestrzeni małomiasteczkowej.Pracuję obok Krosomordercy. Jak wiatr od innych zakładów i firm to dolegliwości brak. Jak wiatr od Kronomordercy to oxzy głowa gardło nos mają problemy. Przypadek ? Pytam sie ,przypadek ? Wyjaśnij to następnym przemądrym artykułem. Czekam.
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju,
OdpowiedzUsuńjakkolwiek jako intelektualista celnie dostrzegł Pan konieczność odróżniania korelacji od iumplikacji, to przechodząc do kwestii wiary, ekopostępu i lgbt o ryzyku popełniania takiego błędu logicznego już Pan zapomniał.
Zdaje się, że oba kryzysy (nauki i wiary) są współwystępujące. W takich sytuacjach można pokusić się o poszukanie ich wspólnej przyczyny, np. w kryzysie zaufania wobec autorytetów.
Będę zapewne szukał. Pozdrawiam
UsuńPanie Andrzeju, straciłam do Pana szacunek. Naprawdę !!!
OdpowiedzUsuń