wtorek, 7 maja 2019

Przez Kronospan ludzie umierają


Ludzie potrzebują wroga. Bez wroga nie mogą żyć.
Ludzie potrzebują kogoś lub coś, w co lub kogo będą mogli wierzyć. Dla dużej części ludzi jest to jeszcze Bóg. Dla coraz większej wszystko inne.
Jak kiedyś napisał Chesterton (był taki facet – to dla dzisiejszych wykształconych), kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to nie jest tak, że w nic nie wierzą, ale wierzą w cokolwiek.

Tak mi się przypomniał ten cytat w dzisiejszym czasie, kiedy czas w Polsce dziwnie się zapętla.  Może to tylko skutek gorączki przedwyborczej, a może cos znacznie więcej.

Kronospan truje. I to jest prawda. Taka, choć może trochę większa, jak ta, że trują nas nasi sąsiedzi palący węglem, drewnem lub śmieciami, trują inne firmy ze strefy.
Kronospan ma, lub może bardziej - miał,  wiele na sumieniu i temu się nie da zaprzeczyć.
Nie wiem, jak jest dzisiaj, bo nie śledzę na bieżąco walki garstki ekologicznych hoplitów z potworem Kronospanu na wąskim przesmyku Termopil pomiędzy Mielcem a zaciężnym potworem Fabryki.

Faktem jest, że udało się im wykreować legendę o tym, że nie tylko garstka zbrojnych, ale cały Mielec walczy z najemcą z wrażej Germanii. I ta legenda poszła w świat.

I nie do końca zaszkodziła legendzie mało udana kolejna potyczka z Niedzieli Palmowej Anno Domini 2019, kiedy zmęczone siły obrońców środowiska zostały wzięte głodem i chłodem, a potwór Kronospanu wyszedł z walki, jeśli nie zwycięzcą całkowitym, to przynajmniej pyrrusowym.
Ale oto nadciąga do Mielca odsiecz w postaci Sprawy dla reportera. Nieoceniona pani Jaworowicz potrafi z igły zrobić widły, a tu ma taki materiał, który już samymi widłami jest i tylko nim kogoś przebić. Najlepiej Kserksesa Jańczaka.

Już widzę te matki z dziećmi na ręku podchodzące do pani Redaktor, by się poskarżyć na zły los, który zafundował nam Kronospan: a moje to ma wieczną alergię, a moje to urodziło się w szóstym miesiącu, a moje wiecznie choruje i ciągle chodzą na opiekę, a moje urodziło się bez dwóch palców u nogi, a moje urodziło się z wadą serca. Nic tak nie łapie za serce, jak tragedia dzieci i ich matek.
A potem przyjdą wdowy, by powiedzieć pani Redaktor: a mój mąż zmarł na raka prostaty, a mój też, a jeszcze miał raka płuc, a mój ma na rękach jakiś trąd, a ja mam na twarzy wieczną egzemę.
A potem przyjdą wdowcy i poskarżą się na to samo, tylko w rodzaju żeńskim.

I będą płynęły żale i skargi, a pani redaktor wszystko to zapisze, nagra,, puści w TV i ludzie jeszcze bardziej będą wierzyli, że jedyną przyczyną ich nieszczęść jest Kronospan. Bo dzisiaj można uwierzyć we wszystko. Szczególnie jak się nie wierzy w Boga. A ekolodzy – jak się ostatnio przekonałem , nie tylko nie wierzą, ale z nim walczą. A ta ich niewiara w Boga, a wiara w ekopostęp, wsparty postępem na polu walki z wykluczeniem wszystkich, którzy wykluczonymi się czują, a najbardziej środowisk lgbt, udziela się biednym ludziom, schorowanym, zmęczonym, skołowanym, którzy raczej nie myślą niż myślą i oni też zaczną wierzyć, że jak wyrzucimy z Mielca potwora Kronospanu, to zapanuje wieczna szczęśliwość.

Bo część ludzi jest skłonna nawet uwierzyć w to, że gdyby nie Kronospan to ludzie w ogóle by nie umierali. Żyli by wiecznie. Jak w ogrodzie Eden. Mielec – Eden.

Oczywiście prawie nikomu nie przyjdzie do głowy, że może trzeba by przestać jeść byle jakie mięso, pić gówniane napoje kolorowane byle czym, obżerać się do niestrawności, nie dawać dzieciom śmieciowego jedzenia, ograniczyć do minimum słodycze, zacząć chodzić na siłownię do Joya, by poprawić kondycję, zamiast gnić przed telewizorem na piątym serialu każdego dnia, by na wczasach pobiegać, zamiast leżeć obżartym jak świnia na plaży, by do pracy pójść na piechotę albo pojechać rowerem, etc.

Nie, to nikomu do głowy nie przyjdzie. No, prawie nikomu. Ale za to za wszystkie swoje nieszczęścia można obwinić Jedno Wielkie Zło – Kronospan. Winny wszystkich naszych nieszczęść.

Kiedyś publikowałem badania statystyczne ilości zachorowań na raka w Mielcu i innych powiatach podkarpackiego. Fakt, w Mielcu jest ciut więcej niż w powiatach sąsiednich (prócz Tarnobrzega). Ale w Rzeszowie zachorowalność jest znacznie wyższa, choć tam nie ma Kronospanu.
Tyle tylko, że nikt się tym moim pisaniem nie zainteresował. A teraz wszyscy umrzemy.. Na raka. Albo trąd.
Ale jakby nie było Kronospanu, to byśmy żyli wiecznie.
Amen.

PS. Proszę nie odebrać tego jako obronę Kronospanu. Pracowałem kiedyś w EuroEko – tuż obok płotu Kronospanu- współpracowałem z nim i wiem, ile miał na sumieniu. Dużo.
Ale  proszę – nie dajcie się zwariować. Myślcie. Nie wierzcie we wszystko ekologom.


4 komentarze:

  1. Ten caĺy tekst żałosnego pismaka odbieram ,jako chęć zaistnienia w nazwiska Talarek w przestrzeni małomiasteczkowej.Pracuję obok Krosomordercy. Jak wiatr od innych zakładów i firm to dolegliwości brak. Jak wiatr od Kronomordercy to oxzy głowa gardło nos mają problemy. Przypadek ? Pytam sie ,przypadek ? Wyjaśnij to następnym przemądrym artykułem. Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Andrzeju,
    jakkolwiek jako intelektualista celnie dostrzegł Pan konieczność odróżniania korelacji od iumplikacji, to przechodząc do kwestii wiary, ekopostępu i lgbt o ryzyku popełniania takiego błędu logicznego już Pan zapomniał.
    Zdaje się, że oba kryzysy (nauki i wiary) są współwystępujące. W takich sytuacjach można pokusić się o poszukanie ich wspólnej przyczyny, np. w kryzysie zaufania wobec autorytetów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Andrzeju, straciłam do Pana szacunek. Naprawdę !!!

    OdpowiedzUsuń

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...