środa, 8 maja 2019

MSW - Ministerstwo Głupich Kroków – Ministry of Silly Walks


Minister Brudziński wpisał się do światowych annałów kabaretowej sztuki jako naśladowca Johna Cleese ze skeczu Monhy Python Flying Circus  - „Ministerstwo Głupich kroków”.

Żeby zaraz na początku wyjaśnić – nie zastanawiam się nad poprawnością prawną, ale i operacyjną, rannego zatrzymania działaczki feministycznej, która miała kaprys zbeszcześcić święte dla katolików symbole.
Może to i minister ma rację, mówiąc, ze się nie zgłaszała na wezwania, że coś tam jeszcze. Nie mnie sądzić.

Niestety, pan minister Brudziński swoją decyzja wpisał się w grono ludzi z mojego felietonu: „Zawsze się znajdzie jakiś idiota”, które to grono ludzi swoimi nieprzemyślanymi, choć może jakoś tam słusznymi, decyzjami szkodzi sprawie, którą chcą bronić, przy okazji szkodząc nie tylko instytucjom, które reprezentują, ale całemu narodowi, a przynajmniej jego większej części, a także, co tym bardziej tragiczne, Kościołowi.

Ci pożyteczni (dla wrogów Kościoła, Polski i tego rządu) idioci to księża palący książki w Gdańsku, organizatorzy linczu kukły Judasza  i – niestety – teraz pan minister Brudziński.

Cóż można dodać do tej sprawy? Chyba niewiele.

Może tylko to, że na tej ogromnej fali hejtu, który rozlał się po zatrzymaniu feministki, tracimy wszyscy. PiS i tak wygra wybory, wymazując nadziej opozycji, która liczy, że te zdarzenia odmienią bieg kampanii wyborczej. Wygra i drugie wybory. Ale wszyscy, opozycja i Kościół najbardziej, wyjdziemy z tego straszliwie poobijani.
PiS sobie poradzi. Kościół bardzo straci. Na tej m.in. „przyjacielskiej pomocy” ministra Brudzińskiego, ale nie tylko. Także na tym, że za bardzo się zidentyfikował z partią rządzącą, a to się nie może dobrze skończyć.

A co do samej ostatniej profanacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Pojawiło się w Internecie wiele opinii, chyba w 90 % ludzi niewierzących, że ta tęcza to nie jest profanacja, bo to symbol biblijny, bo Papież miał tęczowy krzyż i inne bzdety.

Nikt z wyrażających swoje zdanie nie dodaje, że „dla mnie to…”, ale uważa, że tak jak on myśli, powinni myśleć inni.
Tu należy zapytać, kto ustala, co jest dla kogoś profanacją, a co nie jest? Moim zdaniem jedynie sami zainteresowani.
By nie wpaść w przesadę, nie piszę: sam zainteresowany. Ale jak kilka milionów ludzi uważa, że dla nich to jest profanacja, to jest to profanacja.
I tyle, domorośli miłośnicy wolności i szacunku dla gejów, Żydów, lesbijek i Muzułmanów. Ale nie dla katolików. I dla ich świętych symboli.

Tak po katolicku muszę wam wybaczyć i się za was pomodlić. Tak po męsku - gardzę wami, bo jesteście małymi, tchórzliwymi ludźmi.

I na tym zakończmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...