wtorek, 25 września 2018

O wstawaniu z kolan



Jak się możemy dowiedzieć z licznych informacji czy to państwowych mediów, czy państwowych polityków (nie mylić z politykami „totalnej opozycji”), Naród Polski do niedawna żył głównie w postaci klęczącej. Czyli na kolanach.
Ale pewnie te kolana go w końcu rozbolały – ileż można klęczeć? – i postanowił z tych kolan powstać. No i wstaje.

Tu mała dygresja – wcale nie chodzi tu o klęczenie w kościele, jako że klęczących tam ubywa od dawna, niezależnie od tego, kto akurat rządzi. Teraz jest szansa, że tych klęczących w kościele zacznie przybywać, jak za komuny "komunistów", jeśli do awansu w państwowej firmie czy jakiejś policji albo w szkole podstawowej będzie potrzebna kartka od spowiedzi, w czasie której penitencjariusz wyznający winy penitencjarzowi te winy odpuszczającemu, poprosi o wybaczenie grzechu popierania „totalnej opozycji” i zapewni, że już nigdy więcej.
A za to dostąpi odkupienia win, potwierdzonego glejtem, który będzie ważniejszy niż dyplom ukończenia kursu rad nadzorczych, obecnie nie wymagany, czy dyplomu awansu na najwyższy stopień nauczycielskiego wtajemniczenia.

Na co dzień jednak – z tego co obserwuję -  wstawanie z kolan polega na dwóch sprawach: po pierwsze żądania większych dodatków PLUS dla każdego (rozdarł się worek żądań), ale także większych zarobków (tutaj także będzie eskalacja), a po drugie na tworzeniu patriotycznych formacji udających partyzantów, którzy uświetniają każdą uroczystość patriotyczną, dając widomy znak społeczeństwu, że są, że są czujni, że są bohaterscy i zdeterminowani na wszystko i dadzą odpór każdemu wrogowi ojczyzny, kto by to nie był, sędzia owładnięty ojkofobią czy komuch, nosiciel wszelakiego zła.

Z doborowymi jednostkami Specnazunasi partyzanci - którzy po wstaniu z kolan jeszcze nie dość szybko biegają z racji czy to zbyt małej kondycji, czy to zbyt dużej tuszy, a raczej głównie stoją na paradach i akademiach -pewniesobie nie poradzą, tylko ukryją się w Puszczy Sandomierskiejwraz z jednostkami obrony terytorium i stamtąd będą z rusznic i innego przedpotopowego sprzętu razić ruskich, ich drony i rakiety samonaprowadzające się, a także zakłócać głośnym krzykiem rosyjskie systemy naprowadzania tychże. Śmieję się z tego i kpię, ale tak naprawdę jest mi strasznie smutno.

Cechą szczególną wstawania z kolan jest czczenie pamięci żołnierzy wyklętych, co najskuteczniej robią właśnie ludzie poprzebierani za partyzantów (wyklętych oczywiście, nie żadnych z AK), albo oficjele w towarzystwie tychże. Nie, żebym coś miał przeciwko uczczeniu pamięci kogoś, kto bohatersko zginął i na dodatek przez lata robiono wszystko, by o nim Naród zapomniał. Pamięć żołnierzy wyklętych jest godna czci i naszej pamięci. Chodzi tylko o to, że nasza pamięć robi się strasznie wybiórcza, oraz że zaczęliśmy wierzyć nie historii, ale bajkom historycznym.

Ludzie lubią bajki. Na dodatek dzisiaj (w części Narodu) ludzie są w sytuacji wielkiego uniesienia patriotycznego, które najczęściej cechuje się tym, że odbiera zdolność krytycznego myślenia. Nie wiem, z czego to wynika, ale to chyba na dzisiaj przypadłość ogólnoeuropejska, podobnie jak to było w przededniu I - szej Wojny Światowej, gdy ludziom znudziło się stulecie względnego pokoju, w jakim żyli i postanowili sobie powojować. Moja Babcia opowiadała, jak w czasie mszy świętej w naszej Borowej, na dramatyczne pytanie księdza: „to wy chcecie wojny?”- zebrani w kościele gromko krzyczeli: „chcemy wojny”. „Bójcie się Boga, bo chyba wam rozum odjęło” – miał odpowiedzieć ów ksiądz.

Ludzie lubią bajki patriotyczne, opowiadane im przez polityków. To ich dowartościowuje. I jako jednostki, i jako zbiorowość.
Jacy byliśmy wspaniali, bohaterscy, bogaci, mądrzy. A tylko ci – tacy, owacy – odebrali nam godność, odebrali nam, co nam się słusznie należało (czyli kasę, więc niech Unia płaci nic w zamian nie żądając). Ci komuniści, sędziowie, generałowie i pułkownicy (to nowość Prezesa, zaczerpnięta chyba z historii wielkiego sąsiada), ci zagraniczni kapitaliści, ta Unia Europejska, ci Arabowie i Murzyni etc.

A nienawiść wzrasta. Chociaż usta krzyczących są pełne Boga. Boga sadza się na honorowym miejscu partyjnych zlotów, nie pytając Go o zgodę. A z Jego nauk wyciąga się głównie to, co pasuje, co wygodne. Tylko czekać, jak do uzasadniania obsady stanowisk w spółkach państwowych zacznie się używać jednego z ośmiu błogosławieństw, zktórych czwarte ma brzmienie: Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Smutne to. Jako jeden z wielu głosujących w ostatnich wyborach na PiS, jako jeden z wielu chcących zmiany na lepsze, biję się w pierś i proszę Boga, by mi wybaczył. Że za mało robię, by było lepiej. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

I jak kiedyś stałem w pozycji wyprostowanej, dumny (mimo wszystko) z przeżytego życia, tak teraz klękam w pokorze i pewnie tak pozostanę.
I wszystkim innym także radzę, by zamiast wstawania z kolan i szerzenia nienawiści, uklękli i pomodlili się do Boga o pokój wśród Polaków. Kieruję ten mój apel także do „totalnej opozycji”. Wszyscy jesteśmy winni tego stanu rzeczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...