Jak się możemy dowiedzieć z licznych informacji czy to
państwowych mediów, czy państwowych polityków (nie mylić z politykami „totalnej
opozycji”), Naród Polski do niedawna żył głównie w postaci klęczącej. Czyli na
kolanach.
Ale pewnie te kolana go w końcu rozbolały – ileż można
klęczeć? – i postanowił z tych kolan powstać. No i wstaje.
Tu mała dygresja – wcale nie chodzi tu o klęczenie w
kościele, jako że klęczących tam ubywa od dawna, niezależnie od tego, kto
akurat rządzi. Teraz jest szansa, że tych klęczących w kościele zacznie
przybywać, jak za komuny "komunistów", jeśli do awansu w państwowej firmie czy jakiejś policji albo w
szkole podstawowej będzie potrzebna kartka od spowiedzi, w czasie której
penitencjariusz wyznający winy penitencjarzowi te winy odpuszczającemu, poprosi
o wybaczenie grzechu popierania „totalnej opozycji” i zapewni, że już nigdy
więcej.
A za to dostąpi odkupienia win, potwierdzonego glejtem,
który będzie ważniejszy niż dyplom ukończenia kursu rad nadzorczych, obecnie
nie wymagany, czy dyplomu awansu na najwyższy stopień nauczycielskiego
wtajemniczenia.
Na co dzień jednak – z tego co obserwuję - wstawanie z kolan polega na dwóch sprawach: po
pierwsze żądania większych dodatków PLUS dla każdego (rozdarł się worek żądań),
ale także większych zarobków (tutaj także będzie eskalacja), a po drugie na
tworzeniu patriotycznych formacji udających partyzantów, którzy uświetniają
każdą uroczystość patriotyczną, dając widomy znak społeczeństwu, że są, że są
czujni, że są bohaterscy i zdeterminowani na wszystko i dadzą odpór każdemu
wrogowi ojczyzny, kto by to nie był, sędzia owładnięty ojkofobią czy komuch,
nosiciel wszelakiego zła.
Z doborowymi jednostkami Specnazunasi partyzanci - którzy po
wstaniu z kolan jeszcze nie dość szybko biegają z racji czy to zbyt małej kondycji,
czy to zbyt dużej tuszy, a raczej głównie stoją na paradach i akademiach -pewniesobie
nie poradzą, tylko ukryją się w Puszczy Sandomierskiejwraz z jednostkami obrony
terytorium i stamtąd będą z rusznic i innego przedpotopowego sprzętu razić ruskich,
ich drony i rakiety samonaprowadzające się, a także zakłócać głośnym krzykiem
rosyjskie systemy naprowadzania tychże. Śmieję się z tego i kpię, ale tak
naprawdę jest mi strasznie smutno.
Cechą szczególną wstawania z kolan jest czczenie pamięci
żołnierzy wyklętych, co najskuteczniej robią właśnie ludzie poprzebierani za
partyzantów (wyklętych oczywiście, nie żadnych z AK), albo oficjele w
towarzystwie tychże. Nie, żebym coś miał przeciwko uczczeniu pamięci kogoś, kto
bohatersko zginął i na dodatek przez lata robiono wszystko, by o nim Naród
zapomniał. Pamięć żołnierzy wyklętych jest godna czci i naszej pamięci. Chodzi
tylko o to, że nasza pamięć robi się strasznie wybiórcza, oraz że zaczęliśmy
wierzyć nie historii, ale bajkom historycznym.
Ludzie lubią bajki. Na dodatek dzisiaj (w części Narodu) ludzie
są w sytuacji wielkiego uniesienia patriotycznego, które najczęściej cechuje
się tym, że odbiera zdolność krytycznego myślenia. Nie wiem, z czego to wynika,
ale to chyba na dzisiaj przypadłość ogólnoeuropejska, podobnie jak to było w
przededniu I - szej Wojny Światowej, gdy ludziom znudziło się stulecie względnego
pokoju, w jakim żyli i postanowili sobie powojować. Moja Babcia opowiadała, jak
w czasie mszy świętej w naszej Borowej, na dramatyczne pytanie księdza: „to wy
chcecie wojny?”- zebrani w kościele gromko krzyczeli: „chcemy wojny”. „Bójcie
się Boga, bo chyba wam rozum odjęło” – miał odpowiedzieć
ów ksiądz.
Ludzie lubią bajki patriotyczne, opowiadane im przez
polityków. To ich dowartościowuje. I jako jednostki, i jako zbiorowość.
Jacy byliśmy wspaniali, bohaterscy, bogaci, mądrzy. A tylko
ci – tacy, owacy – odebrali nam godność, odebrali nam, co nam się słusznie
należało (czyli kasę, więc niech Unia płaci nic w zamian nie żądając). Ci
komuniści, sędziowie, generałowie i pułkownicy (to nowość Prezesa, zaczerpnięta
chyba z historii wielkiego sąsiada), ci zagraniczni kapitaliści, ta Unia
Europejska, ci Arabowie i Murzyni etc.
A nienawiść wzrasta. Chociaż usta krzyczących są pełne Boga.
Boga sadza się na honorowym miejscu partyjnych zlotów, nie pytając Go o zgodę. A
z Jego nauk wyciąga się głównie to, co pasuje, co wygodne. Tylko czekać, jak do
uzasadniania obsady stanowisk w spółkach państwowych zacznie się używać jednego
z ośmiu błogosławieństw, zktórych czwarte ma brzmienie: Błogosławieni, którzy
łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Smutne to. Jako jeden z wielu głosujących w ostatnich wyborach
na PiS, jako jeden z wielu chcących zmiany na lepsze, biję się w pierś i proszę
Boga, by mi wybaczył. Że za mało robię, by było lepiej. Moja wina, moja wina,
moja bardzo wielka wina.
I jak kiedyś stałem w pozycji wyprostowanej, dumny (mimo
wszystko) z przeżytego życia, tak teraz klękam w pokorze i pewnie tak
pozostanę.
I wszystkim innym także radzę, by zamiast wstawania z kolan
i szerzenia nienawiści, uklękli i pomodlili się do Boga o pokój wśród Polaków.
Kieruję ten mój apel także do „totalnej opozycji”. Wszyscy jesteśmy winni tego
stanu rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz