Zanim
przejdę do meritum, czyli ad rem, i zanim zostanę skrytykowany za krytykę, którą
mam zamiar przeprowadzić, kilka zdań tytułem wprowadzenia.
Obchodzimy
w dniu 1 marca Dzień Żołnierzy Wyklętych. Słusznie należy się im pamięć i cześć,
i upamiętnienie. Choćby w postaci pomnika. Tego na Górce Cyranowskiej.
Miejsce,
zarówno to pierwotne, jaki i to – chyba już – docelowe, zostały wybrane
fatalnie. Pierwsza lokalizacja na zboczu Górki? Nie wiem, kto wpadł na taki
pomysł.
Druga,
uzgodniona i załatwiona „po partyzancku”, a tym samym łamiąca/omijająca prawo
lokalne, czyli uchwałę Rady Miasta, jest jeszcze gorsza, bo wywołuje jakieś tam
kontrowersje i niechęć dużej części mielczan i zupełnie nie pasuje do pierwotnej
koncepcji zagospodarowania Górki Cyranowskiej.
„Naturalna”
i architektonicznie, i społecznie lokalizacja na szczycie Górki jakoś nikomu
chyba, prócz mnie, nie przyszła do głowy. Zresztą głoszę ją już pewnie od lat
dziesięciu, albo i dłużej. A byłoby to świetna lokalizacja dla uczczenia ludzi,
którzy swoje ostatnie dni na ogół spędzili w, lesie i duża część z nich tam
została zabita.
Ale
stało się, jak się stało, nie zamierzam tego kwestionować i nie o tym chce
pisać, jako os prawie dla mnie najważniejszej
W
Kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w mszy świętej uczestniczyli „spadkobiercy”
żołnierzy wyklętych w postaci około 25 osób przebranych w mundury z „epoki” i
wyposażeni w jakieś stare karabiny. Było też kilka pocztów sztandarowych. No i
nie zabrakło polityków i działaczy z posłem Kapinosem na czele. Mszę koncelebrowało
pięciu księży, w tym proboszczowie Ks. Połeć i ks. Kłęczek, ks. Prałat Czesak i
dwóch wikariuszy.
Ksiądz
Proboszcz Połeć miał świetną, przemyślaną, zapadającą do serca i rozumu homilię.
Nie kazanie patriotyczne. Homilię nawiązującą do czytania z księgi Rodzaju o
grzechu pierwszych ludzi i listu św. Pawła do Rzymian. Jeden fragment z listu: ”
jak przestępstwo jednego sprowadziło na
wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na
wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie”.
Można
by nawiązywać tym cytatem do Żołnierzy wyklętych i uczynić łatwo z tych słów
patriotyczną pogadankę. Ksiądz Proboszcz uniknął takiej pokusy. Nawiązując zręcznie
jednym akapitem do dzisiejszego święta „cywilnego” , skoncentrował się na
przesłaniu Chrystusa na Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu.
Bo
tak naprawdę dla nas, chrześcijan, to jest dzisiaj święto najważniejsze.
Miałem
wrażenie, jakby „spadkobiercy żołnierzy wyklętych”, stojący w mundurach i
zbrojnie na środku kościoła, salutujący na Przeistoczenie hasłem baczność i
podniesieniem szabel przez dowódców, ludzie, którzy twierdzą, ze są również
spadkobiercami i nosicielami w przyszłość hasła swoich bohaterów: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, zapomnieli o pierwszym
członie tego hasła. O Bogu.
Bo
łatwo iść z pieśnią na ustach, ze słowami o Bogu, przebranymi w teatralny
przyodziewek, ale trudniej iść w tak uroczystą niedzielę do Komunii świętej. Jestem
pewien, że gdyby zdarzyło się oddziałowi żołnierzy wyklętych, gdzieś w 1945 czy
46 roku wejść do kościoła, wszyscy, albo prawie wszyscy by poszli przyjąć Ciało
Chrystusa.
A
tu nikt na to się nie zdecydował.
Czułem,
że tak będzie i prosiłem Boga, by się to jednak nie spełniło. By głosiciele
hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna” nie zaniedbali w kościele Boga. Ale się spełniło.
Jak
kogoś nie zauważyłem (prócz jednej osoby w pocztu honorowego) to go bardzo
przepraszam. Ale tak widziałem i nie mogę milczeć.
Bo
dla mnie pachnie to na odległość fałszem.
I
niezależnie od pewnej krytyki, która mnie za to spotka, nie mogę milczeć.
PS.
W całej tej sytuacji, w kontekście epidemii kronowirusa, rozbawiony, ale i z
nutą zażenowania, oglądałem trzy pierwsze ławki, pełne dostojników lokalnych z
panem Posłem Kapinosem na czele.
Tu
oczywiście wszyscy przyjęli Komunię świętą, ale wcześniejsza sytuacja, gdy po
słowach księdza, „przekażcie sobie znak pokoju” ludzie w kościele tylko kiwali do
siebie głowami i mało kto podawał drugiemu dłonie, to w trzech pierwszych
ławkach eksplodowała „epidemia” podawania rąk.
Bo
każdy chciał uścisnąć dłoń Pana Posła i każdy z każdym potem też chciał się
uścisnąć, a było tych każdych ze 20 osób. I nawet komendant Straży Pożarnej zapomniał, że stoi na straży bezpieczeństwa obywateli i
też się wyściskał.
I
to by było na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz