Kiedy 18 stycznia chyba 2014 roku roku pisałem felieton o mieleckim
gryfie, zatytułowany „Smoczek, braciszek smoka wawelskiego” , kończyłem go takim stwierdzeniem: „A potem
inne mieleckie dzieci z innymi matkami i ojcami podejdą sobie do Smoczka i będą
robić z nim zdjęcia. I bardzo dobrze na tych zdjęciach wyjdą. W końcu dzieciom
do twarzy ze smoczkami”.
Nie mogłem wtedy przypuszczać, że przyszłość przyniesie nam
taką niespodziankę. Bo nieco wcześniej,
przy okazji wyboru gryfa, jako ozdabiacza Rynku, powiedział Prezydent
Chodorowski: „Rynek jest miejscem rekreacji i wypoczynku, dlatego też nie zależy
nam by powstało tu miejsce wzniosłe, swoim charakterem przypominające pomnik i
jego funkcje. Bojeśli w
tym miejscu pojawi się jeszcze jeden atrakcyjny element, który świadczy
przecież o naszych korzeniach i przeszłości, to z pewnością rynek stanie się
miejscem odwiedzanym jeszcze chętniej”.
I jak dzisiaj oglądałem sobie mieleckiego Gryfa, którego ja
nazwałem kiedyś Smoczkiem, a zacząłem jego oglądanie od tyłu, zauważyłem coś,
czego nasi bogobojni rajcowie ubiegłej kadencji zapewne nie zauważyli, jak
zatwierdzali rzeźbę do realizacji. Bo jakby zauważyli, to by im podniesione w
głosowaniu ręce zadrżały i opadły.
Zauważyłem mianowicie, że mielecki Gryf wyposażony jest w
pokaźnych rozmiarów atrybut męskości, jakim jest worek mosznowy, popularnie
zwany jajami.
Wiedziony ciekawością oglądnąłem także przód gryfiego
podbrzusza i tu nieco się zawiodłem, bo męsko-gryfie przyrodzenie, jakkolwiek w
zwodzie, było jakby w połowie obcięte.
Niemniej jednak przyznałem rację prezydentowi
Chodorowskiemu, że rzeczywiście artyści-rzeźbiarze dokładnie wykonali jego
zalecenie i swoją wyobraźnią i pracą sprawili, że zarówno miejsce gdzie stoi
Smoczek, jak i cały Rynek, niekoniecznie
od tej pory będą „miejscem wzniosłym”.
Ale ten smoczo – męski atrybut, tak wyeksponowany, sprawia,
że spełni się druga część wypowiedzi Prezydenta. Bo w tym miejscu – co by nie
powiedzieć - pojawił się jeszcze jeden atrakcyjny element, który świadczy
przecież o naszych korzeniach i przeszłości,
i z pewnością rynek stanie się miejscem odwiedzanym jeszcze chętniej.
Już widzę młode pary, które zaraz po ceremonii zaślubin jadą
na Rynek, gdzie obowiązkowo każda z kobiet głaska Gryfa-Smoczka po jajach,
przepraszam, po jądrach, co wynajęty fotograf uwiecznia dla potomnych.
Już widzę, jak gest głaskania Smoczka po jądrach staje się
sławny w całym podkarpackim województwie, jako gest przynoszący szczęści
głaskającej. I sława Mielca będzie rosła.
Mielec, który za herb ma Gryfa z jajami.
Tylko co na to nowa Rada Miasta, w większości z PiS?
I co mamy powiedzą dzieciom, które bardzo będą chciały mieć
zdjęcie ze Smoczkiem. Ze Soczkiem z jajami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz