Wysunięcie przez Stowarzyszenie Nasz Mielec kandydatury pana
Piotra Wiecha w wyborach na prezydenta Mielca, jest symbolicznym zakończeniem
jeszcze nie rozpoczętej kampanii przed wyborami na to stanowisko, na tę
funkcję.
Piszę „symbolicznym” i piszę „zakończeniem”.
Symbolicznym dlatego, że ta postawa Naszego Mielca jest
wyrazistym wyrazem kapitulacji jego członków,
kierownictwa w szczególności, przed faktami, z którymi dyskutować nie
zamierzają i nie mogą. A może też nie potrafią.
Pewnie doszli do wniosku, że PiS ma taką przewagę w Mielcu i
takie atuty – także personalne różnego rodzaju – że Nasz Mielec ze swoim obecnym
kierownictwem nie potrafi, nie chce i nie umie się im przeciwstawić. A także
nie umie przeciwstawić PiS-owi i przedstawić wyborcom przekonującego programu i osoby mającej
go realizować.
Uwarunkowania personalne i udział kierownictwa Naszego
Mielca w koalicji politycznej z partią rządzącą, a także związki
personalno-biznesowe, nie pozwalają na inne działanie, niż te, które widzimy.
Piszę „zakończeniem” kampanii, bo jest to zakończenie
kampanii wyborczej Naszego Mielca. Wszystkie dalsze działania będą niepotrzebne
merytorycznie i niepotrzebnie generujące koszty.
Bo wyrzucenie iluś tam dziesiątków tysięcy złotych na
promowanie kandydata, który jest – gdy sądzić po profilu na fejsbuku, a innych
informacji o człowieku w Internecie brak – tak samo prawicowy jak prezydent
Kapinos i tak samo patriotyczny jak Stowarzyszenie Prawda i Pamięć, jest po
prostu bez sensu. Lepiej wtedy, gdy się chce wybrać kogoś z prawej strony, głosować na prezydenta Kapinosa, bo do jego
prawicowości nie można mieć zastrzeżeń, doświadczenie samorządowe, nawet
wiceprezydenckie a obecnie prezydenckie ma, a i o doświadczeniu biznesowym w
prywatnej można znacznie więcej powiedzieć niż o panu Wiechu.
Więc u diabła, po co taki wybór kandydata? Po to, żeby
wyboru nie było. To oczywiste.
A na koniec wróćmy na chwilę do tytułu. Czy pan Kapinos
rzeczywiście ma już sukces w kieszeni? Moim zdaniem tak. Bo nie wierzę, że ruch
antykronospanowy wygeneruje tak silną i charyzmatyczną postać, by przyciągnęła
do siebie niezdecydowanych w odpowiedniej ilości. Może pan Tabor ma najwięcej
cech, które mogłyby wygenerować dla niego poparcie większej grupy ludzi. Ale
czy zechce? I czy rzeczywiście ten ruch wkurzonych jest w miarę jednolity
politycznie? Nie jest. Bo wkurzeni na Kronospan zwolennicy PiSu prawie na pewno
zagłosują na PiS.
A inni? Kto? SLD? Same stare, opatrzone osoby. A z nowym
młodym z SLD będzie jak z panem Wiechem. PSL? Nigdy w Mielcu się nie liczył. No
chyba że PO powie, że już nie jest Naszym Mielcem i wystrzeli z jakimś
kandydatem – hitem? Ale nie wierzę.
W zaistniałej sytuacji w wyborach tak prezydenckich jak do
Rady Miasta należy sobie – moim skromnym zdaniem - odpuścić głosowanie na te
wszystkie dziwne grupy, partyjki i
stowarzyszenia wzajemnych adoracji.
Najlepszym rozwiązaniem dla Mielca będzie – znowu moim
skromnym zdaniem - głosowanie na dwie
grupy ludzi: ci, co lubią PiS (i Nasz Mielec), na PiS, a ci, którzy należą do
ruchu wkurzonych i niezdecydowanych, na swoich niezależnych od partii i układów
kandydatów. To rokuje jakąś różnorodność poglądów i dopływ naprawdę świeżej,
niepartyjnej krwi.
Życzę niezależnym ruchom wyborczym dużo sukcesów. Z
pożytkiem dla Mielca i Mielczan
Reszta jest bez sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz