Zdjęcie przewodniczących rad osiedli za tygodnikiem Korso, ale także za stroną Miasto Mielec na Facebooku
Pewnie nigdy bym się nie zainteresował tym bardzo specjalnym tematem, ba, nadal żyłbym w nieświadomości faktu, że tak jak istnieją konwenty sołtysów (Padew Narodowa, Wadowice Górne), może zaistnieć i być bardzo potrzebnym mieszkańcom Konwent przewodniczących rad osiedli miasta Mielca, gdyby nie Redaktor naczelny portalu hej.mielec.
A właściwie to nawet nie sam pan redaktor Cynkier, ale jego (chyba) zły słuch, który był przyczyną nieporozumienia, a które w efekcie zaowocowało we mnie pomysłem, moim zdaniem do szybkiej realizacji w Mielcu.
Na Facebooku ukazała sie notka Pana Redaktora Cynkiera z sesji Rady Miasta Mielca o poniższym brzmieniu:
W trakcie dzisiejszej sesji Rady Miejskiej Wacław Świerczyński został przedstawiony jako szef Przewodniczących Rad Osiedla w Mielcu. Ktoś jest w stanie nam wyjaśnić w jakim trybie, kiedy, kto dokonał takiego wyboru? Kiedy została powołana taka funkcja? Czy to jest jednak samowolka?
Ja, przypadkiem, przeczytałem tę notkę i potraktowałem ją z pełną powagą. Zupełnie niesłusznie, jak się miało niebawem okazać. Bo jak powiedział mi kilka godzin później Pan radny Bieniek, był to jego żart. Nie chciano dopuścić na sesji do głosu Pana Świerczyńskiego i poprosił on o pomoc radnego Bieńka. Ten z kolei pomagając mu w realizacji jego zamiaru, przedstawił go dla żartu jako szefa szefów przewodniczących rad osiedli (czy coś w tym rodzaju).
Wychodzi na to, że pan redaktor Cynkier, zawsze precyzyjnie sprawozdając o sprawach Mielca, nie wychwycił tego żartu i potraktował go śmiertelnie poważnie.
Ja również. Bo ja nie znałem kontekstu sprawy, tylko ralacje prasową.
W odpowiedzi napisałem: Najlepszy człowiek na tę funkcję. Jeden z niewielu, którym chce się działać dla idei. Czyżby Pan Redaktor zazdrościł, czy ma kogoś innego? Nie ma formalnie chyba takiej organizacji, więc jak Prezydent chce mieć zbiorcze dane na zawołanie, to będzie miał. I to jest dobre i godne wsparcia.
Pan redaktor miał zupełnie inne zdanie w sprawie i opowiedział mi tak: Po pierwsze to musi być - jeśli prezydent i Rada Miejska tego oczekują - uregulowane, bez samowolek i dziwnych akcji, które znamy z poprzednich kadencji. Po drugie musi być to przepracowane przed Rady Osiedli i trzeba dać tu szansę ewentualnym innym chętnym. Może mniej związanym z jakimkolwiek środowiskiem politycznym tego miasta, w końcu mowa o Radach Osiedli.
Ja, nadal w nieświadomości wagi sprawy, odpowiedziałem: samowolka? Czy pan Świerczyński sam się wybrał? Pytam, bo nie wiem. I jakie znaczenie ma w radzie osiedli sympatia bądź antypatia polityczna? Może wystarczy zaangażowanie w pracę społeczną?
Potem, w niedługim czasie, rozwiązał się worek informacji (telefony, Messengery) w tej sprawie i zrozumiałem, że jest ona ważna i że musi mieć drugie i kolejne dno.
No bo dlaczego w Mielcu nie ma być takiej organizacji, jak Konwent sołtysów? Czy przewodniczący rad osiedli są gorsi niż sołtysi? Że, i taki głos miałem, są oni wybierani w byle jakich wyborach? A niby w jakich wyborach mają być wybierani? Tu ważna jest chęć do pracy społecznej i nawet jak wybierających jest mało, to ich wybór należy uszanować.
Wiem, że kolejny organ na scenie zarządzania miastem, i kontrolny (w jakimś sensie), i wnioskujący, i wykłócający się o swoje, nie musi być marzeniem Zarządu Miasta. Szczególnie gdy żaden przewodniczący rady osiedla nie jest z PiS.
Nie musi być i nie jest, bo takie głosy do mnie dotarły.
Ale znowu zapytam: jakoś władze Padwi i Wadowic nie bały się stworzyć podobnego organu, więc czego boi się Zarząd Mielca?
Przecież marzeniem wyborczym nowych władz był jak najlepszy kontakt z mieszkańcami. Pamiętamy te ankiety, pytające czego bardzo pragną mielczanie.
Gdy taki konwent stworzycie Panowie Prezydenci, będziecie mieli szybszy wgląd w problemy mielczan. Sami radni niekoniecznie docierają tak nisko, do samych dołów obywatelskich, jak to mogą zrobić przewodniczący rad osiedli.
Dla mnie przykładem walki o sprawy mieszkańców jest choćby przewodniczący Rady Osiedla Rzochów, jakże często szarpiący nerwy poprzedniej władzy. Często nasze poglądy były różne, często w wielu sprawach się z nim nie zgadzałem., ale takiej determinacji jak on w walce o swoje, nie wykazał nigdy żaden radny.
I tym mi imponował. Nie bał się władzy.
Władza boi się takich ludzi. Nie lubi ich. Ale mieszkańcy takich ludzi potrzebują.
Dlatego uważam,
że Konwent Przewodniczących Rad Osiedli Miasta Mielca, mających swojego
„umocowanego” Przewodniczącego jest Mielcowi i mielczanom potrzebny. W gromadzie i jedności siła
I tyle.
PS. A Panu Redaktorowi Cynkierowi dziękuję za temat do potrzebnego Mielcowi felietonu. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz