Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński jest zdeklarowanym wegetarianinem, czy też nie jest.
https://www.planeta.pl/Ciekawostki/wiadomo-co-je-kaczynski-przepis-na-kotlet-prezesa-od-pani-haliny
Jeśli jest, to mogę starać się zrozumieć go jako człowieka (nie polityka), który pochyla się na losem zwierząt innych niż jego własny kot i robi wszystko, by jak najwięcej zwierząt plątających się po świecie, to były zwierzęta do przytulania i głaskania.
Jeśli natomiast wegetarianinem nie jest, to należy stwierdzić z pełną mocą, że jest hipokrytą.
Bo czymże różni się zabijanie norki na futro od zabijania jednak większej od niej krowy czy świni na kotlet dla Pana Prezesa?
Niczym
A pan Kaczyński, jako naczelnik czy może nawet namiestnik Państwa, właśnie wydał polecenie, by zwierzęta na futra, w których i tak nie chodzi, oszczędzić, a zwierzęta na kotlety, które pewnie spożywa, dalej rżnąć.
I nie jest tu nieważne, że pracę straci kilka tysięcy ludzi, a do kasy państwa nie wpłyną miliony z podatków. Ideologia jest ważniejsza. Jak dużo innych spraw w państwie PiS.
Jak rozumiem – co zawsze podkreślałem - ludzi homoseksualnych, jak rozumiem wegetarian i wegan, jak nie mam niczego przeciwko ich przypadłościom czy decyzjom, o ile są ich osobistymi wyborami, z którymi zostają w domowym zaciszu, tak protestuję przeciwko odbieraniu mi możliwości wyboru tego, co będę jadł..
Że nie jem norek? Ano nie jem.
Ale proces blokowania hodowli norek, blokowania uboju rytualnego, jest takim samym stopniowym procesem rewolucji obyczajowej Polaków (czy szerzej Europejczyko – Amerykanów), jakim jest ideologia LGBT.
Zaczynamy od małego, od niezbywalnego prawa, ba, maleńkiego prawka, a potem stopniowo eskalujemy żądania.
Już wielu zielonych szaleńców wpisuje się w trend poglądów, że człowiek zabija Ziemię, że gdyby nie tyle ludzi, Ziemi by się ulżyło. I że zwierzę tak jak człowiek, ma być podmiotem prawa.
I tak może być i teraz. Zaczniemy od zakazu zabijania norek, a skończymy na zakazie hodowli czegokolwiek. W imię ochrony Ziemi i obrony niezbywalnych praw zwierząt.
No, może prócz kotów domowych. Którym zrobimy specjalne cmentarze i będziemy je chować w asyście honorowej, gdy będzie to kot naczelnika. A czy miliardy zarzynanych mechanicznie brojlerów, też tuczonych na mięso w okropnych warunkach to są gorsze w swoich prawach od dziesiątków tysięcy norek?
Jak pisze bardzo miła mielczanka, pani Daria Rogowska w felietonie na hej.mielec „Czas skończyć z trójkami” (czyli jedzeniem jaj oznaczonych cyfrą 3), „Dla konsumentów coraz ważniejszą kwestią staje się dobro zwierząt. Dzięki działaniom organizacji prozwierzęcych rośnie liczba miejsc- restauracji, hoteli, sklepów, a nawet producentów jak, którzy rezygnują z jajek pochodzących w chowu klatkowego. Zmiany w świadomości znajdują potwierdzenie też w aktach prawnych, w wielu krajach. Chów klatkowy niesie za sobą ogromne cierpienie kur niosek”.
No więc po norkach pójdą nioski z klatek. Gdzie pójdą? A no do zamkniętego kurnika, gdzie będą jeść tak samo skażoną chemią i pestycydami paszę jak w klatce. Ale będą (bardziej) wolne. A jak tej wolności niektórym ludziom będzie za miało, bo będzie, wszak każda kura ma swoje prawa (kury), to pójdą na podwórko. A że podwórek nie jest za wiele i trawy na nich także, to albo będzie mniej jajek, jak to było po wojnie, albo też się je będzie karmiło czymkolwiek.
Ale że kury żyjące w otwartej przestrzeni są bardziej narażone na choroby, np. ptasią grypę, to już ekologom nie przeszkadza.
Jak i to, że jaja z tzw. wolnego wybiegu mają najczęściej znacznie więcej metali ciężkich, dioksyn lub mikotoksyn przedostających się do jaja ze skażonego środowiska.
Jak już kiedyś Sz.p. Darii tłumaczyłem, rewolucja przemysłowa czyli nawozy, pestycydy, genetyka, zamknięte kurniki etc. spowodowała, że (prawie) zniknęły na świecie klęski głodu, tak częste jeszcze 50 lat temu.
Można oczywiście starać się zredukować ilość ludzi, wtedy zwierzętom i Ziemi będzie się żyło lepiej, ale chyba nie tędy droga.
Tak Prezes PiS, pan Jarosław Kaczyński, jak i Panie Daria Rogowska są egzemplifikacją socjalistycznego myślenia, które za cel postawiło sobie uszczęśliwianie ludzkości. Poprawianie natury świata. Który wg nich jest zły i wymaga poprawy.
To znaczy na poziomie ludzkim wymaga wyrównania niesprawiedliwości i nierówności, a na poziomie ludzko - zwierzęcym wymaga zrównania w prawach człowieka i zwierzęcia.
Czy zwierzę może mieć prawo jak nie ma świadomości? A to już nikogo z socjalistów nie interesuje.
Jezus Chrystus był mądrym człowiekiem. Przy tym był jeszcze Bogiem, ale w tym przypadku pewnie ma to mniejsze znaczenie.
On wiedział, i to głosił ludziom, że nierówności są immanentną cechą ludzkiego stworzenia. Że jedni są bogaci, a drudzy biedni. Jednio zdrowi a drudzy chorzy. I nawet jak mówił, że trudniej bogatemu dostać się do Królestwa, niż wielbłądowi przejść przez …. to jednocześnie nie nawoływał do unicestwienia bogatych, do tego, by oddali wszystko co mają biednym (chyba że chcą iść za nim), a tym bardziej by im zabierać, co sobie wypracowali czy zdobyli. Nie protestował, jak Kaczyński przeciwko ubojowi rytualnemu. Mówił też, że ktoś może zginąć przypadkowo i bez winy, bo taki jest świat.
I w ogóle Jezus był straszliwym konserwatystą, i nawet jak nawoływał do miłości bliźniego swego, to to jednocześnie cenił pracę, a nie dzielenie nie swoim.
Socjaliści ulepszają Jezusa, jego nauki. Od 200 lat czynią świat szczęśliwszym. Nie będę liczył trupów, które zostawili na swej drodze (choć oczywiście oni mi zaraz powiedzą, a ile to Kościół spalił czarownic i ile ludzi zginęło w wojnach religijnych, ale te drugie, niepotrzebne nieszczęścia mają się nijak do pierwszych)
Biblia mówi – czyńcie sobie z(Z)iemię poddaną. Po to, by wyżywić rodzinę i całą ludzkość. Młodzi ludzie protestują przeciwko skażeniu środowiska, jego nadmiernej eksploatacji. Jednocześnie „pełną gębą” korzystają z ze zdobyczy dzisiejszej cywilizacji. Żadne nie zrezygnuje ze smartfona, elektrycznej (eko?logicznej) hulajnogi, częstej zmiany ciuchów, wczasów samolotem, etc. ale będzie protestowało, już z panem Kaczyńskim, przeciwko jajkom trójkom i futrom z norek (masowo przecież noszonym w naszym klimacie).
Wszystko to jest totalnym oszustwem.
Choć może działanie prezesa Kaczyńskiemu mają zjednać PiS - owi mody elektorat, ale to wtedy jego zachowanie byłoby obciążone podwójną hipokryzją.
Na koniec może dodam, że mieszkańcy UE mają w sumie 74 miliony kotów, 64 mln psów. Na świecie na samą karmę dla nich wydaje się 106 mld dolarów (2016 r), gdy tylko zwierząt domowych na amerykańską gospodarkę, według badań zamieszczonych w publikacji „The EconomicImpact of the US Pet Industry”, wynosił w 2015 r. ok. 220 mld dolarów i przyczynił się do wygenerowania ok. 1 miliona miejsc pracy.
Może psy i koty są po to, by chronić planetę przed ludźmi? Ale już nie na łańcuchach tylko na smyczach.
Ps. A jakby ktoś chciał wiedzieć, co jedzą jego psy i koty, zapraszam do poniższego linka.
https://www.wiatrak.nl/20475/z-czego-produkowana-jest-karma-dla-psow-i-kotow
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/zywnosc/sklad-karmy-dla-psow-i-kotow-co-zawiera/be061d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz