czwartek, 5 kwietnia 2018

Kultura nie ponura


Kultura popularna, rzec można by, ludowa, to dzisiaj prawie wyłącznie telewizja. Jaka telewizja, taka kultura. Marna. Chichy śmichy, podrygiwanie w takt, oglądanie gołych dup. Ale tego życzy sobie znacząca część elektoratu, wyedukowana we współczesnej szkole, w której mówi się o kulturze z musu i półgębkiem. Bo i tak to nikogo nie interesuje. Ot, trzeba „zaliczyć” program.

Zresztą, co tu wymyślać: zawsze tak było, że kulturą tzw. „wysoką” interesowała się znikoma część społeczeństwa. Może 5 %. Chociaż był taki okres, nazwijmy go „okresem sekretarzy”, kiedy wszystkiego było mało i wydawało się, że kultury jest dużo. Albo przynajmniej więcej. Bo wtedy sekretarz mógł zdecydować: wydajemy „Filozofię przypadku” Stanisława Lema. Albo innego „Ulissesa”. I wydawano. Rzecz dzisiaj absolutnie niemożliwa.
Ale to także była złuda, ułuda, bo ludzie i tak woleli Trędowatą i Kolorowe jarmarki.

Tym niemniej polska kultura jakoś się rozwijała. Zaliczając często spore sukcesy. Także w Mielcu w czasie słusznie minionym, kiedy sekretarze od spraw kultury nie chcieli uchodzić za głąbów, jakim zazwyczaj byli, a państwo czy samorząd na kulturę nie żałowały pieniędzy. Może to zwyczajna tęsknota za młodością przeze mnie przemawia i wcale nie było tak różowo, nawet jak byli Rzeszowiacy, chór Melodia i kabaret Sęk. I coś tam jeszcze.

Bo jak się tak zastanowić, to przecież dzisiaj dzieje się chyba znacznie więcej. Co prawda Rzeszowiacy to już emeryci, ale chyba zapotrzebowanie na takie formy kultury jest raczej – poza sentymentalnymi – nikłe. Wiem, narzekają. Ale raczej ci, którzy i tak nie uczestniczą, nie konsumują. Bo wciąż gdzieś coś się dzieje. I Tuszyma z różnymi zajęciami kulturalnymi, i Grochowe, co raz serwujące jakiś konkurs z dziedziny kultury. I Chorzelów co raz z nowymi pomysłami. To jest to, co rejestruję poza Mielcem.

Bo w Mielcu - moim zdaniem – naprawdę dużo się dzieje. Patrzyłam na mielecką kulturę za Jacka Tejchmy i chwaliłem, a na pewno nie krytykowałem, patrzę na kulturę za pani Kruszyńskiej, i nie widzę, by coś się miało na gorsze. W Domu Kultury impreza goni imprezę, patrząc tylko na kwiecień mamy Koncert Wiosenny Mieleckiej Orkiestry Symfonicznej, eliminacje wstępne XXIII Konkursu Piosenki „Wygraj sukces”, spotkania z autorami, Przeciągi literackie i wiele innych. Od czasu do czasu coś i w Dworku Oborskich się dzieje, i w Jadernówce. A i w Bibliotece pedagogicznej i auli Szkoły Muzycznej – choć w tych dwu przypadkach to już nie Dom Kultury.
I chóry mamy szkolne, doskonałe, i orkiestry szkoły muzycznej, i chór Melodia. I twórczość emerytów w MUTW. No i różnorakie sekcje przy domach kultury, w których zatrudniane tam osoby uczą malować, haftować i inaczej cudować.

Idąc tym tropem nie można jeszcze nie wziąć pod uwagę wszystkie po kolei szkół w Mielcu z ich aulami czy salami gimnastycznymi, w których przecież także co raz coś się dzieje, nawet jeśli różnych poezji dzieci słuchają niekoniecznie z własnej woli. No i dochodzi działalność kulturalna parafii, która stanowi istotny element mieleckiej kultury, by wspomnieć choćby niedawny koncert w Kościele Ducha świętego, gdzie Mielecki Młodzieżowy Chór Kameralny, Orkiestra Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia oraz soliści wykonali REQUIEM Carla Dttersa von Dittersdorfa a całością dyrygował Ryszard Kusek.

No i do tego jeszcze trzy organizacje grupujące ludzi piszących, poetów, prozaików, dwie chyba od rzeźbienia i malowania, amatorski teatr, cieszący się sporą popularnością w tzw. środowisku i pewnie, i jedna od fotografowania i przytulania ludzi. Wydawane są książki prozatorskie i z poezja – 20 kwietnia w Bibliotece Pedagogicznej prezentacja naprawdę dojrzałego już i dobrego tomu poezji młodziutkiej poetki Anity Róg – periodyki historyczne, wiele książek z dziejów Mielca i jego ludzi, a anonimowa parafraza tuwimowskiej Lokomotywy stała się przebojem tygodnia na facebooku.

Można rzec, że nie wszystkim mielczanom wystarcza telewizja, z jej łatwostrawną papką kulturalną,. Niektórzy chcą się pożywiać w kuchni śródziemnomorskiej, a nawet tradycyjnej, polskiej, kulturalnie uszykowanej.

Kultura jest pokarmem ducha. To taki komunał, który jednak jest prawdziwy i jednak należy go przypominać. Kultura mielecka – ta dla kulturalnych „mas” - stoi raczej na dobrym poziomie i należy wszystko czynić, by go utrzymać. Szczególną uwagę przykładając do ukulturalniania dzieci i młodzieży. Szkoła raczej kultury nie nauczy, może jedynie wskazać kierunek. Kultury muszą/mogą nauczyć ludzie kultury. Ci, którzy kulturę kochają, są jej częścią, umieją przekazywać jej wartości, rozniecać u innych potrzebę, ogień kultury. Dostrzegłszy wcześniej te małe iskierki talentu czy potrzeby uczestnictwa.

Ale nie byłbym sobą, gdybym do tego obsmarowywania miodem nie wrzucił paru kropli dziegciu. Niestety. Na kulturę, tę amatorsko zaangażowaną, potrzeba pieniędzy. Czy znajdą się w tej budżetowej mizerii, która nam się zapowiada? Są miasta, jak chociażby Stalowa Wola, gdzie od czasu do czasu honoruje się ludzi kultury, symbolicznie, nie finansowo, ale jakże to ważne. Mielec nie ma na to pomysłu. Może nie ma potrzeby? A może zwykła zawiść?
To taka „wrzuta” do koszyka Prezydenta Kapinosa.

Ale mam i drugą wrzutkę.
Stowarzyszenia kulturalne są biedne. Z „bidą” wydają swoim twórcom, szczególnie młodym, niepieniężnym, tomiki z ich twórczością. Licząc każdą złotówkę.
I oto teraz ma być podobno tak, że za udostępnienie sali na promocję książki trzeba będzie płacić 50 zł/h. I drugie 50 zł za kolejną godzinę. I jeszcze za mikrofon i wzmacniacz.
Jak, nie daj Boże, przeniesie się to w przyszłości na pomieszczenia nowej biblioteki, najwspanialszej, najdumniejszej inwestycji obecnej kadencji Rady Miasta, to będzie to już zupełnym zaprzeczeniem dostępu do kultury.
Bo biblioteki są w dzisiejszej Polsce chyba ostatnimi miejscami, gdzie kultura jest za darmo. Jak za miejsce w bibliotece zaczniemy płacić, pozostanie tv.

Pozwólcie dzieciom kultury przychodzić do niej i z niej czerpać..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...