Festa di Santa Agata w Katanii
15 lat temu, jako pierwszy w Mielcu, proponowałem wybranie dla Mielca jakiegoś świętego z "biglem" na patrona, a to po to, żeby w dniu jego święta można było zrobić powszechną zabawę (nie odpust) dla wszystkich mielczan, wierzących i nie. I nawet zaapelowałem o to do władz miasta i czterech mieleckich proboszczów. No i wybrali. No i mamy patrona, a raczej patronkę, czy Matkę Bożą Nieustającej Pomocy.
O jakiejkolwiek zabawie w dniu jej święta oczywiście nie ma mowy. Jest za to odpust i jak ktoś spełni warunki, będzie miał odpuszczoną karę w czyśćcu.
Dobre i to. :)
Moje wspomnienia z podróży na Sycylię utrwalam sobie, oglądając bardzo często Sicilia Channel. Kto ma platformę Cyfra + może wybrać 257 kanał i zobaczy tam, prócz piękna Sycylii, jak może wyglądać lokalna telewizja z misją. Ta telewizja nadawana z Katanii ogranicza się do nadawania filmów i reportaży, pokazujących piękno Sycylii, jej zabytki, muzea, piękną przyrodę, zwyczaje, tradycję, lokalne rozgrywki sportowe, trochę rozrywki i niewiele wiadomości. Nie o misji mediów chciałem tu jednak mówić. Jesienią i na początku każdego roku, w lutym, miasta wschodniej Sycylii bawią się na festach. To coś na kształt lokalnego karnawału. Z tego co mi wiadomo, festom patronują lokalni święci. Zaczyna się cała impreza wyprowadzeniem z kościoła, w którym „urzęduje” patron miasta jego figury na specjalnych nosidłach – w Acireale (miasto obok Katani, w którym ma miejsce największa festa na Sycylii) wielką figurę niesie około pięćdziesięciu młodych, rosłych mężczyzn, a wielu innych usiłuje dopchać się do niesienia. W zeświecczonej Sycyli, w której kościoły są dość puste, takie tłumne i gorliwe uczestnictwo w procesji budzi moje zdziwienia. Oczywiście, po całym uroczystym wstępie – którego w całości nie miałem okazji oglądać – zaczyna się trwająca do rana zabawa, z muzyką, tańcami, fajerwerkami, winem i śpiewem. A zabawa Sycylijczykom udaje się bardzo dobrze. Zazdroszcząc im luzu i tych zabaw pomyślałem sobie, czy taka zabawa byłaby możliwa w ponurej Polsce. Nasze święta narodowe są cierpiętnicze i pewnie nic z tym zrobić się nie da. Nawet święto Matki Boskiej, czy to 3 maja, czy 15 sierpnia jest tak poważne, że pewnie Matka Boska w niebiosach dostaje dreszczy.
Jak tak myślałem, to wymyśliłem coś, co pewnie nie wszystkim się spodoba, ale co może być odwróceniem tradycji cierpiętniczego obchodzenia świąt w Polsce, jeśli się przyjmie. Chciałem mianowicie zaproponować sześciu najważniejszym ludziom w Mieście, czyli Panu Prezydentowi, Panu Staroście i czterem Księżom Proboszczom, aby wraz z mieszkańcami wybrali patrona Mielca, jakiegoś świętego z „biglem”, którego święto wypada w miesiącach letnich, np. świętego Marka czy nawet św. Mateusza (21 września już zimno), wcześniej celnika, a więc człowieka wtedy nieświętego. I ustanowili na ten dzień święto Mielca połączone z wielką festą, na wzór sycylijski. Święto dla wierzących i niewierzących, pod patronatem tegoż świętego i tych sześciu najważniejszych osób, z wielką zabawą, z dobrymi imprezami. Oczywiście, dla tych, którzy chcieliby się modlić, byłyby msze, dla tych, spragnionych wyłącznie zabawy, byłaby zabawa.
Aby zapoznać się z tradycją sycylijską w tej materii - a katolicyzm włoski i jego otoczka jest bardzo polska, bo z Włoch wzięliśmy zwyczaje kościelne, malowidła, symbole itd. – możemy w lutym wysłać do Acireale delegację Mielca, aby na miejscu zobaczyła jak bawią się sycylijczycy i przeniosła tę zabawę do Mielca a potem do Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz