Z tzw. wolnością słowa w Mielcu jest, jak jest. W Polsce,
tej wielkiej, medialnej, jest lepiej. W Polsce powiatowo gminnej jest marnie.
To znaczy póki co ludzie mogą mówić co im się chce i nie
jest to – jak za komuny - ścigane po
jakimś donosie. Miejmy nadzieję, że będzie tak też po wyborach.
Z wypowiadaniem się publicznym, a już szczególnie z
publicznym, pisemnym wyrażaniem swoich poglądów, jest w gminnym Mielcu tak jak
w innych gminach.
Media głównego nurtu gminnego, jak Korso, hej.mielec, WCJ24 czy
inne pomniejsze, są uwikłane w lokalne zależności towarzysko - biznesowo –
polityczne i mając na względzie swoją egzystencję, mogą co najwyżej
relacjonować wydarzenia, a i to nie wszystkie – choć tu konkurencja rynkowa
działa dość pozytywnie.
Najchętniej – bo to i bezpieczne, i przyciąga uwagę tłumu
pragnącego krwi i mocnych zdarzeń, relacjonuje się wypadki wszelkiego rodzaju,
samobójstwa, utonięcia, czy przysłowiowe dziury w jezdni, w które akurat ktoś
wpadł lub wpaść może.
Ale nawet i z tym jest fatalnie, jak sprawa dotyczy kogoś ważnego
w Mielcu.
Stal Mielec wchodzi do ekstraklasy, a jej prezes znika na
cały miesiąc, tak ważny dla klubu, i nikt, przysłowiowy pies z kulawa nogą nie
zapyta, a gdzieś to pan prezes się podziewa.
Bo jakoś nie uwierzę, że nikomu takie pytanie do głowy nie
przyszło, że nikt nie słyszał plotek przynajmniej. No, może oprócz mnie, który
sportem, a piłką nożną w szczególności, nie interesuję się zupełnie. Więc ja
nie pytałem, ale gdybym się interesował, to bym pytał i pisał.
A nasze media nic. Zero. Dopiero jak TVN24….
Ale tak ogólnie dodatkowo, to jeszcze broń Boże wyrażania
opinii własnych, że coś się redaktorowi nie podoba, że ma jakieś swoje zdanie,
że cos ocenia. No chyba że to coś nie podoba się absolutnie powszechnie, jak
dym z Kronospanu, to już bardziej można, ale też nie do końca, bo Kronospan
przestanie dawać reklamy czy ogłoszenia.
Taki to mamy mielecki ład medialny. I nie to, że go
krytykuję, bo ja po prostu rozumiem tych ludzi. Z tego żyją, to się muszą
ograniczać.
W sytuacji, kiedy główne telewizje mają bardzo określony
profil polityczny i jak już coś pokażą z Mielca, to wizytę panów Dudy czy
Kaczyńskiego, albo Trzaskowskiego, lub panią Jaworowicz mówiącą o podmieleckim
pedofilu, czy wreszcie o wspomnianym ;owyżej prezesie klubu, całą nadzieję na
jakiś pełniejszy przekaz informacji można wiązać jedynie z mediami
społecznościowymi.
I jak do tej pory, mimo licznych wad, takie media jak
Facebook są miejscem nieskrępowanej wymiany poglądów. Pomijając ludzi o
zwichrowanej psychice, taka wymiana jest korzystna i dla dyskutujących ludzi, i
dla obserwatorów, i dla umacniania – jednak - poczucia wolności słowa, i dla
wielu innych pozytywów.
O ile mogę zrozumieć, choć trudno mi to zaakceptować,
samocenzurowanie się mediów komercyjnych, nie dopuszczanie do głosu jakiś
poglądów bardziej wyrazistych, o tyle trudno mi zrozumieć nakładanie kagańca na
wypowiedzi w dyskusjach internetowych.
Wytłumaczenie jest takie, że tymi mediami także zawładnęły
określone koterie towarzysko – polityczne. I to jest znowu zrozumiałe. Bo jeśli
nie, jeśli ludzie sterujący tymi
mediami, czy grupami fejsbukowymi, boją
się o swoje siedzenie, albo chcą się „podlizać” gminnym wielkim, czy chcą sobie
przez swoją służalczość wobec „wielkich” naszego gminnego świata zaskarbić
przychylność, łaskawy uśmiech, poklepanie po plecach, to jest tylko
gówniarstwo, ludzka małość. I tacy ludzie powinni być przez internautów piętnowani.
Pokazywani publicznie. I to zamierzam dzisiaj zrobić.
Ludzie, często spotkani po raz pierwszy, dziękują mi, że mam
odwagę pisać prawdę. Swoją prawdę, która często staje się prawdą innych.
Ale prawdę. Prawdę, która często kogoś zaboli, kogoś innego
wkurzy. Prawdę, której wyrażania publicznego obawia się wielu ludzi.
Dlaczego piszę tę swoją prawdę, czasami krytykując PiS,
czasami KO, a najczęściej władze miasta i jego mieszkańców?
Nie robię tego ani dla pieniędzy, ani dla sławy.
Publikowano moje felietony w hej.mielec, WCJ 24.
Zrezygnowałem, bo jedni darmowe felietony siekali na kawałki reklamami, gdzie
indziej felietony „wisiały” po parę tygodni, a są utworami chwili,
okoliczności, które przychodzą i odchodzą.
Wole mniejszą czytalność, ale na swoich zasadach.
Więc dlaczego piszę? Każdy ma jakieś hobby. Moje to
pokazywanie prawdy. Nawet jak ona jest tylko moja. Zresztą: „poznacie prawdę, a
prawda was wyzwoli”.
Że to o innej Prawdzie?
Prawda.
Jest taki mielecka grupa Facebook-owa – „Jesteś z Mielca,
jeżeli…”
Administrator napisał w niej tytułem wstępu:
Uprzejmie proszę o nie
wstawianie reklam jak i również jakiegoś "wspólnego oglądania"
filmów, relacji na żywo ze mszy itp. posty o tematyce politycznej również.
Ta strona ma na celu
pokazywanie Naszego miasta z czasów dawnych jak i teraźniejszych, osoby nie
stosujące się do REGULAMINU będą blokowane na czas i/lub usuwane.
Czytam zamieszczony Regulamin grupy, a poniżej cytuję
zapisy, które mogłyby mnie dotyczyć. Jest tego ze dwa akapity:
Jesteś z Mielca
jeżeli.... to grupa, która powstała, aby zebrać w jednym miejscu ludzi
powiązanych z Mielcem, pasjonatów tego miasta.
Głównym celem grupy
jest są wspomnienia, jak również poznanie historii miasta i jego mieszkańców.
Więc dlaczego moje posty są cenzurowane? I przez kogo? Radę
administratorów czy jedną zawziętą na mnie osobę? Kto się boi mojego pisania?
Albo napiszę wprost – kto komu chce się przypodobać lub kto z administratorów
kogo w Mielcu się przestraszył?
Kiedyś pani administrator Schab wyrzuciła mój felieton zatytułowany
„Jak w historii Mielca zapisze się prezydent Wiśniewski?” w którym nie to, że
krytykowałem Prezydenta, bo tego nie robiłem, ale udzielałem mu rad. Pani Schab
bardzo się on nie spodobał. I usunęło go z grupy a mnie zablokowała możliwość publikacji
na tydzień. Nawet zaprosiła mnie do
Urzędu Miasta (może tam pracuje?) chyba chcąc mi spuścić łomot, co – sądząc z
jej miny na facebooku – było całkiem możliwe.
Teraz po kolei wyrzucono mój felieton zatytułowany „Jak
niszczono Irydę i WSK i dlaczego teraz krzyczą: łapać złodzieja”, blok zdjęć z montażu AN28 zaczynający się
podpisem „Aktywiści PiS chcą mielczanom zabrać ich historię. Próbują kolejny
raz wykreślić z historii Mielca nasze Zakłady Lotnicze”, a także cały pakiet
zdjęć z produkcji elementów usterzenia samolotu szerokokadłubowego Ił 86 w WSK
PZL Mielec w latach osiemdziesiątych. Dodam, zdjęć unikalnych, nieznanych
znakomitej większości mielczan.
Czy zrobiono to z powodu politycznego przerażenia
administratorów grupy? Ale czym? Te zdjęcia są absolutnie apolityczne, podpisy
też nie atakują PiSu, a co najwyżej dwóch jego działaczy, czy ludzi
solidarności sprzed 30 lat.
Oglądam profile administratorów grupy – dwoje popiera
Trzaskowskiego. Więc zdziwienie tym większe. Jedna osoba z Tarnobrzega z poglądami
nijakimi, czyli Vivi e lascia vivere....., (żyj i pozwól żyć), tak jak z nijaką
zawartością swojej strony.
Więc o co chodzi?
Dalej pani Schab? Tak wyrazista jak jej zdjęcie na Facebooku,
którym można straszyć dzieci?
Może. Fakt faktem, że zachowują się jak przestraszone dzieci,
a nie poważni ludzie.
Boję się tylko, że ten stan strachu przed wyrażaniem
poglądów będzie się w Mielcu pogłębiał. Z dnia na dzień. I że takich ludzi jak
administratorzy tej grupy będzie przybywało.
Już nigdy niczego tam nie opublikuję. Zresztą jest już w
miarę dobrze, felieton o Irydzie i tak już dotarł do 1000 osób, a pewnie będzie
więcej, niezależnie od prób jego zablokowania.
Zdjęcia z WSK przyjmą inne grupy, bo sa to zdjęcia unikalne,
w Mielcu chyba jeszcze szerzej nie publikowane.
Do widzenia, tchórze.
Pozwólcie publikować w grupie tylko takie zdjęcia, jak
kiedyś było w Mielcu pięknie i jak radośnie się nam w nim żyło. Że wszystko
jest wspaniale, ludzie są zadowoleni i radośni, władzy nikt nie tyka, bo władza
jest kochana. Jak za Gierka. Gdy WSK była potęgą. I tak powoli przemienicie się
w TVP. Czego Wam życzę z całego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz