Związki zawodowe w mieleckim szpitalu mają na oczach już nie różowe
okulary, jak jeszcze kilka miesięcy temu, ale czarną opaskę, jaką nosi ktoś,
komu – przepraszam - wydłubano oko.
I nie należy ich mylić z boginią sprawiedliwości Temidą, która także oczy
ma zawiązane opaską, żeby przy wydawaniu wyroków nie zasugerowała się np. urodą
podsądnego czy innymi bzdetami.
Zresztą na co Temida. Związki zawodowe wydały już wyrok. Winnym złej
sytuacji szpitala jest dyrektor Więcław.
Wydały wyrok, nie wnikając chyba głębiej w istotę sprawy. A może i wnikały,
ale udają, że nie widzą rzeczywistych przyczyn tragicznej sytuacji.
Bo naród uważa, że jak ktoś mu powie, że 2 + 2 = 5, to tak jest, gdy tak
jest narodowi wygodnie, a szczególnie wtedy, jak to dodatkowe "1" to
są dodatkowe pieniądze, które oczywiście ludziom się należą.
Miało być dobrze, bo tak chce naród, i takie dostał obietnice, a jak nie
jest dobrze, to trzeba szybko poszukać winnego. Naród zagłosował z nadzieją na
PiS, z nadzieją, że będzie lepiej, i tej nadziei jeszcze nie stracił. A skoro
jest źle, to winien jest nie PiS, tylko dyrektor, zresztą stary komuch (jak ja
zresztą, by się nie doszukiwać tutaj inwektyw).
Jak pisałem w lipcu w swoim felietonie, po wystąpieniu dyr. Więcława na
sesji rady powiatu, że jest źle ze szpitalem, a będzie jeszcze gorzej, to jakoś
tak to wszystko spłynęło po ludziach. Pewnie mało kto czytał, a jeszcze mniej
wziął sobie do serca. https://andrzejtalarek.blogspot.com/2019/07/przymiarka-do-prywatyzacji-szpitala.html
Ale przecież naród wie, że musi być dobrze. Taką otrzymał obietnicę. Zresztą,
ostatnio co naród zechce, to otrzymuje. Teraz chce głowy dyrektora, naiwnie
wierząc, że to akurat jest remedium na brak perspektyw szpitala.
Ludzie wierzą w wiele rzeczy. I często mają w swej wierze rację. Założę się
jednak, że nikt z pracowników nie uwierzy, jak mu się powie, że prócz ogólnie
fatalnej sytuacji służby zdrowia, winni są też pracownicy, których jest za dużo
w stosunku do ilości pacjentów, którzy za dużo na możliwości szpitala zarabiają
(nawet jak im się tyle, a nawet więcej, należy).
Założę się też, że nikt z mielczan się nie zgodzi z twierdzeniem, że nasz
wspaniały szpital ma za dużo oddziałów, które może nie za bardzo mają rację
bytu w szpitalu powiatowym (przepraszam, specjalistycznym, ale rzeczywistość
można zaklinać słowami i nic z tego nie wyniknie).
W końcu dzisiaj ludzie mają mieć wszystko na miejscu, pod bokiem. I sklep,
gdzie mogą wydać pieniądze, i kościół, żeby im się chciało do niego iść, i
urząd. A jeszcze najlepiej, by działały w godzinach, kiedy nie ma się co zrobić
z czasem.
Więc mówienie, że do lekarza, do szpitala, trzeba jeździć aż do Rzeszowa,
nikomu nawet do głowy nie przyjdzie.
No i tak będzie. Coraz gorzej. Nie jestem żadnym prorokiem- specjalistą od
szpitali, ale zwykła ludzka logika podpowiada, że tak jak jest, nie może być
dobrze.
Najlepiej byłoby szpital, albo poszczególne oddziały, sprywatyzować i wtedy
szybko by były rentowne, a pacjenci zadowoleni bardziej niż dzisiaj.
Że personel mniej? Myślę, że ten, który by został, zarabiałby więcej i
bardziej cenił swoją pracę. A mniej miejsce pracy. Więc może nie wszyscy by
narzekali.
No i pan Starosta by wreszcie odetchnął. W końcu przecież wiadomo, że z tej
sytuacji nie ma dobrego wyjścia, więc lepiej
- przynajmniej moim zdaniem – by się było pozbyć problemu.
Ale się tak nie stanie. Problem pozostanie, jak krótsza noga u mającego
biec maraton i niczego z nim nie da się zrobić. Tylko co jakiś czas będą
odwoływani kolejni dyrektorzy.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz