środa, 4 września 2019

Mielecka demokracja pierwszych (najlepszych)krzeseł


zdjęcia za hej.mielec
Lubimy chwalić przywódców krajów bardziej cywilizowanych niż nasz, jak jadą do pracy na rowerze, albo tramwajem, albo też na wizyty międzypaństwowe pociągiem czy rejsowym samolotem.
I to się nam bardzo podoba. Przy okazji opozycja pokazuje, jak jeździ pani Szydło, czy pan Kuchciński i ile to ochroniarzy ma Kaczyński. I wszyscy pokazują wtedy na przykłady z pierwszego akapitu.

Ostatniej zaś niedzieli ksiądz tak czytał za św. Łukaszem (14.1.7) Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: ”Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. (….)  Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. (…) Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

To tak dla uzmysłowienia, dlaczego lubimy zachowania zachodnich 9albo słowackich) polityków, a nie lubimy naszych. Bo podświadomie, nawet jak już nie chodzimy do kościoła, tkwi w nas ta przypowieść Jezusa. I niestety, najczęściej stosujemy ją do zachowania innych, nie do swojego.

Od lat obserwuję „rozsadę” mieleckich oficjeli, dostojników i ich znajomych po różnych salach koncertowych. Bo żeby nie było wątpliwości, nie chodzi mi o imprezy oficjalne, typu „akademia ku czci”, gdzie władza ma być na swoim, eksponowanym miejscu, bo jest władzą.

Myślę o imprezach, na które uczestnicy musza wykupić bilety, albo też nawet dostać darmowe miejscówki.
I jakoś tak dziwnie się składa, że choćbyśmy się zgłosili po bilet, jak tylko powstała informacja w o imprezie, choćbyśmy byli pierwsi w kolejce, nigdy nie będziemy mieli możliwości wyboru tego miejsca, które już z góry zostało zarezerwowane i przypisana do mieleckiego dostojnika, tego czy tamtego.

O czy to świadczy? Ano świadczy o ludziach mieleckiej władzy.
I żeby nie było, że napadam na obecną władzę. Ten woluntarystyczny zwyczaj dzielenia ludzi mieleckich na równych i równiejszych ukształtował się za poprzedniej władzy, głównie prez. Chodorowskiego, a obecne tylko go kontynuuje.
Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie oderwać się od tego feudalnego podziału na nas – lepszych, ludzi władzy i przywilejów, i innych, gorszych?

Czy to naprawdę takie skomplikowane? Czy takie uwłaczające godności, kiedy prezydent Wiśniewski usiadłby w tylnym rzędzie pośród zwykłych zjadaczy chleba, a starosta Lonczak, po przywitaniu się z szarymi obywatelami np. w dziesiątym rzędzie, usiadł między nimi i zawiązał tę nieuchwytną, ale wyczuwalną nic porozumienia: oto jestem taki jak wy!

Pisząc to zakładam, że tylko organizatorzy rezerwują określone miejsca, na które oficjele kupują bilety, płacąc ze swojej kieszeni.
Broń Boże nie zakładam, że na rezerwowane miejsca opłaca im urząd czy firma, która reprezentują. Jeśli reprezentują, bo raczej na koncerty chodzi się we własnym imieniu i dla własnej przyjemności, a nie po to, by „się pokazać”.

Bo jeśliby tak było, że i za bilety na te lepsze miejsca płaci im firma, to by to była zwyczajna granda. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...