środa, 28 sierpnia 2019

Nie ruszajcie naszych drzew (w Parku Leśnym)


zdjęcie śp. Romana Trojnackiego

Tzw. Park leśny przy ulicy Kazimierza Wielkiego przedstawia sobą „obraz nędzy i rozpaczy”.
Byle jakie alejki, pokryte zniszczonym asfaltem, przy nich byle jakie ławki, nad nimi byle jakie oświetlenie, i jedyny klomb porośnięty pokrzywami.

No i las. Owszem, dużo w nich ładnych sosen. Bo innych ładnych, dużych drzew chyba nie uświadczy. I tyle. A pod nimi byle jakie krzaki, zarośla, w które nikt się nie zapuszcza.
Mieszkańcy osiedla Kazimierza Wielkiego korzystają z tego lasu, zwanego parkiem leśnym, właściwie tylko wtedy,  gdy przez niego idą do kościoła.
Bo jak wypoczywają, to w swoich przydomowych ogródkach.

Z prawdziwym parkiem, jak ktoś go widział, ten las nie ma nic wspólnego. ZERO.
Być może nigdy nie oglądał prawdziwego parku przewodniczący rady osiedla Kazimierza Wielkiego i mieszkańcy osiedla, w imieniu mieszkańców (ilu?) mówi, że „nie pozwolimy z naszego PARKU (sic!) robić karykatury, gdzie króluje beton.

Panie Przewodniczący, polecam choćby wizytę w Baranowie, gdzie zobaczy Pan, jak wygląda prawdziwy park. A są parki jeszcze piękniejsze.

To co pan nazywa parkiem, to kawałek byle jakiego, niezagospodarowanego, o który nikt nie dba, lasu, a w zasadzie jego pozostałości.
Ale poprotestować sobie można? Można.  Teraz protesty są modne i wielu protestuje. Ciekawe, jak często Pan w tym lesie przesiaduje?

Tak naprawdę zrewitalizowany las zwany PARKIEM, będzie służył – tak jak Górka Cyranowska – mieszkańcom dużego osiedla przy Al. Niepodległości, z którego ludzie tłumnie Górkę odwiedzają. Bo jest tam po co iść. Choćby po to, by pospacerować wśród drzew wygodnym BETONOWYM chodnikiem. Pośród przyrządów gimnastycznych, ładnych ławek, miejsc do wypoczynku,, też kamiennych, oświetlonych ładnymi lampami, z placem zabaw dla dzieci. Sama przyjemność.
A nie jakaś karykatura zieloności, zwana PARKEM LEŚNYM. Choć zielona dzikość zaczyna być modna, stąd „kwietne łąki” w środku miasta.

Ale to pierwszy aspekt sprawy. Czyli sprzeciwianie się wszystkiemu nowemu w imię samego sprzeciwu, nie bacząc, że załatwienie tej sprawy jest naprawdę ważne, i naprawdę może dać w przyszłości mielczanom wiele satysfakcji.

Jest i drugi aspekt. To wiarygodność ekologiczna Urzędu Miasta, a raczej jego urzędników.

Ja wiem, w przeciwieństwie do „komitetu protestacyjnego”, że jeśli chce się mieć park z prawdziwego zdarzenia, gdzie jest różnorodność drzew (choć może ja już nie doczekam, jak one wszystkie dorosną, ale mam wnuki), gdzie są miejsca odkryte z trawnikami, na których można przysiąść i opalać się, gdzie jest najróżniejsza infrastruktura towarzysząca, która także potrzebuje miejsca, jeśli chce się mieć park do którego z przyjemnością się będzie chodziło, to trzeba ileś tam drzew wyciąć.
I to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Inaczej zostaniemy z marnym lasem, z którego „nic nie damy ruszyć”, bo ekologia, bo zieloność, bo coś tam.

I tu dochodzimy do punktu, gdy zapala mi się w głowie czerwone światełko. Bo pamiętam, jak parę lat temu miejscy urzędnicy, tym razem na żądanie mieszkańców, postanowili wyciąć wszystkie drzewa przy ulicy 3 Maja i Szerokiej a w ich miejsce posadzić drzewa w donicach.
Czy ktoś widział ostatnio takie drzewo w donicy na Szerokiej? Może sobie gdzieś poszły?

Myślę, jestem przekonany, że Urząd podjął dobrą decyzję o rewitalizacji tego lasu w centrum miasta.
Może jednak potrzebne są szczegółowsze wyjaśnienia dla mielczan, bo ilości drzew do wycięcia rzeczywiście budzą obawy. Jaki to procent całości?
Proszę, nie traktujcie nas panowie urzędnicy jak stada debili i jak macie uczciwe zamiary, a wierzę, ze tak jest, przekażcie więcej danych.
Może trzeba umieścić te plany rewitalizacji na stronie internetowej miasta (nie znalazłem), by co bardziej świadomi obywatele je poznali, i , jak mój znajomy, który już raz protestował przeciwko wycince drzew w tym lesie, dali się do nich przekonać?

Coś trzeba zrobić, żeby emocjonalne i być może nieuzasadnione protesty, nie zniszczyły tego dobrego pomysłu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...