wtorek, 12 lutego 2019

Bóg jak pogotowie lotnicze


Prawa fizyki, stworzone przez Stwórcę Uniwersum, działają zawsze i wszędzie. I nikt, prócz Stwórcy ich działania nie unieważni. Dobrym pytaniem jest, czy robi to Bóg i kiedy to robi?
Modląc się, oczekujemy spełnienia naszych próśb, zanoszonych Bogu. Jednak znakomita większość z modlących nie oczekuje zmiany siły ciążenia ani przesunięcia orbity Księżyca, czy nawet powielenia oszczędności w banku.

Znakomita większość z naszych próśb do Boga to prośby mieszczące się w diapazonie rzeczy i spraw wyobrażalnych, nawet jeśli trudno wyobrażalnych.

Bo czy spowodowanie remisji choroby musi od razu być czymś zaprzeczającym prawom fizyki? Nie musi. Wszak powiedziano, że "twoja wiara cię uzdrowiła". A nie znamy możliwości organizmu i pole działania Boga w odpowiedzi na nasze prośby jest bardzo szerokie.
Jak pisze Ewangelia, żeby wyzdrowieć, trzeba dotknąć Chrystusa. Co to znaczy? Nie wiem. Każdy musi sobie odpowiedzieć sam.

No ale czy mamy mieć pretensje do Boga, że nie spełnia często nawet  prostych naszych próśb? Jakże często mamy żal, najczęściej wielki żal, że mimo naszych próśb Bóg np. nie uratował życia kochanej osobie?

Czy Bóg wykracza w swoich działaniach poza prawa fizyki? Gdy Chrystus przemienił wodę w wino, czy rozmnożył chleb i ryby, gdy wskrzesił Łazarza, i gdy wreszcie zmartwychwstał,  to zapewne unieważnił w danym momencie działanie praw fizyki. Ale to się zdarzało raczej dość rzadko. Zresztą wskrzeszenie i zmartwychwstanie to zupełnie dwa odmienne zdarzenia. Po wskrzeszeniu Łazarz był taki samym Łazarzem jak przed śmiercią. Miał ciało, krew i kości, i nie przechodził przez ściany. Chrystus, mając po zmartwychwstaniu ludzkie ciało, nie był już człowiekiem, ale wyłącznie Bogiem. Nawet ze swoją Matką już się nigdy nie spotkał.

Uciekamy od tłumaczenia takich cudów, które przeczą fizyce, nie mieszczą nam się a naszym pojmowaniu świata. Uciekamy, ale Bóg wciąż nam mówi: wszystko jest możliwe.

Dlaczego więc tak rzadko nas wysłuchuje?

Ale czy tak naprawdę wiemy, że rzadko? Może często. Przecież tych życzeń mamy  wiele.
Mówimy z pretensją do Boga: Panie Boże, mówię do Ciebie, a Ty mnie wcale nie słuchasz! A czy słyszymy Jego odpowiedź: Mam do ciebie takie same pretensje!

Czy słuchamy Boga, gdy na co dzień mówi do nas, czy też jesteśmy głusi jak drewno na Jego głos, a przypominamy sobie o Nim tylko w chwili wielkiej potrzeby? I wtedy mówimy, a On nas nie wysłuchuje.

Oczywiście nie jest to wszystko takie proste. Bo zapominamy często o Złu, które egzystuje w naszym życiu. I widząc ogromne zło zadajemy sobie pytanie – dlaczegoś do tego dopuścił? I co można odpowiedzieć?

Wciąż stawiam sobie pytanie, czy byłoby możliwe stworzenie świata bez Zła, bez nieszczęść, cierpienia i śmierci? I nawet jak w tłumaczeniu nie podeprzemy się grzechem pierworodnym, który może nie wszystkich przekonuje, to chwilowa refleksja nad sprawą przyniesie nam jedną jedyną odpowiedź: Nie jest możliwy taki świat. Nie jest możliwy, bo gdyby sobie  wyobrazić świat bez nieszczęścia, skąd byśmy wiedzieli, że jesteśmy także – przynajmniej czasami - szczęśliwi.
Nie znalibyśmy wtedy ani pojęcia szczęścia, ani nieszczęścia.
Czy z tego wynika, że Bóg także stworzył Zło? Takie ogólnie pojęte, bo i Szatan jest złem, i śmiertelna choroba dla umierającego człowieka także jest złem.
Moim zdaniem tak. I mówię to wbrew wszystkim teologom, którzy uważają, że Bóg tego nie mógł uczynić, bo jest samym Dobrem.
Ale Bóg wyposażył nas w zdolność odróżniania dobra i zła i w wolną  wolę.
A to wszystko, żebyśmy dążyli do Szczęścia, do Dobra i wiedzieli, że ono istnieje, i umieli rozróżnić go od nieszczęścia, od Zła.

To powiemy: ok, ale może przynajmniej bez takiego ogromnego zła, jak np. Holokaust?
Czy można stworzyć świat, w którym nie byłoby ogromnego zła, a tylko to mniejsze?
Jakoś sobie nie wyobrażam takiego świata. Może mądrzejsi ode mnie potrafią?

A więc mamy to co mamy: świat w którym jest zło. To zło, które często zawładnie ludźmi, rosnąc w nienawiści do ogromnych rozmiarów.

Dlaczego mówię do Ciebie, Boże, a Ty mnie nie słuchasz? Nie pomagasz mi, jak jestem w potrzebie?
No dlaczego?

A może koś ma inny pomysł?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego oczekuję od mieleckich posłów? Czyli słów parę o zarażaniu nienawiścią.

  Patrzę, jak wielu z was, na polską scenę polityczną i, pewnie znowu jak wielu z was, ogarnia mnie obrzydzenie i przerażenie jednocześnie...