wtorek, 3 kwietnia 2018

Co robić? Palące (i śmierdzące) zagadnienia walki o czyste powietrze.

Zawsze dobrze spojrzeć na wydarzenia z perspektywy czasu. Nawet jeśli to tylko tydzień. Bo ocenianie zdarzeń w czasie ich trwania często bywa nieprecyzyjne, podszyte emocjami, skrzywione entuzjazmem. Jednocześnie czas odsłania nowe fakty, coraz mniej wygodne dla wielu.

A w Mielcu miało i ma miejsce coś, czego nie lubi żadna władza. To swoista rewolucja, którą nazwałem kiedyś krono-rewolucją. Rewolucje, jakie by nie były, są niebezpieczne. I władza to wie. Próba stanięcia na jej czele i skanalizowania jej przez miejscowych włodarzy, najwyraźniej się nie powiodła, skoro jeden z ważnych przedstawicieli władzy – zresztą także maszerujący na Kronospan - doszukuje się obecnie w tym społecznym ruchu tajemniczych inspiracji. Ba, oskarża jej organizatorów, że kieruje nimi wyłącznie chęć zbicia ”politycznego kapitału”, czyli mówiąc po „mieleckiemu”, zajęcia w organach samorządowych tych miejsc, które teraz zajmują ludzie „skanalizowani”, „ułożeni” przez władze, konformistyczni i niesamodzielni.

A jeśli rewolucja, to i metody rewolucyjne. Pod ręką jest dzisiaj w Wikipedii dostępny klasyk rewolucji, to go – trochę na przekór wszystkiemu - zacytuję: „Państwo jest silne wówczas, kiedy masy o wszystkim wiedzą, o wszystkim mogą wydać sąd i wszystko czynią świadomie”. (Z artykułu „Masowy przekaz a komunikacja społeczna” – W.I. Lenin).

Państwo dzisiaj jest jak ten klasyk, który wolał, żeby społeczeństwo wiedziało to „wszystko”, co przekaże mu władza. Ale są media społecznościowe. I nawet jeśli władza wolałaby mówić to, co pozwoli jej zachować święty spokój, to „mleko się rozlało”.
Obywatele – by użyć tego wielkiego słowa, które zostało mocna sparszywione – wzięli sprawy w swoje ręce. I wygląda, że ich z rąk nie wypuszczą.

Tyle tylko, że chyba rozpoczęliśmy tzw. „długi marsz” , by zaczerpnąć znowu z historii rewolucji, tym razem chińskiej, i tak naprawdę nie do końca wiadomo, co na końcu tego marszu będzie.

Przeciwnik jest okopany i uzbrojony. Na koniec maja ma być gotowa broń masowego rażenia protestów, jaką będzie słynny filtr, wyłapujący podobno cząstki stałe, nawet takie małe, że ich prawie nie ma. Czy to przekona mielczan? Wątpię. Bo zawsze można nie wierzyć - jak się nie ma zaufania - że wkłady do filtra ( na początku nowe) będą wymieniane. Bo wymiana kosztuje.

Ale strona obywatelska też jest uzbrojona. I coraz bardzie się dozbraja. Jej bronią jest po pierwsze wzrastająca z dnia na dzień wiedza o sposobach działalności firmy, a po drugie właśnie zaufanie. Albo raczej jego brak. Zaufanie do tego, co zrobi władza. Zaufanie do deklaracji i obietnic firmy.
I o ile wiedza wciąż rośnie, to zaufanie leci na łeb i szyję, jako że są u nas odwrotnie proporcjonalne.

Cechą charakterystyczną naszej polskiej rzeczywistości - głównie tej państwowo – samorządowej rzeczywistości, ale to się przenosi na całe życie społeczne – jest wszechogarniający konformizm. Oczywiście nie jest tak, że w innych państwach go nie ma. Ale w państwach gdzie element państwowo – samorządowy w strukturach państwa jest dominujący, a tak jest w Polsce, ten konformizm jest ogromny i wciąż rosnący.

Dochodzi do tego także brak zaufania do instytucji. W instytucje nie wierzy Kaczyński, który stawia wyłącznie na „kadry”, na swoich ludzi, ale w instytucje nie wierzą też obywatele. Na instytucje państwa nie można liczyć. Ale tym bardziej nie można liczyć na ludzi nimi kierujących. Bo to są ludzie nie instytucji, ale partii.

Na kogo więc można liczyć? Znowu paradoks: na kadry. Ale te niezależne. Te obywatelskie. Te, nie wchodzące w partyjne układy. Na te kadry, które kiedyś Lenin nazywał kadrami rewolucji, a my wiemy, że te nasze „kadry” to są ludzie obywateli, ludzie mielczan. Działający w naszym interesie. To są ludzie, którzy się poświęcają. Nie konformiści.

To jest kilku mieleckich, młodych „wariatów” którzy myślą samodzielnie i się nie boją. Oni zrobili tę krono-rewolucję. Pewnie sami nie wierzyli, że będzie aż tak wielka. Ale jest. I wierzę, że ich nie przerośnie.

I oni właśnie (i chyba to nie tylko moje zdanie), a nie strupieszali (choć często młodzi) członkowie różnych partii, powinni iść po władzę. Bo oni są gwarancją, że coś się będzie zmieniało – w mieleckim powietrzu, ale i w mieleckiej atmosferze - w długiej perspektywie czasu. A rozpoczęli „długi marsz”.
I każdy zarzut, że robią to dla „kariery” jest tak śmieszny, że trudno z nim dyskutować. Tak, chcemy, żeby tacy jak oni rządzili. Jeśli to dla kogoś jest „kariera” to głównie dla ludzi z państwowo – samorządowego „układu”, którzy nie potrafili by się utrzymać „na swoim”, w prywatnej firmie.

A oni działają i edukują i mielczan i samych siebie. Czytają opracowania, wnioski do władz o zgodę na dalsza emisję, poznają jakie kominy co emitują, o ile ma być więcej, dlaczego tak wiele jest awarii, które mają pozostać w ogóle poza kontrolą, etc. Co raz wychodzą nowe fakty: a to o losach i koneksjach słynnej pani Suchy, a to o konsultancie szczegółowych ustaleń unijnych regulacji BAT w Ministerstwie środowiska, którym był nie mniej znany pan Herchel, szef ochrony środowiska w Kronospanie. Dowiadujemy się także, że Kronospan wnioskował do władz Mielca by zakazać legalnej manifestacji, a uzasadnił to rzekomo obawami o wrzucaniu na teren spółki wyrobów pirotechnicznych, czyli o próbę zniszczenia zakładu i grożenia zdrowiu i życiu pracowników. No i atmosfera się zagęszcza. Nawet „ludowa” twórczość poetycka włącza się do zmagań o czyste powietrze. A co jak co, ale Lokomotywę to znają najwięksi przeciwnicy słowa wierszowanego. .

I znów przypomnę "klasyka" - „Państwo jest silne wówczas, kiedy masy o wszystkim wiedzą, o wszystkim mogą wydać sąd i wszystko czynią świadomie”. Z jaką ponurą intencją te słowa były pisane, nie zmienia to faktu, że są prawdziwe. I przywódcy protestu doskonale to czują. I cały czas edukują Mielczan, uświadamiają im, że mogą oni żyć w czystym, dobrze rządzonym Mielcu.

A co do szczegółów, dotyczących firmy – jeśli będzie tak dobrze, jak mówi jej rzecznik, jeśli niczego nie będzie miała do ukrycia, niech działa całkowicie transparentnie. Czyli słynny pomiar ciągły, ale także deklaracja zgody na kontrole w każdym czasie z udziałem czynnika społecznego.

I na koniec znowu klasyk rewolucji, ale jako przestroga dla tych, którzy uważają, że im wszystko wolno: „Nasz kodeks moralny jest absolutnie nowy. (…) nam wszystko wolno, ponieważ jako pierwsi na świecie wyciągamy miecz nie w celu zniewolenia, lecz w imię wolności i wyzwolenia spod ucisku”.

Skończyli, jak skończyli. Tylko trup pozostał „wiecznie żywy” i straszy.

ps. pisząc o młodych ludziach z Mielca, przewodzących protestowi, mam na myśli wyłącznie młodych ludzi z Mielca, a nie mam na myśli pana z Rzeszowa, który "przypina się" do protestu, robiąc polityczne happeningi i inne polityczne ustawki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...