Sprawa
się rypła. I coś trzeba zrobić z faktem, że nastąpi w Mielcu
zmiana władzy. „Sprawy idą w dobrym kierunku”- jak mówił
niedawno o zdrowiu Prezydenta Kozdęby jego zastępca, sprawujący tę
funkcję w zastępstwie. Jak widać, doszły. Tylko czy ten kierunek
miał na myśli?
Żaden
lekarz orzecznik ZUS nie odważył się być przeciwko prawdzie i
udawać, jak mieleckie elity, że ze zdrowiem Prezydenta jest tak
dobrze, a przynajmniej nie tak źle, żeby nie był prezydentem
Mielca aż do wyborów jesienią 2018.
Szanujący
się człowiek, który sprawuje funkcję publiczną, albo publicznie
występuje, uważa bardzo, by nie kłamać. Jeśli jest na tyle
inteligentny, potrafi z każdej trudnej sytuacji wybrnąć nie
kłamiąc. Nie zawsze można powiedzieć prawdę i wszyscy o tym
doskonale wiemy. Ale publiczne kłamanie – prócz katastrofalnej
oceny moralnej – jest po prostu głupotą.
A
tak się zachowywali niektórzy publiczni ludzie Mielca.
To
gorzej niż zbrodnia, to głupota - lubił mawiać Talleyrand. I
widać nie wszyscy wiedzą, kto to zacz.
Zastanawiam
się dzisiaj na głos, tak jak to sugerowałem parokrotnie we
wcześniejszych felietonach, dlaczego okłamywano mielczan. Bo
okłamywano. Nie tylko takimi wypowiedziami, jak wyżej cytowana, ale
także choćby rzekomymi wpisami Prezydenta na facebooku, czy
szeptaną propagandą. Zastanawiam się też, kto głównie
okłamywał? Czy jedynie aktualni urzędnicy, bojący się utraty
pracy w Urzędzie (a przyrosło tych miejsc pracy w tej krótkiej
prezydenturze prawie 40%), czy może także różne siły polityczne
nie zainteresowane destabilizacją tej byle jakiej sytuacji na kilka
miesięcy przed wyborami.
Detektyw
który wyjaśnia sprawę kryminalną pyta zawsze: a kto miał w tym
interes? My też możemy zapytać: a kto miał interes, by sytuacji w
Mielcu nie zmieniać? Ten miał interes kłamać.
Ano
prawie wszyscy mieli taki interes. Urzędnicy magistratu z
wiceprezydentami na czele mieli go, bo chcieli zachować pracę.
Radni z ugrupowania Prezydenta (dawniej SLD), co oczywiste, także
nie pragnęli zmiany układu władzy. No bo i miejsca w radach
nadzorczych można stracić i jeszcze coś. Główna siła polityczna
Mielca, PiS, miała interes, bo nikomu nie potrzeba podkładać się
przed wyborami w sytuacji wielkiego zadłużenia Mielca, zawalenia
wielu spraw inwestycyjnych i mając w pamięci przegraną pani
Bielec, co może sugerować, że prawie 50% poparcie dla PiS
niekoniecznie może się przełożyć u nas na dobry wynik w
wyborach. A komisarza mianuje PiS. I on weźmie odpowiedzialność
za jego działania.
A
inne siły polityczne? PO będące aktualnie w „dziwnej” koalicji
z PiS (poprzez Nasz Mielec) choć nie gotowe do przedstawienia
sensownej, całościowej oferty dla wyborców, mogłoby być
zainteresowane „rozróbą” i umoczeniem PiS-u w rządzenie
Mielcem. Chyba że czegoś nie wiem. PSL akurat w Mielcu się nie
liczy, więc może sobie pozwolić na zupełną obojętność.
No
i tak kłamano mielczanom, albo – jak ci mądrzejsi, czyli PiS –
nie mówiono prawdy, nawet jak ją znano, aż wreszcie wszystko się
rypło.
Co
dalej? Scenariusze reguluje prawo, więc są znane. Ale co z
przypadkami, których żaden scenariusz nie zapisze? Będzie
ciekawie. Bez wątpienia. Idą dla Mielca dni pełne niespodzianek.
Media mieleckie okazały się w tej sprawie jak polscy drogowcy,
których kolejny raz zaskoczyła zima, więc przyszłe niespodzianki
będą zapewne jeszcze bardziej niespodziewane.
Jest
takie chińskie przysłowie: obyś żył w ciekawych czasach.
Nie
życzę tego nikomu w Mielcu.
Lepiej niech pan już nic nie pisze
OdpowiedzUsuńNiektórzy mają to we krwi. Wszędzie węszą spisek.
OdpowiedzUsuń