Starzejemy się. Mielec i ja. Tylko że ja starzeję się szybciej, a Mielec, jak to miasto, starzeje się powoli, biorąc upływ lat w stosunku do jego wieku..
Jak byłem młodszy, choć już nie taki młody, bo wypluty przez upadłe WSK w wieku 45 lat, i ja, i Mielec, dostaliśmy drugą szansę. Szansę na „drugą młodość”. Wydawała się być marna, jak marne było upadające WSK.
Ale oboje się odnaleźliśmy w tym nowym świecie. Mielec swoją druga młodość wykorzystał najlepiej jak mógł – myślę tu o rozwoju gospodarczym – a i ja także daną mi szansę wykorzystałem.
Teraz, z perspektywy lat wyraźnym stało się to, co do niedawna tylko się jakoś tam sygnalizowało, dawało odczuć. Po czasie budowania albo odbudowy gospodarki, nastał czas konsumpcji. Ja postawiłbym datę rozdzielającą te dwa okresy na rok 2015, rok dwudziestolecia działalności Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
W tym mniej więcej czasie, na tej granicy okresów w rozwoju Mielca, nastąpiła także „zmiana warty”. Ci, którzy pomagali Mielcowi stanąć na nogi, którzy mieli wizję jego rozwoju i ją zrealizowali, odeszli. Panowie Chodorowski, Błędowski, na emerytury, pan prezydent Kozdęba zmarł. Na końcu odszedł ostatni z twórców tamtej przemiany Mielca, pan Ślęzak. A właściwie nie odszedł, tylko został brutalnie wyrzucony.
Taki mamy teraz klimat mentalny i świadomość rozwoju wg nowej władzy. Przeszłość to wyklęci, a teraz jest PiS. Wszystko inne się nie liczy i można o tym zapomnieć. I jeszcze przysypać ziemią, jako wstrętny liberalizm.
Tę mentalność dzisiejszej władzy najlepiej pokazuje praktyka wykreślania z historii Mielca twórców jego odnowy gospodarczej, jak to było z okazji uroczystości 25 lecia SSE.
Personalnej „zmianie warty” w Mielcu, od początku tego nowego okresu towarzyszyła zmiana paradygmatów rozwoju miasta. I w sumie to jest ważniejsze niż sprawy personalne.
Skończył się czas intensywnego rozwoju gospodarczego. Zaczął się czas konsumpcji.
Tak jakoś się stało, że ten mielecki okres konsumowania dotychczasowych osiągnięć, które zawdzięczamy tym, których wykreśla się z pamięci, zbiegł się z gigantyczną konsumpcją zafundowaną Polakom przez partie polityczne. Przede wszystkim rządzący PiS, ale i PO, która próbuje mu dotrzymać w tym kroku. Przynajmniej w propozycjach.
Do tej „ery” konsumpcji potrzebni byli nowi rządzący. Nie tylko mianowani przez partie polityczne. Także wybierani. Przez obywateli. Choć najpierw w zasadzie przez partie i koterie. Niezależni są mniejszością.
Bo obywatele potrzebują takich rządzących, którzy będą im dawali. Pierwszy wiedział to PiS i wygrał wybory. Inne partie twórczo będą się do tego dokładały. Aż do katastrofy, bo wcześniej zaciskania pasa nie będzie.
Zostańmy przy Mielcu. Prorozwojowe kierownictwo Urzędu Miasta, prezydent, Rada, to już wspomnienie. Brak wizji dalszego rozwoju Mielca u naszych włodarzy jest dla wszystkich jaskrawo widoczny. Wspólnie wszystkie siły polityczne wmanewrowały się w budowę wielkiego kamienia u szyi Mielca, hali sportowej, i to będą miały za swoje jedyne osiągniecie. Która pogrąży kiedyś finanse miasta. A co dalej? Nowa kontenerowa tężnia solankowa? Nowe boisko? Nowe place zabaw? Nowe chodniki? Państwowy ratunek dla Stali Mielec?
No chyba że duża baza wojska amerykańskich? Już teraz niektórzy dobrze na nich zarabiają. Tylko gdzie ją ulokować, jakby co? Może w Tuszowie Narodowym, Pasowało by.
Napisałem że było kiedyś budowanie, a teraz jest konsumpcja. Ale konsumpcja to też budowanie. Budowanie mieszkań. Zerowe stopy procentowe były niedawno prezentem dla ludzi potrzebujących mieszkań. Bo ludzie, jak pracują i zarabiają, chcą godnie żyć, w tym dobrze mieszkać. Może nawet nie prezentem, ale przynętą. Że ta władza jest taka fajna, bo daje konsumować. Ale jak każda nadmiarowa konsumpcja i ta skończyła się, jak się skończyła.
Ale w Mielcu stworzyła w międzyczasie Nowy Mielec.
Nowy Mielec Deweloperski. I nowych bohaterów ten Mielec tworzących. Deweloperów. Ludzi, którzy zastąpili zapominanych Chodorowskiego i Błędowskiego.
Nie powiem, budowa mieszkań jest arcyważna część naszego bytowania. Jednak jak się tak na to wszystko patrzy, to ma się wrażenie, że władze Mielca zupełnie wyzbyły się wpływu na tą część rozwoju miasta, godząc się na budowanie byle gdzie, często byle jakich domów.
A opowiadanie o budowie mieszkań komunalnych to już niekończąca się opowieść.
Władze słusznie założyły, że ludzie potrzebują mieszkań, a ponieważ materia jest delikatna i trudna, to zupełnie ją sprywatyzowały, oddając w ręce ludzi przedsiębiorczych, czyli mieleckich deweloperów.
A może nie mogły zrobić nic innego? Nie znam się na budowaniu domów. Wiem, jak wybudować halę produkcyjną, na terenie z planem zagospodarowania, z mediami. Jak budować dzisiaj domy mieszkalne, nie mam pojęcia. Ale Urząd Miasta chyba to doskonale wie?
Wiedziałem, jak zbudować 3 hale produkcyjne przy ulicy Inwestorów. To tuż obok ulicy Iwaszkiewicza. A jak czytałem niedawno, Rada Miejska w Mielcu wyraziła zgodę na sprzedaż kompleksu działek położonych przy tej ulicy.
Kompleksu działek, czyli mam rozumieć, że z założenia eliminuje się inne osoby niż deweloperzy? Czyli że znowu przyjdzie kilku panów, przelicytują wszystkich chętnych i może coś tam kiedyś zaczną budować. Jak wróci popyt na mieszkania.
Czy tak jest?
I jak to jest, że wszystkie sąsiednie gminy mogą wytyczyć działki dla indywidualnych inwestorów, a w Mielcu tego nie można zrobić? I do tych sąsiednich gmin wyprowadzają się z Mielca mieszkańcy. Czytam pod artykułem na hej.mielec dyskusję o tej decyzji Rady i tam taki wpis: „Mam pytanie do radnych: Czy jeżeli na przetargu wyśrubuję cenę w kosmos tak, żeby nikt inny tych działek nie kupił, przez 3 lata nic nie wybuduję, pomimo takiego warunku sprzedaży, to czy Szanowna Rada Miasta udzieli mi wysokiej bonifikaty na zakup tych działek, tak jak to miało miejsce w przypadku Cytrusowego Króla? Proszę o odpowiedź, bo nie wiem czy startować w tym przetargu.
Nie do końca wiem, kto to taki „Cytrusowy Król” ale może Szanowna Rada Miasta coś odpowie mielczanom o zasadach polityki udostępniania działek w Mielcu, o zasadach planowania inwestycji mieszkaniowych. Bo to chyba Rada Miasta musiała się zgodzić na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego z przemysłowego na budownictwo wysokościowe (7 pięter), co moim zdaniem jest morderstwem na tkance Starego Mielca.
No ale jak się rzekło powyżej teraz mamy Nowy Mielec Deweloperski i nowych bohaterów nowej mieleckiej rzeczywistości, deweloperów, więc może reszta nie ma znaczenia?
Bo przecież mielczanie potrzebują mieszkań.
Ps.1. Ostatnie sensowne osiedle mieszkaniowe wybudowano przy ulicy Wyszyńskiego. Zaplanowała go Mielecka Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ps2. Na szczęście nie ma u nas wielkich państwowych firm, które można obsadzać swoimi ludźmi, więc jest nieco bezpieczniej z nadmiarową konsumpcją owoców ich istnienia przez nominowanych zarządców/prezesów. Nie tak łatwo będzie zepsuć podstawy naszego rozwoju, przynajmniej z poziomu Mielca, bo centralnie można zniszczyć wszystko.
A jedyna w Mielcu państwowa spółka do politycznego obsadzania została stworzona pod zera przez jednego człowieka, który został przez PiS - jak przyszedł czas na swoich - wyrzucony z prezesury. Warto o tym pamiętać, panowie prezesi, jak dzisiaj się chwalicie, ze jesteście najlepsi we wszystkim.
Ps3. A 5G i tak jest w Mielcu. I po co było tak nadymać balon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz