Taki był czas – powie ktoś. I pewnie będzie miał trochę racji. Powojenny,
pohitlerowski, ale i komunistyczny czas, był czasem okrutnym. Ludzkie życie i
jego pamięć nie były w cenie. To taka posowiecka, ale trochę i polsko - chłopska
ówczesna kultura (nie)pamięci zmarłych.
Groby były wszędzie,
Także na tej części Górki Cyranowskiej, której już nie ma. Jako dzieci
bawiliśmy się kośćmi, a nawet czaszkami, wykopywanymi przy wybieraniu piasku na
budowy nowego Osiedla. Wywożono je gdzieś z piaskiem i wyrzucano. Żadnych
prokuratorów, archeologów, jak dzisiaj.
Nawet trudno mi się dziwić z tamtej perspektywy, że jakiś kacyk partyjny
podjął pod koniec lat pięćdziesiątych decyzję budowy poczty na cmentarzu
żydowskim przy dzisiejszej ulicy Jadernych.
Nie dziwię się też, patrząc z tej perspektywy, że już w 1952 roku
zdecydowano o budowie na terenie mieleckiego Konzentration lager (zlokalizowanego
przy zakładach lotniczych Heinkel, który to teren przejęły po wojnie Państwowe
Zakłady Lotnicze (PZL) – Zakład Nr 1 i ich następczyni WSK) budynku Technikum Mechanicznego i szkół
zawodowych wraz z warsztatami.
Całe 5 lat spędziłem za betonowym, lanym murem, z drutem kolczastym i
elektrycznymi izolatorami, z wieżyczką wartowniczą, nie mając pojęcia, że 20
lat wcześniej zabijano tam Żydów. Dzisiaj nieco pamięci o tym miejscu dostaliśmy
z opracowania pana Andrzeja Krempy, dzisiaj są jeszcze resztki betonowych murów
i słupy bramy wjazdowej, z której ktoś niedawno skradł izolatory.
Kiedyś apelowałem, by to miejsce uczcić choćby tablicą pamiątkową, ale
wszystkim siłom politycznym Mielca „latało to i powiewało”. I (kiedyś) PO czy
Naszemu Mielcowi i dzisiaj PiS - owi, i PSL, nie mówiąc już o SLD i dzisiejszej
mieleckiej lewicy, która wolała pamiętać radzieckich wyzwolicieli, niż
niemodnych Żydów.
I choć dzisiaj nie ma już na tym terenie Zespołu Szkół Zawodowych, a jest
Inkubator, czyli instytucja jak najbardziej miejska, sprawa nie zmieniła się
ani o jotę.
Trudno się wreszcie w tej sytuacji dziwić, że część kolejnego żydowskiego
cmentarza przy obecnej ulicy Traugutta zajęła baza transportowa. A pozostała
część, choć ogrodzona kilkadziesiąt lat temu, stała zapuszczona, zachwaszczona,
zapomniana.
I nawet jeśli jakoś z trudem akceptuje się decyzje tamtych czasów, kalające
pamięć zmarłych, tak trudno akceptować
późniejsze i dzisiejsze zaniedbania pamięci, a w zasadzie z pamięci wymazywanie
niewygodnych faktów o nas samych, o nas mielczanach.
Bo tym zamazywaniem pamięci fatalne świadectwo wystawiamy sobie sami, jako
mielczanie, ale najbardziej kolejne ekipy rządzące Mielcem już w odrodzonej
Polsce.
Tym bardziej godna podziwu i wsparcia jest inicjatywa mielczanki z pochodzenia,
choć obecnie tarnowianki, pani Izabeli Sekulskiej, która
postanowiła wraz z grupą chętnych mielczan uporządkować ten najbardziej zaniedbany
z mieleckich cmentarzy.
W zasadzie jak się tak zastanowić, to powinniśmy jako mielczanie posypać
głowę popiołem i skruszeniu przekazać jej podziękowania za podjęcie i
zrealizowanie tej bardzo trudnej z wielu powodów inicjatywy.
Powinniśmy też być wdzięczni tym nielicznym z nas, mielczan, którzy jej w
tym pomogli.
Nie wiem, jak potoczą się dalej losy inicjatywy Pani Sekulskiej. Może być,
że zastępując władze miasta i
przytłaczająca masę mielczan, uporządkuje nam kolejne miejsca, w których leżą
mielczanie pochodzenia żydowskiego lub które zasługują na pamięć o ich
martyrologii.
Może tak być. Bo raczej nie sądzę, by nastąpiła rewolucja pamięci
mieleckiej, by w tak antysemickim mieście rządzący, nawet jeśli sami nie są
antysemitami, odważyli się iść „pod prąd” nastrojom społecznym, być przeciwko
prawicy, jeśli jest się lewicą, być przeciwko lewicy, jeśli się jest
nastawionym antyżydowsko.
Tym bardziej że pod skórą - małej co prawda części - naszego mieleckiego
społeczeństwa cały czas pulsuje niepokój o pożydowskie kamienice i inne
nieruchomości, które po wojnie zasiedlono, zawłaszczono(?), zakupiono(?)… No
właśnie. Czy ktoś się odważy napisać historię mieleckich domów?
Poniżej tekst pani Izabeli Sekulskiej o jej inicjatywie, wzięty z
fejsbukowej strony Mayn Shtetele Mielec
Dowiedziałam się o nim od kuzyna mojej mamy. Trafiłam
dopiero wtedy kiedy włączyłam nawigację w telefonie, bo jakoś nie było wcale
łatwo. Stanęłam przed ogrodzeniem, zobaczyłam zarośniętą działkę i zachciało mi
się płakać. Nie bardzo wtedy rozumiałam dlaczego jest tak zaniedbana i nie
bardzo wiedziałam co można zrobić.
Ale przecież zawsze można COŚ zrobić.
Minęło niecałe dwa lata od tamtej chwili.
22 maja tego roku rozpoczęliśmy projekt porządkowania cmentarza żydowskiego przy ulicy Traugutta w Mielcu. Coś co było myślą, marzeniem zaczęło nabierać realnego kształtu, a piątkowy efekt przerósł moje oczekiwania. Chciałam Wam napisać, że informowałam dzisiaj pracownika Komisji Rabinicznej o tym co zrobiliśmy. Podziękował raz jeszcze i gratulował inicjatywy i efektów.
Ja zaś pomyślałam… w piątek rozmawialiśmy o tym miejscu. Część z Was pytała o szczegóły i chyba nadszedł czas by przybliżyć Wam historię tego miejsca. Nie wszyscy ją znają, a zarówno Wikipedia, jak i strona Wirtualny Sztetl, a także informacje zawarte w książce Andrzeja Potockiego Żydzi w Podkarpackim, zawierają błędy.
Jak Wam zapewne wiadomo zanim powstał cmentarz na dzisiejszej ulicy Traugutta były w Mielcu dwa cmentarze żydowskie: ten przy Jadernych i choleryczny w okolicy dzisiejszej ulicy Żeromskiego po którym nie ma już śladu.
Na nowy cmentarz żydowski przeznaczono działki na terenie wsi Złotniki (dzisiaj właśnie ulica Traugutta). Cmentarz powstał w 1938 roku, ale nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby pochówki przed wojną.
Pan Andrzej Krempa pisał mi kiedyś, że wciąż szuka informacji. Niedawno pomyślałam, że może jednak kogoś tam pochowano, ale nie zachowały się nagrobki, bo według prawa żydowskiego nagrobek stawia się w pierwszą rocznicę śmierci.
Bez wątpienia jednak od 1939 roku do 1942 roku odbywały się na nim pochówki mordowanych i rozstrzeliwanych tam Żydów.
Bolesna i krwawa jest więc historia tego miejsca i tym bardziej nie wolno nam pozwolić na to, by pozostawało ono w zapomnieniu.
Rolę grabarza w tym miejscu pełnił mieszkaniec Borku, Tomasz Żola. Zwykle dostawał polecenie wykopania grobu, a potem na to miejsce przyprowadzano skazańców, których rozstrzeliwano na miejscu. Naoczny świadek tamtych wydarzeń Tomasz Indyk, twierdził, ze egzekucji często dokonywała żandarmeria z Mielca.
Na cmentarzu występowały też przypadki rozstrzeliwań Polaków. Dokonywało tego głownie gestapo. Niektóre zwłoki po wojnie ekshumowano, ale część ich pozostała.
Po wojnie cmentarz został częściowo zajęty przez bazę transportową. W latach 90 XX wieku został ogrodzony. Właściciel formy sąsiadującej z cmentarzem opowiadał nam, ze pamięta tamten czas kiedy było budowane ogrodzenie. Wykonywała je jakaś firma z Warszawy.
W centralnej części cmentarza znajduje się niewielki pagórek na którym usytuowany jest pomnik z napisem: Pamięci 300 Żydów, ofiar barbarzyństwa hitleryzmu w latach 1939 -1942. Cmentarz żydowski założony przez gminę żydowską w Mielcu, zniszczony w latach 1938 -1945 przez hitlerowców”.
U stop pomnika znajdują się 4 betonowe płyty . Na dwóch można jeszcze odczytać nazwiska, na pozostałych dwóch niestety napisy są już nieczytelne.
Działka na której leży cmentarz należy do gminy miasta Mielec. Toczy się postepowanie regulacyjne.
Napis na pomniku nie jest precyzyjny i najprawdopodobniej dotyczy wszystkich rozstrzeliwań, które nastąpiły w dniu 9 marca 1942 roku, a więc w dniu deportacji mieleckich Żydów.
Tę historię już znacie dobrze, nie będę więc jej teraz przypominać.
To ważne miejsce na mapie Mielca i trzeba o nie zadbać. Będziemy dalej to robić. Marzy mi się jeszcze w tym roku odnowienie frontu ogrodzenia. Zobaczymy. Może się uda.
Wszystkim, którym to leży na sercu i tak pięknie pracowali w piątek, raz jeszcze dziękuję.
Wspaniali jesteście.
Klucze do bramy będą w Jadernówce.
Mamy też je ja i Ania Skrzypek, gdyby ktoś chciał obejrzeć, dajcie znać.
Byłam tam raz jeszcze po akcji sprzątania, w ciszy i spokoju przyjrzeć się temu co zrobiliśmy. To dla mnie wielka radość i wielkie wzruszenie.
Estera też dziękuje.
Odwiedzajcie ją, odwiedzajcie ICH czasem.
Ale przecież zawsze można COŚ zrobić.
Minęło niecałe dwa lata od tamtej chwili.
22 maja tego roku rozpoczęliśmy projekt porządkowania cmentarza żydowskiego przy ulicy Traugutta w Mielcu. Coś co było myślą, marzeniem zaczęło nabierać realnego kształtu, a piątkowy efekt przerósł moje oczekiwania. Chciałam Wam napisać, że informowałam dzisiaj pracownika Komisji Rabinicznej o tym co zrobiliśmy. Podziękował raz jeszcze i gratulował inicjatywy i efektów.
Ja zaś pomyślałam… w piątek rozmawialiśmy o tym miejscu. Część z Was pytała o szczegóły i chyba nadszedł czas by przybliżyć Wam historię tego miejsca. Nie wszyscy ją znają, a zarówno Wikipedia, jak i strona Wirtualny Sztetl, a także informacje zawarte w książce Andrzeja Potockiego Żydzi w Podkarpackim, zawierają błędy.
Jak Wam zapewne wiadomo zanim powstał cmentarz na dzisiejszej ulicy Traugutta były w Mielcu dwa cmentarze żydowskie: ten przy Jadernych i choleryczny w okolicy dzisiejszej ulicy Żeromskiego po którym nie ma już śladu.
Na nowy cmentarz żydowski przeznaczono działki na terenie wsi Złotniki (dzisiaj właśnie ulica Traugutta). Cmentarz powstał w 1938 roku, ale nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby pochówki przed wojną.
Pan Andrzej Krempa pisał mi kiedyś, że wciąż szuka informacji. Niedawno pomyślałam, że może jednak kogoś tam pochowano, ale nie zachowały się nagrobki, bo według prawa żydowskiego nagrobek stawia się w pierwszą rocznicę śmierci.
Bez wątpienia jednak od 1939 roku do 1942 roku odbywały się na nim pochówki mordowanych i rozstrzeliwanych tam Żydów.
Bolesna i krwawa jest więc historia tego miejsca i tym bardziej nie wolno nam pozwolić na to, by pozostawało ono w zapomnieniu.
Rolę grabarza w tym miejscu pełnił mieszkaniec Borku, Tomasz Żola. Zwykle dostawał polecenie wykopania grobu, a potem na to miejsce przyprowadzano skazańców, których rozstrzeliwano na miejscu. Naoczny świadek tamtych wydarzeń Tomasz Indyk, twierdził, ze egzekucji często dokonywała żandarmeria z Mielca.
Na cmentarzu występowały też przypadki rozstrzeliwań Polaków. Dokonywało tego głownie gestapo. Niektóre zwłoki po wojnie ekshumowano, ale część ich pozostała.
Po wojnie cmentarz został częściowo zajęty przez bazę transportową. W latach 90 XX wieku został ogrodzony. Właściciel formy sąsiadującej z cmentarzem opowiadał nam, ze pamięta tamten czas kiedy było budowane ogrodzenie. Wykonywała je jakaś firma z Warszawy.
W centralnej części cmentarza znajduje się niewielki pagórek na którym usytuowany jest pomnik z napisem: Pamięci 300 Żydów, ofiar barbarzyństwa hitleryzmu w latach 1939 -1942. Cmentarz żydowski założony przez gminę żydowską w Mielcu, zniszczony w latach 1938 -1945 przez hitlerowców”.
U stop pomnika znajdują się 4 betonowe płyty . Na dwóch można jeszcze odczytać nazwiska, na pozostałych dwóch niestety napisy są już nieczytelne.
Działka na której leży cmentarz należy do gminy miasta Mielec. Toczy się postepowanie regulacyjne.
Napis na pomniku nie jest precyzyjny i najprawdopodobniej dotyczy wszystkich rozstrzeliwań, które nastąpiły w dniu 9 marca 1942 roku, a więc w dniu deportacji mieleckich Żydów.
Tę historię już znacie dobrze, nie będę więc jej teraz przypominać.
To ważne miejsce na mapie Mielca i trzeba o nie zadbać. Będziemy dalej to robić. Marzy mi się jeszcze w tym roku odnowienie frontu ogrodzenia. Zobaczymy. Może się uda.
Wszystkim, którym to leży na sercu i tak pięknie pracowali w piątek, raz jeszcze dziękuję.
Wspaniali jesteście.
Klucze do bramy będą w Jadernówce.
Mamy też je ja i Ania Skrzypek, gdyby ktoś chciał obejrzeć, dajcie znać.
Byłam tam raz jeszcze po akcji sprzątania, w ciszy i spokoju przyjrzeć się temu co zrobiliśmy. To dla mnie wielka radość i wielkie wzruszenie.
Estera też dziękuje.
Odwiedzajcie ją, odwiedzajcie ICH czasem.
Korzystałam z tekstu Pana Andrzeja Krempy
zamieszczonego w książce Janusza Halisza, Andrzeja Krempy Mielec 1939-1945
Tajemnice militarne i historie wojenne. Rozdział cmentarze żydowskie w czasie
wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz