wtorek, 11 lutego 2020

Koniec przygody


Kiedy w 2013 roku przestałem - po ośmiu latach - pełnić funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej Agencji Rozwoju Regionalnego w Nowej Rudzie, po uroczystym pożegnaniu mnie przez jej prezesa, Jerzego Dudzika, wręczeniu pamiątkowego dyplomu i jakiejś poniemieckiej rzeźby walecznego jeźdźca na rydwanie, wyjechałem z Nowej Rudy, nie wiedziałem, że jeszcze wielokrotnie ją odwiedzę, już prywatnie. Ta rzeźba cały czas przypominała mi prezesa  noworudzkiej Agencji, który odmienił to miasto, które po upadku jedynej kopalni, zupełłnie zeszło na psy. Jak kiedyś Kazimierz Wielki, zostawił Polskę murowaną, tak on zostawił Nową Rudę przemysłowo odmienioną. To był autentyczny wojownik i wizjoner, o niezliczonej liczbie pomysłów, woli i sile do ich realizacji. Jemu Nowa Ruda zawdzięcza podniesienie się z upadku. Dzisiaj dostałem informację, że ten Wojownik przegrał. Nie z chorobą, którą kiedyś pokonał. Po 28 latach bycia fantastycznym prezesem, przywódcą, wizjonerem, przegrał z politykami PiS. 
Komuś zachciało się zająć jego fotel. 
Zwołano niezgodnie z prawem Radę nadzorczą i mimo sprzeciwu Burmistrza Nowej Rudy (miasto jest największym, ale nie większościowym akcjonariuszem - 43 % akcji) zmieniono prezesa.
Myślę, że nowy sobie porządzi 2 lata i dokładnie zepsuje to, co stworzył Jerzy Dudzik. I takie działania, obsadzanie miernymi ale wiernymi, to jest tragedia. Tragedia tego kraju. Naszej Ojczyzny.
Poniżej felieton sprzed siedmiu lata. To miał być felieton na koniec mojej przygody z Nową Rudą, miastem w którym się urodziłem, a jest podzwonnym dla wybitnego człowieka, Jerzego Dudzika.
Poległ w niechcianym przez niego, bo stronił od polityki, starciu z partią rządzącą.


Koniec przygody

 Ostatni już raz odwiedziłem Nową Rudę w roli (byłego) przewodniczącego Rady Nadzorczej Agencji Rozwoju Regionalnego AGROREG S.A. Przez ponad osiem lat przewodniczyłem Radzie i szczęśliwie się złożyło, że były to lata sukcesów i samej Agencji i (przy okazji niejako) jej Rady Nadzorczej.

Gdy w 2005 roku po raz pierwszy przyjechałem na posiedzenie Rady, delegowany tam przez Agencję Rozwoju Przemysłu, obraz jaki zobaczyłem przyprawił mnie o skurcz serca. Rozlatujące się budynki zamkniętej kopalni, hektary terenów pokryte metrową (lub więcej) warstwą pogórniczych śmieci, bezrobocie, beznadzieja, zapadające się w sobie miasto, któremu zamordowano jedyną „krowę żywicielkę”, jaką była kopalnia węgla kamiennego.
Kopalnia posiadała rozpoznane wielkie złoża węgla wysokiej jakości, ale poszła pod nóż, bo taka była wola polityczna pana premiera Buzka, który usiłował wykończyć polskie górnictwo, ale na szczęście nie do końca mu się to udało. Niestety, w Nowej Rudzie tak.

Proteza w postaci specjalnej strefy ekonomicznej nie zadziałała. Kto z Wałbrzycha przejmował by się małym miastem za lasem, do którego ani dojechać, ani dolecieć ani dopłynąć się nie dało.
Dopiero ludzie z Nowej Rudy, dla których los miasta był ich losem, potrafili odmienić fatalną rzeczywistość. Ja do tych ludzi też się zaliczyłem, bo w końcu tam się urodziłem, a nawet jak nie mieszkałem, to przecież mogłem tak uważać.

Po ośmiu latach pracy na miejscu ruin kopalni stoją supernowoczesne hale produkcyjne i eleganckie centrum konferencyjne Parku Przemysłowego. Rozpoczyna się budowa Inkubatora Technologicznego. Wykonano infrastrukturę drogową i medialną. W ślad za rozwojem Parku zaczęła się rozwijać Specjalna Strefa, w której także przybyło inwestorów. Nowoczesne ośrodek sportowy zadziwia przyjezdnych. Niedługo ostatni relikt górnictwa, widoczny prawie z każdego miejsca Kotliny Kłodzkiej wielki szyb kopalni ma być zagospodarowany w pierwszym etapie na najwyższą w Polsce ściankę wspinaczkową a potem na szczycie ma być kawiarnia w stylu japońskim. W końcu w Nowej Rudzie urodził się twórca hymnu Japonii.

Dlatego się to udało, że Nowa Ruda miała szczęście do ludzi, którym się chciało. Bo i prezes Agencji, pan Dudzik, i burmistrz Nowej Rudy, pan Kiliński, młody człowiek, są ludźmi absolutnie nietuzinkowymi, są ludźmi nawet nie na miarę Nowej Rudy, ale miasta dużego jak Wałbrzych czy nawet Wrocław.
Dzięki takim ludziom ta nasza lokalna, biedna Polska zmienia się i pięknieje. A ludzi choć trochę mają nadziei, że będzie lepiej.
A ja tylko nie przeszkadzałem.

Teraz, kiedy to moje nieprzeszkadzanie dobiegło końca, kiedy pożegnano mnie z honorami i dano wspaniałą pamiątkę, przychodzi mi tylko sławić tych ludzi i to, co zrobili, i to, że im się chciało, kiedy innym nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wybraliśmy między "gruźlicą" a "zapaleniem płuc".

  zdjęcie za WP   Gdyby mielecki szpital był kierowany przez trzech przywódców, którzy przegrali sromotnie wybory miejskie w Mielcu, a jede...