PiS swoją polityką społeczną znieczulił większość
społeczeństwa. Wprowadził go w jakąś formę letargu, w której trwa i jest mu w
niej dobrze. To tak jakby zaaplikować sobie łagodny narkotyk i widzieć świat
tylko od jego miłej, pozytywnej strony, nie dostrzegając zagrożeń i trudności,
a przynajmniej potężnego bólu głowy, które mogą nastąpić, gdy nagle narkotyk
przestanie działać.
Pisząc te słowa nie krytykuję polityki PiS, a przynajmniej
znaczącej jej części. O tym, co mi się w niej nie podoba, pisałem już przy
innych okazjach. Nie czas wracać.
Fakt faktem, że wszyscy uwierzyli, że może być tylko dobrze.
A nawet jeśli nie na zawsze, to przynajmniej - trwaj chwilo. No i trwamy.
Zapewne kolejne wybory potwierdzą ten nasz euforyczny stan i stanie się jasne,
że PiS będzie już naprawdę mógł robić, co zachce, łącznie ze zmianą
Konstytucji.
W sumie jest to i tak lepsza alternatywa niż dopuszczenie do
rządów bezprogramowej, ogłupionej lewackością Platformy, czy faceta z brzytwą,
Biedronia, ze swoją nieliczną, ale hałaśliwą gromadką napaleńców.
Nikt dzisiaj tak naprawdę nie wie, czy cykliczność kryzysów
gospodarczych na świecie jest nadal obowiązującą prawidłowością. Od czasu
kapitalizmu, w którym główną rolę grały gospodarki USA i Europy wiele się zmieniło.
Jednym z głównych czynników stabilności gospodarczej (lub nie) światowej
gospodarki stały się Chiny, które są niby kapitalistyczne, ale sterowane przez
państwo, a których potencjał jest tak ogromny, że bez nich nie da się
zaplanować kryzysu czy mu przeciwdziałać. A na dodatek z nikim się w tych
sprawach nie konsultują. Jak na razie jednak wzrost gospodarczy w Polsce jest
rewelacyjny. I nikt do końca nie wie, dlaczego tak jest, gdy po sąsiedzku,
choćby w Niemczech, widzimy oznaki wielkiego spowolnienia. Na dodatek jeszcze
przyśpieszyły inwestycje, co może być motorem dalszego rozwoju. Tylko znowu trudno
pojąć, że gdy wskaźnik PMI dla Polski wciąż maleje, ten wzrost gospodarczy jest
coraz szybszy. Cuda jakieś?
Ale mimo wiary w cuda nie oszukujmy się – nasz los, a
zarazem los PiS – owskich reform, zależy od tego, czy nadal na świecie będzie
dobra koniunktura gospodarcza. Nie należę do tych, którzy, jak pewnie PO, życzą
sobie kryzysu, widząc w tym jedyną drogę do odzyskania władzy. Ja władzy nie
tracę ani nie odzyskuję, a zależy mi na dobru Polski. Ale może być różnie.
Nikt choć trochę myślący nie wierzy w trwałość obecnego
systemu emerytalnego z jego niskim wiekiem emerytalnym. Ale to był jeden z
powodów przegranej PO. Jak będzie z transferami socjalnymi, gdy przyjdzie kryzys,
nikt nie wie. Można zabrać więcej bogatym,ale to nie wystarczy, a zabije
gospodarkę.
PSL wreszcie zrobił samodzielny i rozsądny ruch. Pawlak ma
jednak jaja. Jak wystawią sensownych, młodych ludzi w wyborach, mogą naprawdę
być alternatywą dla tych, co nie chcą głosować na PiS, ale z PO im coraz
bardziej nie po drodze. Tylko czy wystawią?
Jak patrzę na nasz powiat, to mam trochę wątpliwości, czy
takich znajdą. Może młody Deptuła, gdyby zechciał rzucić posadę wójta? Może.
Nawet jak PiS przejął wieś, to PSL może zostać tzw. partią
ludową, otwartą na konserwatywnych wyborców różnych środowisk, nie tylko socjalny
czy wręcz socjalistyczny elektorat wiejski.
Bo już teraz niezależni myślowo, a zaangażowani
patriotycznie wyborcy, musza się zastanawiać, co będzie po PiS – ie. Bo kiedyś
to nastąpi. A jak nastąpi po ewentualnym kryzysie gospodarczym, to skutki mogą
być katastrofalne społecznie.
Czy ludowa partia PSL ma szansę być tą, która będzie na
takie ciężkie czasy? Czasy pokażą.
Jak nie będzie kryzysu, to szybkimi krokami będziemy dążyć
do błogostanu społecznego.
Wierzycie w to?
Ja nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz