niedziela, 17 lutego 2019

Kodeks etyczny wszystkiego



(felieton z 2014 roku)
Może sobie Państwo nie do końca zdajecie sprawę z faktu, że dzisiaj prawie każda działalność, każda firma i instytucja, każde przedszkole, szkoła i biblioteka, zawód, posiadają swój kodeks etycznego postępowania.

Mają go prawie wszystkie starostwa, urzędy gmin i miast, mają dziennikarze, lekarze, uczniowie, studenci, jest Kodeks Etyczny Archiwisty, Netykieta – kodeks etyczny internautów, Kodeks Etyczny Polskiego Stowarzyszenia Fotografów Ślubnych, Kodeks Etyki Służby Cywilnej, Kodeks Etyczny Fizjoterapeuty RP, Kodeks etyczny PKN ORLEN, Kodeks Etyczny Konsultanta Ślubnego, Kodeks Etyczny AGH, Kodeks Etyczny Coacha, Kodeks etyczny wolontariusza, Kodeks Etyczny Kierownika Projektu, Kodeks etyczny dla firm i sklepów internetowych, Kodeks Etyki Franczyzy, Kodeks etyczny instruktora nauki jazdy, Kodeks Etyczny Pracowników Socjalnych, Kodeks Etyczny Terapeuty Uzależnień, Kodeks etyczny nurka, Kodeks Etyki Aptekarza RP, Kodeks etyczny najemnika, Kodeks Etyczny Terapeuty Uzależnień, Kodeks Etyczny Pracowników Przedszkola Miejskiego nr 3 im. Marii Montessori w Kołobrzegu i nieskończenie wiele innych.

Zapewne są i kodeksy takich zawodów jak dziwka, złodziej i alfons – choćby w wersji ustnej – więc widzimy, jak dzisiaj jest stosowane, a właściwie nadużywane pojęcie etyki i etycznego postępowania.

Wydaje się, że im więcej się o etyce pisze i mówi, im jest ona powszechniejsza w polityczno – poprawnej mowie-trawie, tym gorzej jest z moralnością.

Dlaczego tak jest, skoro, jak twierdzą „psycholodzy z Yale University, już półroczne dzieci dokonują ocen moralnych, co oznacza, że rodzimy się z wbudowanym w mózg kodeksem etycznym”?
Zespół profesora Paula Blooma z Centrum Psychologii Poznawczej Niemowląt w swych badaniach uzyskał wyniki, które przeczą m.in. teorii Zygmunta Freuda, że rodząc się, istoty ludzkie są amoralnymi zwierzętami. Zamiast tego Bloom przekonuje, że coraz większa liczba dowodów świadczy o tym, że pewne wyczucie dobra i zła jest wrodzone”.

Myślę, że jest tak dlatego, że chce się nam zabrać moralność w jej wersji naturalnej, wrodzonej, tak jak chce się zabrać prawo naturalne. I zastąpić je najróżniejszymi dziwadłami, zwanymi kodeksami etycznego postępowania.

Trzeba więc pamiętać cały czas, by tych wszystkich etyk nie mylić z czymś takim, co kiedyś nazywano moralnością, i co było wspólne dla ogółu, bo „etyka to zespół norm i ocen moralnych charakterystycznych dla danej zbiorowości społecznej (np. grupy społecznej, klasy, warstwy, środowiska)”.

Kiedyś etyka zawodowa (choćby w różnorakich cechach rzemiosł) była tylko podzbiorem moralności, która to moralność wyprowadzona była z religii chrześcijańskiej.
Gdy religia stała się własnością mniejszości (zachód Europy, ale powoli także u nas), dzisiejsze etyki nie mają umocowania w niczym trwałym. Są tworami sztucznymi. Wymyślanymi do doraźnych potrzeb.
Tyle tylko, że z posiadania przez wszystkich swoich etyk nic dobrego dla ogółu nie wynika.
Te wszystkie rozważania naszły na mnie po przeczytaniu Kodeksu etycznego radnych Rady Miejskiej w Mielcu. Kodeks ten, tak jak większość innych kodeksów, powinien się po prostu nazywać Regulaminem Pracy Radnych Rady Miejskiej w Mielcu. Ale „Kodeks etyczny” – to brzmi dumnie.

Kodeks jak kodeks, neutralny w zapisach, bez Boga oczywiście, ot, taka mowa trawa do wyrecytowania na początku kadencji.

No ale skoro radni go przyjęli, to rozliczajmy ich z jego przestrzegania i z ich etycznego (chociaż chciałbym – moralnego) działania.

Chciałbym przytoczyć trzy artykuły z tego kodeksu i zapytać mieleczn, czy ich zdaniem są przez radnych przestrzegane.

Artykuł 2
Radny Miasta Mielca
1. traktuje pracę w Radzie jako służbę publiczną, mając na względzie dobro całej wspólnoty samorządowej i Miasta;
2. działa tak, aby pogłębiać zaufanie mieszkańców do samorządności i przestrzegać zasad praworządności;
3. pamięta o służebnym charakterze pracy, wykonuje ją rzetelnie i sumiennie z poszanowaniem innych osób.

Artykuł 5
1. Radny działa bezstronnie i bezinteresownie.
2. Radny nie uczestniczy w podejmowaniu decyzji, naradach, opiniowaniu lub głosowaniu w sprawach, w których ma bezpośredni lub pośredni interes osobisty.
3. Radny kieruje się interesem wspólnoty samorządowej.
4. Radny nie podejmuje prac ani zajęć kolidujących z funkcją radnego.
5. Radny nie dopuszcza do powstania konfliktu interesów między interesem publicznym a prywatnym, a w przypadku powstania takiego konfliktu dba, aby został rozstrzygnięty zgodnie z prawem.

Artykuł 6
2. Radny nie ulega żadnym naciskom, nie przyjmuje żadnych zobowiązań wynikających z pozycji radnego, nie przyjmuje żadnych korzyści materialnych ani osobistych”.

Życzę radnym, by najpierw byli moralni, a potem dopiero etyczni.
A wyborcom, by raczej wybierali moralnych niż etycznych.


Ps (17.02.2019): Pomysł radnego Nowakowskiego, by Kodeks Etyczny uzupełnić o zapis: „Radny miasta Mielca  w debacie publicznej wyraża swoje zdanie  w sposób merytoryczny i rzeczowy, koncentrując swoją uwagę na problemie i sposobach jego rozwiązania, z poszanowaniem poglądów innych" nasuwa mi takie pytanie – a jak nie będzie wyrażał merytorycznie to co? Każemy mu obciąć rękę? Jaki organ będzie określał, czy jest merytorycznie i rzeczowo? Powoła się komisję? Po co tworzyć kolejne zapisy, których nie da się wyegzekwować?

2 komentarze:

  1. Panie Andrzeju,
    Chyba jednak trochę inaczej rozumiemy sens wprowadzania norm etycznych (czy jak Pan słusznie zauważa, norm moralnych). Odnoszę takie wrażenie, że kwestionuje Pan wszystkie te zasady, „których nie da się wyegzekwować” i za niespełnienie których nie ponosi się żadnej kary. Osobiście daleki jestem od takiego poglądu. Nade mną wcale nie musi wisieć groźba kary, abym stosował mój katalog norm moralnych. Jestem przekonany, że w tej kwestii myśli Pan podobnie. Weźmy chociażby pod uwagę zasady savoir-vivre, które towarzyszą nam na co dzień. Uznajemy je i stosujemy, mimo iż za niewłaściwe zachowanie nie będą w stosunku do nas wyciągane sankcje.
    Mówiąc o etyce będącej podstawą zdefiniowania konkretnych zasad moralnych, prosiłbym jednak o pogłębioną refleksję nad zaproponowanym przeze mnie zapisem do nowego kodeksu Radnych Rady Miejskiej i dostrzeżenie w tym zdaniu innego akcentu. W debacie publicznej przede wszystkim rzeczowość wypowiedzi, a nie argumentum ad personam.
    I jeszcze jedno, tworząc kodeks etyki nawet nie przyszło nam do głowy, aby (jak Pan pisze w swoim felietonie) „zabrać nam moralność...”.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Zdzisław Nowakowski

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyznaję zasadę, by nie powinno się mnożyć bytów bez potrzeby. Dla mnie takimi bytami są kodeksy etyczne. Niestety, taka przyszła moda i moja firma też posiada kodeks etyki. Jest on powszechnie obowiązujący i powszechnie nieczytany. Ale obecnośc kodeksu etycznego wymusza na kierownictwie firmy bądź to zbiór norm ISO, bądź oczekiwania kontrahentów zagranicznych. Co nie oznacza, że przez to zmieniam zdanie co do sensowności kodeksów. Wszystko to, co tak zapisano, wynika choćby z regulaminu pracy czy ogólnych zasad moralnych.
    Ale wracając do Kodeksu etycznego radnych - oczywiscie ma Pan rację pisząc, że w dyskusjach, nie tylko w debacie publicznej, merytoryka wypowiedzi winna być jedynym, czego oczekujemy od dyskutantów. A już wycieczki personalne są ostatnią rzeczą, czego chciałbym oczekiwać od inteligentnego człowieka. No i co z tego? Ludzie są jacy są i - niezależnie od Pana działań - będą pletli androny i wbijali bliźnim szpile. I niczego nie zmieni dodatkowy paragraf Kodeksu etyki. Jego obecność nawet nie zawstydzi niektórych, nie mówiąc o zamknięciu im ust. Zresztą, jeszcze drobiazg: niekoniecznie to, co dla jednego merytoryczne, będzie takim dla kogoś innego. I kto rozstrzygnie spór?
    Nie zmieniam zdania, co do przydatności kodeksów etycznych, ale to Panów wybór, czy będziecie je rozwijać, zmieniać, unowocześniać. Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń

Czy Pan Prezydent Swół, (obecnie jeszcze) prezes „od śmieci”, zezwoli na budowę spalarni śmieci w Mielcu?

  Zdjęcie ze strony Euro Eko Sp. z o.o. Niekończąca się opowieść o nieszkodliwym spalaniu zwożonych z „połowy Polski” śmieci w środku Mie...